Bazy lotnictwa wojskowego zawsze mają swoją historię lub ukryte tajemnice, na przełomie lat dochodziło w nich do wielu wydarzeń zaczynając od tych radosnych i miłych na tragicznych i smutnych kończąc. Budynki jak i same samoloty są niemymi świadkami wszystkich historii które wydarzyły się bezpośrednio w ich otoczeniu oraz w ich wnętrzu. Śmierć i życie to nieodłączny element baz lotniczych. W tym krótkim artykule postaram się przedstawić niektóre z tych wydarzeń na które nie ma sensownych i racjonalnych wyjaśnień. Historii które mogą się przytrafić każdemu z nas… problem powstaje wtedy gdy wszystkie logiczne wyjaśnienia zawodzą i nie dają wszystkich możliwych odpowiedzi na zaistniałe sytuacje i zdarzenia. Duch czy nie duch?
Profesjonalistą zostajesz na zawsze.
Herb Robredo nie wierzył w duchy… dopóki sam nie doświadczył spotkania z jednym z nich .
Historia wydarzyła się w parną lipcową noc. Pan Robredo wraz z innym mechanikiem wykonywał przegląd samolotu szkoleniowego T-34 stojącym na płycie lotniska wojskowego Randolph w Teksasie.
Przeprowadzał rutynową kontrolę systemu hamowania w kokpicie samolotu. Nim ukończył pracę, poszedł sprawdzić światło, które nie wyłączało się z tyłu samolotu. W połowie drogi ,podmuch zimnego powietrza uderzył go w plecy . Poczuł dziwny chłód. To dziwne, pomyślał, bo klimatyzacja w samolocie była wyłączona.
'Moja skóra powiedział mi że coś jest nie tak' powiedział Herb. Zdecydował na pośpiesznym ukończeniu prac.
Następnie, kątem oka zauważył, patrzącą na niego mroczną postać. Bardzo się wystraszył. Było ciemno, i pomyślał że to współpracownik chcący wybrać się na lot siedział w tylnej części kabiny pilotów. Jednak wciąż czuł że nie do końca wszystko się zgadza. Dostał gęsiej skórki, a włosy na karku stanęły mu dęba .
'Tam był mężczyzna w mundurze patrzący prosto na mnie' powiedział. 'Mam w pamięci to dziwne uczucie które towarzyszyło mi podczas tego spotkania.'
Człowiek siedział ze skrzyżowanymi nogami i rękami splecionymi wokół kolana. Zmieszany Robredo nie chciał patrzeć na zjawę. Wbiegł do kokpitu pomijając niektóre stopnie drabiny następnie szybko rozpoczął kołowanie na pas startowy. Serce waliło mu jak młot, kiedy odleciał samolotem.
'Wiem, co widziałem', powiedział. 'To z pewnością człowiek patrzył na mnie.'
Jedynym problemem było to że na pokładzie samolotu nie było nikogo. Przynajmniej nikogo żywego.
Czy to był duch? Tak, powiedział pan Robredo.Jego kumpel, Mike Monsalvo, zgadza się z nim. Razem opiekowali się samolotami używanymi do szkolenia nawigatorów. Tej nocy, pracowali przy samolocie o numerze bocznym 1154, identycznym z numerem identyfikacyjnym Robredo. Zbieg okoliczności?
Uściślając fakty to Monsalvo był pierwszym który zobaczył enigmatycznego 'gościa z zaświatów'. Szedł wzdłuż samolotu zaparkowanego w hangarze. Gdy nagle zobaczył wysoką postać patrzącą wprost na niego ze stanowiska szkoleniowego.
'Przysięgam, że widział człowieka w okularach, patrzył na mnie z konsoli' wspomina. Monsalvo tłumaczył sobie wtedy że to co widział było przyczyną zmęczenia. Utrzymywał to w tajemnicy przed kolegą. 'Pewnie by pomyślał, że jestem szalony'.
Następnego dnia pan Robredo poszedł zamówić części do samolotu. Człowiek, który był odpowiedzialny za zamówienia, Allen Kirsh, wyczuł że coś jest nie tak. Spytał się mechanika który z natury był rozmownym człowiekiem, co się stało? Pan Robredo powiedział mu o spotkaniu. O dziwo, pan Kirsh miał przyjaciela w Buckley Air Force Base w stanie Kolorado, który pracował przy tym samolocie. Tak więc, nie mówiąc nic Robredo, napisał e-mail do kolegi w którym opisał historię wraz z zapytaniem czy coś dziwnego działo się przy tym samolocie. Kolega opisał mu historię która miała miejsce w 1982r., dotyczyła szefa załogi zmarłego na atak serca w samolocie podczas lotu szkoleniowego. Ta wiadomość wstrząsnęła Robredo.
'Wiedziałem, że to musiał być szef załogi… widziałem go', powiedział. 'Bo kto to mógł być?'
Mechanicy wiedzą podświadomie 'że z samolotem jest coś nie tak' Czy był nawiedzony? Może, mówili. Ale nie mówi, że to był zły duch. Pan Robredo uważa że duch lotnika nauczyciela czuwa nad załogą samolotu .
'Ten człowiek jest profesjonalistą, który nadal jest w pracy' powiedział.
Charley duch Makai.
Czy to tylko kolejna opowieść o duchach? Być może… bo nikt nie przekona dwóch mechaników że to co widzieli nie było duchem i nie byli w tym przekonaniu osamotnieni . Wiele osób z amerykańskich lotniczych baz wojskowych może przysiąc ,że byli świadkami podobnie dziwnych zdarzeń. Takich które przytrafiają się w nocy . Zjawiska które nie powinny być przyczyną niepokoju, wśród dobrze wyszkolonego i racjonalnego personelu wojskowego… zgadza się?
Lecz czasami przytrafiają się dziwne sytuacje, których wyjaśnienia są tak samo tajemnicze jak natura tych zdarzeń .
Hickam to amerykańska morsko-lotnicza baza wojskowa mieszcząca się w Pearl Harbor na Hawajach. 'Charley' nawiedzał sale budynku znanego pod nazwą Air Pacific, od czasu zaskakującego japońskiego ataku na Pearl Harbor. Znany kiedyś jako hala Makai (hawajski dom nad morzem), był na ówczesne czasy największym budynkiem w armii USA. W 1941r był akademikiem dla 3200 żołnierzy którzy byli świadkami tego ataku. Ponad 60 żołnierzy (większość z nich była na stołówce jedząc śniadanie), zmarła w budynku w czasie ataku.
Po dziś dzień miejsce to określane jest mianem złowieszczego.
'W nocy dzieją się tam dziwne rzeczy. Każdy dźwięk czy odgłos, niesie się po jego długich korytarzach' opowiada Bill Harris, zastępca głównego historyka. Sam nie twierdzi że wierzy w duchy… 'Ale nie mogę powiedzieć że tam nic nie mieszka i nic dziwnego się nie dzieje' stwierdza.
1980r obfitował w doniesienia o 'Charley’m'. Ludzie słyszeli głośne kroki i dźwięk przypominający odgłos pęku kluczy roznoszący się pustych korytarzach. Dwie kobiety powiedziały 'że coś' przełączało stacje w ich radioodbiorniku. Woźny był świadkiem odkręcenia się kranu z wodą w łazience bez konkretnej przyczyny. A sierżant wybiegł z budynku, gdy ciężkie szklane drzwi zaczęły energicznie otwierać się i zamykać wprawiając go w przerażenie.
Standardowa odpowiedź jakiej udzielali świadkowie tych intrygujących i tajemniczych wydarzeń brzmiała: 'To tylko Charley'.
Naczelny historyk Lea Arakaki (pełniący tą funkcję w tamtym okresie), dokumentował te niezwykłe przypadki. Dowodem na to że duch 'Charley’a' był traktowany poważnie, świadczy adnotacja służbowa dla wartowników w której można przeczytać: 'Ochrona powinna ograniczyć do minimum nocne patrole, by nie być rozkojarzona obcowaniem z eteryczną istotą, podczas pełnienia służby.'
W ostatnim czasie Harris nie miał zbyt wiele zgłoszeń odnośnie obecności ducha. Choć sam przyznaje że słyszy dziwne dźwięki dochodzące z budynku nocą, przyczyny których nie jest pewien i są one powodem jego rozmyślań nad źródłem ich pochodzenia. 'Nie mogę od końca potwierdzić ani zaprzeczyć występującym tu zjawiskom', stwierdza. Więc nie będzie przesadą stwierdzenie że niektóre budynki jak i samoloty mają swoich duchowych opiekunów.
Nawiedzony hangar w bazie Kelly.
Major rezerwy Matt Cook opowiada historię która miała miejsce w budynku, w którym pracował podczas swojej służby. Historię która przyprawiła go o ciarki na plecach i sprawiła że włosy stanęły mu dęba. Dowodził 433 Eskadrą Wsparcia Logistycznego w bazie lotnictwa bojowego Kelly w Teksasie. To w tym budynku słyszał odgłosy trzaskających drzwi podczas gdy był w nim zupełnie sam.
Nic dziwnego… podczas wojny w Wietnamie, budynek był chwilową kostnicą dla przywożonych tu drogą lotniczą ofiar konfliktu. A w 1970r miał miejsce wypadek, samolot transportowy C-130 (popularny Hercules) podczas nocnego startu rozbił się o budynek, zabijając całą załogę. Tym samym hangar w którym pracował major Cook, stał się idealnym miejscem na opowieści o duchach. Pewnej nocy, słyszał ludzkie głosy rozmawiające ze sobą, idąc do swojego biura jak i wychodząc z niego.
'Słyszałem prowadzoną szeptem rozmowę ,podobne do tych jakie słychać w kościele' powiedział. Po mimo przeszukania budynku i próbie odnalezienia sprawców tych zptanych rozmów nie znalazł nikogo. 'Od tego czasu moim priorytetem który postawiłem sobie, było unikanie samotnego przebywania w tym budynku do późnej nocy' wspomina.
Biorąc pod uwagę tragiczne wydarzenia związane z historią budynku, jak i sam fakt że był on przez pewien okres czasu używany jako kostnica, możemy przypuszczać że zostały w nim niespokojne lub zagubione dusze żołnierzy które nie wiedząc dokąd mają iść i pozostały w obrębie budynku. Major Cook przyznaje, że na podstawie swoich przeżyć których doświadczył podczas pełnienia służby w nawiedzonym hangarze, teorie o duchach zmarłych (w tym wypadku żołnierzy) nie można uznać za zbyt daleko posunięte i niemożliwe.
'Nigdy nie wiesz do końca' powiedział. 'Zawsze istnieje taka możliwość'.
Przyjazne Duchy.
W bazie wojsk lotniczych FE Warren Wyoming, powstałej już w XIX w, również mają miejsca paranormalne zjawiska. Niektórzy mówią, że duchy żołnierzy kawalerii nawiedzają cmentarz znajdujący się przy bazie. Baza jest najstarszą czynną jednostką wojskową na terenie USA, niektóre z jego budynków mają długą sięgającą XIX wieku historię.
Mieszkańcy jednego starego domu, opowiadają o kawalerzyście pojawiającym się na poddaszu wraz z jego psem. W innym domu, ludzie widzieli dziewczynkę w długich kręconych włosach patrzącą na nich przez okno, gdy zbliżali się do budynku. Powszechnym i wiadomym jest informacja o przyjaznym duchu imieniem Jeffrey który upodobał sobie dom zaadoptowany na muzeum ‘Intercontinental Ballistic Missile’.
Urzędnicy od spraw socjalnych w bazie lotniczej Kadena w Japonii przekształcili dom mieszkalny na budynek gospodarczy, ponieważ nikt nie chciał tam mieszkać. Powód ? Za każdym razem był ten sam mieszkańcy mówili że nie da się w nim mieszkać twierdząc że jest nawiedzony.
W 1999 roku, Pat Bishop rozpoczęła pracę w starej kantynie mieszczącej się na terenie Royal Air Force Mildenhall w Anglii. Pewnego ranka, przechodząc w pobliżu miejsca przechowywania produktów garmażeryjnych, widziała mięso unoszące się powietrzu, nie była w stanie podać wyraźnych przyczyn tego bardzo dziwnego zjawiska. Była też świadkiem zrzucania (przez niewidzialną siłę) bochenków chleba z półek na podłogę.
Oczywiście, ludzie mówią, że miejsce jest nawiedzone. Podczas wojny budynek był adoptowany jako kostnica. Nikogo nie może dziwić fakt że nikt nie chce tam pracować sam, nie mówiąc już o pracy w nocy. 'Odnosiłam wrażenie, że to właśnie duch' relacjonuje Pat. 'Ale miałam przeczucie, że on nie chce mnie skrzywdzić.'
Powiedziała, że 'on' na podstawie zrobionego zdjęcia. Pewnego dnia, po zamknięciu kantyny wycelowała swój aparat na centralne miejsce w pomieszczeniu i zrobiła kilka zdjęć. W tym czasie sama nic nie widziała, ale miała nadzieję że aparat coś uwieczni podczas tej sesji fotograficznej. Jakie było jej zdziwienie gdy na jednym ze zdjęć zobaczyła sylwetkę wysokiego mężczyzny mającego około 2m wzrostu.
'Nie mogłam uwierzyć w zdjęcie które zrobiłam’, powiedziała. Współpracownicy potwierdzają że widzieli to zdjęcie. Niestety, pożyczyła to zdjęcie przyjacielowi który nigdy go jej nie oddał. Koniec końców historia o duch pozostaje.
Kantyna będzie wkrótce bankiem . Kto wie, może przy odrobinie szczęścia, przyszli klienci banku będą mogli zobaczyć latające pieniądze.
To tylko głupie opowieści o duchach? Sceptycy sądzą, że bajki lub przywidzenia. Ale ludzie, którzy nie potrafią wyjaśnić, co widzieli nie zgadzają się z tymi stwierdzeniami. Nikt nigdy nie będzie w stanie przekonać pana Robredo że to czego doświadczył jest bzdurą.
‘Nigdy nie zapomnę tego ciśnienia krwi które miałem wpadając w panikę podczas bliskiego spotkania z duchem. Do tej pory, nigdy tak się nie czułem’ powiedział. ‘I nigdy nie zapomnę tego, co widziałem’.
Być może nie ma sposobu, aby opisać wszystkie paranormalne przypadki mające miejsce w różnych bazach lotniczych. Ale jedno jest pewne; ludzie widzą rzeczy, których nie rozumieją . Rzeczy tak dziwne że potrafią ich wystraszyć na śmierć i przyprawić o uczucie panicznego strachu i przerażenia. I dopóki nie istnieje logiczne i racjonalne wytłumaczenie na to, co widzieli, powtarzają historie swoich spotkań z duchami.
Tłumaczenie Zbeeanger na podstawie LINK.