W sumie, to miałem się nie wypowiadać w tym temacie, bo uważam, że jest on typu "bicie piany - moja teoria jest "najmojsza" , czyli próbą udowadniania, że "my jesteśmy "lepsiejsi" o nich"( z całym szacunkiem dla jego autora, którego akurat nie podejrzewam o takie pobudki przy jego zakładaniu) ale... skoro mleko się rozlało , to dodam swoje trzy grosze jeśli można...
Tytułem wstępu... Znalazłem się na tym forum z powodu debaty dotyczącej 9/11 - wtedy, kiedy ją czytałem wydawała mi się bardzo wyważona i merytoryczna. Pomyślałem sobie - to coś dla mnie. Temat interesował mnie od zawsze, a nie miałem jakoś okazji z nikim go przedyskutować (moi znajomi jakoś wogóle go nie "czuli", a nie przyszło mi do głowy, żeby szukać w internecie). Pierwszy zonk nastąpił kiedy zorientowałem się, że temat jest nieco przebrzmiały i żyje jakby "siłą rozpędu". Tym sobie tłumaczyłem pierwsze wpisy pod moimi postami. Jednak kiedy zacząłem czytać wcześniejsze dyskusje, to zorientowałem się, że tak naprawdę, nie ma większego znaczenia, że przyszedłem "za późno" - gdybym zaglądnął tu rok - trzy wcześniej, to efekt byłby mniej więcej ten sam.
Problem, moim zdaniem polega na tym, że obie strony okopały się na swoich stanowiskach i nie dopuszczają do siebie myśli, że wydarzenia, na których temat się wypowiadają, niekoniecznie muszą wyglądać tak, jak sobie to wyobrażają.
Podkreślam -
obie strony.
Przedstawiciele każdej z nich skupiają się nie na tym żeby rozmawiać ale na tym, żeby zbić argumenty strony przeciwnej.
Wypunktować ją, udowodnić jej, że się myli. Czasem - ośmieszyć, wykazując jej niewiedzę.
Po pewnym czasie, ze zdumieniem zorientowałem się, że zaczynam myśleć w podobny sposób. A nie taki był mój cel rejestracji tutaj.
Ja chciałem po prostu porozmawiać na temat, który mnie interesuje, pogłębić wiedzę, która go dotyczy i poszerzyć horyzonty, żeby móc na niego spojrzeć z nieco innej (przeciwnej) perspektywy...
Tak zwyczajnie - dla siebie.
Po to, by wiedzieć więcej.
Nie po to żeby udowodnić komuś, że jest "cienki" w temacie. Nie po to, żeby wypunktować jego błędy. Nie po to żebym dzięki temu poczuł się lepszy, czy bardziej dowartościowany.
Dlaczego? Bo tego po prostu nie potrzebuję.
Wiem kim jestem, znam swoją wartość i nie zmienią tego ani plusy, ani minusy pod moimi postami (chociaż nie ukrywam, że wolę zielone ikonki
).
Dla mnie, to forum to kwestia tylko i wyłącznie rozrywkowa.
Taki przerywnik od dnia codziennego - na wieczorne godziny.
Dla relaksu...
Jak czytanie lepszej lub gorszej książki (czy tam oglądanie filmu żeby być bardziej na czasie
)
Przy okazji (czytając inne tematy) dowiaduję się mnóstwa ciekawych rzeczy - typu np. "nawiedzony" las w Rumunii, żeby tak z rękawa...(i tych mniej ciekawych również
- w stylu "widziałem ducha - krzywdy mu nie zrobię ale on nie chce się ze mną kolegować, co robić ?!) - nie zmienia to jednak faktu, że rozrywka i relaks są w moim przypadku nadrzędne...
No i wymiana informacji na interesujący mnie temat, oczywiście
Reasumując..
Dla mnie sprawa wygląda tak.
Tytuł tematu nie powinien brzmieć
"Jak rozmawiać z człowiekiem negującym istnienie spisków?", a raczej
"Jak rozmawiać z człowiekiem ?" Tak po prostu... Szczególnie na forum internetowym...
Bo tak naprawdę zupełnie nieistotne jest, kto , w co wierzy.
Bez znaczenia zupełnie. Ważne jest, że w coś wierzy wogóle. Czyli ma swoje zdanie.
Czyli myśli...
A wiara w to, że przy pomocy kilku, kilkudziesięciu wpisów nagrodzonych plusikami, zmienimy czyjeś postrzeganie świata, jest (mówiąc najogólniej) naiwnością.
Ważna jest wymiana informacji na dany temat. Bo, każda taka wymiana sprawia, że nasza wiedza jest większa.
I sprawia, że (jeżeli jesteśmy otwarci) potrafimy spojrzeć na niego z perspektywy, o której istnieniu nawet nie myśleliśmy...
A to sprawia, że patrzymy szerzej i bardziej świadomie...
Więc zamiast zastanawiać się jak rozmawiać z kimś, kto myśli inaczej niż my, spróbujmy raczej pomyśleć - co zrobić żeby nasze argumenty zainteresowały tego kogoś na tyle żeby zechciał z nami wogóle rozmawiać (nie mylić z "żeby zechciał zmieszać nas z błotem, wytykając nasze słabe punkty - w celu osiągnięcia zielonych korzyści").
Co wszystkim polecam (bez większych nadziei
, bo realistą jestem).