Jak wygląda dyskusja o teoriach spisku?
Ktoś wrzuca tekst w stylu
-"Te wieże nie mogły się zawalić z powodu, jak brzmi wersja oficjalna, stopienia stali, bo tam było za zimno"
sceptyk: a gdzie tak napisali?
spiskownik: tu w tym filmiku tak mówią
sceptyk: ale czy tak jest w wersji oficjalnej?
spiskownik: w tym filmiku mówią że tak jest w wersji oficjalnej
sceptyk: a w oficjalnych dokumentach tak napisali? Przejrzałem raport NIST i tam pisze tylko o osłabieniu
spiskownik: źle szukałeś,. na tym filmiku piszą ze w raporcie tak napisali
sceptyk: ale przejrzałem cały raport i tak nie napisali
spiskownik: to jesteś głupi, w tym filmiku powiedzieli ze w raporcie tak napisali....
i tak przez sto stron, czasem tylko zmieniają się użytkownicy, ale jeśli podstawą i wstępem do teorii jest jakieś chwytliwe twierdzenie, to będą go bronić aż po granice absurdu.
Piękny dialog (i jako dowcipny) - szkoda tylko, że tak niewiele mający wspólnego z prawdą (przynajmniej jeśli chodzi o dyskusję dot. 9/11).
Skoro tak się przerzucamy opowiastkami, to ja dorzucę jeszcze jedną - tym razem prawdziwą (w razie potrzeby służę odpowiednimi cytatami), pokazującą sprawę z punktu widzenia "spiskowca".
spiskowiec - "Dziwna sprawa z tą fotką, bo dokładnie takie same ujęcia są na filmie kręconym z innego miejsca - to przecież niemożliwe chyba ? Albo więc zdjęcie albo film są sfałszowane."
sceptyk - "Dokonałem obliczeń i wyszło mi, że zdjęcia były wykonane właśnie stąd"
spiskowiec - "W takim razie zerknij tu (podaje namiary umożliwiające weryfikację - i nie jest to o dziwo film na YT) i sam zobacz"
sceptyk - ....* (w miejsce gwiazdki można sobie wstawić jedną albo kilka z poniższych wersji zachowania sceptyka)
* Gwałtownie traci zainteresowanie tematem (bo kogo interesują jakieś tam wymyślone spiski?)
* Milczy wyniośle, bo prędzej rękę by sobie odgryzł, niż przyznał, że coś może być na rzeczy (przecież NIST napisał w raporcie co i jak, a podważanie ustaleń raportu, to co najmniej jak podważanie prawd zapisanych w Nowym Testamencie)
* Ignoruje spiskowca (bo przecież poniżej jego godności jest rozmowa z "fanatykiem, który pozjadał wszystkie rozumy i uważa, że jego wiedza jest ważniejsza niż wszelkie dowody"
* Zapomina, że w takim temacie się udzielał, bo udziela się w tylu innych (a właśnie rozprawia się bezlitośnie z kolejnym zdjęciem "ducha", które ktoś wrzucił na forum).
* Nawał obowiązków domowych albo zawodowych (zawodowe lepiej brzmią, więc częściej padają jako argument absencji) uniemożliwia mu udzielanie się na forum (ze szczególnym uwzględnieniem udzielania się w tym konkretnym temacie).
Przytoczyłem tylko jeden przykład spośród przynajmniej kilkunastu, które dotyczą sposobu rozmowy i zachowania się sceptyków w dyskusji ze spiskowcami.
W sumie to jestem do tego przyzwyczajony i nawet mnie to jakoś specjalnie nie uwiera. Nie wymagam też od nikogo, żeby rzucał wszystko i odpisywał mi teraz, już, natychmiast (chociaż, co najmniej niegrzeczne jest rozpoczynanie z kimś rozmowy, a potem odwracanie się na pięcie i udawanie, że się ma ważniejsze rzeczy do roboty).
Milczałbym zatem ale, szczerze mówiąc niedobrze mi się robi jak czytam, że sceptycy są tak cacy, że powinni ich pęczkami do nieba brać, a przyczyną wszelkiego zła są tylko i wyłącznie ci paskudni spiskowcy.
Znamienny cytat (pokreślenia moje)
"
Tymczasem głupotę i ignorancję można dostrzec czasem i tu i tu. Prawdziwy
sceptyk wie że nie wie wszystkiego. Prawdziwy
fanatyk sądzi że pozjadał wszystkie rozumy, że wie i że ta jego wiedza jest ważniejsza niż wszelkie dowody (bo gdyby dowody były ważniejsze, musiałby rewidować swoje poglądy po obaleniu częsci z nich)."
Ja w tym cytacie "głupotę i ignorancję" dostrzegam tylko u fanatyków. To celowe założenie autorze, czy po prostu freudowska pomyłka?
Podobnie śmiać mi się chce jak czytam wypowiedź jednego z czołowych sceptyków, który żali się, że tony jego przemyśleń zalegają na forum i nikt nie schyli się żeby w nich poszperać.
Otóż ja miałem kiedyś tą okazję i schyliłem się. Co usłyszałem od tegoż sceptyka? Żebym nie grzebał w skamienielinach, bo na forum są dużo świeższe wypowiedzi jego autorstwa i do do nich właśnie powinienem się odnosić, bo te wcześniejsze trochę jakby nieaktualne są (oczywiście również służę odpowiednim cytatem).
Jak to jest więc panowie sceptycy, z tą waszą gotowością do rozmowy? Tu wypisujecie żale, a w tematach rzeczywistość skrzeczy...
A tak zupełnie na koniec - może, skoro ci fanatycy tacy niereformowalni są i tak bardzo was wkurzają, to może warto byłoby zebrać się do kupy, wysmarować jakieś fajne pisemko do admina i zaproponować zamknięcie wszystkich tematów dotyczących teorii spiskowych?
Nie trzeba by było wtedy odpowiadać na niewygodne pytania...