Żywot Jezusa część II
6. Cud w Kanie GalilejskiejJednym z najważniejszych 'cudów' Jezusa była zamiana wody w wino na ślubie (czy, jak to powinniśmy określić uczcie zaręczynowej) w Kanie Galilejskiej. Nie ulega wątpliwości, iż wydarzenie to musiało wstrząsnąć widzami i było niezwykle istotne. Czemu więc tylko i wyłącznie Jan opisał ślub w Kanie? Taki cud winien być przecież rozgłaszany z całą mocą! Tak się nie stało i już to powinno zwrócić naszą uwagę na ten przypadek.
Na wstępie trzeba zaznaczyć, iż ewangelia Jana wcale nie mówi (jak to się często zdarza słyszeć choćby z ambon) 'skończyło im się wino', co przedstawia się jako powód cudownej interwencji Jezusa. W rzeczywistości słowa Ewangelii brzmią: 'A kiedy zapragnęli wina, matka Jezusa powiedziała: Oni nie mają wina'. I znów prawdziwe znaczenie tego zdania zaciera się gdy nie analizujemy go w kontekście żydowskich zwyczajów ślubnych.
Jak to już ustaliliśmy, 'ślub w Kanie' był w istocie rzeczy ucztą zaręczynową Jezusa i Marii Magdaleny. W czasie takiej ceremonii wino mogli pić jedynie kapłani i Żydzi żyjący w celibacie. Wszyscy żonaci, nowicjusz i każdy kto nie posiadał święceń kapłańskich mógł spożywać tylko wodę, co stanowił rytuał oczyszczenia. Był to relikt dawnej tradycji żydowskiej, nic więc dziwnego, iż nie podobał się on Marii - ważnej członkini liberalnej i postępowej sekty nazareńczyków. Zwróciła się w tej sprawie do Jezusa, który jako gospodarz uczty i potomek rodu królewskiego był najważniejszą osobistością na uczcie. Ten początkowo jest niechętny, mówi, że jeszcze nie nadeszła jego godzina i tak jest w istocie - nie odbył jeszcze rytuału namaszczenia na Mesjasza (będzie on miał miejsce w czasie małżeństwa z Marią Magdaleną w Betanii).
Mimo tego, iż było to jawne złamanie zwyczajów, Jezus poddał się presji Marii i 'zamienił wodę w wino'. Jedynym cudem jest tu to, iż skutecznie przeciwstawił się ortodoksyjnej tradycji i kazał podać nieupoważnionym gościom wino zamiast wody! Przypomnijmy sobie historię z Łazarzem - tam również Jezus złamał żydowskie prawo religijne. W przypadku wskrzeszenia popełnił przestępstwo ratując przyjaciela (istnieją przesłanki każące uznać Łazarza za bliskiego przyjaciela Jezusa!), w Kanie z kolei uległ namowie matki.
7. Słowo BożeNa kontynuatorach dynastii, a więc i na Jezusie spoczywał jeden podstawowy obowiązek - spłodzenie potomka. Ponieważ seksualność Jezusa była oczywiście nie do przyjęcia dla biskupów również i te informacje zostały starannie wymazana z ludzkiej pamięci, ale nadal możemy do nich dotrzeć.
Pierwszą istotną wskazówką jest sam fakt zawarcia małżeństwa. Przedłużenie dynastii było sprawą kluczową i z tego właśnie powodu obowiązywały zwyczaje mające na celu ochronę tego naczelnego celu. W rodach mesjanistycznych funkcjonowała zasada trzymiesięcznej ciąży. Sam ślub nie gwarantował jeszcze trwałości małżeństwa, do tego potrzebne było potwierdzenie kontraktu małżeńskiego drugim namaszczeniem, które nastąpić mogło dopiero po stwierdzeniu u żony ciąży. Co więcej - wymagano trzymiesięcznego okresu, ze względu na niebezpieczeństwo poronienia, które uważało się za zażegnane dopiero w trzecim miesiącu ciąży. Na podstawie roczników Imperium Rzymskiego możemy określić datę ukrzyżowania Jezusa na na paschę w marcu 33 roku, wiemy zaś, iż drugie namaszczenie w Betanii miało miejsce tydzień wcześniej. Mogło nastąpić tylko i wyłącznie w wypadku, gdy stwierdzono u niej ciążę. Pierwsze dziecko urodzić się więc musiało w pół roku po potwierdzeniu małżeństwa, we wrześniu roku 33 n.e.
Kluczem do zrozumienia Ewangelistów w kwestii potomstwa Chrystusa jest określenie "Słowo Boże". Szczególnie Jan dużo miejsca poświęca temu określeniu. Odnajdziemy między innymi takie cytaty: "A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami... w pełni gracji i prawdy", "Słowo Boga stało nad jeziorem", "Słowo Boga było w Samarii". Nietrudno dostrzec, iż owo "Słowo Boga" jest traktowane jako określenie osoby; i nie jest to zwykła personifikacja, ale określenie nikogo innego jak Chrystusa, który jako Mesjasz był ustami głoszącymi Słowo Boże, więcej on był ich ucieleśnieniem, zapowiedziano jego przyjście, był owym słowem bożym zapisanym w proroctwach o Zbawicielu.
Klucz do właściwej interpretacji tego określenia kryje się w przypowieści o siewcy ukazującej w wyraźny sposób zastosowaną przez Ewangelistów symbolikę. Przypowieść ta jest przesłaniem dotyczącym żyzności i nowego życia, któremu zasiane ziarno dało początek. Nietrudno dostrzec tu alegorię narodzin dziecka. A skoro wiemy już, że Słowo Boże to Jezus to wiemy też, że określenie: "Słowo Boga plon wydało" znaczy ni mniej ni więcej, tylko to, iż narodził się syn Jezusa. W Dziejach Apostolskich odnajdujemy dwa takie fragmenty przypadające na lata 37 i 44. Idealnie pasuje to do naszej chronologii rozdzielania i załączania małżonków (o czym mowa w punkcie nr
. Ponieważ zaś narodziny dziewczynki (wrzesień 33 roku) w rodzie mesjanistycznym, jak i ogólnie w starożytności nie były równie ważnym wydarzeniem, jak narodziny chłopca, stąd też nie ma o tym bezpośredniej wzmianki. Teraz najważniejsze pytanie - skąd ta chronologia? Odpowiedź kryje się w pojęciu 'wniebowstąpienia'.
8. WniebowstąpienieWniebowstąpienie Jezusa Chrystusa jest jednym z najważniejszych dogmatów wiary chrześcijańskiej. Przedstawiane jest jako powrót Boga - Chrystusa do Królestwa Niebieskiego. Taka jednak interpretacja narzucona przez Kościół dopiero w 3 wieki po tych znamiennych wydarzeniach roku 33. W Dziejach Apostolskich nie ma wcale mowy o Wniebowstąpieniu, sama bowiem nazwa została nadana pewnemu szczególnemu rytuałowi, który miał wtedy miejsce, dopiero w trakcie tworzenia doktryn Kościoła przez chrześcijańskich cesarzy rzymskich i sztucznie wprowadzona do tekstu Biblii. Dosłowne i pierwotne brzmienie fragmentu o Wniebowstąpieniu brzmi następująco: "I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu". Dalej jest mowa o tym, że "mężowie w białych szatach" rzekli do uczniów: "...czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus... tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego". Dzieje Apostolskie mówią również, że "niebo" musi przyjąć Chrystusa aż do czasu jego "powrotu".
Tu należy zaznaczyć, iż miało to miejsce w miesiącu, w którym żona Jezusa - Maria Magdalena spodziewała się dziecka. Wynika to z chronologii Ewangelii i zwyczajów obowiązujących żydowskie rody mesjanistyczne, czyli tych mających prawa do korony królewskiej. Zasady były tu niezwykle rygorystyczne i różniły się znacząco od tych obowiązujących normalne rodziny. Dotyczyło to nie tylko ceremonii zaślubin. Zbliżenia między dynastycznymi małżonkami dopuszczalne były jedynie w grudniu, tak by poród miał miejsce we wrześniu - miesiącu Atonement - najświętszym miesiącu kalendarza żydowskiego. Tę właśnie zasadę złamali rodzice Jezusa - Józef i Maria i to było przyczyną, iż Żydzi nie byli zgodni co do tego, czy Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, co doprowadziło do ostrych sporów pomiędzy Nazareńczykami, którzy popierali swego członka - Jezusa, a ortodoksyjnymi sadyceuszami i faryzeuszami.
W wypadku, gdyby matka dynastyczna miała rodzić w nieprzepisowym miesiącu mąż oddalał ją do klasztoru, by uniknąć publicznego wstydu. Nazywało się to "oddaleniem prywatnym/potajemnym" i święty Mateusz wyraźnie podaje, iż to zamierzał uczynić Józef: "Józef, jej mąż, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie". W tym jednak przypadku została udzielona dyspensa od zwyczajów przez archanioła Sidona piastującego podówczas stanowisko "Gabriela" - anielskiego kapłana dyżurnego. Piastującego stanowisko, bowiem zarówno zwoje znad Morza Martwego, jak i apokryficzna Księga Enocha definiują "archaniołów/głównych ambasadorów" jako starszych kapłanów w Qumran noszących zwyczajowe tytuły: "Michał", "Gabriel", "Rafael", "Sariel" itd.
W przypadku Jezusa i Marii Magdaleny wszelkie zasady zostały zachowane i ich pierwsze dziecko zostało poczęte w grudniu roku 32 i narodziło się we wrześniu roku 33.
I tu trzeba przyjrzeć się zwyczajom obowiązującym w takich przypadkach mesjanistyczne rodziny żydowskie, co pozwoli wyjaśnić, czym w istocie Wniebowstąpienie było. Z chwilą urodzenia się dynastycznego potomka rodzice byli rozdzielani na lat sześć (gdy narodził się chłopiec) i trzy (dziewczynka). Po tym czasie ich małżeństwo było restytuowane. W międzyczasie matka przebywała w klasztorze, zaś o ojcu mówiło się, iż wstępuje do Królestwa Niebios. Pod nazwą tą krył się w istocie Esseński Nadrzędny Klasztor w Mird nad Morzem Martwym, zaś ceremonia wstępowania do klasztoru prowadzona była przez anielskich kapłanów pod nadzorem wyznaczonego "przywódcy pielgrzymów". By wyjaśnić to pojęcie i tę funkcję należy cofnąć się do Księgi Wyjścia, gdzie Izraelitów prowadził "obłok". Żydzi w imię tradycji zaczęli nadawać ten tytuł każdorazowemu przywódcy pielgrzymów.
Mamy więc już wszelkie elementy pozwalające odczytać fragment o Wniebowstąpieniu zgodnie z intencjami autorów: Jezus został wzięty przez "Obłok" (przywódcę pielgrzymów) do "Królestwa Niebieskiego" (Nadrzędnego Klasztoru w Mird), zaś "człowiek w bieli" (anielski kapłan) powiedział, że Jezus wróci, kiedy nadejdzie czas restytucji (zostanie przywrócone fizyczne małżeństwo).
Warto jeszcze rzucić okiem na List św. Pawła do Hebrajczyków, który wyjaśnia, iż Jezus został przyjęty do Królestwa Niebiańskiego na drodze wyjątku i dyspensy. Choć bowiem pochodził z linii Dawida mającej prawa do tytułu królewskiego to nie miał prawa do kapłaństwa, które było zastrzeżone dla potomków Aarona i Lewiego. Św. Paweł tłumaczy jednak, iż nastąpiła tu zmiana zakonu/prawa.
Tak więc, we wrześniu 33 rodzi się pierwsze dziecko. Nie ma żadnych informacji na temat jego płci (w przeciwieństwie do kolejnych dwóch potomków - chłopców, o czym świadczą użyte zwroty: 'Słowo Boże wydało plon'), ale z informacji o powrocie Jezusa w 36 roku, czyli po trzech latach od zawieszenia małżeństwa, możemy wnioskować, iż pierwszym potomkiem Chrystusa była dziewczynka.
Tak więc:
Pierwszym potomkiem Jezusa i Marii Magdaleny była dziewczynka, co wiemy na podstawie 3 letniego okresu rozdzielenia małżonków. 3-letniego, bowiem w roku 37 rodzi się kolejne dziecko zgodnie z obowiązującymi zasadami: grudzień 36 - poczęcie i wrzesień 37 narodziny. Kolejna restytucja następuje w roku 43 i stad wiemy, ze drugie dziecko było chłopcem, podobnie jak trzecie, które przyszło na świat we wrześniu roku 44. Wszystko to wynika bezpośrednio z Ewangelii i jej chronologii, żeby jednak to dostrzec należy zastosować właściwy klucz interpretacyjny, zrozumieć intencje autorów i znaczenie użytych przez nich zwrotów. Tak było i z Wniebowstąpieniem, tak jest i w kwestii potomstwa Jezusa Chrystusa i Marii Magdaleny.
9. Święty GraalInteresujący dowód na prawdziwość przedstawionych powyżej tez uzyskamy wyjaśniając sobie znaczenie określenia Święty Graal, który to artefakt jest najsłynniejszym i najbardziej pożądanym celem poszukiwań wczesnego Średniowiecza. W tych to czasach mesjanistyczną linię zstępującą (potomków w prostej linii Dawida, a później i Jezusa) opisywało francuskie słowo Sangreal. Pochodzi ono od słów Sang Real, co oznacza 'królewska krew' - królewska, bo rodu dawidowego, władców Judei. Z tego to rodu - w prostej linii od Dawida pochodził Chrystus. W angielskim przełożeniu otrzymaliśmy San Greal [w pełnej postaci zapis brzmiał Saint Grail], a że dawne słowo Saint oznacza tyle co Holy otrzymaliśmy w rezultacie Holy Grail, przedmiot słynny nie tylko dzięki Monty'emu Pythonowi.
Artefakt ów tak zaprzątał głowę chrześcijan, że szlacheckie rody, które wywodziły swój rodowód z żydowskiego rodu mesjanistycznego (rodu Chrystusa) powoływały do życia zakony rycerskie, których istnienie ściśle było związane z rodzinną pamięcią o Świętym Graalu. Wymienić tu można: Zakon Królestwa Syjonu, Zakon Rycerzy Świętego Grobu i dynastyczny zakon szkockich władców - Stuartów: Królewski Zakon Sangreal Rycerzy Świętego Graala.
Czymże jednak był ów Holy Grail? Tradycyjnie przedstawia się go jako kielich zawierający krew Jezusa lub winorośl. Nie ulega jednak wątpliwości, iż jest to jedynie symbolika stanowiąca podstawę komunii, mszy, eucharystii. Święty Kielich zawiera wino, które jest alegorią wiecznie odradzającej się krwi Jezusa. I to jest właśnie klucz to rozwiązania zagadki potomków Chrystusa. W jaki bowiem sposób krew może się w nieskończoność odradzać, jak nie poprzez dzieci i dziedziczenie? Których to waga była w okresie feudalizmu szczególnie istotna - urodzenie decydowało bowiem o wszystkim, tak o przedłużeniu dynastii, jak i o prawach samego dziecka do jego dziedzictwa.
To jednakże było całkowicie sprzeczne z zamierzeniami Kościoła, który musiał usunąć z ludzkiej pamięci wiedzę o rzeczywistym znaczeniu tego sakramentu, zachowując jednakże sam starożytny zwyczaj komunii. Kiedy tego dokonano i w jaki sposób? Odpowiedź jest jedna - w okresie weryfikacji tekstów biblijnych przez rodzącą się hierarchię rzymskiego Kościoła, która to weryfikacja trwała od około IV do XII wieku. Mając na uwadze to, jak ów proces przebiegał, właściwsze byłoby jednak słowo zafałszowanie.
10. UkrzyżowanieJak już ustaliliśmy, powołując się na chronologicznie spisane kroniki rzymskich gubernatorów wyrok skazujący Jezusa na ukrzyżowania został wydany na Paschę w marcu roku 33. Wyjaśniliśmy też - przy okazji wskrzeszenia Łazarza, że pod pojęciem 'ukrzyżowania' rozumiano w żydowskim prawie religijnym ekskomunikę. Wyrok został wydany przez Poncjusza Piłata, lecz ważniejsze jest, iż wcześniej Sanhedryn podjął decyzję o wyklęciu Jezusa.
Przy okazji analizy zwrotu 'Nazareńczyk' ustaliliśmy, iż istniał wyraźny podział w społeczeństwie żydowskim na dwie, przeciwstawne grupy. Pierwsza to ortodoksyjni Faryzeusze i Sadyceusze, druga to liberalni Nazareńczycy i Esseńczycy. W czasach Jezusa konflikt pomiędzy nimi wyraźnie się zaostrzył, a Jezus, który kilkukrotnie otwarcie łamał tradycyjne zwyczaje stał się przysłowiowym 'języczkiem uwagi', to przeciwko niemu skierowali się ortodoksi.
Trzeba im przyznać, iż sprawą pokierowali wyjątkowo zmyślnie. Sanhedryn nie mógł bowiem obradować nocą i w czasie Paschy, to zaś stanowiło doskonały pretekst do przerzucenia ciężaru odpowiedzialności płynącego ze skazania Jezusa na śmierć. Sanhedryn ekskomunikuje, Rzym ogłasza wyrok ściągając na siebie uwagę tłumu.
Jak już wiemy ukrzyżowanie Jezusa oznaczało jedynie śmierć duchową, z tą chwilą w świetle prawa żydowskiego umarł - został przecież oskarżony, osądzony i skazany na śmierć. W normalnym toku rzeczy po trzech dniach będących symbolem choroby ducha prowadzącej do śmierci ciała, Jezus zostałby pochowany żywcem. Jednak w ciągu tych trzech dni mógł zostać ułaskawiony, wskrzeszony. Co więcej sam przewidział, że tak się stanie i, jak się zaraz przekonamy, miał uzasadnione powody do takiej 'przepowiedni'.
Podniesienia z grobu, wskrzeszenia mógł dokonać jedynie Najwyższy Kapłan lub Ojciec Społeczności - patriarcha. To dlatego Jezusowi groziła śmierć za 'wskrzeszenie' Łazarza - nie był nawet zwykłym kapłanem, nie mówiąc już o tym, że nie piastował wymaganego stanowiska. Wtedy Jezusa uratował Herod, który wymusił ułaskawienie na najwyższym kapłanie. kto pomógł mu tym razem?
Rzecz jasna nie Najwyższy Kapłan, którym był przecież Józef Kajfasz - człowiek, który skazał Jezusa na śmierć. Pomoc przyszła ze strony Ojca Społeczności, którym był... Szymon Zelota - apostoł! W takiej sytuacji nic dziwnego, iż Jezus mógł mieć nadzieję na 'zmartwychwstanie', a jego słowa: 'Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego'. Co prawda w zaistniałej sytuacji poparcie Jezusa było ryzykowne, ale sprzyjającemu zbiegowi okoliczności (o czym niżej) okazało się możliwe i Jezus mógł 'zmartwychwstać'. Przyjrzyjmy się teraz bliżej śmierci Jezusa.
Zasadnicze dowody na faktyczną śmierć na krzyżu są dwa. Po pierwsze udział Rzymian, którzy szeroko stosowali karę przez ukrzyżowanie, a po drugie krew i woda, które wypłynęły z ciała Jezusa po przebiciu mu boku włócznią. Jeśli chodzi o pierwszą kwestię Ewngelie wyraźnie mówią, iż Piłat oddał Jezusa żądającym jego śmierci (Faryzeuszom i Sadyceuszom) by go ukrzyżowali. Nie może więc chodzić o rzymskie ukrzyżowanie ciała, ale o żydowskie ukrzyżowanie ducha. Kwestia druga związana jest z kolejnym błędnym tłumaczeniem:
Czytamy dziś, że Jezus został przebity włócznią, tymczasem w oryginale mówi się jedynie o zadrapaniu! Ewangelie mówią nam współcześnie, iż przebicie nastąpiło po śmierci. Tymczasem z medycznego punktu widzenia jest niemożliwym, by nastąpił wówczas krwotok ('wypłynęła krew i woda'). Krew wypływająca z rany kłutej jest dowodem życia, bowiem świadczy o tym, że jest akcja naczyniowa! W rzeczywistości Jezus został lekko draśnięty włócznią i z całą pewnością był wtedy żywy.
Inny dowód lingwistyczny: Józef z Arymatei miał zdjąć ciało Jezusa z krzyża. Tu również nastąpiło błędne tłumaczenie! Fragment ten tłumaczono z greki, gdzie użyto słowa 'soma', co oznacza 'żywe ciało'. Jeśli Józef zabierałby zwłoki użyte zostałoby słowo 'ptoma'.
W świetle licznych pism jest pewne, że Jezus przeżył ukrzyżowanie, mówi o tym nawet Koran. Co działo się z nim po ukrzyżowaniu to temat na osobny artykuł. Na razie skupy się na jeszcze jednym ciekawym zagadnieniu związanym z ukrzyżowaniem.
W ewangelii odnajdziemy tajemniczo brzmiący fragment mówiący o tym, iż w czasie ukrzyżowania świat na trzy godziny pokrył się mrokiem. Bez wątpienia brzmi to jak kolejny dowód boskości Jezusa, a jak udowadnialiśmy to sobie już kilkukrotnie w takich przypadkach mamy do czynienia bądź to z mylnym tłumaczeniem bądź fałszerstwem dokonanym przez kościelny establishment. Jak jest w tym przypadku? Okazuje się, iż odpowiedź brzmi w... systemie liczenia czasu, na co wskazuje też rozbieżność pomiędzy ewangelistami w kwestii godziny ukrzyżowania Jezusa: raz trzecia, raz szósta.
W tamtych czasach czas kalendarz układano według słońca lub księżyca, zaś dzień dzielił się na 12 godzin nocy i 12 godzin dnia. Początek dnia przypadać powinien o świcie, stąd konieczne stawało się dopasowywanie kalendarza do faktycznego położenia słońca. Właśnie w piątek, gdy Jezus wisiał na krzyżu wypadł dzień przesunięcia czasu do przodu o trzy godziny. Tradycyjnie hebrajscy lunarzyści (opierający się na obserwacjach księżyca) dokonywali zmian w czasie dnia, z kolei solarzyści (badający słońce) czekali ze zmianą do północy. Brzmi to może skomplikowanie, ale kryje się tu rozwiązanie zagadki.
Według jednych zapisków, które opierały się na kalendarzu księżycowym Jezus 'umarł' na krzyżu o godzinie trzeciej, bowiem przesunięcie czasu nastąpiło już w czasie dnia - trzy godziny wcześniej. Owe trzy ostatnie godziny dnia stały się pierwszymi godzinami nocy i to właśnie znaczą słowa o trzygodzinnym mroku, który zalał świat! Według pism stosujących kalendarz solarny Jezus umarł o szóstej, bowiem zmiana czasu jeszcze nie nastąpiła i czas biegł normalnie aż do północy.
Kalendarz lunarny był tradycyjnym kalendarzem żydowskim, stąd (ze względu na przesunięcie) ortodoksyjni Żydzi rozpoczęli Szabat o godzinie dziewiątej starego czasu. Kalendarz solarny stosowały postępowe frakcje i one rozpoczynały Szabat dopiero trzy godziny później. Przez te trzy godziny właśnie towarzysze Jezusa mogli przeprowadzić działania na jego rzecz (ułaskawienie/wskrzeszenie dokonane przez Szymona Zelotę), podczas gdy związani religią (Szabatem) Faryzeusze nie mogli się im przeciwstawić, wpadli we własne sidła!
Po odbyciu rytuału czuwania przy grobie Jezus 'wrócił do życia', lecz - po narodzinach dziecka - musiał 'wniebowstąpić' do klasztoru, o czym już mówiliśmy. I tak dochodzimy do końca ewangelicznej opowieści. Otwarta pozostaje kwestia późniejszych losów Jezusa i jego rodziny...
Artykuł ten jest jedynie streszczeniem wieloletnich prac badawczych Lorence'a Gardnera, stąd jedynie przedstawia fakty i przyczyny takiego, a nie innego interpretowania Biblii. Szersze udokumentowanie przedstawionych tez znaleźć można w książkach Gardnera i tam też odsyłam wszystkich, którzy zainteresowani są drobiazgową analizą. Podkreślenia wymaga też to, iż artykuł ten (co zaznacza też sam Gardner) nie ma na celu umniejszenia roli Jezusa. Nie ulega wątpliwości, iż dokonał dzieła zaiste wielkiego dając początek nowej religii, a że był przy tym jedynie człowiekiem...
Na podstawie artykułów Lorence'a Gardnera z Nexusa i książek tegoż autora.
Autor: sir Laurence Gardner