Skocz do zawartości


Zdjęcie

Żywot Jezusa


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
148 odpowiedzi w tym temacie

#1

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Żywot Jezusa część I



Dla wielu jest zapewne tajemnicą to, że w licznych pismach z okresu Średniowiecza i końca Antyku mowa jest o potomkach Jezusa, jego dzieciach i spadkobiercach mesjanistycznego rodu dawidowego, z którego pochodził Chrystus. Wśród najsławniejszych dokumentów tego typu wypada wymienić pisma królowej Szkotów Mary i króla Anglii Jakuba II. Również w innych archiwach starych szlacheckich rodów można znaleźć informacje o dzieciach Jezusa. Często są to bardzo szczątkowe dane, ale sir Laurence Gardner - jeden z najbardziej znanych na świecie heraldyków, historyków i genealogów rodów królewskich - odkrył, iż te liczne zapiski zazębiają się dając spójny obraz na czasy początków chrześcijaństwa, gdzie - jak się okazuje - wiedza o potomkach Jezusa była znana.

W swych pracach Gardner korzystał z możliwie najstarszych istniejących wersji tekstów - tak kanonicznych [wchodzących w skład chrześcijańskiej Biblii], jak i apokryficznych [odrzuconych], a także z wielu innych źródeł, żeby wymienić choćby pisma Kościoła Celtyckiego [datowane na 37 rok n.e.] i zakonów rycerskich, wśród nich Templariuszy [przywiezione do Europy w 1128 roku]. Wyniki swych poszukiwań, które notabene rozpoczął przypadkowo, śledząc genealogię wielkich europejskich rodów przedstawia w swych książkach, z których pierwszą jest Krew z krwi Jezusa.

1. Rodzice Jezusa

Wszyscy wiemy, że rodzice Jezusa to Józef z Maria, choć nad ojcostwem Jezusa już się zastanawiamy mając na uwadze fakt niepokalanego poczęcia. Wydaje się, iż nie może być mowy o żadnych wątpliwościach co do tych osób. A jednak...

Uczono nas, że Józef był stolarzem, tymczasem w oryginalnych ewangeliach niczego takiego nie odnajdziemy. W starszych tłumaczeniach przeczytamy z kolei, iż Józef był 'Mistrzem Rzemiosła' lub 'Mistrzem Sztuk', które to określenia w niczym nie wskazują na stolarkę. Okazuje się, iż właściwe tamtym czasom znacznie słowa sztuka czy mistrz nie ma nawet nic wspólnego z rzemiosłem, a oznacza jedynie człowieka wykształconego. Jest to przy tym znacznie bardziej odpowiednia wersja, gdy pamięta się, iż Józef wywodził się z rodu mesjanistycznego, królewskiego rodu Izraela (wywodzi się od króla Dawida), w związku z czym jest rzeczą oczywistą, iż musiał otrzymać gruntowne wykształcenie.

Znacznie większego zamieszania dokonali tłumacze przy okazji konceptu niepokalanego poczęcia, który z biegiem wieków wyrósł na jeden z podstawowych, zażarcie bronionych dogmatów wiary katolickiej. Współczesne Biblii określają Marię mianem dziewicy. powtarzają to bezustannie, zupełnie tak jakby to było zwyczajne określenie kobiety, nie zaś podkreślenie faktu, iż była ona dziewicą.

Okazuje się, iż doszło w tym przypadku do oczywistego błędu w tłumaczeniu. W łacinie, na której opierano się dokonując tłumaczenia Maria określana jest słowem 'virgo'. W łacinie znaczy to jedynie 'młoda kobieta', jednakże słowo to zostało przejęte do kształtujących się języków plemion najeżdżających Cesarstwo jako określenie dziewicy. I stąd tak łatwo można było popełnić błąd. Widząc łaciński wyraz, który tak dobrze znali, tłumacze nie zastanawiali się nad jego pierwotnym znaczeniem. Gdyby Rzymianin chciał powiedzieć dziewica użyłby zwrotu 'virgo intacta' - 'nietknięta młoda kobieta'. Jeśli sięgniemy jeszcze dalej wstecz dowiemy się, iż 'virgo' było tłumaczeniem ze staro-hebrajskiego 'almah', które także oznacza młodą kobietę, w przeciwieństwie do wyrazu 'bethula' - 'dziewica'.

Można się jedynie zastanawiać, czy faktycznie miało tu miejsce przypadkowe błędne tłumaczenie, czy też przekłamanie to jest częścią prowadzonej przez kościelny establishment kampanii mającej na celu umniejszenie roli i znaczenie kobiet w historii zbawienia. Zauważmy, że najważniejsze kobiety w Biblii są albo dziewicami (Maria), prostytutkami (Maria Magdalena), wdowami... Nigdy zaś kochankami, żonami (to, że Maria została żoną Józefa schodzi na dalszy plan wobec jej niepokalanego poczęcia), matkami (Jezus jest przede wszystkim synem boga), nie mówiąc już o tym, że nie do pomyślenia było dla męskiego kościoła w Rzymie, by były one osobami duchowymi.

2. Jezus z Nazaretu


Znane nam cztery Ewangelie zostały po raz pierwszy opublikowane, w kilku etapach, w drugiej połowie pierwszego wieku n.e. Wszystkie zgodnie nazywają Jezusa Nazareńczykiem, które to określenie stanęło u podstaw twierdzenia, że Jezus pochodzi z Nazaretu. Efektem tego są współczesne określenia Jezusa Nazaretańczyk, które odpowiadają gramatycznie miastu Nazaret. Jednakże oryginalnie mowa była o 'Nazareńczyku', czy więc aby na pewno Jezus pochodzi z Nazaretu?

Okazuje się, że miasteczko o tej nazwie zostało założone dopiero w latach 60-tych pierwszego wieku n.e. - 30 lat po ukrzyżowaniu. Nie może być więc mowy o Jezusie z Nazaretu. Cóż więc oznacza określenie 'Nazareńczyk'?

Z pomocą przychodzą nam roczniki rzymskie, kroniki żydowskie i Dzieje Apostolskie, które to opracowania stwierdzają, iż Jakbu i święty Paweł byli przywódcami sekty nazareńczyków. Wiara mojżeszowa nie była podówczas jednolitym ruchem religijnym. Nazareńczycy byli liberalnym, reformatorskim ruchem społeczno-religijnym, który stał w opozycji do dominujących sadyceuszy i faryzeuszy, stojących na straży ortodoksyjnego przestrzegania zasad obrządku hebrajskiego. I świadomość tego właśnie faktu, wyjście poza sam przekład tekstu pozwala nam zrozumieć używany oryginalnie zwrot 'Jezus Nazareńczyk' - Jezus, członek sekty nazareńczyków.

Ród Jezusa był częścią społeczności nazareńczyków, w niej zaś duchownymi byli tak mężczyźni, jak i kobiety. Stało to w wyraźnej sprzeczności tak ze zdominowaną przez mężczyzn tradycyjną społecznością żydowską, jak i z prowadzoną przez rodzący się Kościół Rzymskokatolicki akcją usuwania kobiet z życia Kościoła. Nic więc dziwnego, iż hierarchowie skorzystali z okazji i postarali się o usunięcie z Ewangelii zwrotu łączącego Jezusa z profeministyczną sektą żydowską.

Kolejne potwierdzenie tego spostrzeżenia odnajdujemy w świecie arabskim, w którym tradycyjnie określa się Jezusa i jego późniejszych uczniów i wyznawców słowem 'Nazara'. Już z samego faktu użycia tego zwrotu w stosunku do dużej liczby osób widać, iż chodzi tu nie o wskazanie miejsca pochodzenia, ale o określenie grupy społecznej czy religijnej. 'Nazara' oznacza 'podtrzymujący', 'strażnicy' i jest skrótem od 'Nazrie ha-Brit', co znaczy dokładnie 'podtrzymujący przymierze (z bogiem rzecz jasna)'. Jako ciekawostkę dodać mogę, iż z tego właśnie zwrotu wywodzi się nazwa Brytania - 'kraj przymierza'.

Wracając do tematu - jeśli Jezus nie pochodzi z Nazaretu (który wówczas jeszcze nie istniał), to skąd?

W tamtych czasach Nazareńczycy tworzyli zamkniętą społeczność zamieszkującą w Galilei oraz w miejscu, określanym jako 'Puszcza' ('głos wołającego na puszczy'). Ta tajemnicza kraina to w istocie rzeczy tereny wokół Qumran, miejsca sławnego z odnalezienia tzw. Zwojów znad Morza Martwego, które były tworzone i przechowywane właśnie przez sektę Nazareńczyków. Nota bene, skoro Jezus był członkiem tej sekty, jak Kościół może nie uznawać faktów opisywanych w tych zwojach i ignorować je na równi z tekstami apokryficznymi?

3. Narodziny Jezusa

Zwyczaje Bożego Narodzenia i oficjalny kanon wierzeń chrześcijańskich daje nam odpowiedź: Jezus narodził się w stajni. Tymczasem nie jest to w żaden sposób udokumentowane w ewangeliach! W żadnej ewangelii [nie tylko tych Czterech Ewangeliach kanonicznych] nie ma najmniejszej wzmianki o stajni. U Marka i Jana nie ma w ogóle mowy o narodzinach Chrystusa, zaś Mateusz wprost oświadcza, iż Jezus przyszedł na świat... w domu. A co na to Łukasz?

To właśnie z błędnej interpretacji ewangelii Łukasza narodził się całkowicie sprzeczny z prawdą mit o narodzinach w 'szopce'. Łukasz wspomina o tym, iż Jezus został położony w żłobie. Podkreślam: położony, a nie urodzony! To bardzo istotne, jako że dawniej żłób był wykorzystywany w charakterze kołyski w domu! Był wnoszony do wnętrza domu! Był to powszechny zwyczaj z racji braku normalnej kołyski. Czemu więc utrzymuje się wersję ze stajnią? Zadecydował o tym inny fragment z Łukasza, mówiący o tym, iż w zajeździe nie było miejsca. To z tego właśnie fragmentu wydedukowano: jeśli brakowało pokoi to gości umieszczano w stajniach.

Fragment ten jest typowym przykładem dokonania fałszerstwa ewangelii. Żaden z wczesnych przekładów Łukasza nie wspomina o zajeździe, podobnie, jak i rękopis tej ewangelii. Żadna inna ewangelia o nim nie mówi, tak teksty hebrajskie, greckiej, jak i wczesne przekłady łacińskie. Osobom obeznanym w historii kultury społecznej nie wyda się to dziwne, jako, że w owych czasach na Bliskim Wschodzie instytucja zajazdów nie była w zasadzie znana. Ludzie - zgodnie z prawem rodzinnej gościnności - zatrzymywali się w prywatnych domach. Idąc dalej nie było pod ówczas żadnych stajni, jako że konie były w tym rejonie rzadkością, zastrzeżoną w zasadzie dla rzymskich oficerów. Ludzie podróżowali na mułach, osłach, wołach czy wielbłądach, tymczasem określenie stajnia jest pochodzenia angielskiego i wiąże się nierozerwalnie z zamkniętą szopą z boksami dla wierzchowców. W Judei mogła być wówczas mowa najwyżej o wiatach, zadaszeniach bez ścian, nie zaś o stajniach. Wszystko to świadczy, iż historia z narodzinami Jezusa w stajni obecna w ewangelii Łukasza jest czystym wymysłem dodanym w późniejszych czasach.

Kolejna sprawa to data narodzin Jezusa. Odnajdziemy dwie różne wersje:

1. Mateusz

Jezus miał się narodzić w czasach panowania Heroda Wielkiego, który po naradzie z magami zarządził rzeź niemowląt. Herod zmarł w 4 roku p.n.e., tak więc Jezus musiał przyjść na świat przed tą datą. Powszechnie przyjmuje się, iż był to rok 5 p.n.e., aczkolwiek nie ma najmniejszych powodów dla przyjęcia akurat tej daty. Jest to czysty wymysł, prawdą jest zaś, iż według Mateusza narodziny miały miejsce przed 4 rokiem p.n.e.

2. Łukasz

W tej ewangelii nie ma słowa o Herodzie. Łukasz twierdzi, iż Jezus narodził się w czasach, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii, dokładniej w roku, w którym to cesarz August zarządził powszechny spis ludności. Jedyny taki spis w tym rejonie miał miejsce w roku 6 n.e., w tym samym, w którym Kwiryniusz został mianowany. Ów spis spowodował, iż Józef i Maria musieli udać się do Betlejem, do punktu spisowego. Informacje te znajdują również potwierdzenie w żydowskich annałach.

Mamy więc do czynienia z wyraźną sprzecznością. Z jednej strony ściśle określona data: 6 rok n.e., z drugiej strony mamy Heroda i czasy o kilka lat wcześniejsze. Jak rozwiązać tę zagadkę? Znów przychodzi nam z pomocą znajomość dawnej kultury żydowskiej. Po raz kolejny wyraźnie widać, iż samo czytanie Pisma nic nie daje, konieczne jest poznanie społecznych realiów tamtych czasów.

A rozwiązanie brzmi: mamy do czynienia z dwoma różnymi narodzinami! Jedne narodziny to narodziny fizyczne, drugie zaś to narodziny społeczne. Nie jest to żaden niezwykły zwyczaj, u większości ludów w wieku kilkunastu lat następowała, różnie wyglądająca inicjacja - alegoria osiągnięcia wieku męskiego. U Hebrajczyków ów rytuał był przeprowadzany w formie naśladownictwa prawdziwych narodzin [stosowano go w przypadku rodów o odpowiednim statusie społecznym, a taki status, jako ród mesjanistyczny posiadali rodzice Jezusa]. Chłopców owijano w powijaki na znak tego, iż rodzili się na nowo - dla świata dorosłych. To właśnie forma tego rytuału zadecydowała o tym, iż określano go mianem narodzin.

U Żydów datą graniczną przejścia z wieku dziecięcego i narodzenia się w wieku męskim były 12 urodziny. Gdy uświadomimy to sobie, daty podawane w Biblii okażą się jak najbardziej wiarygodne. Łukasz podaje nam datę pewną - 6 rok n.e. W tym przypadku chodzi tu o narodziny społeczne. Tak więc Jezus przyszedł na świat 12 lat wcześniej, czyli w 7 roku p.n.e. Zgadza się to z opisem Mateusza: wcześniej niż 4 rok p.n.e.

Skoro jesteśmy przy sprawie inicjacji warto zwrócić uwagę na kolejny powiązany z poprzednimi problem: kiedy Jezus miał 12 lat jego rodzice zabrali go do Jerozolimy. W drodze powrotnej przez pustynię spostrzegli się poniewczasie, że nie ma go z nimi. Trochę dziwni to rodzice, gdy dopiero po całym dniu niebezpiecznej podróży przez pustynię zainteresowali się losem swojego dwunastoletniego syna. Okazuje się, iż znów mamy tu do czynienia z niewiedzą bądź zafałszowaniem Biblii. Określenia 'dwunastoletni syn' i 'syn w dwunastym roku życia' nie są bowiem tożsame! Należy pamiętać, iż po inicjacji społecznej chłopiec rodził się na nowo, na nowo też liczono jego lata. Kiedy Jezus przybył do Jerozolimy miał dwanaście lat, czyli był w 24 roku życia!

Wyjaśnia to też pytanie jakim cudem dwunastolatek mógł dyskutować z kapłanem świątyni. Z człowiekiem tym Jezus miał dyskutować o sprawach jego ojca. Tu kolejna pomyłka - w żadnym wypadku nie chodzi o boga! Ojcem, duchowym ojcem, ojcem społeczności był zawsze w żydowskiej tradycji właśnie kapłan. Jezus dyskutował z kapłanem o sprawach jego ojca, o sprawach kapłana! A jakie to mogły być sprawy? 'Jego sprawy', to jego obowiązki, a obowiązkiem kapłana było dokonanie kolejnej inicjacji młodego Żyda, która przypadała na jego 24 urodziny [12 lat życia społecznego] i wiązała się z osiągnięciem pełnego statusu w społeczności.

4. Wskrzeszenie Łazarza

Pierwszą wielką modyfikacją Nowego Testamentu były zmiany w ewangelii Marka wprowadzone przez biskupa Klemensa z Aleksandrii około 195 roku p.n.e. Uzasadnił on swój czyn następująco: 'Bo gdyby one nawet mówiły coś, co jest prawdą, ten, kto kocha Prawdę, nie... zgodziłby się z nimi... Albowiem nie wszystkie prawdy będą ogłoszone wszystkim ludziom.' Wyjątkowo pokrętne tłumaczenie.

Owego usuniętego fragmentu brak do dziś. Co jednak dziwne, mimo tego braku, wersja, którą znamy obecnie jest znacznie dłuższa od swego pierwowzoru! Dziś wiemy już co usunięto i co dodano. Biskup Klemens wykreślił fragment opowieści o wskrzeszeniu Łazarza, z kolei w IV wieku dopisano 12 pełnych wersetów dotyczących zmartwychwstania. Najpierw zajmiemy się Łazarzem, zmartwychwstanie omówimy w dalszej części naszej opowieści.

Podstawowym pytaniem - obok rzecz jasna tego, co było w wykreślonym fragmencie ewangelii - jest motyw, który pchnął Klemensa z Aleksandrii do cenzurowania Pisma Świętego. Należy pamiętać, iż w II wieku n.e. chrześcijaństwo jako religia dopiero kiełkowało. Było niezwykle ekspansywne i trafiło na podatny grunt, jednak do umocnienia swej pozycji potrzebowało elementu zasadniczego dla każdej wiary, a mianowicie boga. Rzecz jasna był Bóg Ojciec, lecz po pierwsze wyrastał on wyraźnie ze Starego Testamentu, a więc świętej księgi innej religii, a po drugie potrzebny był bóg aktywnie działający, okazujący swą moc i potęgę, czego brak w Nowym Testamencie. Jednym słowem potrzebne były cuda i hierarchowie osiągnęli swój cel wykorzystując dogmat Trójcy Świętej i postać Jezusa.

Cenzura Biblii w wykonaniu aleksandryjskiego biskupa miała właśnie na celu wprowadzenie do Nowego Testamentu nadprzyrodzonych mocy. Wskrzeszenie Łazarza było tym właśnie zasadniczym (obok ukrzyżowania, o czym dalej) cudem Jezusa, który miał pokazać go, jako postać boską, a chrześcijaństwo uczynić religią w pełnym znaczeniu tego słowa. Dziś wiemy, że tym wykreślonym fragmentem było dokładne wyjaśnienie 'incydentu' z Łazarzem.

W oryginalnym tekście ewangelii Marka, Łazarz jest osobą w stanie śmierci... duchowej! Mówiąc prościej Łazarz został ekskomunikowany przez żydowskich duchownych. Nie był w żadnym wypadku trupem! Pierwotny tekst zawierał nawet opis sceny, w której Jezus i Łazarz nawołują się nawzajem przed otwarciem grobu. Wiem, że brzmi to niezrozumiale, lecz wszystko stanie się jasne, gdy zapoznamy się z ówczesnymi zwyczajami żydowskimi. To bardzo ważny fragment, stanowi bowiem także klucz do zrozumienia właściwego znaczenia ukrzyżowania i zmartwychwstania Jezusa.

Człowiek, w stosunku do którego ogłaszano ekskomunikę umierał. Umierał jednak tylko duchowo (w czasie wiszenia na krzyżu), właściwa śmierć (fizyczna) następowała dopiero po 3 dniach symbolicznej 'choroby'. Mógł jednak zmartwychwstać, czyli zostać uwolnionym od ekskomuniki przez najwyższego kapłana danej społeczności. Takie uwolnienie następowało podczas trwającego trzy dni obrządku, w czasie którego następowało czuwanie przy symbolicznym grobie (do którego składano wyklętego po zdjęciu go z krzyża), który bez ułaskawienia stać się mógł grobem prawdziwym. Wiem, że w tym momencie rysuje się już przed nami wizja ukrzyżowania Jezusa, czuwania przy grobie i jego zmartwychwstania, zostawmy jednak tę kwestię na później i skupmy się na Łazarzu.

W tym przypadku obrządku uwolnienia spod ekskomuniki dokonywał Jezus (wspólne nawoływanie się nad grobem), jednak nie był on kapłanem dysponującym takim prawem, a więc - ratując przyjaciela - pogwałcił najświętszy żydowski obyczaj. Za taki występek tak Łazarzowi, jak i Jezusowi groził wyrok śmieci (tej fizycznej), przed którym Jezusa uratowało nic innego, jak tylko interwencja Heroda-Antypasa Galilejskiego, który wymusił na najwyższym kapłanie Jerozolimy złagodzenie wyroku. To właśnie tą niespodziewaną interwencję okrzyknięta wówczas mianem cudu! Rzecz jasna nie odpowiadał ona wymaganiom późniejszych hierarchów, co spowodowało drobną korektę i wykreślenie tych elementów całej opowieści, które tłumaczyły jej faktyczne znaczenie.

5. Małżeństwo Jezusa

Było jednak coś jeszcze w historii Łazarza, co doprowadziło do wykreślenia fragmentów ewangelii Marka. Otóż przy tej właśnie historii ewangelista stwierdził wyraźnie, że Jezus i Maria Magdalena byli małżeństwem. To zaś, że syn boga mógł poślubić ziemską kobietą i to w dodatku ladacznicę było nie do pomyślenia do biskupów rodzącego się Kościoła.

Wyjaśnienie tej kwestii zacząć należy od przytoczenia zagadkowego zdania z ewangelii Jana, w którym mowa jest, że Marta przybywa do grobu Łazarza (jak to już sobie wyjaśnialiśmy symbolicznego), aby pozdrowić Jezusa, podczas gdy jej siostra Maria Magdalena pozostaje w domu i czeka na jezusowe wezwanie. W oryginalnym 'Marku' opis nieco się różni - Maria Magdalena wychodzi z domu wraz z Martą, lecz po upomnieniu przez apostołów wraca z powrotem. Niezrozumiałość tego zdarzenia znika, gdy wie się o szczególnej zasadzie prawa judaistycznego, które je wymusiła. Otóż, w czasie uroczystości żałobnych żonie nie wolno było wyjść z domu, dopóki nie wezwie jej mąż.

W tekstach pozostających poza oficjalnym kanonem, lub w ogóle w annałach pozabiblijnych wiele jest informacji o małżeństwie Jezusa, ze zrozumiałych jednak względów największe znacznie mają te, które - mimo dokonywanych fałszerstw - przetrwały w Czterech Ewangeliach. W nich to pojawia się siedem list kobiet pozostających w bliskim otoczeniu Jezusa. Na jednej z nich na pierwszym miejscu wymienia się jego matkę, Marię, lecz na sześciu pozostałych na najwyższej pozycji widnieje Maria Magdalena. I znów dla odczytania tejże kwestii sięgnąć musimy do dorobku kulturoznawstwa.

Z innych tego typu list kobiet, pochodzących z tamtego okresu wypływa wniosek, iż kolejność umieszczania nazwisk na liście miała szalone znaczenie. Mówiąc bardziej obrazowo, na listach takich na najwyższej pozycji zawsze figurowała 'Pierwsza Dama', który to zwrot do dzisiaj znajduje zastosowania na określenie... żony głowy państwa. W tradycji żydowskiej 'First Lady' to zawsze kobieta najwyższa rangą, nic więc dziwnego, że Maria Magdalena, żona Mesjasza i żydowska królowa (w końcu poślubiła potomka królewskiego rodu Dawida) musiała po małżeństwie zastąpić Marię na pierwszym miejscu listy. Idźmy jednak dalej.

Wielokrotnie sugerowano, iż ślub w Kanie Galilejskiej był w istocie ślubem Jezusa i Marii Magdaleny. Podnosi się, że skoro tak on, jak i jego matka mieli prawo wydawania poleceń służbie, nie mogli być zwykłymi gośćmi, a gospodarzami uroczystości. Cała sprawa jest jednak znacznie bardziej skomplikowana i dla jej zrozumienia niezbędne jest prześledzenie zwyczajów ślubnych w Izraelu tamtych lat.

Jezusa znamy jako Mesjasza, co dziś tłumaczy się jako Zbawcę, tymczasem słowo to znaczy tyle, co 'namaszczony' i było stosowane nie tylko w stosunku do Jezusa, ale dużej liczby osób przed nim i równocześnie z nim. Tym tytułem określano bowiem kapłanów i królów z rodu Dawida. Jezus nie był co prawda kapłanem, ale pochodził z królewskiego rodu Dawida i dlatego właśnie był nazywany Mesjaszem.

Tytuł ten nie przysługiwał z urodzenia, leczy była nadawany w czasie stosownej ceremonii. W przypadku kapłanów było to jednoczesne z uzyskaniem 'święceń', w przypadku świeckich członków rodu królewskiego (zwanego nie przypadkiem - mesjanistycznym) działo się to poprzez specjalne namaszczenie. Sam zaś zwyczaj wywodzi się... z Egiptu.

Słowo Mesjasz pochodzi od czasownika 'namaszczać', które zaczerpnięte zostało do hebrajskiego słownika właśnie z Egiptu. Tym pierwotnym słowem było 'messeh', co znaczy 'święty krokodyl', a jego związek z namaszczaniem polega na tym, iż właśnie sadłem świętego krokodyla siostra faraona namaszczała go w czasie ceremonii zaślubin, przypomnieć należy, iż w starożytnym Egipcie zwyczajowo miały miejsce małżeństwa królów z ich własnymi siostrami, co służyć miało zachowaniu czystości krwi. Sam zwyczaj ma jeszcze głębsze korzenie w Mezopotamii i odgrywał kolosalną rolę w królewskich rodzinach antycznego Bliskiego Wschodu.

Powyższe odwołanie się do zwyczajów znad Nilu daje nam kolejny dowód na małżeństwo Jezusa. Skoro jest on określany mianem Mesjasza znaczy to, że został namaszczony. Nie będąc kapłanem mógł zostać namaszczony jedynie przez pannę młodą w czasie zaślubin. A chyba wszyscy mający mniejsze lub większe pojęcie o życiu Jezusa opisanym w Ewangeliach wiedzą, że to Maria Magdalena namaściła Jezusa olejkiem nardowym. Mało kto wie jednak, iż ten fakt był równoznaczny z zawarciem małżeństwa. Isotną wskazówkę daje nam Pieśń nad Pieśniami ze Starego Testamentu, skąd dowiemy się, iż namaszczanie króla podczas zaślubin dokonywało się wonnym olejkiem ze spikanardu i, że rytuał ten miał miejsce w momencie, gdy król/mąż zasiadał do stołu. Zgadza się więc i moment namaszczenia i użyty olejek z odmiany nardu - wyjątkowo cennego krzewu rosnącego w Himalajach. Również omotanie stóp męża włosami i płacz żony przy pierwszym namaszczeniu dwuczęściowych zaślubin są zwyczajami towarzyszącymi zawieraniu małżeństw. Nie można też uznać, iż chodziło o jakiekolwiek inne namaszczenie, których w zwyczajach Izraela było kilka (koronacja i uzyskanie wyższych święceń kapłańskich). Wszystkich innych, poza małżeńskim, dokonywali tylko i wyłącznie mężczyźni - najwyżsi kapłani, a stosowano odmienny olejek: z oliwek zmieszanych z cynamonem i przyprawami korzennymi.

Choć może się to wydać nieprawdopodobne jeszcze jedną wskazówką jest... samo imię Marii Magdaleny. Zwykle bez zastanowienia przyjmuje się, iż Ewangelie dlatego posługują się w tym przypadku podwójnym imieniem, by wyraźnie rozróżnić Marię - matkę Jezusa i Marię - ladacznicę. W rzeczywistości każda żona Mesjasza (którym z racji swego pochodzenia był Jezus) musiała mieć na imię Maria. Matka Jezusa (żona Józefa) także miała na imię Maria i takowe musiała przyjąć jego żona. Jej faktyczne imię brzmiało Magdalena, lecz w związku ze ślubem musiała przyjąć imię Maria. Co więcej żony Mesjaszów pełniły ważną funkcję duchową, szczególnie w sekcie nazareńczyków, do której należała przecież rodzina Jezusa. Maria Magdalena nie była cudzołożnicą - jest to kolejne, najobrzydliwsze kłamstwo kościelnych cenzorów, była siostrą świętego zakonu żydowskiego! Zwyczaj ten znajduje odbicie również dziś: w niektórych żeńskich zakonach tradycyjnie dodaje się imię Maria do chrzestnych imion mniszek (Maria Teresa, Maria Luzia itd.). Tak w tym przypadku, jak i w tradycji żydowskiego rodu królewskiego imię Maria stanowiło rodzaj tytułu, podobnie jak później imię August w Cesarstwie Rzymskim.

Ustaliliśmy więc, że małżeństwo Jezusa i Marii Magdaleny zostało zawarte poprzez namaszczenie w Betanii. Co w takim razie ze ślubem w Kanie Galilejskiej? Odpowiedź przewinęła się już we wcześniejszym akapicie - małżeństwa Mesjaszy były zawsze zawierane dwuetapowo. Najpierw następowały zaręczyny czemu towarzyszyła uczta, a dopiero potem miał miejsce ślub, który przybierał formę rytuału namaszczenia. Ucztę w Kanie datuje się na czerwiec 30 roku. Zaręczyny poprzedzała ślub zawsze o trzy miesiące, tak więc ślubne namaszczenie w Betanii miało miejsce w miesiącu Pokuty (wrzesień) tegoż roku, zgodnie z tradycją.

Autor: sir Laurence Gardner
  • 1



#2

Eury.

    Researcher

  • Postów: 3467
  • Tematów: 975
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 108
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Żywot Jezusa część II


6. Cud w Kanie Galilejskiej

Jednym z najważniejszych 'cudów' Jezusa była zamiana wody w wino na ślubie (czy, jak to powinniśmy określić uczcie zaręczynowej) w Kanie Galilejskiej. Nie ulega wątpliwości, iż wydarzenie to musiało wstrząsnąć widzami i było niezwykle istotne. Czemu więc tylko i wyłącznie Jan opisał ślub w Kanie? Taki cud winien być przecież rozgłaszany z całą mocą! Tak się nie stało i już to powinno zwrócić naszą uwagę na ten przypadek.

Na wstępie trzeba zaznaczyć, iż ewangelia Jana wcale nie mówi (jak to się często zdarza słyszeć choćby z ambon) 'skończyło im się wino', co przedstawia się jako powód cudownej interwencji Jezusa. W rzeczywistości słowa Ewangelii brzmią: 'A kiedy zapragnęli wina, matka Jezusa powiedziała: Oni nie mają wina'. I znów prawdziwe znaczenie tego zdania zaciera się gdy nie analizujemy go w kontekście żydowskich zwyczajów ślubnych.

Jak to już ustaliliśmy, 'ślub w Kanie' był w istocie rzeczy ucztą zaręczynową Jezusa i Marii Magdaleny. W czasie takiej ceremonii wino mogli pić jedynie kapłani i Żydzi żyjący w celibacie. Wszyscy żonaci, nowicjusz i każdy kto nie posiadał święceń kapłańskich mógł spożywać tylko wodę, co stanowił rytuał oczyszczenia. Był to relikt dawnej tradycji żydowskiej, nic więc dziwnego, iż nie podobał się on Marii - ważnej członkini liberalnej i postępowej sekty nazareńczyków. Zwróciła się w tej sprawie do Jezusa, który jako gospodarz uczty i potomek rodu królewskiego był najważniejszą osobistością na uczcie. Ten początkowo jest niechętny, mówi, że jeszcze nie nadeszła jego godzina i tak jest w istocie - nie odbył jeszcze rytuału namaszczenia na Mesjasza (będzie on miał miejsce w czasie małżeństwa z Marią Magdaleną w Betanii).

Mimo tego, iż było to jawne złamanie zwyczajów, Jezus poddał się presji Marii i 'zamienił wodę w wino'. Jedynym cudem jest tu to, iż skutecznie przeciwstawił się ortodoksyjnej tradycji i kazał podać nieupoważnionym gościom wino zamiast wody! Przypomnijmy sobie historię z Łazarzem - tam również Jezus złamał żydowskie prawo religijne. W przypadku wskrzeszenia popełnił przestępstwo ratując przyjaciela (istnieją przesłanki każące uznać Łazarza za bliskiego przyjaciela Jezusa!), w Kanie z kolei uległ namowie matki.

7. Słowo Boże

Na kontynuatorach dynastii, a więc i na Jezusie spoczywał jeden podstawowy obowiązek - spłodzenie potomka. Ponieważ seksualność Jezusa była oczywiście nie do przyjęcia dla biskupów również i te informacje zostały starannie wymazana z ludzkiej pamięci, ale nadal możemy do nich dotrzeć.

Pierwszą istotną wskazówką jest sam fakt zawarcia małżeństwa. Przedłużenie dynastii było sprawą kluczową i z tego właśnie powodu obowiązywały zwyczaje mające na celu ochronę tego naczelnego celu. W rodach mesjanistycznych funkcjonowała zasada trzymiesięcznej ciąży. Sam ślub nie gwarantował jeszcze trwałości małżeństwa, do tego potrzebne było potwierdzenie kontraktu małżeńskiego drugim namaszczeniem, które nastąpić mogło dopiero po stwierdzeniu u żony ciąży. Co więcej - wymagano trzymiesięcznego okresu, ze względu na niebezpieczeństwo poronienia, które uważało się za zażegnane dopiero w trzecim miesiącu ciąży. Na podstawie roczników Imperium Rzymskiego możemy określić datę ukrzyżowania Jezusa na na paschę w marcu 33 roku, wiemy zaś, iż drugie namaszczenie w Betanii miało miejsce tydzień wcześniej. Mogło nastąpić tylko i wyłącznie w wypadku, gdy stwierdzono u niej ciążę. Pierwsze dziecko urodzić się więc musiało w pół roku po potwierdzeniu małżeństwa, we wrześniu roku 33 n.e.

Kluczem do zrozumienia Ewangelistów w kwestii potomstwa Chrystusa jest określenie "Słowo Boże". Szczególnie Jan dużo miejsca poświęca temu określeniu. Odnajdziemy między innymi takie cytaty: "A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami... w pełni gracji i prawdy", "Słowo Boga stało nad jeziorem", "Słowo Boga było w Samarii". Nietrudno dostrzec, iż owo "Słowo Boga" jest traktowane jako określenie osoby; i nie jest to zwykła personifikacja, ale określenie nikogo innego jak Chrystusa, który jako Mesjasz był ustami głoszącymi Słowo Boże, więcej on był ich ucieleśnieniem, zapowiedziano jego przyjście, był owym słowem bożym zapisanym w proroctwach o Zbawicielu.

Klucz do właściwej interpretacji tego określenia kryje się w przypowieści o siewcy ukazującej w wyraźny sposób zastosowaną przez Ewangelistów symbolikę. Przypowieść ta jest przesłaniem dotyczącym żyzności i nowego życia, któremu zasiane ziarno dało początek. Nietrudno dostrzec tu alegorię narodzin dziecka. A skoro wiemy już, że Słowo Boże to Jezus to wiemy też, że określenie: "Słowo Boga plon wydało" znaczy ni mniej ni więcej, tylko to, iż narodził się syn Jezusa. W Dziejach Apostolskich odnajdujemy dwa takie fragmenty przypadające na lata 37 i 44. Idealnie pasuje to do naszej chronologii rozdzielania i załączania małżonków (o czym mowa w punkcie nr 8) . Ponieważ zaś narodziny dziewczynki (wrzesień 33 roku) w rodzie mesjanistycznym, jak i ogólnie w starożytności nie były równie ważnym wydarzeniem, jak narodziny chłopca, stąd też nie ma o tym bezpośredniej wzmianki. Teraz najważniejsze pytanie - skąd ta chronologia? Odpowiedź kryje się w pojęciu 'wniebowstąpienia'.

8. Wniebowstąpienie

Wniebowstąpienie Jezusa Chrystusa jest jednym z najważniejszych dogmatów wiary chrześcijańskiej. Przedstawiane jest jako powrót Boga - Chrystusa do Królestwa Niebieskiego. Taka jednak interpretacja narzucona przez Kościół dopiero w 3 wieki po tych znamiennych wydarzeniach roku 33. W Dziejach Apostolskich nie ma wcale mowy o Wniebowstąpieniu, sama bowiem nazwa została nadana pewnemu szczególnemu rytuałowi, który miał wtedy miejsce, dopiero w trakcie tworzenia doktryn Kościoła przez chrześcijańskich cesarzy rzymskich i sztucznie wprowadzona do tekstu Biblii. Dosłowne i pierwotne brzmienie fragmentu o Wniebowstąpieniu brzmi następująco: "I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu". Dalej jest mowa o tym, że "mężowie w białych szatach" rzekli do uczniów: "...czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus... tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego". Dzieje Apostolskie mówią również, że "niebo" musi przyjąć Chrystusa aż do czasu jego "powrotu".

Tu należy zaznaczyć, iż miało to miejsce w miesiącu, w którym żona Jezusa - Maria Magdalena spodziewała się dziecka. Wynika to z chronologii Ewangelii i zwyczajów obowiązujących żydowskie rody mesjanistyczne, czyli tych mających prawa do korony królewskiej. Zasady były tu niezwykle rygorystyczne i różniły się znacząco od tych obowiązujących normalne rodziny. Dotyczyło to nie tylko ceremonii zaślubin. Zbliżenia między dynastycznymi małżonkami dopuszczalne były jedynie w grudniu, tak by poród miał miejsce we wrześniu - miesiącu Atonement - najświętszym miesiącu kalendarza żydowskiego. Tę właśnie zasadę złamali rodzice Jezusa - Józef i Maria i to było przyczyną, iż Żydzi nie byli zgodni co do tego, czy Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, co doprowadziło do ostrych sporów pomiędzy Nazareńczykami, którzy popierali swego członka - Jezusa, a ortodoksyjnymi sadyceuszami i faryzeuszami.

W wypadku, gdyby matka dynastyczna miała rodzić w nieprzepisowym miesiącu mąż oddalał ją do klasztoru, by uniknąć publicznego wstydu. Nazywało się to "oddaleniem prywatnym/potajemnym" i święty Mateusz wyraźnie podaje, iż to zamierzał uczynić Józef: "Józef, jej mąż, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie". W tym jednak przypadku została udzielona dyspensa od zwyczajów przez archanioła Sidona piastującego podówczas stanowisko "Gabriela" - anielskiego kapłana dyżurnego. Piastującego stanowisko, bowiem zarówno zwoje znad Morza Martwego, jak i apokryficzna Księga Enocha definiują "archaniołów/głównych ambasadorów" jako starszych kapłanów w Qumran noszących zwyczajowe tytuły: "Michał", "Gabriel", "Rafael", "Sariel" itd.

W przypadku Jezusa i Marii Magdaleny wszelkie zasady zostały zachowane i ich pierwsze dziecko zostało poczęte w grudniu roku 32 i narodziło się we wrześniu roku 33.

I tu trzeba przyjrzeć się zwyczajom obowiązującym w takich przypadkach mesjanistyczne rodziny żydowskie, co pozwoli wyjaśnić, czym w istocie Wniebowstąpienie było. Z chwilą urodzenia się dynastycznego potomka rodzice byli rozdzielani na lat sześć (gdy narodził się chłopiec) i trzy (dziewczynka). Po tym czasie ich małżeństwo było restytuowane. W międzyczasie matka przebywała w klasztorze, zaś o ojcu mówiło się, iż wstępuje do Królestwa Niebios. Pod nazwą tą krył się w istocie Esseński Nadrzędny Klasztor w Mird nad Morzem Martwym, zaś ceremonia wstępowania do klasztoru prowadzona była przez anielskich kapłanów pod nadzorem wyznaczonego "przywódcy pielgrzymów". By wyjaśnić to pojęcie i tę funkcję należy cofnąć się do Księgi Wyjścia, gdzie Izraelitów prowadził "obłok". Żydzi w imię tradycji zaczęli nadawać ten tytuł każdorazowemu przywódcy pielgrzymów.

Mamy więc już wszelkie elementy pozwalające odczytać fragment o Wniebowstąpieniu zgodnie z intencjami autorów: Jezus został wzięty przez "Obłok" (przywódcę pielgrzymów) do "Królestwa Niebieskiego" (Nadrzędnego Klasztoru w Mird), zaś "człowiek w bieli" (anielski kapłan) powiedział, że Jezus wróci, kiedy nadejdzie czas restytucji (zostanie przywrócone fizyczne małżeństwo).

Warto jeszcze rzucić okiem na List św. Pawła do Hebrajczyków, który wyjaśnia, iż Jezus został przyjęty do Królestwa Niebiańskiego na drodze wyjątku i dyspensy. Choć bowiem pochodził z linii Dawida mającej prawa do tytułu królewskiego to nie miał prawa do kapłaństwa, które było zastrzeżone dla potomków Aarona i Lewiego. Św. Paweł tłumaczy jednak, iż nastąpiła tu zmiana zakonu/prawa.

Tak więc, we wrześniu 33 rodzi się pierwsze dziecko. Nie ma żadnych informacji na temat jego płci (w przeciwieństwie do kolejnych dwóch potomków - chłopców, o czym świadczą użyte zwroty: 'Słowo Boże wydało plon'), ale z informacji o powrocie Jezusa w 36 roku, czyli po trzech latach od zawieszenia małżeństwa, możemy wnioskować, iż pierwszym potomkiem Chrystusa była dziewczynka.

Tak więc:
Pierwszym potomkiem Jezusa i Marii Magdaleny była dziewczynka, co wiemy na podstawie 3 letniego okresu rozdzielenia małżonków. 3-letniego, bowiem w roku 37 rodzi się kolejne dziecko zgodnie z obowiązującymi zasadami: grudzień 36 - poczęcie i wrzesień 37 narodziny. Kolejna restytucja następuje w roku 43 i stad wiemy, ze drugie dziecko było chłopcem, podobnie jak trzecie, które przyszło na świat we wrześniu roku 44. Wszystko to wynika bezpośrednio z Ewangelii i jej chronologii, żeby jednak to dostrzec należy zastosować właściwy klucz interpretacyjny, zrozumieć intencje autorów i znaczenie użytych przez nich zwrotów. Tak było i z Wniebowstąpieniem, tak jest i w kwestii potomstwa Jezusa Chrystusa i Marii Magdaleny.

9. Święty Graal

Interesujący dowód na prawdziwość przedstawionych powyżej tez uzyskamy wyjaśniając sobie znaczenie określenia Święty Graal, który to artefakt jest najsłynniejszym i najbardziej pożądanym celem poszukiwań wczesnego Średniowiecza. W tych to czasach mesjanistyczną linię zstępującą (potomków w prostej linii Dawida, a później i Jezusa) opisywało francuskie słowo Sangreal. Pochodzi ono od słów Sang Real, co oznacza 'królewska krew' - królewska, bo rodu dawidowego, władców Judei. Z tego to rodu - w prostej linii od Dawida pochodził Chrystus. W angielskim przełożeniu otrzymaliśmy San Greal [w pełnej postaci zapis brzmiał Saint Grail], a że dawne słowo Saint oznacza tyle co Holy otrzymaliśmy w rezultacie Holy Grail, przedmiot słynny nie tylko dzięki Monty'emu Pythonowi.

Artefakt ów tak zaprzątał głowę chrześcijan, że szlacheckie rody, które wywodziły swój rodowód z żydowskiego rodu mesjanistycznego (rodu Chrystusa) powoływały do życia zakony rycerskie, których istnienie ściśle było związane z rodzinną pamięcią o Świętym Graalu. Wymienić tu można: Zakon Królestwa Syjonu, Zakon Rycerzy Świętego Grobu i dynastyczny zakon szkockich władców - Stuartów: Królewski Zakon Sangreal Rycerzy Świętego Graala.

Czymże jednak był ów Holy Grail? Tradycyjnie przedstawia się go jako kielich zawierający krew Jezusa lub winorośl. Nie ulega jednak wątpliwości, iż jest to jedynie symbolika stanowiąca podstawę komunii, mszy, eucharystii. Święty Kielich zawiera wino, które jest alegorią wiecznie odradzającej się krwi Jezusa. I to jest właśnie klucz to rozwiązania zagadki potomków Chrystusa. W jaki bowiem sposób krew może się w nieskończoność odradzać, jak nie poprzez dzieci i dziedziczenie? Których to waga była w okresie feudalizmu szczególnie istotna - urodzenie decydowało bowiem o wszystkim, tak o przedłużeniu dynastii, jak i o prawach samego dziecka do jego dziedzictwa.

To jednakże było całkowicie sprzeczne z zamierzeniami Kościoła, który musiał usunąć z ludzkiej pamięci wiedzę o rzeczywistym znaczeniu tego sakramentu, zachowując jednakże sam starożytny zwyczaj komunii. Kiedy tego dokonano i w jaki sposób? Odpowiedź jest jedna - w okresie weryfikacji tekstów biblijnych przez rodzącą się hierarchię rzymskiego Kościoła, która to weryfikacja trwała od około IV do XII wieku. Mając na uwadze to, jak ów proces przebiegał, właściwsze byłoby jednak słowo zafałszowanie.

10. Ukrzyżowanie

Jak już ustaliliśmy, powołując się na chronologicznie spisane kroniki rzymskich gubernatorów wyrok skazujący Jezusa na ukrzyżowania został wydany na Paschę w marcu roku 33. Wyjaśniliśmy też - przy okazji wskrzeszenia Łazarza, że pod pojęciem 'ukrzyżowania' rozumiano w żydowskim prawie religijnym ekskomunikę. Wyrok został wydany przez Poncjusza Piłata, lecz ważniejsze jest, iż wcześniej Sanhedryn podjął decyzję o wyklęciu Jezusa.

Przy okazji analizy zwrotu 'Nazareńczyk' ustaliliśmy, iż istniał wyraźny podział w społeczeństwie żydowskim na dwie, przeciwstawne grupy. Pierwsza to ortodoksyjni Faryzeusze i Sadyceusze, druga to liberalni Nazareńczycy i Esseńczycy. W czasach Jezusa konflikt pomiędzy nimi wyraźnie się zaostrzył, a Jezus, który kilkukrotnie otwarcie łamał tradycyjne zwyczaje stał się przysłowiowym 'języczkiem uwagi', to przeciwko niemu skierowali się ortodoksi.

Trzeba im przyznać, iż sprawą pokierowali wyjątkowo zmyślnie. Sanhedryn nie mógł bowiem obradować nocą i w czasie Paschy, to zaś stanowiło doskonały pretekst do przerzucenia ciężaru odpowiedzialności płynącego ze skazania Jezusa na śmierć. Sanhedryn ekskomunikuje, Rzym ogłasza wyrok ściągając na siebie uwagę tłumu.

Jak już wiemy ukrzyżowanie Jezusa oznaczało jedynie śmierć duchową, z tą chwilą w świetle prawa żydowskiego umarł - został przecież oskarżony, osądzony i skazany na śmierć. W normalnym toku rzeczy po trzech dniach będących symbolem choroby ducha prowadzącej do śmierci ciała, Jezus zostałby pochowany żywcem. Jednak w ciągu tych trzech dni mógł zostać ułaskawiony, wskrzeszony. Co więcej sam przewidział, że tak się stanie i, jak się zaraz przekonamy, miał uzasadnione powody do takiej 'przepowiedni'.

Podniesienia z grobu, wskrzeszenia mógł dokonać jedynie Najwyższy Kapłan lub Ojciec Społeczności - patriarcha. To dlatego Jezusowi groziła śmierć za 'wskrzeszenie' Łazarza - nie był nawet zwykłym kapłanem, nie mówiąc już o tym, że nie piastował wymaganego stanowiska. Wtedy Jezusa uratował Herod, który wymusił ułaskawienie na najwyższym kapłanie. kto pomógł mu tym razem?

Rzecz jasna nie Najwyższy Kapłan, którym był przecież Józef Kajfasz - człowiek, który skazał Jezusa na śmierć. Pomoc przyszła ze strony Ojca Społeczności, którym był... Szymon Zelota - apostoł! W takiej sytuacji nic dziwnego, iż Jezus mógł mieć nadzieję na 'zmartwychwstanie', a jego słowa: 'Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego'. Co prawda w zaistniałej sytuacji poparcie Jezusa było ryzykowne, ale sprzyjającemu zbiegowi okoliczności (o czym niżej) okazało się możliwe i Jezus mógł 'zmartwychwstać'. Przyjrzyjmy się teraz bliżej śmierci Jezusa.

Zasadnicze dowody na faktyczną śmierć na krzyżu są dwa. Po pierwsze udział Rzymian, którzy szeroko stosowali karę przez ukrzyżowanie, a po drugie krew i woda, które wypłynęły z ciała Jezusa po przebiciu mu boku włócznią. Jeśli chodzi o pierwszą kwestię Ewngelie wyraźnie mówią, iż Piłat oddał Jezusa żądającym jego śmierci (Faryzeuszom i Sadyceuszom) by go ukrzyżowali. Nie może więc chodzić o rzymskie ukrzyżowanie ciała, ale o żydowskie ukrzyżowanie ducha. Kwestia druga związana jest z kolejnym błędnym tłumaczeniem:

Czytamy dziś, że Jezus został przebity włócznią, tymczasem w oryginale mówi się jedynie o zadrapaniu! Ewangelie mówią nam współcześnie, iż przebicie nastąpiło po śmierci. Tymczasem z medycznego punktu widzenia jest niemożliwym, by nastąpił wówczas krwotok ('wypłynęła krew i woda'). Krew wypływająca z rany kłutej jest dowodem życia, bowiem świadczy o tym, że jest akcja naczyniowa! W rzeczywistości Jezus został lekko draśnięty włócznią i z całą pewnością był wtedy żywy.

Inny dowód lingwistyczny: Józef z Arymatei miał zdjąć ciało Jezusa z krzyża. Tu również nastąpiło błędne tłumaczenie! Fragment ten tłumaczono z greki, gdzie użyto słowa 'soma', co oznacza 'żywe ciało'. Jeśli Józef zabierałby zwłoki użyte zostałoby słowo 'ptoma'.

W świetle licznych pism jest pewne, że Jezus przeżył ukrzyżowanie, mówi o tym nawet Koran. Co działo się z nim po ukrzyżowaniu to temat na osobny artykuł. Na razie skupy się na jeszcze jednym ciekawym zagadnieniu związanym z ukrzyżowaniem.

W ewangelii odnajdziemy tajemniczo brzmiący fragment mówiący o tym, iż w czasie ukrzyżowania świat na trzy godziny pokrył się mrokiem. Bez wątpienia brzmi to jak kolejny dowód boskości Jezusa, a jak udowadnialiśmy to sobie już kilkukrotnie w takich przypadkach mamy do czynienia bądź to z mylnym tłumaczeniem bądź fałszerstwem dokonanym przez kościelny establishment. Jak jest w tym przypadku? Okazuje się, iż odpowiedź brzmi w... systemie liczenia czasu, na co wskazuje też rozbieżność pomiędzy ewangelistami w kwestii godziny ukrzyżowania Jezusa: raz trzecia, raz szósta.

W tamtych czasach czas kalendarz układano według słońca lub księżyca, zaś dzień dzielił się na 12 godzin nocy i 12 godzin dnia. Początek dnia przypadać powinien o świcie, stąd konieczne stawało się dopasowywanie kalendarza do faktycznego położenia słońca. Właśnie w piątek, gdy Jezus wisiał na krzyżu wypadł dzień przesunięcia czasu do przodu o trzy godziny. Tradycyjnie hebrajscy lunarzyści (opierający się na obserwacjach księżyca) dokonywali zmian w czasie dnia, z kolei solarzyści (badający słońce) czekali ze zmianą do północy. Brzmi to może skomplikowanie, ale kryje się tu rozwiązanie zagadki.

Według jednych zapisków, które opierały się na kalendarzu księżycowym Jezus 'umarł' na krzyżu o godzinie trzeciej, bowiem przesunięcie czasu nastąpiło już w czasie dnia - trzy godziny wcześniej. Owe trzy ostatnie godziny dnia stały się pierwszymi godzinami nocy i to właśnie znaczą słowa o trzygodzinnym mroku, który zalał świat! Według pism stosujących kalendarz solarny Jezus umarł o szóstej, bowiem zmiana czasu jeszcze nie nastąpiła i czas biegł normalnie aż do północy.

Kalendarz lunarny był tradycyjnym kalendarzem żydowskim, stąd (ze względu na przesunięcie) ortodoksyjni Żydzi rozpoczęli Szabat o godzinie dziewiątej starego czasu. Kalendarz solarny stosowały postępowe frakcje i one rozpoczynały Szabat dopiero trzy godziny później. Przez te trzy godziny właśnie towarzysze Jezusa mogli przeprowadzić działania na jego rzecz (ułaskawienie/wskrzeszenie dokonane przez Szymona Zelotę), podczas gdy związani religią (Szabatem) Faryzeusze nie mogli się im przeciwstawić, wpadli we własne sidła!

Po odbyciu rytuału czuwania przy grobie Jezus 'wrócił do życia', lecz - po narodzinach dziecka - musiał 'wniebowstąpić' do klasztoru, o czym już mówiliśmy. I tak dochodzimy do końca ewangelicznej opowieści. Otwarta pozostaje kwestia późniejszych losów Jezusa i jego rodziny...

Artykuł ten jest jedynie streszczeniem wieloletnich prac badawczych Lorence'a Gardnera, stąd jedynie przedstawia fakty i przyczyny takiego, a nie innego interpretowania Biblii. Szersze udokumentowanie przedstawionych tez znaleźć można w książkach Gardnera i tam też odsyłam wszystkich, którzy zainteresowani są drobiazgową analizą. Podkreślenia wymaga też to, iż artykuł ten (co zaznacza też sam Gardner) nie ma na celu umniejszenia roli Jezusa. Nie ulega wątpliwości, iż dokonał dzieła zaiste wielkiego dając początek nowej religii, a że był przy tym jedynie człowiekiem...
Na podstawie artykułów Lorence'a Gardnera z Nexusa i książek tegoż autora.

Autor: sir Laurence Gardner
  • 1



#3

As'toth.
  • Postów: 17
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wielokrotnie twierdziłem, że Ewangelie przeczą sobie nawzajem, czyli podają różne wersje życia tego samego człowieka. To bardzo interesujące. Swego czasu dogłębnie zajmowałem się żywotem Jezusa i jego potomkami oraz kwestiami związanymi z ukrzyżowaniem. To wszystko jest co najmniej intrygujące. Wierzymy w to, że Jezus jest Bogiem, ale także i człowiekiem. A pokażcie mi człowieka, któy nigdy nie kochał? Mężczyznę, który nigdy nie zafascynował się kobietą? Kobietę, której nigdy nie spodobał się żaden mężczyzna? Więc czemu Chrystus nie mógłby się zakochać i mieć dzieci? W końcu to największy dar - przekazywanie życia. Eurycide potruszyłeś bardzo drażniący temay - ciekawią mnie wypowiedzi innych. Podobne argumenty są prezentowane z książce "Św. Graal, Św. Krew". Skoro tylu uczonych dochodzi do wniosku, że żywot Chrystusa był całkiem inny niż głoszą Ewangelie (co oczywiśce nie zmienia faktu, że nas zbawił) to czemu temu nie wierzyć? Czy na prawdę przez 2 tys. lat mogły zachować się pierwotne wersje Ewangelii? A może w przeciągu wieków dodawano to i owo i tak powstały obecne wersje? Nie podważam Chrześciajństwa i nigdy tego nie zrobię.

p.s.
Plus za odwagę.
Na pewno odezwie się tu mnóstwo sceptyków.
Ciekawe co wymyślą tym razem :mrgreen:
  • 0

#4 Gość_inga

Gość_inga.
  • Tematów: 0

Napisano

Bardzo ciekawy tema, dobrze że w końcu poruszony.


Widać, że jeszcze krótko jesteś na forum. Tutaj tematyka Boga, KK i wszystkiego co się z tym wiąże, w cudowny sposób przeplata się z dosłownie co drugim tematem tu poruszanym, Kwestia małżeństwa Jezusa, też była juz omawiana.
Miłego i owocnego buszowania. :smile:
  • 0

#5

As'toth.
  • Postów: 17
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No - dopiero buszuje tu tydzień :-D
  • 0

#6

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Świetny artykuł! Wiele faktów, o których nie miałem pojęcia i po raz kolejny odowadniających, że kościół maksymalnie poprzekręcał fakty do własnych celów. W sumie trochę przykro się tego czyta...
  • 0

#7 Gość_inga

Gość_inga.
  • Tematów: 0

Napisano

Wiele faktów, o których nie miałem pojęcia i po raz kolejny odowadniających, że kościół maksymalnie poprzekręcał fakty do własnych celów.


Do wszystkich faktów, a w szczególności do tego typu, trzeba podchodzić z ostroznością. Nie ignorować, ale też nie brać wszystkiego za dobrą monetę. Na tym polega zdrowy rozsądek i roztropność. ;-)
  • 0

#8

Indoctrine.
  • Postów: 1450
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Niezłą wyobraźnię ma autor. Szkoda, że nie podaje żadnej bibliografii do swoich rewelacji... Proszę o fakty historyczne i religioznawcze potwierdzające niektóre z rewelacji tego autora.
  • 0

#9 Gość_inga

Gość_inga.
  • Tematów: 0

Napisano

Czasem historia tzw."alternatywna", przechodzi samą siebie tym bardziej, że teraz jest na nią popyt. Im więcej sensacji i s-f, tym lepiej dla autora i jego konta w banku. :smile:
  • 0

#10

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

O rany... kolejne "sensacyjne fuckty" wydobyte z piwnicy Judasza po 2000 lat...

Dużo by pisać więc ustosunkuję się tylko do kilku "faktów":

1.

Dla wielu jest zapewne tajemnicą to, że w licznych pismach z okresu Średniowiecza i końca Antyku mowa jest o potomkach Jezusa, jego dzieciach i spadkobiercach mesjanistycznego rodu dawidowego, z którego pochodził Chrystus.

Taa... jest to tajemnicą dla wszystkich bo takich wairygodnych pism nie ma. Jest kilka wypocin heretyckich, których używano do walki z Kościołem lub konkretnymi katolikami. Nie znam konkretnych pism króla Jakuba II Stuarta i Marii II Stuart ale ich historia może uzasadniać powstanie falsyfikatów: Jakub II był ostatnim katolickim królem Anglii. Maria II byłą jego córką ale nie była katoliczką. Jakub II postawił przed sądem kilku biskupów protestanckich, to było bezpośrednią przyczyną "Chwalebnej Rewolucji" - na pomoc protestantom przyszedł Wilhelm III Orański, mąż Marii II, protestant, wygnał króla Jakuba i razem z żoną przejął tron. Walka polityczna była połączona z walką religijną i bardzo prawdopodobne, że te fałszywki heretyckie zostały w niej użyte, bo raczej ciężko będzie udowodnić, że po ponad 1600 latach od śmierci Chrystusa Jakub i Maria przypomnieli sobie, że są jego potomkami :D

2.

Uczono nas, że Józef był stolarzem, tymczasem w oryginalnych ewangeliach niczego takiego nie odnajdziemy.


Odnajdziemy: (55) Czyż nie jest On synem cieśli? (Ew. Mateusza 13:55, Biblia Tysiąclecia)

3.

Znane nam cztery Ewangelie zostały po raz pierwszy opublikowane, w kilku etapach, w drugiej połowie pierwszego wieku n.e. Wszystkie zgodnie nazywają Jezusa Nazareńczykiem, które to określenie stanęło u podstaw twierdzenia, że Jezus pochodzi z Nazaretu. Efektem tego są współczesne określenia Jezusa Nazaretańczyk, które odpowiadają gramatycznie miastu Nazaret. Jednakże oryginalnie mowa była o 'Nazareńczyku', czy więc aby na pewno Jezus pochodzi z Nazaretu?

Okazuje się, że miasteczko o tej nazwie zostało założone dopiero w latach 60-tych pierwszego wieku n.e. - 30 lat po ukrzyżowaniu. Nie może być więc mowy o Jezusie z Nazaretu. Cóż więc oznacza określenie 'Nazareńczyk'?


Po pierwsze Kościół Katolicki nie twierdzi że wyraz "nazarejczyk/nazareńczyk" pochodzi od miasta Nazaret! Oto przypis z Biblii Tysiąclecia:
"Nazarejczyk" - Mateusz ma tu prawdopodobnie na myśli Iz 11,1, gdzie występuje wyraz "odrośl" (neser) lub "Księcia" (nazir) z Rdz 49,26; Pwt 33,16 lub też "Ocalałego" (nasur) z Iz 49,6; por. Za 9,9; i zachowała się w świecie semickim.
Tak więc KK twierdzi że nazarejczyk to albo "dorośl" albo "książę" albo "ocałały" a nie pochodzący z Nazaretu.

Po drugie autor zupełnie nie ma pojęcia jak powstają miasta - pisze że miasto Nazaret powstało 30 lat po śmierci Jezusa. Może miastem stało się i 30 lat po śmierci Jezusa ale miasta nie powstawały z dnia na dzień. Zazwyczaj osady rozwijały się kilkaset lat zanim osiągnęły taki poziom, że stały sie miastami. Nazaret mogło już istnieć od setek lat ale nie koniecznie być miastem.

4.

Zwyczaje Bożego Narodzenia i oficjalny kanon wierzeń chrześcijańskich daje nam odpowiedź: Jezus narodził się w stajni. Tymczasem nie jest to w żaden sposób udokumentowane w ewangeliach!

Znowu autor nie ma pojęcia o czym pisze.
Ewangelia św. Łukasza mówi:
Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Autor czepia się że nie ma słowa stajnia. I takiego być nie może bo w tamtych czasach "stajnię" to mieli bogaci panowie a zwykli, biedni ludzie mieszkali ze zwierzętami w jednym budynku! Budynek lub jaskinia (w czsach Jezusa jaskinie zarówno naturalne jak i sztucznie drążone były popularnym miejscem zamieszkania) był podzielony na część dla ludzi i częśc dla zwierząt - np. jedna izba z drewnianą przegrodą. Przemawiała za tym ekonomia - osobny budynek na zwierzęta był kosztowny a dodatkowo tworzył koszty ogrzewania i utrzymania. Tak więc nie było miejsca dla Józefa i Marii w części dla ludzi więc urodziął obok, w części dla ziwerząt.

5.
Rozważania o wieku Jezusa. Ciężko ustalić rok narodzenia Jezusa - obecnie przyjmuje się że było to około 6 roku p. n. e. Ale czepnę się fragmentu dotyczącego jak Józef i Maria zapomnieli syna bo nie jest to wcale niemożliwe.
Ew. św. Łukasza mówi: "Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. 44 Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych."
Po co się zastanawiać nad czymś co jest wyjaśnione: Józef i Maria myśleli że jest w innej grupie podróżujących. Autor uznający się za znawcę zwyczajów żydowskich sprzed 2000 lat powinien wiedzieć że żydzi podróżowali w grupach: kobiety i dzieci osobno, mężczyźni osobno a osoby szczególnie pielgrzymujące osobno. Jezus w tym czasie był szczególnym pielgrzymem bo skończył 12 lat i stał się mężczyzną. Nie podróżował więc z konietami bo już był mężczyzną, ani z mężczyznami bo był szczególnym pielgrzymem w tej podróży.

6.
Do teori na temat błędnego tłumaczenia i błędów w przepisywaniu ewangeli nie wypada się odnosić bo w ten sposób ze wszystkiego można zrobić przeciwieństwo. Skryba chciał napisać "Spojrzał w lupę" ale się pomylił i zmaist "L" napisał "D"... No ludzieee... Przecież takie podejście to śmiech na sali.
  • -1

#11

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

2.

Uczono nas, że Józef był stolarzem, tymczasem w oryginalnych ewangeliach niczego takiego nie odnajdziemy.


Odnajdziemy: (55) Czyż nie jest On synem cieśli? (Ew. Mateusza 13:55, Biblia Tysiąclecia)

Ejael, ale autor tekstu mówi o oryginalnych Ewangeliach... Ta Biblia która jest ogolnodostępna znacznie się różni od prawdziwych tekstów...
  • 0

#12

Moczyryjek1.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wiadomo przecież, że bilblia powstała pod nadchnieniem niebywałego ducha świętego który na imię miał Konstantyn i napewno, co nie co, pozmieniał aby umocnić swoją władzę w państwie, dlatego też uważam, że bibli w jakiejkolwiek postaci nie można brać dosłownie na serio, a nawed bym żekła, że z przymrużeniem obu oczu a najlepiej pomijać te fragmenty, które mogą być dwuznaczne.
Ja bilbie wykorzystuje jako broń na księży, którzy uważają, że dużo wiedzą i z tego powodu robią z siebie super herosów.
Bilblia może być dobra jako jedna z teorii na temat początku swiata i drogowskazem dla ludzi idących na łatwiznę, czyli tych którzy lubią nie myśleć na ten temat. Ja zaczęłam się zastanawiać i jedyne co mnie pociesza w tej religi to to, że Bóg jest miłosierny i przebacza gdy się tylko o to poprosi.
z żalem w sercu stwierdzam iż nasza religia jest piękna ale dla dzieci 2-10 lat czyli dla tych którzy jeszcze mają sporo czasu nad tym aby ją poznać.
Po co więc zastanawiać się nad tym co i tak jest oczywiste, inne niedociągnięcia autora nadchnionego zostawię bez komentarza, bo kazdy wie co o tym myślę. a dla tych którzy nie wiedzą powiem to jak to powiedział mi mój ksiądz: " to ci nie jest do zbawienia potrzebne" on urzył tego zdania gdy wspomniałam o Ewangeli Judasza a ja urzyłam w stosunku do błachostekowych niedociągnięć, któer wy wyciąneliście z Pisma Swięteo
  • 0

#13

Jarecki.
  • Postów: 4113
  • Tematów: 426
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano


KIEDY NAPRAWDĘ URODZIŁ SIĘ JEZUS?


Za problemy z precyzyjnym ustaleniem, w którym roku Jezus się narodził, odpowiada w znacznym stopniu scytyjski mnich Dionizy, zwany Małym. Układając w początkach VI w. kalendarz gregoriański, przesunął on omyłkowo to zdarzenie w czasie. Nieścisłości występują też w ewangeliach. Wg ewangelii Mateusza, Jezus przyszedł na świat za rządów Heroda Wielkiego, a więc narodziny Jezusa musiałaby mieć miejsce przed 4 rokiem p.n.e., kiedy to zmarł Herod. Z kolei Łukasz w swej ewangelii podaje, że spis ludności zarządził cesarz August, a taki spis odbył się, wg historyków, w 4 lub 5 r. n.e., czyli w tych latach by doszło do narodzenia Jezusa.

Kiedy więc, wg badaczy narodził się Jezus?

Jak podają najnowsze, opublikowane w połowie grudnia br. analizy brytyjskiego historyka, dr Colina Humphreysa, narodziny Jezusa miały miejsce w piątek, 3 kwietnia 33 r. n.e.

Inne są ustalenia klasyka tej dziedziny, św. Ireneusza, biskupa Lyonu, który żył w latach 140 - 202 n.e. Ireneusz oparł się podobno na relacjach uczniów Chrystusa, którzy twierdzić mieli, że Jezus, gdy został ukrzyżowany, dobiegał pięćdziesiątki. W takim wypadku śmierć Chrystusa miała miejsce w 34 lub 33 roku n.e., a Jezus musiałby urodzić się w 16 lub 17 r. p.n.e.

Dodać też trzeba, że w pierwszych czterech wiekach chrześcijaństwa za dzień obchodów rocznicy urodzin Jezusa uznawano zamiennie 25 grudnia, 6 stycznia, 28 marca, 19 kwietnia albo 20 maja. Rozrzut był tak duży, ponieważ na metody określenia daty wpływały sprzeczne ustalenia teologów. Próby ustalenia daty i miejsca narodzin Jezusa trwają od blisko dwóch tysiącleci. Nie mają one jednak wpływu na to, jak chrześcijanin przeżywa święta Bożego Narodzenia. O tym zawsze decyduje wiara i osobisty wybór.
http://www.npn.ehost...o...amp;ucat=1
  • 0



#14

Berith.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Niezwykle ciekawy artykuł. Niestety, dopiero po śmierci dowiemy się co było prawdą a co nie. Szczerze mówiąc ten artykuł znacznie bardziej mnie przekonuje niż nauki KK, ale jak już inga napisała:
"Do wszystkich faktów, a w szczególności do tego typu, trzeba podchodzić z ostroznością. Nie ignorować, ale też nie brać wszystkiego za dobrą monetę. Na tym polega zdrowy rozsądek i roztropność."
  • 0

#15

Ktoś.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

BZDURY!!!
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych