Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dobór płciowy


  • Please log in to reply
3 replies to this topic

#1

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dobór płciowy.

Pierwotne źródło: http://rozowekrowy.blogspot.com/


Jak stworzyć teorię, która potrzebuje rozwinięcia, zakładając przy tym, że owe rozwinięcie ma przeczyć pierwotnej teorii? To proste! Wystarczy wziąć przykład z Darwina! Podczas formułowania teorii doboru naturalnego pojawiły się pewne nieścisłości, dość znaczące i jednocześnie niewygodne. Społeczność naukowa ledwo co była w stanie zaakceptować pierwotną teorię ewolucji, a co dopiero rolę płciowości i genetyczne warunkowanie upodobań. Tak więc biedny Darwin zmuszony był ograniczyć swój wkład w teorię doboru płciowego do dwóch małych rozdziałów, w których kajał się i przepraszał, nie potrafiąc połączyć doboru płciowego z doborem naturalnym. Jeżeli znamy zasady jakimi rządzi się dobór naturalny to zapoznani z doborem płciowym powiemy: “Przecież to nonsens! Co za idiotyzm! Po co?”. Co więc miał powiedzieć biedny Darwin, który widział jedynie problemy, ale nie posiadał wiedzy, która pozwoliłaby mu je rozwiązać?

W jaki sposób bowiem wytłumaczyć faworyzowanie okazałych i barwnych ogonów u pawi, dziobów u tukanów, okazałego poroża u jeleni czy inteligencji u ludzi? Jak zmierzyć się z faktem, że najwięcej potomstwa wydaje na świat nie najlepiej przystosowany, ale najbardziej atrakcyjny? To problem, który frasował nie tylko Darwina, a który odżył ze zdwojoną siłą w późnych latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Można się skłaniać ku pytaniu co działo się z doborem płciowym przez te wszystkie lata, jednakże, aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba trochę wyprzedzić akapity tego wpisu.

Dobór płciowy w swoim głównym założeniu traktuje za najważniejszą cechę przy kojarzeniu się par wskaźnik atrakcyjności, stawiając samice na uprzywilejowanej pozycji mogących wybierać spośród puli wszystkich samców. W świetle tej teorii najlepsze szanse prokreacyjne ma nie ten samiec, który jest najsprytniejszy, najsilniejszy i najlepiej poluje, ale ten który w najlepszy sposób zwróci na siebie uwagę samicy i uwiedzie ją. Atrakcyjność w doborze płciowym pełni funkcję wskaźnika sprawności (będzie o tym mowa później), co łatwo zobrazować na przykładzie pawia. Samiec posiadający najpiękniejszy, największy i najbardziej okazały ogon, będzie rownież tym, który jest najsprytniejszy albo najszybszy, ponieważ udało mu się wyhodować tak wspaniały ogon, unikając wszelkich niebezpieczeństw. Jest to znak dla samicy, iż taki samiec posiada geny, które pozwolą ich potomstwu przetrwać. Na przykładzie pawia najlepiej widać wszystkie paradoksy związane z doborem płciowym. Dlaczego natura faworyzuje ogon, który jest dla pawia balastem, jest nieporadny, spowalnia ptaka, czyni go łatwo dostrzegalnym i uniemożliwia zwrotność?

Jednakże, dla współczesnych Darwinowi istniała dużo większa przeszkoda, aby zgodzić się na dobór płciowy - duma. Znajdujemy się w czasach w których młode panie, przyozdobione w bufiaste suknie i tęczowe parasolki pragną być wybrane przez najbardziej wpływowego lub zamożnego pana. To inteligentny, oczytany i zamożny mężczyzna z klasą był znakiem tej epoki. Niemożliwym wydawało się owym panom sprowadzenie jedynie do postaci adoratorów, którzy puszą się i warczą na siebie, aby przyciągnąć uwagę wybranki. Sam fakt, iż samice mogłyby dokonywać wyborów i szafować nimi, był największą ujmą. Ten problem powróci jeszcze w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku i będzie odznaczał się zapalczywą wrogością, ku wszystkiemu co niesie ze sobą jakiekolwiek przesłanki feminizmu.

W pierwszej połowie dwudziestego wieku dobór płciowy został praktycznie wymazany za sprawą takich panów jak Watson czy Skinner, dla których wszelka intencyjność była jedynie brednią, a którzy zainspirowani odkryciami Pawłowa cieszyli się coraz większym poparciem społeczeństwa (nie tylko kręgów naukowych). Niemożliwością było wprowadzenie doboru płciowego do debat uniwersyteckich, kiedy behawioryzm zagarnął monopol na wypowiadanie się w kategorii zachowania. Od Pawłowa, przez Watsona, aż po agresywnego Skinnera w historii amerykańskiej myśli psychologiczno-naukowej utrwalił się termin “warunkowania” ( utrwalanie danej reakcji albo zachowania przy pomocy systemu pozytywnych nagród), który przeczył intencyjności wyborów. Wszelkie wybory były uwarunkowe nabytymi nawykami i prowadziły jedynie do osiągniecia celu, pomijając wpływ środowiska czy możliwość wyboru innego sposobu. Naciśnięcie klapki, sprawiało, że do klatki spadało jedzenie. Behawioryzm sprowadzał kojarzenie się par, do prostej czynności dopasowywania do siebie dwóch przeciwnych płci - przy jednoczesnym pominięciu wszelkich pierwiastków tego procesu, jak środowisko, atrakcyjność, presja i nacisk ze strony grupy, samolubność organizmów i chęć skojarzenia się z jak najlepszą pulą genów. Amerykańska nauka była wówczas zainteresowana procesami zapamiętywania (warunkowanie, skrzynki Skinnera) i negowaniem istnienia zjawiska uczenia się, nie było czasu, który można by było poświęcić doborowi płciowemu. Spod kilku warstw kurzu i zapomnienia odkopali go dopiero psycholodzy ewolucyjni i etiolodzy w latach 80-tych ubiegłego wieku.

Najbardziej okazałe kompendium wiedzy na temat doboru naturalnego wydał Geofrey Miller, opatrzywszy je niewinnym tytułem “Umysł w zalotach”. W świetle prezentowanych przez Millera argumentów, najważniejszym przymiotem w procesie prokreacji są ozdoby seksualne, które są atrakcyjne dla płci przeciwnej. U większości gatunków warunkowane są przez takie czynniki jak wielkość, bujność, wzorzystość, jaskrawość. Czym “dziwniejsza” ozdoba tym lepiej. Ozdoby seksualne pełnią funkcję fizycznej manifestacji sprawności, ponieważ samiec posiadający okazałe ozdoby musiał wykazać się również umiejętnościami przetrwania, aby je wyhodować. Z opisanych wyżej przyczyn, które były tak kontrowersyjne dla wielu badaczy płci męskiej, wynika dlaczego ozdoby seksualne są bardziej okazałe u samców. U wspomnianych już wcześniej pawi funkcję ozdoby seksualnej pełni ogon. Samce posiadające jak najlepsze ogony konkurują między sobą o możliwość pokrycia jak największej ilości samic i przekazania dalej jak największej ilości swoich genów. Szare albo skromnie obdarzone samce pawia mogą co najwyżej tułać się po lesie, unikać drapieżników i zdobywać pożywienie, ale nie mają za wielkich szans na wydanie potomstwa. Pomimo, iż teoretycznie są lepiej przystosowane i rzadziej padają ofiarą drapieżników, to praktycznie nie mają żadnych szans na przekazanie swojej puli genów. Każda samica szuka jak najlepszego samca, ponieważ w procesie dziedziczenia zostaną młodemu samcowi przekazane nie tylko geny odpowiedzialne za bujność ogona i umiejętności przetrwania, ale także młodej samicy zostanie przekazany gen warunkujący atrakcyjność dużych ogonów. Tym samym kolejne pokolenie samic będzie poszukiwało samcy z jeszcze większymi i jeszcze bujniejszymi ogonami. Ten proces jest wprawdzie niewidoczny dla obserwatora z boku na przykładzie dwóch czy trzech pokoleniem, ale możemy sobie wyobrazić jak daleko posunął się na przestrzeni kilkunastu albo kilkuset tysięcy lat.


0.jpg
Paw

Atrakcyjność ozdób seksualnych nie zawsze - a raczej rzadko - idzie w parze z ich przydatnością. Spójrzmy na przykład na poroże u sarnowatych czy na rogi u żuków. W większości przypadków są nieproporcjonalne do reszty ciała, zbyt ciężkie, za duże, kosztowne w utrzymaniu - pobierają dodatkową energię z organizmu, na utrzymanie w dobrym stanie swojej ozdoby oraz na pielęgnację - i narażają posiadacza na śmierć. Mimo to, samce jeleni dumnie prezentują swoje poroża samicom, oraz walczą między sobą, aby podkreślić ich twardość - poroże jest tkanką kostną, czym twardsza i zdrowsza, tym więcej energii kosztowała posiadacza, co znaczy, że z łatwością potrafi zdobyć wystarczającą ilość pożywienia, by pielęgnować swoje poroże i uciec drapieżnikom - najczęściej poroże jednego z samców ulega złamaniu, uszkodzeniu, albo zwierzę po prostu pada z wyczerpania. Analogiczna sytuacja ma miejsce u żuka jelonka, czym dłuższy i twardszy róg, tym łatwiej wywrócić do góry pancerzem przeciwnika albo zaimponować samicy. Chciałoby się spytać po co samce inwestują siły w ozdoby seksualne? Otóż, jeżeli dobór naturalny zmusza gatunki do rywalizacji między sobą o możliwość przetrwania, to dobór płciowy zmusza samców danego gatunku do rywalizacji pomiędzy sobą w nierównej wojnie o przekazanie jak największej ilości genów.


12635149-dwie-czerwone-byki-jelenia-podc
Ścierające się jelenie.

Ozdoby seksualne nie zawsze przyjmują charakter fizyczny, często manifestują się poprzez zachowanie - śpiew ptaków, nawoływanie się żab, owadów, czy wielorybów, taniec ptaków, nadymanie się. Jeżeli samiec wyśpiewuje swoje melodie na określonej częstotliwości, to uszy samic tego gatunku będą tak skonstruowane aby wyłapywać tę częstotliwość, analogicznie kiedy samiec posiada jaskrawe ubarwienie, to oczy u samic tego gatunku są przystosowane do tego, by rozróżniać te kolory. G. Miller stawia tezę, że podobnie rzecz się miała z pierwszymi hominidami, a nasza zdolność do rozpoznawania kolorów wiązała się z tym, iż dojrzałe owoce posiadały jaskrawsze i bardziej rozmaite barwy. Oprócz tego w jaki sposób dany samiec wykona swoją pieśń lub taniec, ważna jest także różnorodność w repertuarze i “świadomość”, które z pośród tańców czy pieśni są najpewniejszymi sposobami przyciągnięcia samicy. Najbardziej doświadczony w zalotach samiec będzie znał najwięcej pieśni i najbardziej skomplikowane.

taniec-koroniaste-urawie-godowy.jpeg

Taniec godowy.

Ozdoby seksualne nigdy nie są pojedyncze, rozwijają się zarówno w sferze psychicznej, jak i behawioru. Ograniczenie wyboru partnera pod względem tylko jednej ozdoby seksualnej, spotkałoby się z zaadaptowaniem danej ozdoby przez drapieżniki w celu przyciągnięcia ofiary.

Samcza cecha, która będzie atrakcyjna dla samic danej populacji, przybierze funkcję wskaźnika sprawności. Innymi słowy zespół pozytywnych cech samców zostanie zdominowany przez najczęściej wybieraną cechę przez samice. Mechanizm tego sprzężenia wygląda następująco, jeżeli samice danej populacji częściej kojarzą się z samcami posiadającymi cechę X, to również ich potomstwo będzie uważało cechę X za atrakcyjną. Eliminując przy tym samców nie posiadających cechy X. Tym samym każda mutacja u samicy, która nie uważała za atrakcyjną cechy X, a dzięki której cecha X zacznie nabierać atrakcyjności będzie pozytywna oraz każda mutacja, zniechęcająca samicę lubiącą cechę X do tej cechy, będzie uznawana za negatywną. Atrakcyjność pewnej cechy jest uwarunkowana środowiskiem, w którym żyje dany gatunek. Przy założeniu, iż weźmiemy jeden gatunek ptaków i umieścimy go w dwóch zupełnie różnych od siebie środowiskach, to oprócz tego, że ptak dostosuje się na dwojaki sposób do środowiska w którym żyje, to może wykształcić również różne ozdoby seksualne, ponieważ samice w populacji A mogą preferować inne cechy, niż samice w populacji B. W dwóch różnych środowiskach samice zmuszone będą doszukać się u samca cech, które będą najbardziej korzystne dla nich i jej potomstwa. Jeżeli środowisko w którym zamieszkuje populacja A dostarcza mało pożywienia, to samce posiadające haczykowate dzioby pozwalające łatwiej zdobyć pożywienie będą częściej wybierane przez samice, a cecha X zostanie przekazana dalej wraz z genem warunkującym atrakcyjność cechy X. Tym samym jeżeli środowisko populacji B jest obfite w pożywienie, aczkolwiek, populacji zagrażają różne inne organizmy, samice będą preferować głośniejszych i jaskrawiej ubarwionych samców, ponieważ ich przetrwanie przy zwiększonym ryzyku będzie tożsame wskaźnikowi sprawności.

Jednakże, jak rzecz się ma z doborem płciowym u ludzi? Hominidy nie posiadają wzorzystych ogonów czy okazałego poroża, jak więc odnieść teorię ozdób seksualnych do ludzi? Miller proponuje zestawienie inteligencji i języka z ozdobami seksualnymi. W odróżnieniu od innych zwierząt okres kojarzenia się par u ludzi jest stosunkowo długi, zmuszając dwa osobniki do koegzystencji ze sobą przez okres od kilku miesięcy do kilku lat. Kojarzymy ze sobą więc dwie małpy poruszające się w pozycji wyprostowanej, niezbyt higieniczne i raczej marnie ubarwione. W jaki sposób samiec mógł zaimponować samicy i sprawić aby się przy nim nie nudziła? Doszukując się analogii do zwierząt można by powiedzieć, iż samiec zapewniał samicy źródło pożywienia i bezpieczeństwa. Aczkolwiek, nic bardziej mylnego. Samice wczesnych hominidów rzadko kiedy preferowały mięso, chodziły po lesie większą grupą zbierając owoce i warzywa - podczas "polowanie" nie potrzebowały obstawy samca. Również rzadko kiedy przywiązywały większą wagę do "bezpieczeństwa", którym samiec miał je obdarować. Żyły w stadzie, które dzieliło się na poszczególne rodziny. Bezpieczeństwo takiej samicy zapewniały samce w prostej linii z nią spokrewnione. Więc taki samiec, aby przypodobać się samicy musiał wymyślić coś lepszego, aniżeli, poczęstowanie jej kilogramem mięsa. Wyręczał się mową, malowidłami naskalnymi, wyrobnictwem różnych ozdób. A z czasem sztuką, malarstwem, mitologią, krasomówstwem, sportem, literaturą i poezję. Stopniowo samice zaczęły faworyzować u samców te cechy, zmuszając ich do rozwijania swoich mózgów i poszerzania swoich możliwości, wykształcenia myślenia abstrakcyjnego. Mózg kobiecy waży mniej więcej 1200 gram, mózg mężczyzny ok 1500 gram. To niewielka różnica. Jednakże kolosalna przepaść między mózgami pierwszych samców, które nie przekraczały 400 gram. O ile wzrastanie samczych mózgów jesteśmy w stanie wytłumaczyć przy pomocy pierwotnej teorii, to z kobiecymi jest trochę gorzej. Załóżmy, iż samice faworyzują samców z większymi mózgami. Tak więc z każdym kolejnym pokoleniem, samczy mózg powinien wzrastać i jednocześnie w żeńskich mózgach powinien utrwalać się obraz inteligentnego mężczyzny, jako najbardziej atrakcyjnego? Jednakże, co z kobiecym mózgiem? Samo ocenianie atrakcyjności samców nie sprawi jeszcze, że kobiecy mózg zacznie rosnąć i się rozwijać. Dlaczego więc inteligentni mężczyźni, których mózgi ważyłyby już ok. 800 gram mieliby odczuwać pociąg seksualny do samic posiadających mózg mniejszy o połowę i równie bujne owłosienie na twarzy? Jednakże, aby mózg kobiecy zaczął rosnąć (analogicznie jak męski) potrzebował pobudzenia, zewnętrznej presji, która wymagała od samic równie szybkiego wzrastania intelektualnego co u samców. W ten sposób doszło do dwustronnej selekcji, samice szukały jak najlepszych samców, zaś samce jak najlepszych samic.

Czy zatem nie powinniśmy być rasą pięknych i inteligentnych błękitnookich blondynów? Sprawa nie jest taka łatwa, jak mogłoby się wydawać. Każdy organizm ma zakodowaną maksymalną liczbę trzech pomyłek genetycznych, które nie mają drastycznego wpływu na jego fenotyp czy behawior. W procesie dziedziczenia, nowy organizm otrzymuje po 1,6 błędów matki i 1,6 błędów ojca. Przy założeniu, że samiec posiada gen, który mu szkodzi, będzie poszukiwał samicy, której organizm wytworzył antygen na reakcje jego genu. W ten sposób nowy organizm nie będzie już obarczany złośliwą mutacją. Geny wciąż ewoluują, jednakże trudno dopatrywać się w tym jakieś celowości. Dobór naturalny wprawdzie może zaakceptować już powstałą mutację, aczkolwiek, nigdy nie będzie sam oszczędzał pewnych pomniejszych mutacji, przewidując, że ich rozwinięcie może przynieść dobro ogólne całej populacji. Wszelkie stosunki kazirodcze blokują ewolucję genów, ponieważ kolejnemu organizmowi przekazywana jest ta sama pula, tych samych pomyłek. Drugą ważną rzeczą, która warunkuje kojarzenie się w pary u ludzi jest system hierarchiczny społeczeństwa. U innych gatunków małp, jak na przykład szympansy czy goryle hierarchia ta jest zbudowana inaczej. Struktura społeczne szympansów wymusza na samcach większe współzawodnictwo spermy, ponieważ samica szympansa kopuluje nawet z 30 partnerami w ciągu jednego dnia. Dlatego też jądra szympansa są dużo większe niż jądra ludzkie i produkują więcej spermy lepszej jakości. Ponadto narządy rozrodcze samic szympansa są tak skonstruowane, aby pozbywać się niechcianej spermy przy pomocy procesu zwanego "wypływem". Jeżeli samiec nie zadowolił samicy seksualnie, może ona pozbyć się jego spermy, czekając na najlepszego kochanka. U goryli zachodzi struktura haremu, w którym najsilniejszy samiec ma możliwość kopulowania z całą grupą samic. Dlatego też penisy goryli nie mierzą więcej niż 4-5 centymetrów. Samiec który posiada swój mały "harem" nie musi obawiać się spermy innych samców. Dużo częściej u goryli dochodzi do rywalizacji pomiędzy samicami danej grupy, które walczą o miano samicy alfa. Ewolucję narządów rozrodczych u ludzi opiszę w osobnym artykule. U wczesnych hominidów dochodziło w większości do poligamii, a długi okres ciąży i połogu wykluczał samicę z rywalizacji o pulę najlepszych genów, kiedy podjęła złą decyzję. Samce u ludzi są uwarunkowane w taki sposób, aby przekazać jak największą pulę swoich genów wszystkim możliwym samicom. Z kolei samice szukają najlepszego możliwego samca, aby wydać jego potomstwo. Aczkolwiek wiemy, iż samice potrafiły/potrafią być dużo bardziej rozwiązłe od samcy. Główną przesłanką ku temu jest istnienie w ludzkiej spermie dwóch rodzajów plemników, pierwsze z nich odpowiedzialne są za dostarczenie materiału genetycznego do jajeczka, drugie - zwane kamikadze - mają eliminować plemniki innych samców. Skąd wniosek, iż samice hominidów w przeszłości (do kilku tysięcy lat) odbywały w ciągu tygodnia stosunki więcej niż z trójką partnerów.

issue16cancer7_l.jpg

Sekwencja zawierające błędne mutacje (zadanie analizowane na studiach biologicznych)

Jednak rozwiązłość kobiet wciąż nie tłumaczy dlaczego nie jesteśmy iście aryjskim gatunkiem. Oba opisane wyżej mechanizmy składają się na odpowiedź. W populacji taka jak ludzka, oczywiste jest, że najlepszy samiec będzie pragnął kopulować z najlepszą samicą. Aczkolwiek, oprócz niego wszystkie inne samce będą chciały kopulować z samicą alfa, tak samo jak wszystkie inne samice będą chciały kopulować z samcami alfa. W przypadku kiedy takiemu samcowi albo samicy beta, uda się wydać potomstwo wraz z samcem lub samicą alfa, mamy do czynienia z przeskokiem. Bowiem od tej chwili potomstwo takiego samca czy samicy będzie tym najlepszym, również samiec czy samica wybrane przez osobnika alfa będą dostępowały awansu w oczach innych osobników. Nie zawsze jednak jest tak kolorowo, że organizmy gorsze są wybierane przez osobniki bardziej atrakcyjne. W przypadku kiedy samiec alfa połączy się z samicą alfa, samce i samice beta nie mają możliwości awansu. Szukają więc sobie odpowiednich, aby ich geny nie ucierpiały na kojarzeniu się z osobnikami gorszymi. W ten sposób osobniki drugiej kategorii kojarzą się z osobnikami drugiej kategorii, trzecie z trzecimi, czwarte z czwartymi i tak bez końca. Każdy osobnik ma świadomość tego, że nie znajdzie już lepszego wyboru oraz jednocześnie odczuwa presję, aby nie zaniżyć poziomu swoich genów. Tym samym najgorsze i najmniej atrakcyjne organizmu znajdą swojego odpowiednika i wydadzą potomstwo.

Przy kojarzeniu się w pary u ludzi dochodzą do głosu zakorzenione w świadomości gatunku czynniki zewnętrzne. Jeżeli spojrzymy w tył, w historię, dostęp do największej ilości kobiet miał najczęściej monarcha albo sułtan. Ze względu na swoje położenie i bogactwo. To wciąż trwały archetyp, obecny także dzisiaj. Samiec aby zaimponować samicy wybiera jak najlepszą szkołę, aby zdobyć jak najlepszą pracę, zarabiać jak najwięcej i poprzez ostentacyjne prezentowanie swojej zamożności przyciągnąć jak najatrakcyjniejszą samicę. Socjobiolodzy określają to terminem ostentacyjnego konsumpcjonizmu. Czym więcej samiec jest w stanie wydać na samicę, tym więcej posiada, co znaczy, że zdobył tym lepsze wykształcenie albo lepiej radzi sobie w społeczeństwie, jest lepiej przystosowany, jego wskaźnik sprawności intelektualnej jest wyższy.

//
Bibliografia:
"Umysł w zalotach. Jak wybory seksualne kształtowały naturę człowieka" - G. Miller
"Fenotyp rozszerzony" - Richard Dawkins (głównie wszelkie odniesienia do Fishera oraz rozdział o determinizmie genetycznym)

  • 0



#2

BrainCollector.
  • Postów: 1825
  • Tematów: 101
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jesteśmy tylko zwierzętami i zwierzęcym cechami się kierujemy (czekam na kobiety twierdzące, że "wygląd się nie liczy" Mhm, tia).
Z tego co widzę to jest już niemal szablonem(atrakcyjność) :
- Wygląd oczywiście że się liczy (dla jednych mniej dla drugich więcej jeśli nie głównie ale nie ma co siebie i innych oszukiwać)
- status społeczny, czyli im zamożniejszy tym atrakcyjniejszy (nie ma co... J. W.)
- przystosowane społeczne, im aktywniejszy społecznie tym atrakcyjniejszy (spotkania, imprezy, wyjazdy, szerokie znajomości)
- pewność siebie i w pewnym sensie cwaność (sprytne dobieranie słów do słuchacza może z wroga zrobić przyjaciela)
- przebiegłość
- inteligencja, jak ma się wszystko co wyżej a jeszcze olej w głowie... Pewniak
- wyobraźnia i dusza artystyczna (czasami wiele rzeczy może zawieść, ale ta cecha nadrabia całkiem sporo)

Mając większość z tych cech (a jeszcze możność sporo dodać) jesteś hmm...ujmijmy to w słowach atrakcyjny/a społecznie, znaczy się dobre zwierzę do rozrodu.

To tak się przypomniało przy okazji ;)
https://joemonster.o...et_Smile_Samiec
  • 0



#3

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sęk w tym, że wszystkie te nawyki i archetypy zachowań mają swoje korzenie w pierwotnych wyborach ukształtowanych na przestrzeni milionów lat i tyczą się tak samo wszystkich innych zwierząt. Starałem się wydatnie podrkeślić, iż atrakcyjność w millerowsko-fisherowskim poglądzie rozumiana jest inaczej niż normalnie i nie zawsze ma cośkolwiek wspólnego z wyglądem. U wielorybów wskaźnikiem atrakcyjności jest długość wydawanego dźwięku bez przerw. Jeżeli chodzi o inteligencję, to wyprowadzana jest aby uzupełnić teorię wraz z mową, jako środkiem komunikatywnym pozwalającym porozumiewać się ze sobą i uwodzić partnera. Wyobraźmy sobie sytuację, w której jesteśmy mamutem. Pasiemy się spokojnie na polanie graniczącej z lasem, kiedy nagle wyskakuje naga małpa z patykiem. Nic sobie z tego nie robimy, małpa znika, po czym pojawia się z dwiema innymi małpami. Wszystkie razem są mniejsze od nas. Mimo to idą w naszą stronę. Będzie bezpieczniej jeżeli po prostu się od nich oddalimy. Ale co to, dziwne nagie małpy zaczyną oddychać w dziwny sposób i nagle przed nami wyrastają kolejne trzy małpy. Skąd te zwierzęta wiedziały gdzie jesteśmy? Nowe małpy też coś krzyczą i po obu stronach pojawiają się kolejne, w sumie jest ich już 12. Stoją ze swoimi patykami i oddychają w bardzo dziwny sposób, nagle jedna otwiera usta szerzej. I wszystkie zaczynają dżgać swoimi patykami, staramy się wydostać, wycofać, ale to nic. Małpy dziwnie skrzeczą i odcinają nam drogę, zachodzą nas, znikają i znów się pojawiają. Dostajemy patykami w oczy. Padamy w ciemnościach, kiedy małpy wbijają w nas dziesiątki swoich patyków i myślimy o tym jak pokonała nas jedna naga małpa, którą zignorowaliśmy na początku. To jest przykład, które Dawkins kiedyś użył w debacie uniwersyteckiej odnosząc się do umiejętności mowy. Została nam zamożność... pieniądz.... okej pomińmy to, wiele gatunków małp uprawia żywieniową prostytucję, samice częściej oddają się samcom, które przyniosą im coś "niezwykłego" albo "rzadkiego" do jedzenia. U delfinów dochodzi do czegoś podobnego do masażu, kiedy samiec pyskiem gładzi po górnej płetwie samicę, samica odwzajemniając się dopuszcza samca do siebie. Silny goryl troszczy się o pożywienie dla całego swojego statka. Czym więcej samiec jest w stanie zaoferować samicy, tym większe ma szanse na przekazanie swoich genów.
  • 0



#4

Wazelina.
  • Postów: 45
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Taka dygresja mnie naszła czysto abstrahując od tematu (no może poza teorią Millera o połączeniu aktu mowy i intelektu). Teoria Millera skojarzyła mi się z teorią znaków Ferdinanda de Saussure'a. Saussure twierdził, że na składowe znaku językowego składa się "signifiant", czyli coś fizycznego, jak np. wyrażenie, ciąg liter i dźwięków (a więc możemy uznać, że jest to mowa w przypadku ludzkim) i "signifie", czyli coś psychicznego, jakieś określenie, które powstaje w naszej psychice obrazując dane wyrażenie, czyli signifianta. Oba składniki mają rację bytu tylko, jeśli są połączone ze sobą nierozdzielnie. To naturalnie jest teoria językoznawcza, ale tak mnie naszło na myśl, czy w takim razie Miller nie ma tutaj większej racji od innych badaczy atawizmów i zachowań behawioralnych. Wszak ucząc się mówić zdobywamy pewne zaplecze intelektualne i rozwojowe - człowiek, który nie opanuje zdolności mowy do ok. 12 roku życia nie wykształci w pełni fizycznie elementów gardła, krtani i aparatu gębowego, a więc będzie zwyczajnie ułomniejszy od osobników, które tę zdolność wykształciły. Jego zdolność przekazu intelektualnego zmniejsza się diametralnie, a więc i jego zdolności prokreacyjne.


  • 1



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych