Witam gorąco forumowiczów
.Chciałbym opisać sytuację dziejącą się w mojej okolicy , mianowicie w lesie na Warszawskim Tarchominie. Znalezienie wyjaśnienia dla tej sytuacji byłoby nie lada wyczynem, lecz głównie chodzi mi o zdobycie wiedzy czy ktoś spotkał się z czymś podobnym.Choć sam niczego nigdy nie zaobserwowałem, bo nie często bywałem w tych okolicach to opieram się na zeznaniach naprawdę godnych zaufania ludzi.Więc do rzeczy.O nawiedzonych lasach każdy słyszał dużo.Jedni bardziej realne historie inni mniej.W mojej historii flaki nie latają na lewo i prawo, choć sytuacja sama w sobie moim zdaniem jest ciekawa.Było to mniej więcej 4 lata temu.Zima, około godziny 17, więc ciemno jak w mogile.Przez las szło dwóch moich znajomych.Obrali trasę bez wydeptanej ścieżki a pogoda w tą porę roku bywa nadzwyczaj dokuczliwa.Jak opisywał jeden z nich w odległości koło 10m zobaczyli postać wzrostu 10-13 letniego dziecka trzymającą w dłoniach (prawdopodobnie metalowe) pudełko wymiarów nie większych niż 10x20 cm .Teoretycznie był na, nim widoczny krzyż, lecz w trakcie mojej rozmowy przyjaciel podkreślił, że ten emblemat mógł dodać w celu ubarwienia opowiadanej wielu ludzią opowieści i dlatego pamięta go jako fakt.Wyrazu twarzy postaci nie dało się dostrzec w panujących warunkach, lecz podobnież nie zwracała na nich uwagi tylko zapatrzona była w przedmiot.Przyglądali jej się trochę ponad 30 sekund.Dalej zadziałał instynkt samozachowawczy.Puścili się pędem w stronę domów.Więcej szczegółów nikt z nich nie potrafił podać.Stwierdzili, że wspomnienia po tej sytuacji zaczęły się zacierać niezwykle szybko.Może to jakaś reakcja mózgu na wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenia.Na ten temat się nie wypowiadam, bo zwyczajnie się nie znam.Czekam za to na wasze teorie
.Dobra.Wytłumaczyć niby łatwo.Dziecku zdechł chomik i przyszło go pochować.Tylko co robi dziecko (albo przynajmniej ktoś jego wzrostu) w takim miejscu (jest naprawdę trudno dostępne ze względu na roślinność nawet w zimę) i w taką pogodę?I teraz najciekawsze.Nasi dzielni bohaterowie wrócili w to miejsce następnego dnia.Nie było żadnych śladów kopania co w zimę jest i tak trudne ze względu na stan gleby.Więc chomika można teoretycznie wykluczyć.Śladów niestety nie dało się sprawdzić, ponieważ w nocy bardzo wiało.I teraz uwaga czytelnicy.Siostra innego z moich znajomków nie związenego z tą sytuacją widziała taką samą postać blisko tamtego miejsca (nie wiem dokładnie gdzie).Dosyć niedawno, czyli 4 lata po poprzednim zajściu.Ma 10 lat, więc w końcu to dziecko i mogła to wymyślić, lecz nie wiedziała o tym co przytrafiło się moim kumplom.Nie zainteresowałbym się całą sprawą, gdyby nie inna sytuacja styczności z czymś teoretycznie nadprzyrodzonym.Jest to cień.Cień, który według świadków widać i słychać, gdy się porusza.Pierwszy raz styczność miał z nim kumpel także z 4- 5 lat temu.Wybrał się z przyjacielem na męską pogawędkę.Z jego relacji wynika, że przed nimi przebiegło coś z dużą szybkością a potem znalazło się na drzewie.To coś było podobnież całe czarne.Kolega nie widział rysów twarzy jedynie, że było to postury człowieka średniego wzrostu.Było to coś w teorii materialnego, ponieważ jak podkreślił z drzewa spadł patyk.Wiadomo od razu zaczęli uciekać jak to zwykle bywa.Wiem brzmi śmiesznie.Też nigdy tego nie brałem na poważnie.Dopiero teraz zaczęły napływać powiadomienia o dziwnych zdarzeniach.Dotyczących tego samego czyli cienia.Kilka dobrze trzymających się ze mną osób siedziało w lesie na altanie.Było już po zmroku, lecz około 40m dalej były latarnie, więc większość było widać.Wtedy widziały go 2 osoby zaś jedna słyszała (dziwne, że cień wydaje dźwięki, gdy się porusza czyż nie?).Fakt osoby, które go widziały spożywały alkohol.Lecz, wtedy było to dosłownie jedno piwo, więc wątpię, żeby miało to wpływ na odbieranie bodźców nawet przy słabej głowie.Według relacji przechodził z drzewa za drzewo.Przy poruszaniu się liście wydawały dźwięki, lecz bardzo ciche.Za drugim razem był widziany przez moją sąsiadkę wraz z chłopakiem, gdy byli na spacerze.Przechodził z jednej strony ścieżki na drugą i wtopił się w las jak stwierdził mój rozmówca.Było też kilka podobnych przypadków polegających mniej więcej na tym samym, lecz już nie będę o nich nudził.Czekam na waszę opinie i pytania co do całej sprawy
.Jeśli chodzi o przykre zdarzenia związane z tym lasem to nie posiadam zbyt dużo informacji.Jedyne co mi wpada do głowy to liczna obecność okopów i ślady po betonowych bunkrach, lecz te zjawiska nie były widziane w ich pobliżu.Ostatnio znalazłem w sieci mapę rozmieszczenia fortyfikacji i walk na tym terenie, lecz mi się zagubiła.Jak znajdę to ją wrzucę.W lesie znajduje się też opuszczony dom.Z relacji 60 letniego pana z którym miałem okazję porozmawiać wynika, że mieszkało tam kilka rodzin.Musiały go opuścić w popłochu, bo w środku mimo dewastacji było sporo słoików z przetworami i starych mebli z zawartością ubrań. Jeśli wytrwaliście do końca to gratulacje
.Z góry dzięki za odpowiedzi i zainteresowanie się tematem.Przepraszam za powstałe błędy językowe,ortograficzne i interpunkcyjne.Jestem dyslektykiem.