Porzucenie umierających w celu uratowania większej ilości umierających...To jest dylemat bo zdarzy się cud i podleci śmigłowiec ratowniczy lub w pobliskim autokarze znajduje się wycieczka chirurgów (jeszcze trzeźwych) ...
Dobry ratownik nie czeka na cud, bo jakby miał tak robić to ludzie na jego zmianie umieraliby jak muchy. Poza tym napisałeś, że śmierć jest pewna w przeciągu paru godzin, a to bardzo ułatwiło dylemat
12. Samosąd.
Bazując na medialnym przykładzie. Jesteśmy skazani i odsiadujemy wyrok ok 5 lat. Z nami w celi siedzi pedofil który chwali się swym dokonaniem i że niedługo wychodzi na wolność. Na wolności ponownie się "zabawi". Wyrywamy chwasta? Jak państwo i prawo działa widać-my mamy możliwość zapobiec kolejnym zabójstwom w okrutny sposób. Zabijamy i akceptujemy dodatkowy wyrok ale wiemy że dzieciaki dalej będą latały zadowolone? Czy puszczamy gościa wolno i śledzimy wiadomości w poszukiwaniu kolejnej masakry?
Dla przypomnienia-ciekawy film:
http://www.filmweb.pl/Symetria
Film znakomity. Oglądałem go niedawno i też na końcu zadawałem sobie pytanie: "Czy bym zabił?"
Jeśli bazowałbym tylko na Twoim opisie, to moja odpowiedź brzmi: Nie, nie zabiłbym. Nie jestem wymiarem sprawiedliwości, ani nie jestem Bogiem, żeby osądzać ludzi. Jakbym miał 100% pewności, że ten pedofil znowu skrzywdzi jakieś dziecko, to sytuacja jest inna, ale takiej pewności w realnym życiu nigdy nie ma.
Natomiast jeśli bazować na filmie, to sytuacja nabiera zupełnie innego charakteru. Wtedy być może podjąłbym się zabójstwa, bo trzeba dodać fakt, że nie byłbym w celi sam. Siedziałbym z ludźmi, z którymi tworzyłbym swego rodzaju społeczność, ze ściśle ułożonymi zasadami. Bylibyśmy jakby jednym organizmem. Jakby ci ludzie dowiedzieli się, że wiedziałem, iż ten pedofil wychodzi niedługo na wolność i nic nie zrobiłem, to nie dali by mi żyć. Straciłbym cały szacunek, który do tej pory wypracowałem i to przez obronę życia człowieka, który na to nie zasługuje.
PS. Jak tylko w filmie pojawił się ten pedofil, to moją pierwszą myślą było to, że on może wcale nie być pedofilem i strażnik tylko tak mówi, żeby zatruć mu życie (może mają ze sobą na pieńku). Dlaczego mam wierzyć słowom jednej osoby? W Twoim przykładzie pedofil chwali się swoimi "osiągnięciami", natomiast w filmie siedział cicho i nikt nie może powiedzieć na pewno, czy był pedofilem, czy nie. Natomiast to nie zmienia faktu, że presja grupy w tym przykładzie jest bardzo duża i nawet gdyby mężczyzna bronił się i krzyczał, że nie jest pedofilem, prawdopodobnie zawierzyłbym słowom strażnika. Ale zwracam uwagę na to, żeby brać pod uwagę różne opcje i nie być zaślepiony nienawiścią.
Ciekawe, czy zaakceptujecie dylematy moralne, które zawierają elementy fantastyczne. Nie wszyscy potrafią się znaleźć w takich dylematach, ale skoro znajdujemy się na forum paranormalne.pl, to chyba nie powinno być z tym problemu
13. Podróże w czasie
Dylemat pochodzi z serialu "Zagubieni". Jeden z bohaterów tego serialu, Jack Shephard (lekarz) wraz z kilkudziesięcioma innymi pasażerami rozbił się samolotem na wyspie. Wyspa była zamieszkana przez ludzi, którymi rządził Benjamin Linus. Ludzie ci z różnych powodów terroryzowali rozbitków: porywali ich, robili na nich eksperymenty, zabijali niektórych... Wszystko z bezpośredniego rozkazu Benjamina. Jack z czasem wyrósł na przywódcę rozbitków i czuł się odpowiedzialny za grupę. W szóstym sezonie Jack przeniósł się w czasie do momentu, w którym Benjamin Linus był kilkunastoletnim, niewinnym chłopcem. Na skutek zbiegu okoliczności (które opisze poniżej), Ben został postrzelony i potrzebował natychmiastowej opieki lekarskiej. Jack był najbardziej kompetentną osobą, aby udzielić mu pomocy, ale odmówił. I tu rozpoczyna się właściwa treść dylematu: Czy udzielisz pomocy lekarskiej niewinnemu dziecku, jeśli masz 100% pewność, że kiedy ten człowiek dorośnie, wyrządzi wiele szkód Tobie i twoim przyjaciołom?
Wariant II:
Benjamin został postrzelony przez innego podróżnika w czasie, który posunął się jeszcze dalej niż Jack. Aby zapobiec przyszłym wydarzeniom, zdecydował się zabić młodego Benjamina. A więc: Czy zabijesz niewinne dziecko, jeśli masz 100% pewność, że kiedy ten człowiek dorośnie, wyrządzi wiele szkód Tobie i twoim przyjaciołom?
14. Ofiary z ludzi
Dylemat z filmu: "Dom w głębi lasu". Światem rządzą okrutni bogowie, którzy nie rozpętują piekła na Ziemi tylko dlatego, że raz na jakiś czas zostaną im złożone ofiary z niewinnych ludzi (można mówić o kilku osobach na rok). Nad wszystkim czuwa potężna organizacja, która wybiera młodych ludzi i składa ich w ofierze. Główna bohaterka i jej znajomi zostali wybrani na ofiary, ale sytuacja się skomplikowała. W punkcie kulminacyjnym filmu została tylko główna bohaterka, jeden jej znajomy i kilka minut do świtu, po którym (jeżeli nie zostanie złożona ofiara), nastąpi koniec świata i rozpęta się piekło na Ziemi. Aby nie doszło do końca świata, musi zginąć tylko znajomy głównej bohaterki (ona może ocaleć). Problem w tym, że jedyną osobą, która może go zabić, jest główna bohaterka. Sam mężczyzna nie chce być złożony w ofierze. Czy zabijesz niewinną osobę aby uratować cały świat?
Później napisze jak zachowali się bohaterowie i co ja bym zrobił w tej sytuacji.
Użytkownik Krzys19911 edytował ten post 07.02.2014 - 19:59