Co do tego jaki napęd jest lepszy, to kwestia kierowcy i silnika. Przedni napęd na pewno jest najtańszy, i dobrze się sprawuje przy słabszych silnikach i kierowcach. Jeżeli pod maską masz dużą stadninę koni, a pod kierownicą ciężką nogę, to na pewno tylny napęd da ci to czego potrzebujesz ale w zamian wymaga sporych umiejętności. Napęd na wszystkie koła wydaje się optymalny ale jest drogi nominalnie i w eksploatacji.
Różne napędy, różne potrzeby, inne doświadczenia, warunki w których auto się użytkuje ale jeśli chodzi o opony, to sprawa jest prosta.
Jeżeli nie nowe, to lepsze do przodu. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniem.
Niezależnie czy będzie to samochód motocykl czy rower. Podczas hamowania cała masa pojazdu kierowcy i ewentualnych pasażerów czy też ładunków niejako "nurkuje" do przodu wywierając nacisk na przednią oś. To właśnie dla tego w motocyklach często mamy dwie potężne tarcze hamulcowe z przodu i jedną małą z tyłu. To dla tego w tańszych samochodach do dzisiaj spotyka się układ tarcza z przodu bęben z tyłu. A jeżeli są tarcze z tyłu to ZAWSZE są mniejsze i słabsze od przednich niezależnie od typu napędu. I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy. O ile trudności z ruszeniem czy też przyspieszaniem można określić mianem dyskomfortu, to kwestia wytracania prędkości czasem może być sprawą życia lub śmierci. Jeżeli zastosujemy gorsze opony z przodu w warunkach zimowych, to może być tak że zabraknie nam metra przed przepaścią (góry) lub metra przed człowiekiem. I nie ma znaczenia rodzaj napędu ponieważ podczas gwałtownego hamowania istotne są hamulce i ogumienie przednich kół. Prawda jest taka że na śliskiej nawierzchni, do zablokowania tylnych kół dowolnego samochodu wyposażonego nawet w nowiutkie opony, wystarczą dobre hamulce ROWEROWE !!!(przy założeniu że z przodu są hankle adekwatne do pojazdu)
Pewnie zaraz jakiś król szos napisze o hamowaniu w zakręcie ale właśnie dlatego hamulce działają na wszystkie koła i właśnie dlatego należy hamować PRZED!!! zakrętem.
A taka rada wujka Juzka nic nie zastąpi dobrego treningu. Przez wiele lat dopóki nie wyemigrowałem z kraju każdej zimy trenowałem poślizgi na pasie startowym byłego radzieckiego lotniska wojskowego w gminie Szprotawa. Naprawdę można się zdziwić co zaczyna się dziać z samochodem podczas hamowania na zmrożonym śniegu lub lodzie. A mogę się poszczycić dwudziestoma trzema latami bezwypadkowej jazdy motocyklem i samochodem. (od tylu lat mam prawo jazdy:)))