Zostawiając na boku przepychanki słowne, które rozmydlają tylko temat, chciałbym się skupić na sednie sprawy - na informacjach przekazanych (publicznie) przez AliceSpring oraz formie w jakiej zostały one na forum podane.
Dlaczego?
Głównie po to, żeby wyjaśnić kwestie związane ze sceptycznym odbiorem tego typu historii, które co i rusz pojawiają się na tym forum.
Po raz kolejny wyjaśnić, bo odnoszę wrażenie, że wiele osób prezentujących je tu, mylnie odbiera sygnały płynące z postów osób, odpowiadających im w tematach i niekoniecznie od razu przyjmujących je z aplauzem.
Będę pisał tylko w swoim imieniu, bo nie chcę być adwokatem innych "sceptyków", krytycznie oceniających tego typu historie.
Po co to robię?
Po pierwsze z nudów - jest sobotni wieczór, ja mam wolne i perspektywę leniwej niedzieli przed sobą. Ale to tak żartobliwie raczej proszę traktować.
Po drugie dlatego, że lubię być precyzyjny, a często odnoszę wrażenie, że moje pytania odbierane są jako atak na osobę i podważanie historii przez nią ''sprzedawanych".
Chciałbym WYRAŹNIE zaznaczyć - nie jest to w żadnym wypadku, próba ataku na autorkę - Alice Spring.
Nie jest także próba jej zdyskredytowania.
Jest to tylko i wyłącznie próba zobrazowania sposobu w jaki JA odbieram tego typu opowieści, prezentowane notorycznie na forum i uzasadnienia - dlaczego oceniam je tak, a nie inaczej.
To tyle jeśli chodzi o nieco przydługi wstęp - teraz do rzeczy.
Z MOJEGO punktu widzenia, cała sprawa wyglądała tak (uprzedzając od razu - przedstawię to w sposób nieco przerysowany)
Kwestia pierwsza - sposób ''sprzedania" historii.
kadm.Aton założył temat o opętaniu.
Ciekawy - nie powiem.
Rozwinęła się mini dyskusja.
Wiadomo - bla, bla, bla (jak w większości "nośnych" tematów tego typu) i nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy, pojawia się w nim AliceSpring.
- Hej, jestem opętana, wiec jakby co, to pytajcie - chętnie odpowiem na wszystkie kwestie.
ZONK O, w mordę - autentyczna opętana się pojawiła. Ja cieeee...
Chwila ciszy i pojawiają się nieśmiałe głosy:
- Eno, to weź i opowiedz.
- Super! To ja chętnie poczytam.
- Dawaj z tą historią - takich nam tu najbardziej brakuje.
Krótka przerwa i AliceSpring odpowiada.
- Nie, no - jednak wam nie opowiem, bo się zdemaskuję albo i coś gorszego nawet.
ZONK Co jest?! Przecież obiecała?
Czytając to "z boku", wywalam gały i zastanawiam się - O co kaman?
Najpierw dziewczyna wyrywa się nie pytana, a jak widzi zainteresowanie, to zaczyna się krygować jak baletnica w barze dla harleyowców i wycofuje się raczkiem.
Ludzie chyba czują to samo, bo zaczynają drążyć temat:
- Ty weź nie rób jaj, bo sama się prosiłaś
- No, dobra - jak nie chcesz publicznie, to opowiedz mi na ucho.
- To ja też tak chcę
- I ja! I ja!
AliceSprig widzi, że żeby "zachować twarz", to jednak musi puścić parę z gęby (sorry za tą gębę - to tylko taka literacka przenośnia).
I puszcza...
I to jest ten moment, w którym mi już niezupełnie wszystko grało, bo generalnie jak ktoś się wyrywa przed szereg, a później "rżnie głupa", na zasadzie "trochę się wstydam", to mi się lampka zapala, że coś może być nie halo.
Pomijam kwestię, że jak kogoś coś POWAŻNIE dręczy (a opętanie jestem skłonny zaklasyfikować do tej kategorii) to raczej nie wpada na forum z hasłem : Udzielam porad w temacie, bo mocno w nim siedzę. Słucham pytań.
Mogę się mylić ale oceniam po sobie.
JA tak bym się tak nie zachowywał.
Idźmy dalej - czyli przejdźmy do kategorii SEDNO SPRAWY - czyli zawartość przekazana przez autorkę.
Opętanie AliceSpirng, w formie przedstawionej na forum (tak, jak to zapamiętałem)
Powód opętania
Miłość do księdza (jak rozumiem - nieodwzajemniona, bo gdyby było inaczej, to byłby to pewnie raczej powód do radości)
I tutaj budzi się we mnie kolejne podejrzenie związane z mocno nieletnim wiekiem autorki wątku ale, że nie jestem specjalistą w temacie (bo nigdy jakoś nie miałem okazji podkochiwać się w księdzu), to staram się zachować resztki obiektywizmu.
Dlatego czytam dalej.
Objawy opętania
- zna grzechy księdza (zakładam, że chodzi o obiekt westchnień, a nie egzorcystę)
- mówi (podobno) w wielu językach
- ma nadludzką siłę
- kiedy się zdenerwuje, otwierają się wszystkie drzwi i okna
- bluźni, pluje, pamięta mgliście
- nachodzą ją myśli o zabijaniu
- czuje w domu siarkę, zimne powiewy wiatru, czyjś dotyk
- jej telewizor ma tendencje do samoistnego włączania się wi wyłączania
- ''dokumenty" religijne wywołują u niej ból klatki piersiowej i stan "duszenia się"
a przy tym
- zupełnie normalnie funkcjonuje (min doradza na forum w kwestii opętań właśnie)
Nie pasuje mi to w żaden sposób, bo poza słowami, nie ma na to żadnych dowodów, a te słowa, też jakoś mało przekonywujące są (o czym można przekonać się "naocznie", czytając poszczególne wypowiedzi autorki wątku) i jakoś tak "zalatują" mi kategorią horroru o klasie dużo niższej niż literka "A"
Zbieram całość do, tak zwanej "kupy" i, uwzględniając moje wcześniejsze wątpliwości artykułuję je w formie pisanej, skierowanej do AliceSpring.
Ona się oczywiście obrusza, a dalszy ciąg jest wiadomy.
Jak wspomniałem - przedstawiłem to w formie nieco przerysowanej (chociaż w kwestiach zasadniczych starałem się być dosłowny) - nie "dla śmiechu" ale raczej dla "lżejszego" czytania.
Moje komentarze są z pewnością subiektywne - tak jak i cała wypowiedź.
Ale nie w tym rzecz nawet.
Problem główny polega na tym, że po raz kolejny, na forum pojawia się osoba, która przedstawia swoją historię w sposób, powiedziałbym, mocno niedoskonały (to tak najoględniej rzecz ujmując), a później dziwi się, ba - jest oburzona, że jakaś część osób ją czytających nie podchodzi do nich z należytym entuzjazmem (znów eufemizm, jakby ktoś nie wyczuł).
Zaczynają się żale, dąsy i pretensje, a człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przy kolejnym tego typu temacie, nie prościej jest go po prostu zignorować, żeby później nie tłumaczyć się (po raz kolejny) , że nie jest wielbłądem.