heh... Po pierwsze - nigdzie nie napisałam, że 50. latek to zramolały inwalida. Przez ostatnie 25 lat pracowałeś, spotykałeś się z ludźmi, byłeś i jesteś na bieżąco z techniką. A teraz wraca do społeczeństwa 50. latek po 25 latach nieobecności. Wiódł takie a nie inne życie w więzieniu. Były tam całkiem inne reguły gry. Wychodzi a tu inny świat, inna technika, inne reguły gry i wszystko musi zaczynać od początku. Na tym polega jego problem. Zaczynać wszystko w wieku 50 lat, gdy Ty masz już życie poukładane. Masz dach nad głową, urządzone mieszkanie, pracę i wolny czas możesz poświęcić na własne hobby. Dlatego on w przeciwieństwie do Ciebie - nie poszaleje.
Nie żyję w idealizowanym świecie. Znam osobiście ludzi, którzy wyszli z więzień, opowiadali mi jak schodzili na drogę przestępczą. Znam młodych ludzi, którzy mają piekło w domu i to takie, że trudno w to uwierzyć. Nie otrzymali pomocy od rodziny. Jeśli więc nie rodzina, to ktoś musi im pomóc i uwierz mi nawet nie wiedzą ile osób im pomaga - na tym polega rzecz, aby wiedzieli o jednej, dwóch osobach. Reszta to parasole. Problem w tym, że większości nie pomaga nikt.
I historia z ubiegłego roku. Adoptowana dziewczyna postanawia odnaleźć swoją biologiczną matkę. Jest już samodzielna. Postanawia nie zdradzać swojej tożsamości. Na miejscu okazuje się, że ma troje rodzeństwa, ojciec nie żyje, a matka stanowczo twierdzi że miała tylko tę trójkę dzieci. Dziewczyna nie przyznaje się, że jest kolejną córką. Postanawia nie utrzymywać kontaktów z nimi. Niedługo po tym dwoje z jej rodzeństwa trafia do więzień, trzecia - załamuje się psychicznie, wpada w depresję - czyli dwoje - agresja na zewnątrz, trzecia - agresja wewnątrz. W trakcie roku okazuje się, że ma jeszcze kilkoro rodzeństwa - zaczęli się wzajemnie poszukiwać. Okazuje się, że wszyscy byli adoptowani, skończyli szkoły, studia, pracują, wiodą normalne, spokojne życie. Znam tę historię od jednej z tych osób.
Nie napisałam, że odpowiedzialni są sąsiedzi, nauczyciele - nie, przede wszystkim odpowiedzialni są rodzice. Ale my jako społeczeństwo nie powinniśmy być ślepi i głusi. Nie jesteśmy osobnymi wyspami. Jeśli dzisiaj nie pomożemy jutro możemy dostać nożem w plecy. Wyobraź sobie, że policja notorycznie spotka się z oburzeniem i awanturą rodziców, gdy ci przywożą do domów o 1-2 w nocy pijane 13.latki. Rodzice wrzeszczą, że oni dziecku na to pozwolili i nie życzą sobie, aby ich dzieci przywozić. Jeśli uważasz, ze to normalne, to gratuluję. Pytanie co te 13.latki będą robić za kilka lat? Znam naprawdę bardzo wiele tragicznych historii z jednym punktem wspólnym - rodzice. Czasami to również wynik nadmiernej miłości, źle pojmowanej miłości - przypadek z kolei z ubiegłego tygodnia. 17. latek zabił się na motorze, bo matka o 1.00 w nocy nie chciała mu dać na piwo. Wychowywali go bezstresowo, wręcz z uwielbieniem, nie widząc niczego złego w jego zachowaniu, nie dopuszczając do siebie myśli, że schodzi na złą drogę a właściwie zszedł na nią. Zamiast szukać pomocy - chronili go cały czas. Przykładów mogę wrzucać codziennie po kilka - tylko po co?
Jestem całkowicie przeciw zabijaniu, bo do niczego to nie prowadzi. Kilka tysięcy lat historii - gdzie była stosowana kara śmierci, a teraz inna skrajność - więzienia o takich a nie innych standardach i więźniowie z mnóstwem praw. Czy kara śmierci, pręgierze, dyby a teraz obecne prawa - przyniosły jakiś skutek? W pierwszym wypadku będą robić wszystko, aby nie dać się złapać, w drugim - dadzą w twarz policjantowi, aby dostać się na okres zimowy do ciepłej celi i jeszcze zdobędą za to szacunek.
Prosisz o rozwinięcie myśli "siła to przemoc, zło" - zapytaj dziecka, nastolatka - kto to jest mocarz, co oznacza siła. Nie sądzę aby podał przykład dalajlamy albo rosyjskiego oficera, który złamał procedury aby nie dopuścić do III wojny światowej. Spytaj o ulubione gry. Ostatnio byłam na imprezie zorganizowanej dla dzieci. Dzieci i młodzież miała wszystko za darmo. Największe kolejki były na strzelnicy (amunicja to kulki), dzieci doskonale znały rodzaje broni, strzelając do tarczy wyobrażali sobie kogoś, tarcza w kształcie korpusu człowieka. Kilkuletnie dziecko z dumą powiedziało - raz trafiłem złego Niemca w głowę, w ramię i raz w serce, zabiłem go.
Naprawdę uważasz, że wychowanie nie ma nic wspólnego z wyborami w dorosłym życiu?
Przykład osoby, która wychowała się w patologicznej rodzinie, albo w trudnej rodzinie i wyszła na prostą to naprawdę wyjątki i świadczy o wielkiej sile danego człowieka - za co należy się ogromny szacunek. Tacy ludzie mają do przerobienia potężną traumę już w dorosłym życiu. Często jednak mieli swojego 'anioła" albo kilka osób, które w kluczowych sytuacjach podały rękę.
Z jednej strony bezstresowe wychowanie, ignorowanie potrzeb dzieci, nieinteresowanie się tym co robią, albo z drugiej strony maltretowanie psychiczne albo fizyczne doprowadza do patologii i tutaj nie ma znaczenia z jakiej ktoś jest rodziny - dobrze, czy źle sytuowanej. Latami gromadzona agresja, żal, ból w końcu znajdzie ujście albo na zewnątrz, albo do wewnątrz. Podaję dwie przyczyny -dwie skrajności, które często doprowadzają do nieszczęść.
Pytasz co to ma wspólnego z karą śmierci? Z zabójstwami.
To ja zadam inne pytanie - Jaki związek ma potknięcie się z upadkiem?
Jeśli ludzie notorycznie potykają się o krzywy chodnik ,to trzeba ułożyć nowy chodnik, a nie karać ludzi za rozbite kolana.
Spytaj proszę nauczycieli, policję - jak współpracuje im się z rodzicami dzieci, które sprawiają trudności wychowawcze - możesz być zaskoczony. Zapewne tak samo jak w przypadku tych dwóch co postanowiło mordować. Rodzice nie reagują, mało tego - twierdzą, ze to szkoła ma wychowywać, szkoła z kolei twierdzi bardzo często, że ma nauczać, a nie wychowywać to kto ma wychowywać?
I kolejna rzecz - teraz wyobraź sobie dziecko a następnie młodego człowieka, który ma piekło w domu, idzie do szkoły i jego rówieśnicy i nauczyciele urządzają mu kolejne piekło, bo ma tanie ciuchy, bo jest niezadbany, bo nie ma śniadania i jest głodny, bo przysypia na lekcji, bo jest nieprzygotowany... Co stanie się z kumulowaną agresją? Na kogo padnie na tego bęc.
I teraz kara śmierci i utrzymywanie w więzieniach.
Karając śmiercią czym różnimy się od zabójcy? Każdy jeden który mówi - zabij. Niebawem wyjdzie jeden z takich co mordował, ale tak naprawdę wiele osób miał wątpliwości czy to on był. Mniejsza o to. Problem w tym, że obecnie więźniowie mają prawa, po wyjściu czasami trafiają do ośrodków dla bezdomnych - nie ma dla nich mieszkania, ani pracy, kończą się prawa. Co robią? To przecież inny świat. W więzieniu byli kimś, a tu są traktowani jak śmieci. Co pozostaje? jak wrócić tam, gdzie było im dobrze? Nietrudno zgadnąć.
Gdyby jednak ciężko pracowali przez ostatnie 25 lat jako więźniowie to nie za bardzo chciałoby im się wracać, mieliby zawód, mogliby np. dalej tam pracować, ale już jako wolni ludzie, na innych zasadach z dobrymi wypłatami - nie byłoby lepiej i bezpieczniej i taniej dla nas - podatników?
Notoryczni mordercy jednak - powinni mieć dożywocia.
Powiedz mi co da kara śmierci przy jednoczesnym wychowywaniu kolejnych zabójców?
Użytkownik atma edytował ten post 15.06.2014 - 08:53