Pewnie każdemu coś ginie.
Normalna sprawa.
Człowiek myśli, że coś, gdzieś położył, sprawdza, a tam tego nie ma. Dałby sobie głowę uciąć, że być powinno ale to nie sprawia, że poszukiwana rzecz tam jest.
Zwykle, przyczyna jest prozaiczna - po prostu zapominamy, że położyliśmy to coś w innym miejscu. Powód?
Pośpiech, stres, rozkojarzenie - każdy ma inny ale każdy z nich tłumaczy "zjawisko".
Dlatego nie rozmyślam specjalnie nad okularami, które zniknęły jakieś 4-5 lat temu. Z miejsca przy łóżku. Wieczorem były, a rano już nie. I żadna z trzech osób, które mogły coś z nimi zrobić nie przyznaje się do tego. Były - nie ma. Po prostu.
Inaczej wygląda sytuacja, gdy giną przedmioty, których zwykle się nie przekłada - bo, nie ma takiej potrzeby. Np. metalowy korek / sitko do zlewozmywaka. Zwykle tkwi sobie to to w odpływie i wyciąga się je tylko po to, żeby wytrzepać z niego "farfocle" po posiłkach. U mnie tkwiło - do czasu.
Pewnego dnia wzięło i zniknęło. Najprawdopodobniej ktoś w roztargnieniu, wyrzucił je do śmieci - razem z "farfoclami". Brzmi głupio? Cóż - stres, pośpiech, rozkojarzenie.
Mógłbym wypisać tu jeszcze kilka przynajmniej przypadków, takich "tajemniczych" zniknięć, których doświadczyłem ale po co?
Stres, pośpiech, rozkojarzenie.
Chciałbym jednak wymienić jeden, który wydarzył się jakieś dwa tygodnie temu, gdzie przedmiot zniknął praktycznie "na moich oczach" - w przeciągu kilku minut.
Oczywiście, od tego czasu się nie odnalazł.
Była to zwykła, czysta płyta CD.
W poniedziałkowy wieczór, dwa tygodnie temu moja żona chciała skopiować zdjęcia z laptopa na płytę CD. Wyjąłem ją z pudełka, podałem jej, a ona położyła ją na szufladkę nagrywarki,
Wsunęła ją do środka (co obserwowałem) i zaczęła się motać z WIndowsem 8, który ma nieszczęście mieć w tymże laptopie.Trwało to jakieś 3 min i zakończyło się wiadomym efektem, w związku z którym, byłem zmuszony wkroczyć do akcji.
Efekty moich działań były równie mierne, bo system "nie widział płyty" w nośniku.
Wkurzony skopiowałem zdjęcia na pendrive'a żeby je zgrać na moim komputerze. Kiedy poprosiłem o tą czystą płytkę, którą jej dałem wcześniej, to okazało się, że w kieszeni laptopa jej nie ma.
zonk
Nie było jej również na ławie, narożniku, dywanie - ani pod ani za nimi (sprawdziłem to dokładnie pomimo tego, że żona przysięgała, że nie wyjmowała jej z kieszeni laptopa).
Nie utkwiła tez w nagrywarce (to też sprawdziłem), a kolejna płytka, włożona już przeze mnie, funkcjonowała w niej tak, jak powinna.
Krótko mówiąc - zniknęła.
I do dziś się nie odnalazła.
Ktoś powie - stres, pośpiech, rozkojarzenie.
OK. Tyle, że akurat to wydarzenie trwało raptem kilka minut i rozgrywało się na naszych oczach.
To tyle. Jeżeli ktoś ma jakieś pomysły, to chętnie wysłucham.
Nie chodzi mi oczywiście o odzyskanie płytki (mam jeszcze kilka innych), a raczej o próbę wyjaśnienia, co się z nią stało.
Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia, to zapraszam do podzielenia się nimi.
Uprzedzając ewentualne "paranormalne" próby wyjaśnienia, spieszę z informacją, że często słyszę stuki i trzaski ale powodem jest moja sosnowa podłoga ułożona na legarach. Notorycznie słyszę też kapanie (albo coś, co je przypomina) ale obwiniam o to pion kominowo wentylacyjny i 7 pięter nad moim mieszkaniem. Mój pies też często nerwowo reaguje bez przyczyny ale on głównie bez przyczyny reaguje.
Aha.
Mieszkanie ma raptem lat dwadzieścia i jestem jego pierwszym właścicielem.
Innych grzechów nie pamiętam.