W sumie najdziwniejszy przypadek jaki miałem odbył się z udziałem ładowarki do telefonu. Smartfon piszczy, że chce jeść to sięgam po ładowarkę, której jak się okazuje nie ma na półce, na której zawsze leży.
Półka ów jest moim śmietniskiem (mam ją tuż nad stanowiskiem do marnowania czasu w Internecie, więc na polecenie "ogarnij biurko" często właśnie na nią lądują różne rzeczy. ), ale wydawało mi się, że to "uporządkowany chaos", w którym znajdę wszystko co winno się tam znaleźć bez przeszkód, a zwłaszcza ładowarkę, z której korzystam nad wyraz często (smartfony się polecają), i która winna być z wierzchu.
Tymczasem słuchawki douszne są, ładowarka do starego telefonu jest (to jedyne "kabelkowe" przedmioty, które tam trzymam, więc po ich pozbyciu się przedmiot mojego pożądania powinien stać się bardzo widoczny), a ta, której szukam - zniknęła. Poddałem półkę szczegółowej rewizji, wszystko inne na miejscu - słowniki, przybory do szkicowania, notes, kalkulator i te wszystkie inne duperelki. No nic, zacząłem zaglądać do szafek, obiegłem mieszkanie z myślą, że może gdzieś ładowałem i zapomniałem jej odłączyć, i teraz tkwi sobie radośnie w gniazdku. Ale nie.
Nie ma to nie ma, podłączam Szajsunga USBkiem do kompa, niech się ładuje, ładowarka jakoś potem się znajdzie. I się znalazła... na swojej półce. Wstaję po jakimś czasie od komputera, a ona leży sobie jak gdyby nigdy nic, na swoim miejscu, to jest, z brzegu, jakby nikt jest nie ruszał, jakbym nie przetrząsał tego dnia półki w jej poszukiwaniu.
Cały dzień byłem w domu sam, więc nikt mi tam jej w żaden sposób podrzucić nie mógł.
Użytkownik Edric edytował ten post 22.02.2014 - 13:25