Wiktor, a może ty lubisz te rzeczy, a one ciebie nie. Pomyśl nad tym.
Napisano 07.10.2018 - 21:18
@Staniq
Biorę bramkę nr. 5.
Spodziewalem sie ze ja wybierzesz. Czy mieszkales w domu calkiem sam czy z kims? Ktos oprocz Cb mial klucze do mieszkania?
Napisano 07.10.2018 - 22:50
dlaczego nie znikają pieniądze a inne drobiazgi już tak?
tu ginie dowód tam komuś ulubiona książka jeszcze komuś ginie ulubiony ręcznik,albo wlatuje gołąb widmo przez otwarte okno i znika gdzieś za biurkiem,zaglądamy a tam go nie ma...czasem cuda się zdarzają,odnalazły się dyskietki do starego komputera "amiga 600" nawet nie wiedziałem że jeszcze je posiadam.
a jeśli za znikanie przedmiotów odpowiedzialne jest np. splątanie kwantowe albo inne zjawisko? w sieci znalazłem takie coś
>>>sama rzeczywistość tworzona jest z zapisanych, żywych klatek różnych rzeczywistości i czasów mogących niekiedy być, nawet przerywanych i wybijanych z linii czasoprzestrzennych, tak, że zauważymy wtedy, że coś zachodzi inaczej jak nas nauczono, a nam wydaje się bez sensu i niewiarygodnym.
Skomplikowany proces rozdwajania się na dwa filmy i zamiany jakby z naszego punktu swojego ubioru opisywałam już dawno. Rzeczy te były zakupione przeze mnie w sposób normalny, jednak pojawiały się w naszej linii czasowej chaotycznie i nawet przed czasem ich dobrze nam tu znanego nabycia.
"Pojawiam się i znikam"- Przedmioty poddane są temu samemu procesowi, gdy jakaś świadomość przeskoczy poprzez te inne poziomy i zatrzyma się na innej klatce rzeczywistości.
Można sądzić, że nie pamiętasz tego, gdzie zapaliłaś jeszcze tę fajkę i gdzie ją pozostawiłaś uciekając od niej uwagą i nie wyłapując tego, że przez moment znalazłaś się w innej rzeczywistości.
Oczywiście do takiego tłumaczenia przechodzimy dopiero wtedy, gdy każde możliwe miejsce zapamiętanego położenia tej rzeczy było kilkakrotnie i dokładnie sprawdzane. Gdy pod poduszką, to należy nawet zdjąć poszewkę z niej, gdyż jest możliwość dostania się pod nią, podobnie z łóżkiem, kanapą i z jej wszelkimi zakamarkami.
Do czego może dojść też w najbliższym, albo odległym o jakiś okres czasu momencie?
Gdy rozwidlenia/ drgania rzeczywistości unormują się, oto nagle zagubiona rzecz pojawi się dokładnie w tym miejscu, w którym doszło do tego rozdwojenia się ich. Nagle popatrzysz- O jest <<<
albo jak już pisano w tym temacie http://www.paranorma...-ktore-znikaja/ przywiązać nitkę i obserwować..
a o to ranking rzeczy które według mnie lubią ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach
1. kartka papieru bo jak wpadnie pod łóżko albo pod szafkę to jeszcze może polecieć dalej,gdy kartka jest nad ziemią robi się mała poduszka powietrzna która powoduje że kartka "leci" lotem ślizgowym i przeciska się przez drobne szpary
2. szczoteczka do zębów - raz ejst w kubki razem z pasta raz niema albo jest sama pasta albo kubek a pasty już nie,niektórzy wycierają szczoteczkę po umyciu i czasem zostawiają na ręczniku albo z boku na umywalce.
3. dowód osobisty,karty kredytowe czasem giną w zakamarkach portfela albo torebki albo kładziemy je gdzieś i zapominamy a potem wielkie poszukiwania i znajdujemy go tam gdzie nie spodziewaliśmy się.
4. skarpetki i majtki najczęściej w pralce wsysane są pod uszczelkę,gdy praliśmy 10 skarpetek nie panikujmy gdy zostanie 9.
5.zabawki,dziecko bawi się grzechotką odrzuca ją gdzieś i nie ma,dziecko płacze matka słyszy i szuka zguby ale nigdzie jej nie ma,znajduje się po jakimś czasie pod maluchem... klocki lego gubią się znacznie szybciej a czasem znajduje się gdy na niego nadepnęliśmy.
6. wyposażenie komputerowe,dyskietki płyty cd/dvd,płyta jest cienka i okragła może spaść stoczyć się na koniec schować się pod stolikiem,albo płyta rozpadnie się w napędzie,otwieramy tackę napędu a płyty nie ma,najczęściej ginie na stosie płyt,z dyskietkami było inaczej,najczęściej zguba była w stacji dyskietek albo w którymś z wielu pudełek na dyskietki.
7. klucze.tez giną i nawet brzęczyk nie zawsze ratuje,najczęściej w torbie na zakupy,torebce albo w kieszeni kurtki/płaszcza z wieloma kieszeniami.
8.przybory kuchenne,noże łyżki talerze widelce,też czasem znika i pojawia się. najczęściej o czymś innym myslimy i zapominamy ostatnią zapamiętaną lokalizacje talerza czy łyżki/noża,często giną na stole albo pod nim i jak jest dużo naczyń w zlewie.
9.ubrania,rzadko ale zdarza się ale najczęściej zguba jest w szafie bo wcześniej ją schowaliśmy potem zapomnieliśmy a przypomnieliśmy dopiero gdy za oknem się zrobiło szaro zimno i mokro.
10. zęby. budzimy się rano i brakuje nam górnej piątki w panice macamy ręką czy faktycznie nie mamy zęba ale jest na swoim miejscu.. czasem się proteza przemieści (jak ktoś ma) i kupa strachu gotowa.tak się dzieje najczęściej gdy śnią się nam wypadające zęby,gdy wstajemy odruchowo sprawdzamy czy są na miejscu
a faktycznie dlaczego moga ginąć?
1. zjawiska paranormalne **)
2. zjawiska naturalne
w 2 przypadku najczęściej coś bierzemy do ręki potem odkładamy bierzemy coś innego też odkładamy ale nagle poprzednia rzecz staje się potrzebna ale pamiętamy ostatni przedmiot a poprzedni "wypadł" z czasu i panika gotowa,zguba zwykle znajduje się tam gdzie jej się nie spodziewamy
**) czasem jednak nie udaje się odnaleźć zagubionej rzeczy (rzadko ale jednak zdarza się) np. pistolet pana Szczyglisa albo moja rzutka do darta,do dziś się nie udało jej odzyskać,albo komuś znikają płyty cd/dvd albo giną długopisy kredki albo jeszcze coś.
próbowałem zrozumieć mechanizm znikania przedmiotów ale nie rozumiem po co "duchowi" moje klucze od motocykla,moja rzutka,komu lub czemu zależało na danym przedmiocie,a jeśli to tzw "pożyczalscy" to dlaczego zostawiają przedmiot w innym miejscu? czy przedmiot może być nawiedzony,przeklęty do tego stopnia że ktoś jeszcze może czerpać korzyści z naszego niezadowolenia że zginęło nam coś co nagle potrzebne?
eksperyment z ginącą kartką papieru każdy może przeprowadzić w domu i nie jest w cale takie trudne,zdziwicie się jak daleko kartka może "polecieć".. jak ktoś ma narożnik to zadanie trudniejsze bo kartka może utknąć przed lub kawałek pod szufladą,najlepiej się puszcza kartkę pod zwykłym łóżkiem albo wersalką,pod fotelem,prześwit pod łóżkiem/fotelem nie może być zbyt duży bo wtedy się zatrzyma przedwcześnie
Użytkownik Anunnaki edytował ten post 08.10.2018 - 00:02
Napisano 08.10.2018 - 07:16
Zniknęły mi z domu kule ortopedyczne, nowe kule koloru fioletowego zakupione na allegro. Najpierw przeszkadzały w szafie córki więc przeniosłam je do innej, w końcu tam też mi przeszkadzały więc je dałam do szafy w dużym pokoju i tu amba fatima było i ni ma. Przed remontem cała stara meblościanka z PRL-u została jeszcze w mieszkaniu porąbana na części i wyniesiona po desce na śmietnik, a dokładnie w miejsce składania odpadów wielogabarytowych. Szafa oczywiście była pusta. O kulach się zapomniało bo kto tam o nich pamięta skoro nie są potrzebne i nagle nie zawadzają.
Do dziś nie wiemy co się z nimi stało. Tylko rodzice mają klucz do mieszkania, ale u nich też nie ma moich kuli, mało tego oni też potrzebowali owego czasu i dzwonili do mnie czy mam pożyczyć. Tak czy owak ostatni raz jak je widziałam były owinięte streczem w szafie, po prostu jak się to mówi diabeł ogonem nakrył. Nie ma i już się nie znajdą.
P.S
Jedyna logiczna opcja to kradzież. Oczywiście nikt z nas tego nie pamięta ale przy remoncie wszystko co przeszkadza daje się na korytarz więc pewnie z korytarza ktoś sobie wziął, innej opcji nie biorę pod uwagę.
Napisano 08.10.2018 - 10:18
Ja miewam takie blackouty po prostu - moze to juz choroba psychiczna albo klopoty z pamiecia, ale zdarzaly mi sie sytuacje, ze polozylem gdzies przedmiot, a po 3 minutach nie mialem zielonego pojecia gdzie on jest i znajdujac go bylem wielce zdziwiony "co Ty tutaj robisz", a dopiero po dluzszym zastanowieniu i przeanalizowaniu sytuacji dochodzilem do wniosku, ze sam go tam kilka minut temu przeciez polozylem.
Zreszta teraz w sobote mialem rowniez dziwna sytuacje, choc ta moze wynikala po prostu z juz skrajnego wyczerpania i niesprzyjajacej pogody, ale poczulem sie conajmniej dziwnie. Nawet teraz kiedy o tym mysle dalej czuje sie dziwnie. Idac sobie w gorach mielismy do zrobienia spore podejscie, juz po kilku godzinach wedrowki i byla to wlasciwie ostatnia prosta na szczyt naszego celu. Szlismy w trzech w odstepach ok. 50 metrowych od siebie, ja i dwoch moich znajomych. Bedac ok 300 metrow od rzeczonego szczytu byla taka wystajaca formacja skalna - nie za duza, przyjemna, taka w sam raz by sobie na nia wejsc "od tylu" i cyknac jakas ladna fotke. Widzialem, ze moich dwoch znajomych na moment sie tam zatrzymalo i poszli do gory. Ogolnie bylo juz pozno, ok. godziny 17:00 i na szlaku nie bylo juz nikogo, a zwlaszcza idacego w gore poza nami. No i ide sobie do tej formacji i od dolu widze, ze ktos tam siedzi - bylem 100% pewny, ze jest to kobieta w niebieskiej kurtce, bialej czapce z granatowymi "szlaczkami" i czarnych spodniach lub legginsach, nie przygladalem sie specjalnie rzucilem tylko dwa razy okiem i troche sie rozczarowalem, i zmartwilem, nawet w glowie powiedzialem sam do siebie "kurde, ze tez musi baba tam teraz przerwe robic sobie kiedy chcialem cyknac pare szybkich fotek"... no i ide dalej, bylem juz na wysokosci tej formacji, ale zeby na nia wejsc trzeba ja bylo jakby obejsc z drugiej strony (bedac na jej wysokosci od strony szlaku nie bylo widac wierzcholka i tego miejsca gdzie rzeczona dama siedziala), wiec mowie do siebie "a nic, sprobuje najwyzej sie przesunie i jakos ogarne zdjecia". Wchodze za winkiel... i nagle jakbym dostal z otwartej w pysk - nikogo nie ma. Az musialem do okola przejsc obok tej skaly, zejsc nizej zeby dwa razy sprawdzic, jeszcze kilka razy sie ogladalem za siebie pozniej czy nie idzie tam gdzies jakas postac w niebieskiej kurtce - nic. Zdziczalem po prostu i stwierdzilem, ze chyba jestem psychiczny i to konkretnie skoro widze jakichs ludzi, ktorych nie ma. Sytuacja dziwna dla mnie, zwalam to po prostu na zmeczenie, ale odczucia powiedzialbym bezcenne.
Napisano 08.10.2018 - 17:23
No ja niezmiennie, gorąco i całą sobą wierzę w instytucję Amby. Amba zjadła i już. Amby nigdy nie widziałam, ale jest najlepszym złodziejem międzywymiarowym, jaki istnieje we Wszechświatach! Tak sądzę. Amba fatima - było i ni ma!
A jeszcze może być, że diabeł ogonem nakrył. To też mocno prawdopodobne. Tyle, że jak diabeł ogonem nakryje, to się prędzej czy później znajdzie. Często w dziwnym miejscu, ale jednak się znajdzie. Z Ambą to nie takie proste...
Napisano 08.10.2018 - 19:12
Amba musiałaby mieć sporego gabarytu otwór gębowy, taki ma prawdopodobnie anakonda. ale węże nie połykają przedmiotów...zacznie robić się ciekawiej kiedy znajdujemy coś nie swojego u siebie
Użytkownik Anunnaki edytował ten post 08.10.2018 - 19:13
Napisano 08.10.2018 - 19:49
Dobrze, że ta amba nie jest w stanie zjeść większych rzeczy, takich jak telewizor, komputer, wieża, konsola. Lepiej sobie radzi z rzeczami mobilnymi, które często zmieniają miejsce swojego położenia.
No wiesz... Ja już podejrzewałam Ambę o zniknięcie roweru z balkonu. I wszystko na to by wskazywało, nawet panowie policjanci co do Amby zaczynali zgodnie kiwać głowami. Jednak, na moje szczęście przydybano szajkę rowerową, mój rower okazał się pozostawać w otaczającym mnie wszechświecie a Amby spokojnie mogły zająć się pożeraniem ... np. pojedynczych skarpet z pralki itp.
Napisano 15.11.2018 - 03:41
Moja najdziwniejsza przygoda, niewyjaśniona do dziś - jeszcze z ery przedkomórkowej
W Tatrach Słowackich to było: z kolegą ruszamy spod schroniska na nartach dość stromą zaśnieżoną drogą przez las w dół doliny. Tzn ja ruszam pierwszy. Jadę dość szybko. Po ok 10 minutach - zatrzymuję się i zerkam do tyłu - kumpla jeszcze nie ma. Myślę sobie - wolniej jedzie, albo stanął na chwilę, wiec czekam. Czas mija, jego nie ma. Wołam , cisza. jest pusto, już zaraz zmierzcha. Nie wiem co robić, czy iść z powrotem do góry, może upadł, coś mu się stało? Żywego ducha nie ma , nie ma się kogo spytać. Wracam drogą kawałek do góry. Patrzę - schodzi jakiś turysta, pytam się, nikogo nie widział. No więc zdesperowany zjeżdżam na dół, do parkingu, myślę , zadzwonię z dołu do schroniska albo HZS. Już las rzednie, widać parking - przy samochodzie stoi Radek.. czeka od pół godziny, już miał alarmować pogotowie górskie. Twierdził że ruszył minutę po mnie, bo jeszcze poprawiał klamry, jak już zniknąłem za zakrętem i potem mnie nie widział i nie wyprzedził. Zdziwiony że mnie na dole nie ma, bo był przekonany że zjechałem. Jak to się stało żę się nie widzieliśmy? Mimo wielu rozmów, analiz, do dziś tego wydarzenia nie udało nam się wyjaśnić.
Albo taka przygoda: Podjeżdżam samochodem pod biuro, idę ok 50 m do wejścia, w wejściu pracowniczka podaje mi plik kart a4 z wydrukiem. Biorę go , wracam do auta, otwieram auto, wkładam wydruk do plecaka który leży na tylnym siedzeniu. jadę do pracy, parkuję, wyciągam plecak, idę do swojego pokoju, plecak zostawiam na razie obok biurka i zajmuję się innymi rzeczami. Po paru godzinach sięgam do plecaka po wydruk. Plecak jest pusty. Szukam w aucie, dzwonie do firmy tam gdzie byłem czy na pewno wydruk wziąłem albo czy nie wypadł koło auta, a może położyłem na dachu? Przeszukuję swój pokój , nic z tego. Do dzisiaj sprawa niewyjaśniona.
Napisano 05.09.2023 - 12:12
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych