Napisano 27.03.2014 - 23:49
Napisano 29.03.2014 - 08:42
Po trzecie wreszcie - niech ktoś spróbuje kupić bilet na fałszywy paszport ..... To kpina z poważnych ludzi (ktoś kto często lata to wie o czym mówię)
Ta sprawa cuchnie
- Jeśli Malezja skonsultowałaby się z naszą bazą danych skradzionych lub zaginionych dokumentów podróżnych SLTD, natychmiast wyszłoby na jaw, że dwaj pasażerowie korzystają ze skradzionych paszportów - podał Interpol. Organizacja podkreśliła, że tylko Malezja jest odpowiedzialna za zaniedbanie. - Prawdą jest, że w 2014 roku, przed tragicznym zniknięciem lotu MH370 Malaysia Airlines, malezyjskie służby imigracyjne nie przeprowadziły ani jednej kontroli paszportów, korzystając z bazy danych SLTD - zaznaczyła organizacja.
http://wiadomosci.ga...l#BoxSlotII3img
Napisano 01.04.2014 - 00:03
Zatem kupujecie tekst o dwóch (ewentualnie +kilku innych) porywaczach którzy sterroryzowali samolot i zmusili pilotów do zawrócenia i lotu donikąd?
Napisano 01.04.2014 - 17:59
Zatem kupujecie tekst o dwóch (ewentualnie +kilku innych) porywaczach którzy sterroryzowali samolot i zmusili pilotów do zawrócenia i lotu donikąd?
Z tego co pamiętam, informacja o dwóch potencjalnych porywaczach dosyć szybko spadła z listy możliwych przyczyn zaginięcia.
Napisano 01.04.2014 - 21:25
Zatem kupujecie tekst o dwóch (ewentualnie +kilku innych) porywaczach którzy sterroryzowali samolot i zmusili pilotów do zawrócenia i lotu donikąd?
W sumie, to nie bardzo wiem dlaczego taki akurat scenariusz miałby być mniej prawdopodobny od innych?
cyt. "Katastrofa lotu Ethiopian Airlines 961 – wydarzyła się 23 listopada 1996 u wybrzeży Komorów. Boeing 767-260ER (ET-AIZ) lecący na trasie Bombaj-Addis Abeba-Nairobi-Brazzaville-Lagos-Abidżan, został uprowadzony przez trzech etiopskich terrorystów, którzy zażądali lotu do Australii. Samolot z braku paliwa awaryjnie wodował. Zginęło 125 osób, 50 osób ocalało."
(...)
"
Po wzniesieniu się na wyznaczony pułap, trzech mężczyzn wstało z foteli i pobiegło do kabiny pilotów. Wbiegli do kabiny i zażądali lotu do Australii. Zagrozili detonacją bomby w razie niespełnienia ich żądania. Kapitan Abate próbował im powiedzieć, że nie dotrą do Australii, ale po kilku minutach skierowali się nad otwarty ocean. Porywacze zostali zidentyfikowani jako Alemayehu Bekeli Belayneh, Mathias Solomon Belay oraz Sultan Ali Hussein. Nie zostali powiązani z żadną organizacją terrorystyczną. W czasie porwania ogłosili przez interkom, że występują przeciw rządowi etiopskiemu i celem lotu ma być Australia, gdzie zamierzają poprosić o azyl. Poinformowali również, że jest ich na pokładzie jedenastu. W rzeczywistości okazało się, że było ich tylko troje, a rzekoma bomba to butelka alkoholu. Zachowanie porywaczy było niecodzienne. Przez cały lot dwóch z nich przebywało w kokpicie, podczas gdy trzeci z nich pozostawał przy drzwiach do kabiny pilotów. W ogóle nie interesowali się pasażerami ani ich narodowością czy dokumentami. Byli przekonani, że ten typ samolotu może pokonać trasę do Australii bowiem wyczytali w prospekcie linii lotniczych, że jest możliwy nawet 11-godzinny lot. Tłumaczenia kapitana, że tankuje się tylko ilość paliwa niezbędną do pokonania danego odcinka nie przekonały porywaczy.
Kapitan próbował zwieść porywaczy lecąc wzdłuż wschodniego wybrzeża Afryki ale porywacze zorientowali się i nakazali zmienić kurs. Samolot leciał nad Oceanem Indyjskim, kiedy kapitan kolejny raz spróbował przechytrzyć porywaczy udając się w kierunku Komorów mając nadzieję, że uda mu się później ich przekonać o lądowaniu na tamtejszym lotnisku. W tym czasie nie działały już oba silniki i samolot zamienił się w olbrzymi szybowiec."
A cała sprawa miała taki finał
Tylko dlatego, że samolot rozbił się na płytkich wodach, kilkaset metrów od brzegu, ktokolwiek ocalał.
Napisano 01.04.2014 - 23:08
Sprawa ucichła. Pisałem to parę postów wcześniej.
Wiki pisze tak.
W czwartek 20 marca, około 2600 km na południowy zachód od australijskiego miasta Perth znaleziono obiekty podobne do szczątków samolotu, były rozmiaru 24 m oraz 5 m. 24 marca 2014, po ponad dwóch tygodniach od rozpoczęcia poszukiwań, premier Malezji Najib Tun Razak potwierdził, że odnalezione szczątki należą do zaginionej maszyny (informacja ta nie znalazła potwierdzenia w trakcie poszukiwań), a tym samym stwierdził, że samolot wpadł do Oceanu Indyjskiego. Według rządu malezyjskiego żadna z 239 osób znajdujących się na pokładzie maszyny nie przeżyła katastrofy
Dopóki nie odnajdą czarnych skrzynek to prawdopodobnie nic nie usłyszy.
Napisano 02.04.2014 - 08:42
...– Awaria jest raczej wykluczona. Samolot wykonywał w trakcie lotu skomplikowane ewolucje, więc musiał być sprawny – mówi „Newsweekowi” David Gleave, brytyjski ekspert badający od lat katastrofy samolotowe. – To było zaplanowane działanie – przyznaje z kolei w CNN amerykański ekspert lotniczy, Jeff Wise. Co działo się w samolocie? – To na razie pytanie bez odpowiedzi – podkreśla Gleave....
Lot MH370 mimo wszystko pozostawił po sobie nikły trop. Maszynę namierzył wojskowy radar malezyjski. Ale żołnierze nie wszczęli alarmu. Wkrótce lecący zygzakami, bardzo wysoko albo bardzo nisko, boeing wleciał nad wody Oceanu Indyjskiego. Wtedy bezpowrotnie zniknął z ekranów radarów. Te mają zasięg tylko 200-240 km....
– To, że pilot nie kontaktował się z kontrolerami lotu, jeszcze o niczym nie świadczy. W podobnych sytuacjach obowiązuje zasada: trzymaj maszynę w powietrzu, steruj, a dopiero potem się komunikuj – wyjaśnia słynny amerykański pilot Chelsey Sullenberger, autor cudu na rzece Hudson. Cztery lata temu Sullenberger lądował na wodzie po tym, jak silniki jego maszyny uszkodziło zderzenie z kluczem ptaków.
Nie wiadomo, co stało się w kokpicie malezyjskiego boeinga, ale eksperci raczej wykluczają przypadek gwałtownej dekompresji lub pożaru. – Nie ma mowy, aby samolot leciał takim kursem, wprowadzanym na zasadzie programowania punktów GPS, gdyby załoga była nieprzytomna, np. odcięta od dopływu tlenu lub zaczadzona dymem – powtarza Gleave.Taki przerażający przypadek samolotu lecącego na autopilocie odnotowano w 1999 roku w USA. W prywatnym odrzutowcu golfisty Payne’a Stewarta doszło do nagłej dekompresji po starcie z lotniska na Florydzie. Poderwano odrzutowce. Wojskowi piloci lecieli obok maszyny widma, z zamarzniętymi szybami. Załoga i pasażerowie zamarzli na śmierć. Jet Stewarta przeleciał na autopilocie przez pół obszaru USA. Gdy wyczerpało się paliwo, runął na ziemię w Dakocie Południowej. Leciał jednak cały czas prosto przed siebie. A malezyjski boeing kilka razy zmieniał kurs.Wszystko wskazuje na to, że w malezyjskim boeingu przynajmniej jeden z pilotów był przytomny i wprowadzał dane do pokładowego komputera. Może na żądanie porywacza. Jeśli w ogóle był to atak terrorystyczny. Większość ekspertów wątpi i w tę wersję.
Eksperci nie wspomnieli o jeszcze jednej możliwości - samolot po awarii mógł być pilotowany przez pasażera lub stewarda dlatego wykonywał takie dziwne manewry. Był również przypadek gdy samolot sam z siebie wykonywał gwałtowne wznoszenie i opadanie. Przyczyną wtedy zdaje się była awaria prędkościomierza.
Napisano 02.04.2014 - 08:53
Tutaj znalazlem taki ciekawy artykul na TVN24. Ponoc ostatnie slowa wypowiedziane przez pilota do wiezy byly "Cockpit at 01:19:29: Good Night Malaysian Three Seven Zero" Sprawa jeszcze jest dosyc otwarta, poniewaz slowa sa tak dziwnie wymawiane, ze nic nie jest pewne. Tutaj podaje dwa linki. Jeden jest po polsku, drugi po angielsku.
ENG:http://www.cbc.ca/ne...hecks-1.2593720
PL:http://www.tvn24.pl/...a,414144,s.html
Użytkownik back2bizkit edytował ten post 02.04.2014 - 08:54
Napisano 02.04.2014 - 12:37
Jim Stone znów ujawnia druzgoczące dla porywaczy informacje nt. losu malezyjskiego samolotu. Przypomnijmy, że jego analiza dowiodła, że porwania samolotu mógł dokonć tylko amerykański samolot AWACS. Przewidywane przez Stone’a lądowanie w bazie Diego Garcia zostało potwierdzone przez jednego z porwanych pasażerów, inżyniera IBM zatrudnionego w Malezji, Philipa Wooda. 18 marca wysłał on wiadomość wraz ze zdjęciem prawdopodobnie do jednego ze swoich znajomych, któremu udało się dopiero niedawno przekazać ją komentującemu (nick Glitch) na forum Jima Stone’a, którego administratorem jest Farganne. Oto treść wiadomości:
„I have been held hostage by unknown military personal after my flight was hijacked (blindfolded). I work for IBM and I have managed to hide my cellphone in my ass during the hijack. I have been separated from the rest of the passengers and I am in a cell. My name is Philip Wood. I think I have been drugged as well and cannot think clearly. ”
Co można przetłumaczyć jako:
„Nieznani wojskowi trzymają mnie jako zakładnika po tym gdy porwano mój samolot (z zawiązanymi oczami). Pracuję dla IBM i udało mi się ukryć komórkę w odbycie podczas porwania. Odseparowano mnie od reszty pasażerów i jestem w piwnicy. Nazywam się Philip Wood. Chyba mnie czymś oszołomili, bo nie mogę myśleć klarownie”.
źródło: http://www.monitor-p...y-diego-garcia/
Napisano 02.04.2014 - 12:38
Grupa obiektów znalezionych na Oceanie Indyjskim okazała się unoszącym się na wodzie sprzętem wędkarskim, a nie - jak liczono - szczątkami zaginionego samolotu malezyjskich linii lotniczych - podała w poniedziałek Australijska Agencja Bezpieczeństwa Morskiego.
Źródło http://www.polskatim...t.html?cookie=1
@UP
Stone przypuszcza, że Woodowi udało się wyciągnąć telefon, gdyż prawdopodobnie miał wolne ręce. Amerykanie bowiem zawiązują głowy torbami, których nie można samemu ściągnąć. Porwany pasażer posłużył się rzekomo sterowaniem głosowym.
Uwaga, po przeanalizowaniu sądzę, że materiał przedstawiony poniżej jest mało przekonujący.
Skoro mają worki na głowach to jakim cudem facet wyjął sobie z odbytu (jakim cudem wogle włożył tam telefon sick!), włączył odpowiednie funkcje w telefonie, a potem kliknął zdjęcie, wystukał numer znajomego i kliknął wyślij. Wszystkie to wykonał mając związane ręce i worek na głowie. Rambo normalnie, lepiej, MacGayver .
Użytkownik Cascco edytował ten post 02.04.2014 - 12:44
Napisano 02.04.2014 - 15:01
schował telefon do odbytu, ok słyszałem o wiezniach ktorzy w ten sposob probowali wniesc telefony na teren wiezienia ale to były jakies małe, stare modele, w stylu Noki 3310, a głosowe zarządzanie opcjami w telefonie to mi sie kojarzy z nowymi sprzętami pokroju dużych smartfonów ale ze nie jestem ekspertem od pojemnosci ludzkiego odbytu nie bede tego co napisalem bral za pewnik
Napisano 02.04.2014 - 16:07
schował telefon do odbytu, ok słyszałem o wiezniach ktorzy w ten sposob probowali wniesc telefony na teren wiezienia ale to były jakies małe, stare modele, w stylu Noki 3310, a głosowe zarządzanie opcjami w telefonie to mi sie kojarzy z nowymi sprzętami pokroju dużych smartfonów ale ze nie jestem ekspertem od pojemnosci ludzkiego odbytu nie bede tego co napisalem bral za pewnik
Po zapisaniu na pulpit zdjęcia, które rzekomo wykonał porawny w szczegółach można sprawdzić, że zostało wykonane za pomocą Iphone'a 5 18.03.2014 o godz. 20.49.
Ponad to można sprawdzić koordynaty GPS, które wskazują na bazę Diego Garcia.
Napisano 02.04.2014 - 16:56
Po zapisaniu na pulpit zdjęcia, które rzekomo wykonał porawny w szczegółach można sprawdzić, że zostało wykonane za pomocą Iphone'a 5 18.03.20145 o godz. 20.49.
Ponad to można sprawdzić koordynaty GPS, które wskazują na bazę Diego Garcia.
Dane exif zdjęcia to pierwsze na co patrzy każdy demaskator fejków, więc pierwsze co zrobiłby twórca fałszywki to spreparowanie ich.
Użytkownik skittles edytował ten post 02.04.2014 - 16:57
0 użytkowników, 6 gości oraz 0 użytkowników anonimowych