Właśnie powinno się dać Chyba że zakładamy iż owy samolot jest kilkanaście dobrych metrów pod wodą, to niestety nie.
Napisano 12.03.2014 - 00:53
Właśnie powinno się dać Chyba że zakładamy iż owy samolot jest kilkanaście dobrych metrów pod wodą, to niestety nie.
Napisano 12.03.2014 - 00:56
Teraz samoloty posiadają własną sieć i telefony mogą być włączone co wiąże się z tym, że pasażerowie mają dostęp do internetu.
Poza tym telefony mają tryb samolotowy.
A wiesz na czym ten tryb polega...? NO WŁAŚNIE
Napisano 12.03.2014 - 01:01
Teraz samoloty posiadają własną sieć i telefony mogą być włączone co wiąże się z tym, że pasażerowie mają dostęp do internetu.
Poza tym telefony mają tryb samolotowy.
A wiesz na czym ten tryb polega...? NO WŁAŚNIE
Tak, wiem
Ogranicza on funkcje telefonu (połączenia komórkowe)
W trybie samolotowym można korzystać z internetu. W każdym razie na moim można (a nie jest on jakiś super nowoczesny).
Dodam jeszcze, że w trybie samolotowym telefony chodzą dłużej.
Użytkownik Kazuhaki edytował ten post 12.03.2014 - 01:02
Napisano 12.03.2014 - 01:14
W takim razie jakim cudem można się na niego dodzwonić,skoro wyłącza transmisje GSM ?
Mój telefon w trybie samolotowym wyłącza całą transmisje elektromagnetyczną.
Do tego Internet na pokładzie jest w fazie eksperymentów i tylko na niektórych liniach. Tak samo jak i pikokomórki GSM
Napisano 12.03.2014 - 01:19
Rozumiem przypadek - jeden ze złodziei wsiada ze skradzionym paszportem na pokład samolotu. OK.
Ale dwa takie przypadki, na dodatek dotyczące samolotu, który następnie znika w tajemniczych okolicznościach?
Niby masz rację, ale ilu ludzi potrzeba aby prawdopodobieństwo, że znajdziesz dwie osoby urodzone tego samego dnia wynosiło 50%? O ile dobrze pamiętam chodzi o 23 osoby. Dlatego też dwie osoby ze skradzionymi paszportami nie robią na mnie żadnego wrażenia, zwłaszcza w regionie, gdzie goli się turystów, w szczególności Europejczyków. Oczywiście jest to dość dziwne i na pewno budzi wątpliwości - tego nie podważam.
Również nie rozumiem jak to jest, że tego samolotu nie da się namierzyć. W dobie obecnej technologi skonstruowanie urządzenia lub urządzeń (najlepiej umieszczonych w różnych częściach samolotu), które wskazywałby pozycję i posiadały baterią pozwalającą działać przez kilkanaście dni jest dziecinnie proste.
Napisano 12.03.2014 - 01:23
W takim razie jakim cudem można się na niego dodzwonić,skoro wyłącza transmisje GSM ?
Mój telefon w trybie samolotowym wyłącza całą transmisje elektromagnetyczną.
Do tego Internet na pokładzie jest w fazie eksperymentów i tylko na niektórych liniach. Tak samo jak i pikokomórki GSM
Chodzi mi o połączenie internetowe i obecność tych ludzi na portalach społecznościowych.
Poza tym nie wiem czy na pokładzie tego samolotu był internet. To są tylko moje przypuszczenia.
Napisano 12.03.2014 - 01:40
Pozatym jakby był zestrzelony to:
1. Radary zapewne namierzyły by "niezidentyfikowany obiekt" , który leciałby w strone samego samolotu - tu piloci także by cos zauważyli.
2. Byłoby megadużo dymu nad powierzchnią wody, ew. ogromna plama oleju hydraulicznego i paliwa, no co jak co ale na wodzie taka warstwa paliwa ma 1/2 mm więc z takiego bydlaka plama byłaby ogromna.
3. Wiele wiele szczątków - bagaże,ofiary bądź ich szczątki, szczątki samego samolotu, które mogą unosic sie na wodzie.
4. Kulka dymu w powietrzu.
Tak ogólnie to z tego co kiedyś było w "Katastrofy w przestworzach" pamiętam jak mówili czarnych skrzynkach, że od jakiegośtam roku są w nich wmontowane nadajniki i bateria która wytrzymuje miesiąc i jest w stanie wysłać sygnał z dużej głębokości (nie pamiętam jakiej, ale z tego co wiem to tam gdzie zaginął 777 jest średnio 45m)
Czyli tak:
1 Gdyby to był atak terrorystyczny to zapewne byłyby szczątki, których NIE MA
2. Gdyby to było porwanie samolotu to wkońcu musiał nadal lecieć ( tylko gdzie?) - zapewne tam gdzie ew. terrorysci mogliby bezpiecznie wylądować - wietnam tam też są lotniska , przeciez to nie jest sama dżungla...Zapewne nie mają lotniska dla boinga ale dobry pilot wyląduje i na mniejszym.
Tak jak mówiłem wcześniej moim zdaniem porwanie samolotu w nieznanym nam celu.
Napisano 12.03.2014 - 01:48
Slimok oczywiście czarne skrzynki mają takie nadajniki, jednak co z tego jeśli trzeba pływać statkiem stosunkowo blisko by je namierzyć. W przypadku samolotu Air France istniało poważne zagrożenie, że nie uda się tego zrobić zanim bateria się nie wyczerpie, a ta działa ok 30 dni o ile dobrze pamiętam. Tylko moim zdaniem takie skrzynki powinny być możliwe do namierzenia w jakimś dużym promieniu 100-200 kilometrów, dopiero wtedy poszukiwanie ich skończy się w miarę szybko.
Napisano 12.03.2014 - 06:08
Jeśli faktycznie, niektóre rodziny osób zaginionych mogą połączyć się z ich komórkami, to czego tutaj szukać, lokalizacja jest możliwa przez operatora, temu nie możemy zaprzeczyć. Skoro jest możliwa lokalizacja, dlaczego nadal nie znaleziono samolotu.
A może ten samolot nie ma się odnaleźć. Tu nasuwa się kolejne pytanie... dlaczego ktoś nie chce go odnaleźć? Kolejna teoria spiskowa, być może. Reasumując, nie zrozumiemy osób których bliscy są gdzieś w sumie niewiadomo gdzie dopóki sami nie znajdziemy się w takiej sytuacji (czego osobiście nikomu nie rzyczę), na domiar wszystkiego odpowiadają ich telefony komórkowe (o ile ta informacja jest prawdziwa) co potęguje ewentualne pytania o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i dlaczego nikt nic nie wie.
Na kilka negatywnych ocen co do wypowiedzi @pishora, tylko jedna była uargumentowana reszta, ocen niczym nie poparta.
@Ratonhnhaké:ton nie wiem czy mam polemizować z sarkastyczną częścią czy z tą poważną... pozostanę przy poważnej. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo że samolot jest rozbity, jak jest rozbity to istnieje też wrak, a jak istnieje wrak to i istnieje miejsce w którym leżą jego szczątki. niczego nie znalezino i niczego. Więc istnieje wielkie prawdopodobieństwo że ten samolot jest cały tylko pytanie gdzie i jak można spowodować jego zniknięcie dla świata, przy pewnych funduszach organizacja takiej akcji jest dziecinnie prosta to kwestia dopracowanego planu.
Po trzecie wreszcie - niech ktoś spróbuje kupić bilet na fałszywy paszport ..... To kpina z poważnych ludzi (ktoś kto często lata to wie o czym mówię).
A jednak możliwe... i ktoś te bilety kupił na rzekomo fałszywe paszporty.
Ciężko się ustosunkować, porwanie czy katastrofa. Pytania rodzą kolejne pytania. Cała sprawa śmierdzi na odległość.
Napisano 12.03.2014 - 12:16
Ja tak tylko, w kwestii formalnej. Chciałbym zauważyć, że oba podejrzane paszporty były oryginalne, wydane przez państwowe służby Ausrii i Włoch. To, że je kiedyś skradziono nie czyni ich sfałszowanymi. Poza tym paszport jest niezbędny dopiero przy odprawie lotniskowej; w chwili zakupu przez Internet wystarczy podać tylko imię i nazwisko pasażera.A jednak możliwe... i ktoś te bilety kupił na rzekomo fałszywe paszporty.
Napisano 12.03.2014 - 12:36
To że telefony odpowiadają znaczy że mogły przetrwać ewentualną katastrofę. W jednym z programów "Katastrofa w przestworzach" pasażerowie udusili się z braku tlenu, a samolot jeszcze długo leciał na autopilocie. Tu mogło być podobnie. Być może ledwo przytomny pilot jakimś cudem posadził maszynę na ziemi nie rozbijając jej całkowicie. Jeśli nie było wybuchu to może jest gdzieś w lesie na odludziu.
Inna sprawa, każdy operator bez żadnego problemu potrafi namierzyć telefon w swojej sieci, a bez namierzania wie z którym nadajnikiem jest obecnie połączony.
edit:
właśnie parę minut temu w radiu powiedzieli, że nagrało się gdzieś słowo pilota tej maszyny: "Dobranoc".
Użytkownik Andy-1970 edytował ten post 12.03.2014 - 12:37
Napisano 12.03.2014 - 13:55
gdzieś słyszałem ze jeden z tych gości którzy posługiwali się nieswoim paszportem to bodaj Irańczyk który chciał dostać azyl we Włoszech czy coś takiego, juz dokładnie nie pamiętam bo tak jednym uchem słuchałem
Napisano 12.03.2014 - 14:38
Tak pilot powiedział "w porządku, dobranoc" - podaje gazeta.pl Jednak później dodają, że wypowiedział te słowa opuszczając przestrzeń powietrzną Malezji. Szukanie sensacji, gdyż z pewnością pilot po prostu otrzymał od kontrolera ostatnie wskazówki dotyczące kursu i wysokości i pożegnał się z nim opuszczając jego obszar. Nie oznacza to, że od razu wszedł w kolejny, gdyż zdarza się nad morzami, że obszaru nie kontroluje nikt. Następny jest kilkaset, kilka tysięcy dlatego nie można go znaleźć. Jednak jak już wspomniałem jest to dla mnie absurdem, gdyż dysponujemy odpowiednią technologią, wystarczy tylko ją wdrożyć.
Napisano 12.03.2014 - 15:40
Jeżeli samolot nie został uszkodzony to do środka woda nie wleci.
Nie. Samoloty nie są wodoszczelne.
Telefony -po pierwsze wyłącza się je na pokładzie, po drugie sygnał wołania nic nie znaczy - impulsator wywołuje pomimo wyłączonego telefonu,zwłaszcza po niepoprawnym wylogowaniu komórki np. przez wyjęcie baterii czy zniknięcie z zasięgu BTS.
[ktoś kto jest bardziej obeznany w telekomunikacji może to wyjaśnić szerzej]
Po drugie jak samolot znika z radaru nagle bez wysyłania danych o awarii czy wołaniu o pomoc to moim zdaniem świadczy o zestrzeleniu.
Po trzecie wreszcie - niech ktoś spróbuje kupić bilet na fałszywy paszport ..... To kpina z poważnych ludzi (ktoś kto często lata to wie o czym mówię)
Ta sprawa cuchnie
Pierwsza uwaga może być tu clou. Czytałem na innym forum opinie ludzi mieszających w tamtym rejonie, i z ich wyjaśnień stan sieci komórkowej, zwłaszcza na terenach granicznych z Wietnamem, jest nieszczególny - rożne ciekawostki się zdarzają.
Jeśli chodzi o drugi punkt, po pierwsze kontrola ruchu lotniczego dzieli się na radarową i proceduralną. W tej drugiej nie ma się kontaktu radarowego z samolotem. Jako że trudno zbudować radar na wodzie, większość kontroli oceanicznej to kontrola proceduralna. Po drugie, jako że na wodzie trudno też postawić anteny VHF, często korzysta się z HF-u, a tu jakość transmisji jest podła albo nie ma jej wcale. Nie jest czymś niezwykłym nie mieć kontaktu radiowego nawet przez godzinę. Dlatego wprowadza się wynalazki typu CPDLC, eliminujące konieczność używania radia.
Nie oznacza to, że od razu wszedł w kolejny, gdyż zdarza się nad morzami, że obszaru nie kontroluje nikt.
Nie w tym rejonie. Cały świat jest podzielony na Rejony Informacji Powietrznej (FIR), z wyjątkiem Antarktydy. Ten lot zaginął gdzieś między Kuala Lumpur a Ho-Chi-Minh, które kontrolę bezapelacyjnie zapewniają (a nawet wymagają dla lotów w klasie C, czyli wszystkich komercyjnych; jeśli lotnictwo porównać do ruchu drogowego, to wyobraźcie sobie, że nawet wyjazd z własnego podjazdu musiałby być uzgodniony).
Użytkownik Don Corleone edytował ten post 12.03.2014 - 15:44
0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych