CO GROZI DEZERTEROM?
Nie możesz się nawet spóźnić z przyjazdem do jednostki. Już za to grozą 2 lata więzienia. A ci którzy postanowią czmychnąć mogą za kratami spędzić nawet 5 lat!
Art. 339. Dezercja
§ 1. Żołnierz, który w celu trwałego uchylenia się od służby wojskowej opuszcza swoją jednostkę lub wyznaczone miejsce przebywania lub w takim celu poza nimi pozostaje,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Powyższe dotyczy żołnierzy a nie cywilów będących "kandydatami" na powyższe.
Z CZEGO BĘDZIESZ ŻYŁ?
W wojsku dostaniesz mundur, wikt i opierunek. Będzie wypłacany też żołd. Prawdopodobnie nie będzie to więcej niż 150 złotych dziennie tyle dziś dostaje się maksymalnie na ćwiczeniach.
My żołdu dostawaliśmy 120 zł na miesiąc i tu niewiele więcej będzie. Dają ci wikt i opierunek oraz mundurek a to kosztuje...więc pozostają ci grosze i na więcej bym nie liczył.
A jak to wygląda z kategorią D?
Kategoria D jest zwolniona z poboru w czasie pokoju. Podczas wojny zasuwa jak pozostali.
Ciekawe jest podejście do kredytu, w lasach będą ukrywać się kredytobiorcy, łupić podróżnych aby zarobić na ratę i posyłać rodzinie, z drugiej strony żołnierz myślący o kredycie niezbyt się przyda, ot współczesny świat.
Z tego co pamiętam to wojsko zamraża/zawiesza spłacanie kredytu lub sami płacą odsetki.
Co z pacyfistami? Co z niepełnosprawnymi?
Ci pierwsi do więzienia a drudzy w zależności od stopnia niepełnosprawności.
A jak to wygląda z kategorią D?
Z tego co pamiętam to kategoria D oznacza "Niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju" i jest tam adnotacja, że w razie wojny zostaniesz powołany do wojska. Sam posiadam taką kategorię, w sumie ciekawe, bo skoro teraz nie nadaję się do normalnej służby to co dopiero w czasie wojny
Będziesz w odwodzie siedział, ziemniaki obierał, samochody reperował, na cieciówie siedział, gacie wymieniał itd.
Jak będzie wojna to niech narodowcy i posłowie zwłaszcza z prawicy idą na pierwszy front skoro uważają się za wielkich patryjotów.
//
Ciutkę za mocno przegięte w stronę polityki.
CW
Panie CW-pozwolę sobie pociągnąć zagadnienie w miarę nie politycznie...
Sami politycy pewnie mają takie choroby że nikt ich do armii nie weźmie ale ich synowie...Jak Tusk będzie żądał od nas wskoczenia w kamasze to niech najpierw swego syna pośle.
Nie. Każdy zmobilizowany jest pod ochroną i pracodawca nie ma prawa go zwolnić. Twoje miejsce ma czekać na ciebie.
Kobiet w ciąży też "nie wolno" zwalniać.
I takiej nie zwolnisz podobnie jak pracownika będącego na L4 za chodzenie na "zielony druczek"
Pracodawcy zabezpieczają się przed ciążą wprowadzając badania lekarskie i kandydatek z ciążą nie przyjmują.
Czym jest wolność w wolnym państwie, jeżeli nie będąc żołnierzem w chwili zagrożenia stajesz się żołnierzem i jakikolwiek sprzeciw utożsamiany jest z dezercją i podlega karze.
Aby państwo dalej istniało należy go bronić. Samo się nie obroni i dlatego wprowadza się takie metody.
Coś sie najwyraźniej zmieniło albo to nieprawda. Jak ja miałem nieprzyjemność mieć kontakt z wojskiem(Początek lat 90) to przepisy były jednoznaczne: wojsko bierze "kredyciarza" (i to nie miało znaczenia czy mobilizują na unitarke czy na później manewry itp) to płaci za niego raty kredytu przez cały okres mobilizacji. Jak chciałeś wziąść kredyt w banku to pokazywałeś książeczkę wojskową , jak nie było tam wbitego "uregulowany stosunek do służby wojskowej " to kredytu nie dostawałeś.Koniec kropka.
Taka sytuacja była dla banków wyjątkowo niekomfortowa i generowała straty. Z tego co pamiętam to dotyczyło to jedynie kredytów hipotecznych. Podobnie było ze złapaniem stałej pracy-mogłeś ją dostać dopiero jak sobie uregulujesz stosunek do wojska.
O ile pamietam równiez zwolnieni sa jedyni mężczyźni na gospodartstwie rolnym.
Tzw jedyny żywiciel rodziny-ale tak było w czasie pokoju. Podejrzewam że w czasie wojny to nie będzie obowiązywało.
A jak ktoś nie posiada książeczki wojskowej to co? I co z kobietami?
Jestem kobietą i nikt mi nigdy żadnej książeczki nie zakładał ale mieszczę się w przedziale 18-60lat i nie mam dzieci na wychowaniu a do tego jestem bezrobotna i raczej zdrowa więc teoretycznie się nadaję. Mogą mnie powołać? Bo na podstawie tego dokumentu nie mogą - musiałabym najpierw mieć książeczkę której numer mogliby wpisać w odpowiednią rubrykę.
Normalnie raj dla feministek. Kobiety będą miały dostęp do większości stanowisk pracy, parytety nie będą musiały być wdrażane...cud miód i orzeszki...
... co z tego, skoro nigdy, ale to NIGDY w życiu nie będę w stanie strzelić do drugiego człowieka? Prawdopodobnie zginąłbym w pierwszym dniu wymiany ognia...ale cóż, jaki mam wybór? ŻENADA!!
Jeżeli Cię to pocieszy (w co wątpię - niemniej spróbuję) to czytałem, czy oglądałem program (nie pamiętam już) o badaniach przeprowadzanych na żołnierzach biorących udział w walkach w trakcie II wojny światowej bodajże - po stronie aliantów. Z badań tych wynikało, że przeważająca większość (mowa była o liczbie około 80 % bodajże) z nich wogóle nie trafiała do wroga. Nie pamiętam czy wynikało to z niechęci do celowania w drugiego człowieka, czy raczej z braku umiejętności ale stawiałbym raczej (o ile moja pamięć nie szwankuje AŻ tak bardzo) na tą pierwszą przyczynę.
Cud, że tą wojnę wogóle wygraliśmy.
Porównywali skuteczność snajpera do zwykłego żołnierza. Wychodziło że snajper potrzebował trochę ponad 1 pocisk na zabicie przeciwnika a zwykły "marins" 50.000 sztuk amunicji.
Spotkałem się z ciekawą analizą historyczną dotyczącą wojny secesyjnej. Historycy analizując znalezione karabiny ze zdziwieniem zauważyli że znaczna część z nich miała w lufie wiele ładunków i pocisków. Oni szli w szeregu z innymi i jedynie symulowali oddawanie strzału a następnie ponownie ładowali broń. Chyba wynikało to z niechęci do strzelania do drugiego człowieka który de facto mógł być naszym kuzynem. To była wojna domowa, bratobójcza-trochę inna motywacja.