Skocz do zawartości


Zdjęcie

Amerykański pisarz przewidział aneksję Krymu.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Są pisarze, których zdolność nakreślania przyszłych wydarzeń potrafi przyprawić o ciarki. Dziś można powiedzieć, że to literaci jako pierwsi napisali o locie człowieka na Księżyc, o rozkwicie społeczeństw informacyjnych czy o rozwoju państw totalitarnych. Są też tacy, którym precyzyjnie udało się określić przyszłe wydarzenia historyczne. Jednym z nich jest doskonale znany większości czytelników Tom Clancy, nieżyjący już amerykański autor powieści sensacyjnych. W swojej ostatniej książce, napisanej i wydanej tuż przed śmiercią, Clancy opisał wydarzenia, które doprowadziły do aneksji Krymu przez Rosję. Przewidział nie tylko aktualną sytuację polityczną, ale także - pokazał dalszy scenariusz zdarzeń. Czy wizja z jego książki jest właśnie realizowana?

 

ddme1k.jpg

(fot. wp.pl)

 

Scenariusz przedstawiony przez Clancy'ego był taki - Rosja przeprowadzi inwazję na Ukrainę i dokona aneksji Krymu. Stamtąd, jeśli nie natrafią na żaden opór ze strony państw zachodnich, będą posuwać się dalej, aż po Dniepr. Jak tylko osiągną ten cel, będą zawierać sojusze występując z pozycji siły - zarówno z państwami graniczącymi z Rosją, jak i z byłymi członkami Układu Warszawskiego. Będą chcieli cały region podporządkować Kremlowi. Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria i Rumunia, wszystkie będą upadać niczym kolejne klocki domina.

 

qyhm5c.jpg

fot/domena publiczna

 

Czas pokaże, czy przerażająco złowieszcza wizja amerykańskiego pisarza się ziści. Co ciekawe, nie jest to jedyny przypadek, w której literat wykazuje się niemal profetycznymi zdolnościami. Dwa lata po katastrofie polskiego samolotu TU-154 głośno było w mediach o historii zawartej w książce Marcina Wolskiego "Alterland". Pochodząca z 2003 r. publikacja zawiera opis pewnej katastrofy lotniczej, w której zginęli czołowi dygnitarze jednego z państw:

2hgwtpy.jpg

fot/domena publiczna

7 lipca - dokładnie w czasie, kiedy rodzina Rawskich zwiedzała Plazza San Marco w Wenecji, podchodzący do lądowania w Jałcie samolot TU-154 (model specjalny), targnięty nagłym porywem wiatru, wypadł z pasa i eksplodował. Tak przynajmniej podano w oficjalnym oświadczeniu agencji TASS. Identyczną wersję przedrukowały wszystkie dzienniki świata. W podobnym brzmieniu przekazywały wiadomość, przerywając w pół słowa programy, główne stacje telewizyjne. Bo i była to istotnie Katastrofa Stulecia, fatalnym tupolewem podróżowała bowiem cała radziecka "wierchuszka" - gensek Breżniew, premier Kosygin, ideolog Susłow, szef Armii Radzieckiej - Ustinow, wiecznie "drugi" Czernienko...

Oczywiście wiele elementów, które pojawiły się we fragmencie książki Wolskiego, różni się od detali związanych z katastrofą 10 kwietnia - inny jest oczywiście czas akcji, miejsce, różni są też pasażerowie. Nie można jednak nie zwrócić uwagi na cechy łączące książkę z faktami. Oto najważniejsze osoby w państwie lecą jednym samolotem, który ulega katastrofie. Tak jak w rzeczywistości, jest to radziecki TU-154 (model specjalny). Wypadek ma miejsce w trakcie lądowania, a media donoszą, że u podstaw katastrofy leżały fatalne warunki atmosferyczne.

Czy Marcin Wolski, pisarz i publicysta, który wielu Polakom znany jest też jako współautor znanego programu satyrycznego "Polskie zoo", wykazał się doskonałym zmysłem analitycznym i uwzględniając szereg uwarunkowań geopolitycznych, niczym wytrawny futurolog, przewidział przyszłe wydarzenia? A może to czysty zbieg okoliczności?

 

Podobnie niezwykłe zdolności wykazał też amerykański pisarz Morgan Robertson, który ze szczegółami opisał jedną z najsłynniejszych katastrof w dziejach - zatonięcie potężnego liniowca RMS "Titanic". Tyle że Amerykanin dokonał tego aż 14 lat przed tragedią!

2v10taw.jpg

fot/domena publiczna

Robertson w swoim życiu parał się różnymi zajęciami, początkowo pływał po morzach i oceanach, z czasem przerzucił się na branżę jubilerską a później zajął się pisarstwem. W sumie spod jego pióra wyszło 200 opowiadań i 9 książek. Ta, w której szczegółowo opisał zatonięcie transatlanatyka, nosi tytuł "Futility" (znana jest też pod tytułem: "The Wreck of Titan") i opowiada historię statku o nazwie Titan. Pojawiła się na rynku wydawniczym w 1898 r.

Podobieństwo nie dotyczy oczywiście tylko nazewnictwa. Analogii między dwoma statkami jest więcej. Pisarz dokładnie podaje w swoim dziele wymiary statku, dane techniczne, miejsce wypłynięcia, port docelowy, jak również prędkość w chwili katastrofy i liczbę szalup znajdującą się na pokładzie. Opisując "Titana", nadmienia, że był to największy i najpiękniejszy statek świata, do którego przylgnęła etykieta "niezatapialny". Wskazuje też, że opływał w luksusy, przypominając najbardziej wytworne hotele.

 

Artur Ceyrowski wp.pl  54ig.png

 

link: http://facet.wp.pl/k...,wiadomosc.html





#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pierwszy raz określenie "bomba atomowa" pojawiło się w książce Wellsa z lat 20. Opisał tam nowy typ broni, opartej na materiałach promieniotwórczych. Jej użycie podczas światowej wojny wywołało wielkie straty, dlatego po jej zakończeniu światowe państwa zawiązały pakt mający chronić pokój. Był to raczej nie pokój co pat, bowiem kilka najbardziej znaczących państw miało broń i każdy groził jej użyciem, ale zarazem nikt nie chciał zaczynać wyniszczającej wojny.

 

Wells inspirował się doświadczeniami Soddy'ego nad ilością energii wydzielanej przez radionuklidy, był on zresztą jego dobrym znajomym. Bomba Wellsa opierała się na łączeniu cząstek nowego, silnie promieniotwórczego materiału. sklejone w jedną masę wytwarzały ilości energii tak duże, że odparowywały tworząc wybuch o dużej sile niszczącej. Resztki materiału zapadały się w ziemię i jeszcze przez pewien czas wyrzucały gazy i popioły na kształt wulkanu. Popioły były radioaktywne i trujące.


Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 28.03.2014 - 20:40

  • 1



#3

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

up@

No, ale z inwazją Marsjan się nie popisał. Może to i lepiej....





#4

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

up@

No, ale z inwazją Marsjan się nie popisał.

 

Żartujesz.

Jego audycja radiowa oparta na powieści Herberta Georga Wells'a wywołała powszechną panikę w stanie New Jersey :szczerb:

Toż to był popis nad popisy.

Majstersztyk - bez dwóch zdań. :beer2:

 

 

 

No, dobra - nie było żadnej paniki :szczerb:

Ale legenda - że palce lizać.

 

Panika, której nie było: Mit słuchowiska „Wojna światów” Orsona Wellesa

"Jeśli nie uczą tego na lekcjach historii, na pewno znacie to z telewizji. Stany Zjednoczone, 30 października 1938 roku. Radio CBS w ramach cyklu The Mercury Theatre on the Air nadaje adaptację powieści H.G. Wellsa „Wojna światów”, a miliony spanikowanych słuchaczy jeśli nie przeciążają linii telefonicznych, próbując dodzwonić się do rozgłośni, to wylegają na ulicę w panice, wierząc, że właśnie rozpoczęła się inwazja przybyszów z innej planety. Tak wygląda wersja zdarzeń utrwalana po dziś dzień w wielu programach dokumentalnych i zapisana w niejednej encyklopedii. Tymczasem prawda jest zgoła inna: feralna audycja nie doprowadziła rzesz ludzi do histerii – nie było takiej możliwości, gdyż… niewiele osób tak naprawdę jej słuchało. A spośród tych, którzy surfując po falach radiowych na nią trafiły, niewielu dało się nabrać. Tak przynajmniej podaje magazyn Slate w jednym z najnowszych tekstów.

"War of the Worlds" 1938 Radio Broadcast
 
Narodziny mitu

Podczas trwania wielkiego kryzysu w USA ogromną rolę w życiu obywateli zaczęło odgrywać radio. Zdobywające coraz większą popularność medium siłą rzeczy zaczęło przyciągać do siebie coraz więcej reklamodawców, którzy jednocześnie zaczęli masowo rezygnować z ogłaszania się w prasie. Wydawcy gazet robili co mogli, aby powstrzymać ten narażający biznes na straty trend, ale na niewiele się to zdawało. I wtedy spadła im gwiazdka z nieba – Welles przygotował audycję, która przy odpowiednim podkręceniu przez redakcje, mogła zdyskredytować radio jako źródło rzetelnych informacji.

ku-xlarge1-479x700.jpg

Okładka Daily News z 31 października 1938 roku, donosząca o panice wywołanej fałszywą radiową wojną

 

 

W dzień po nadaniu „Wojny światów” w prasie ukazała się niezliczona liczba artykułów na temat rzekomej paniki, histerii i zamieszek oraz wprowadzających w błąd informacji, które miały obniżyć poziom zaufania do stacji radiowych, powodując wzrost sprzedaży dzienników i napływ gotówki od reklamodawców. Co ciekawe, w tej nagonce wziął też udział, uważany za nieskalany, dziennik The New York Times, gdzie przeczytać można było ostrą krytykę osób, które zezwoliły na przedstawianie fikcji w sposób przypominający programy informacyjne, doprowadzając do dantejskich scen na ulicach amerykańskich metropolii. Jak widać słowo pisane zatriumfowało nad słowem mówionym i po dziś dzień wierzy się w wersję wydarzeń przedstawioną na papierze.

Brzuchomówca kontra Marsjanie

Im więcej czasu mijało od dnia emisji, tym większa liczba osób twierdziła, że słuchała „doniesień o inwazji” na żywo i faktycznie była świadkiem paniki. Po kilku latach przekonanie, że „Wojna światów” była najchętniej słuchaną audycją tego dnia stało się tak powszechne, że można by uwierzyć, iż przed radioodbiornikami faktycznie zgromadziły się całe Stany Zjednoczone. Prawda jest jednak taka, że Amerykanie woleli tego dnia słuchać kogoś innego. Skąd to wiemy?

 
bergenzz31-500x378.jpg

Edgar Bergen – to jego woleli słuchać Amerykanie. Swoją drogą, kukła bardziej przerażająca niż inwazja z innej planety.

 

 

W wieczór emisji niesławnego programu firma specjalizująca się w badaniu słuchalności radiowej wykonała ponad pięć tysięcy telefonów do gospodarstw domowych w całym kraju, zadając jedno pytanie: „Jakiego programu słuchają Państwo w tej chwili”? Jak czytamy w Slate, jedynie 2 procent ankietowanych odpowiedziało, że „sztuki” lub „programu Orsona Wellsa”. Innymi słowy, 98 procent Amerykanów słuchało czegoś innego albo nie włączało tego dnia radia w ogóle! I chociaż nas może to zaskakiwać, wówczas nikogo to nie dziwiło – The Mercury Theatre on the Air nadawany był w tym samym czasie co audycja szalenie popularnego brzuchomówcy i komika Edgara Bergena. To on pochłonął większą część „słuchanego tortu”, co zdaje się potwierdzać tegoroczny dokument telewizji PBS.

Nie ma zbrodni, nie ma kary

Wszystkie doniesienia o zamieszkach, wywołanym szoku, zamknięciach histeryków w szpitalach psychiatrycznych, samobójstwach zdesperowanych słuchaczy i innych konsekwencjach wywołanych przez Orsona Wellesa i jego ekipę w kolejnych latach zostały obalone. Pozew jednej z osób twierdzących, że 30 października wierząc w informacje zawarte w „Wojnie światów” doznała trwałego uszczerbku na psychice został oddalony. Nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że audycja wywarła na ludziach tak silny wpływ, jak jest to przekazywane z pokolenia na pokolenie.

war-of-the-worlds-by-orson-welles1.jpg

Orson Welles i okładka New York Timesa

 

 

Zadziwiający jest też fakt, że nawet osoby święcie przekonane, że miliony uwierzyły w fikcyjne sceny zaadaptowane z H.G. Wellsa, nie biorą pod uwagę jednego zastanawiającego faktu. Skoro panika miała być tak ogromna, to dlaczego ani Orsona Wellesa, ani nikogo z aktorów i ekipy tworzącej słuchowisko nigdy nie ukarano? Odpowiedź jest banalna – skoro nie było zbrodni i o karze nie mogło być mowy.

Wiara w fikcję wciąż żywa

Po dziś dzień przekonanie, że doniesienia prasowe z halloweenowego poranka w 1938 roku są prawdą. Winą za to można obarczyć stację CBS, która co jakiś czas urządza okolicznościowe audycje wspominkowe, uwiarygadniające rzekomą panikę. Winnym jest też z pewnością Hadley Cantril, autor jedynej pracy naukowej na temat słuchowiska, w której opierając się tylko i wyłącznie na plotkach i gazetowych paszkwilach, starał się zbadać i wyjaśnić zachowanie tłumu, twierdząc, że panika rzeczywiście miała miejsce. Niestety wyjątki z jego dzieła trafiły do wielu podręczników akademickich, zatruwając umysły kształcących się medialnie, niczego nieświadomych studentów.

invasion_from_mars1.jpg

Jak nie pisać prac naukowych, autorstwa Hadleya Cantrila

 

 

Morał z tego taki, że ślepo ufać nie należy nie tylko mediom i internetowi, ale i z dystansem podchodzić należy również do tego, co próbują robić uczeni dla rozwoju (albo ratowania) swojej kariery uniwersyteckiej.

EPILOG:

Na zakończenie list wystosowany do Federalnej Komisji Łączności od słuchacza, który wbrew temu co napisano w gazetach nie wyskoczył z okna, nie próbował popełnić samobójstwa, nie złamał ręki uciekając w panice, nie spodziewał się strasznej śmierci, a także nie widział i nie słyszał samych Marsjan. To co słyszał, było znakomicie zrobionym słuchowiskiem, na podstawie świetnej książki. Autor listu nie chce, aby wobec twórców były stosowane jakiekolwiek kary i domaga się powtórki emisji „Wojny światów”, tak aby można było zbadać faktyczną reakcję wszystkich słuchaczy."

War-of-the-Worlds-Letter-552x712.jpg

 

źródło


  • 3



#5

Wendigo.
  • Postów: 54
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Skoro już jesteśmy w temacie prorokowania Toma Clancy'ego, warto zapoznać się z tym http://networkedblogs.com/PFzLo

Polecam zagrać w pierwszego Ghost Recon, naprawdę świetny fps. 

 

Wydaje mi się, że Clancy był wnikliwym obserwatorem, który swoje powieści budował wokół realnych scenariuszy, tak, żeby prezentowana fikcja była bliska prawdopodobnym wydarzeniom. 


  • 1

#6

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gra się w gierkę, gra ( Ghost Recon online EU ). Jedna z lepszych sieciówek, zresztą z jego dorobku pisarskiego skorzystało wielu twórców współczesnych gier akcji. No, a książki czyta się z zapartym tchem.





#7

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Polecam zagrać w pierwszego Ghost Recon, naprawdę świetny fps.

 

Pograć można, ale czy rzeczywistość będzie podobna i gra nam w czymś pomoże a do tego zmierzamy.

 

 

 

Tom Clancy jest dla mnie dość kontrowersyjnym pisarzem. A raczej tubą propagandową promującą wojnę i zabijane jako codzienność naszego świata.

 

“You learn to write the same way you learn to play golf. You do it, and keep doing it until you get it right. A lot of people think something mystical happens to you, that maybe the muse kisses you on the ear. But writing isn’t divinely inspired – it’s hard work.”

 

"Nauczyć się pisać można w taki sam sposób jak nauczyć się grać w golfa. Robić i robić aż wyjdzie dobrze. Wielu ludzi myśli że dzieje się z tobą coś mistycznego, że może muza całuje cię w ucho. Ale pisanie nie jest natchnione przez Boga - to jest ciężka praca."

 

Jedyną jego książką przeczytałem, było "Polowanie na Czerwony Październik" i była to dobra książka, reszty jego twórczości nie czytałem bo mam zainteresowania zgoła odmienne od niego i pewne sprawy o których pisze mi nie pasują. Wracając do jego wypowiedzi, nie dziwię się że nie widział nic natchnionego w swoim pisaniu tylko ciężką pracę w końcu pisał o zabijaniu i wojnach śmierci i zdradach.

 

Wykazał się też kilkoma sentencjami filozoficznymi :

 

- Moim zda­niem seks to jed­na z naj­piękniej­szych, naj­bar­dziej na­tural­nych, najzdrow­szych rzeczy, ja­kie można ku­pić za pieniądze. 

- Dyp­lo­mac­ja to umiejętność pow­tarza­nia "dob­ry piesek", dopóki nie znaj­dzie się od­po­wied­nio gru­bego kija. 

 

Jak widać z powyższych złotych myśli pisarza, miał zgoła odmienne podejście na świat niż mój, dlatego nie miałem ochoty czytać jego ciężkich wypocin. Palił 3 paczki papierosów dziennie... przy jego dochodach za opisywaniu śmierci i wojen tak się stresował?

Na koniec jeszcze kilka cytatów tego człowieka :

 

- Różni­ca między rzeczy­wis­tością a po­wieścią jest ta­ka, że po­wieść mu­si być sensowna. 

- Chaos rodzi więcej chaosu. 


Użytkownik Zbeeanger edytował ten post 29.03.2014 - 09:08

  • 1

#8

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Każdy z nas czyta to co lubi, chyba, że jest to szkolna czytanka lub lektura do której po prostu nie ma się serca. Cóż, wybór należy do nas, jak i przyswajanie "mądrości" w nich zawartych. Książki "natchnione" też są pełne przemocy, nienawiści i zdrady, kształtują często nasz światopogląd na długo przed tym, jak my zaczniemy go artykułować. Najbezpieczniej zatem, jak czytać będziemy "Zrób To Sam" Adama Słodowego? Chyba też nie, bo jest tam krojenie, przybijanie(sic!), zgniatanie itp. 

Nie popadajmy w skrajności, bo pod względem ilości trupów i wojen, Biblię należałoby schować naprawdę głęboko, nie wspominając o dziełach takich jak: "Krzyżacy", czy "Potop".

Co do palenia, ja miałem w swoim życiu okres, gdzie paliłem dwie paczki dziennie, przy czym stresu nie odczuwałem żadnego, przeciwnie, był to objaw błogostanu w jaki popadłem, a że miałem możliwość palenia bez ograniczeń, to paliłem. Więc myśl uważam, "nietrafiona".

Nie krytykuję takiego podejścia do pisarstwa - nazwijmy to - sensacyjnego, jak również nie krytykuję jego przeciwników, ale to tak jak próba wykazania, że gry komputerowe zwiększają przestępczość na wsi.





#9

ogoncze.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Możliwym jest też to że jest na odwrót, i to nie Clancy przewidział te wszystkie wydarzenia, tylko putin podejmuje działania sugerując się jego książką, i coś co miało być fikcją literacką po naniesieniu kilku poprawek stało się idealną strategią wojenną... :P
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych