Witam serdecznie wszystkich użytkowników jako,że jest to mój pierwszy post na tym forum. Kultury w tym brak,ale przychodzę do Was od razu z konkretną sprawą która nęka mnie od dłuższego czasu, a absolutnie nikt nie bierze jej na poważnie. Jeśli tutaj również uznacie mnie za spiskowca będę musiał chyba złożyć broń. Do rzeczy.
Na początku lutego bieżącego roku zauważyłem,że w kamienicy na przeciwko pokoju w którym sypiam w środku nocy w absolutnie całym mieszkaniu pali się światło. Na początku nie widziałem w tym nic dziwnego, są przecież remonty, ludzie mają nocny tryb życia i inne podobne przypadki jednak nie dawało mi to spokoju. Na początku sporadycznie zacząłem obserwować ów okna jednak nigdy nie udało mi się zobaczyć w nim człowieka, czy chociażby cienia czy ruchu. Wraz z upływem czasu coraz bardziej intrygowało mnie to co się tam dzieje i poświęcałem bezsenne noce na baczną obserwację ów przypadku jednak zazwyczaj był to czas zmarnowany.
Czas leciał,a światło paliło się regularnie we wszystkich pokojach całe noce, aż do pełnego poranka. Gdy juz miałem dać sobie spokój i uznać,że nie dostrzegam niczego przez długie grube firany oraz coś na styl zasłon w drugim pokoju zobaczyłem coś czego nie potrafię nazwać. Uprzedzając od razu podszepty przesiąknięte ironią moja wyobraźnia nie jest w stanie spłatać mi aż takiego figla, nie byłem nawet zmęczony. Przy samej podłodze (okno balkonowe) zobaczyłem kształt który jak gdyby sunął po podłodze. Nie dało się zobaczyć co to jest gdyż barierka balkonu osłonięta jest jakimś tworzywem przez który widać jedynie lekko rozmazany kształt + firany. Nie był to pies, kot czy aligator bo to coś po prostu sunęło po podłodze niczym wąż, ewentualnie bardzo zwinnie się czołgało. W następnym czasie udało mi się zobaczyć to jeszcze raz i do dziś nic ciekawego tam nie zauważyłem.
Światło pali się nieprzerwania każdego dnia, niezależnie od pogody, dnia tygodnia czy święta. Zaczyna się przed zmrokiem i świeci do absolutnego poranka.
Ta historia gdy teraz ją czytam jest trochę śmieszna, trochę dziwna, ale nie daje mi spokoju szereg myśli. Dlaczego w mieszkaniu gdzie praktycznie nie widać domowników ktoś zapala wszystkie światła ? To niesamowite koszta, a w kamienicy nie mieszkają zbyt zamożni ludzie. Idąc dalej co ma to na celu ? I czym jest ów kształt który sunie po podłodze ?
I stąd finalne pytanie zanim usłyszę,że to wytwór mojej wyobraźni, a ktoś po prostu lubi mieć jasno. Jako fan horrorów wszelkiego typu pewnie zbyt dużo sobie wyobrażam, ale czy sądzicie że próba zobaczenia co się tam dzieje ma jakikolwiek sens ? I podstawy ?
Użytkownik Azahil edytował ten post 31.03.2014 - 18:14