Bardzo podoba mi się debata, szkoda tylko, że nie mogłem się do zbyt wielu rzeczy przyczepić w wpisie Zaciekawionego, jest bardzo wyważony i spokojny, idealny na wstęp, gratulacje.
Myślę że dobrze by było z mojej strony jakoś się zadeklarować. Otóż nie uważam się za ateistę w tym sensie, że nie mógł bym powiedzieć, iż wiem że nie ma boga. Najbliżej mi do agnostycyzmu jako poglądu uznającego ideę boga za nieudowadnianą w sposób obiektywny, natomiast w sposób subiektywny w niego nie wierzę.
Nie możesz także udowodnić istnienia czajniczka Rusella. Osobiście przez dłuższy czas na siłę próbowałem być obiektywnym człowiekiem, jednak po pewnym okresie sprawia to że jesteś człowiekiem słabym, nie wiesz co jest prawdą, a co kłamstwem, nie potrafisz rozróżnić dobrego od złego starając się spojrzeć na wszystko "obiektywnie", staniesz się przez to bardziej podatny na sugestie i manipulacje ze strony innych ludzi. Subiektywny pogląd powinien być twoim jedynym, nie znaczy to oczywiście że należy wyrzec się empatii, wręcz przeciwnie.
Moralność człowieka jak i jego system wartości ma swoje źródło głownie w wychowaniu. Dzieci są bardzo podatne na wpływy, także jeśli dziecku będzie się wmawiać, że jeśli będzie postępować źle, trafi do piekła, będzie to bardzo dobrym batem. Jednak w dzisiejszym świecie, w którym ludzie powoli otrząsają się z manipulującej religii, te zasady mogą być trudne do zastąpienia. Dlatego tak ważne jest, żeby dziecko wychowane było nie na zasadzie bata dzierżonego przez wyimaginowanego boga, ale na zasadzie racjonalnego myślenia, ważne jest aby rodzice wyjaśnili mu pozytywne aspekty bycia "dobrym" i uczciwego uczestnictwa w życiu społecznym zamiast opierać je na czymś takim jak biblia, bo o ile to może działać, to w przypadku utraty wiary lub zwątpienia, wszystkie te zasady mogą runąć jak domek z kart. Po za tym zrozumienie i naukowe podejście to silniejsze podstawy niż przesycona hipokryzją religia.
I od odpowiedzi na te pytania zależy bardzo wiele, to te odpowiedzi determinują nasz stosunek do świata, Boga, drugiego człowieka, a więc naszą postawę i nasze zachowania.
No właśnie nie, zachowanie człowieka to głównie geny i wychowanie w dzieciństwie. W momencie kiedy będzie w stanie te pytania zadać (rozumiejąc ich sens), jego system wartości będzie już ukształtowany. Co oczywiście nie znaczy, że nie może go zmieniać i modyfikować, aczkolwiek jest to powolny proces w przypadku ukształtowanej już osoby.
Jedną z odpowiedzi na te najbardziej kluczowe pytania jest ateizm. Ateizm neguje to co nieskończone, niepoznawalne i wieczne. Ta negacja nie pozostawia wyboru. Ateiście nie pozostaje nic innego, jak przyjąć skończoną, ograniczoną wizję świata i swojego człowieczeństwa. To smutne ograniczenie własnej egzystencji powoduje konsekwencje nie tylko w życiu duchowym, ale i w tym fizycznym.
Owszem, patrząc z perspektywy dzisiejszych czasów, w których (m. in. dzięki religii) śmierć jest przyjmowana do wiadomości i zadawana z taką łatwością. Co do niepoznawalności, nieskończoności i wieczności, to tylko puste słowa których znaczenie zna chyba tylko sam autor. Moim zdaniem wszystko jest poznawalne, skończone i z całą pewnością nie jest wieczne. Cykliczność (Big Bounce) wszechświata jest logicznym wyjaśnieniem, oczywiście to wciąż tylko hipoteza której nie będziemy w stanie naukowo zbadać jeszcze przez jakiś czas. Smutek z powodu tych ograniczeń to naturalna wada i konsekwencja posiadania świadomości. Każdy człowiek myśli że jest kimś wyjątkowym, wiecznym, a tak naprawdę każdy jest po prostu nikim, a ludzkie życie trwa tyle co mrugnięcie. Tylko właśnie dlatego każde życie jest tak cenne, szczególnie tak wyjątkowego organizmu jakim jest człowiek. Chociaż trzeba pamiętać, że biorąc pod uwagę jak niewielką cześć wszechświata "zbadaliśmy", człowiek wcale musi nie być tak wyjątkowy jak nam się wydaje.
W życiu każdego z nas, następuje moment w którym zadajemy sobie pytania. Dlaczego znaleźliśmy się na Ziemi? Dokąd udamy się po śmierci? Czy jest możliwe, że posiadamy duszę pochodzącą z innego wymiaru, która wróci tam po śmierci ciała, czy są to tylko pobożne życzenia, wywołane naszym lękiem?
Pytania te to naturalna konskwencja bycia człowiekiem myślącycm urodzonym w religijnych czasach, a odpowiedzi na wszsytkie z nich już znamy, a przynajmniej nie znaleźliśmy jeszcze jakichkolwiek przesłanek aby myśleć inaczej, mimo iż naukowcy cały czas z wielką nadzieją szukają jakiekolwiek punktu zaczepienia który dał by nadzieje na to, iż świadomość człowieka nie zanika całkowicie w momencie śmierci, niestety póki co bezskutecznie.
Dlaczego znaleźliśmy się na Ziemi? - Przypadek.
Dokąd udamy się po śmierci? - Do miejsca w którym byłeś przed swoimi narodzinami, czyli donikąd.
Czy jest możliwe, że posiadamy duszę pochodzącą z innego wymiaru, która wróci tam po śmierci ciała, czy są to tylko pobożne życzenia, wywołane naszym lękiem? - Człowiek od zawsze szuka spokoju i ukojenia w jakiejś religii, nie jest to nic nowego. Niewiedza od zawsze nas przeraża. Baliśmy się ciemności kiedy nie wiedzieliśmy co w niej znajduje i jakie zwierze może nas zaatakować albo baliśmy się piorunów i uznaliśmy ich pochodzenie za boskie aby ten strach zmniejszyć, przykłady można mnożyć.
Co sprawiło, że tak wiele osób na przestrzeni wieków, było skłonnych poświęcić dosłownie wszystko by przetrwały one dla dalszych pokoleń? Odpowiedzią na powyższe pytanie wg mnie jest wiara.
Wiara czyli odpowiednie zmanipulowanie przez rząd i religie, nasi przodkowie bronili kraju z tych samych powodów dla których teraz muzułmanie krzyczą allahu akbar przed wysadzem siebie i odebraniem życia wszystkim ludziom w około, po prostu każdy kraj działa w swoim interesie używając wszystkich możliwych środków aby obywatele robili to co chce przywódca, czy to król, dyktator czy demokratycznie wybrany prezydent, bez różnicy.
warto też zauważyć jej dobre strony bo one są najważniejszą i jedyną prawdziwą jej częścią.
Oczywiście, że wiara, prócz tego że zabiła miliony niewinnych istnień, ma także swoje dobre strony. Chociażby wiele biblijnych przykazań ma swoje uzasadnienie w logicznym i racjonalnym myśleniu i z powodzeniem funcjonują także u ateistów.
Zgodnie z powyższym oświadczają że Boga nie ma, świat powstał przez przypadek, a w życiu liczy się tylko i wyłącznie to, co możemy zbadać, zmierzyć lub policzyć. Ludzi wierzących, będących żywym świadectwem na istnienie i działalność Boga w naszym świecie, przyrównują do dzieci wierzących w bajki, dodatkowo zarzucając im przywidzenia lub urojenia a nawet choroby psychiczne, wraz z wieloma innymi przypadłościami.
Przeszło Ci przez myśl, że mowią tak nie po to, aby Cię obrazić albo upokorzyć, ale dlatego że tak jest? Dlatego, że zlikwidowanie religii jest jedyną możliwością aby przyśpieszyć nasz rozwój i umożliwć dalszy rozwój intelektualny przyszłych pokoleń które zamiast sięgać po biblie być może sięgną po teorie ewolucji Darwina?
Zadziwiającym jest to, że część swojej moralności bądź etycznych zachowań, budują na Boskich fundamentach. Przez co popadają w pułapkę dualizmu czym dają przykład swoim zachowaniem.
Hipokryci są wszędzie, ale chętnie usłyszałbym które to etyczne zachowania są zbudowane na Boskich fundamentach. O przykazaniach pisałem już wcześniej. Biblia została stworzona w celu kontrolowania ludzi, jak każda księga religijna była więc swego czasu prawem. Żeby kontrolować ludzi, należy zachować porządek i zadbać o to, aby nie zabijali siebie nawzajem, tylko zabijali wrogów. Z tym że w tym przypadku i w obecnych czasach (czasach pokoju) przykazanie "nie zabijaj" działa na korzyść absolutnie wszystkich ludzi.
Co sprawia, że część praw ustanowionych przez Boga jest przez nich akceptowana a część odrzucana?
Dlatego że jedne mają sens z racjonalnego puntku widzenia, a inne nie.
Czy taka postawa nie jest drogą na skróty, lub co gorsza prowadzi do upadku moralności i etycznych zachowań międzyludzkich?
To zależy od puntku widzenia. Nie każdy wyznaje te same zasady moralne, ale te najważniejsze nie upadną, bo od tego mamy prawo.
ale ich postawa i odrzucenie Boga prowadzi do ubóstwiania siebie i stawiania bytu ludzkiego nad Boskim co w konsekwencji prowadzi do duchowej śmierci.
Nie, jest dokładnie na odwrót. Ateisci wiedzą jak marne i krótkie jest życie więc je cenią, z pewnością bardziej niż ktoś, dla kogo życie na ziemi jest tylko jednym z etapów duchowej egzystencji i kogoś kto wierzy w życie wieczne. Ateiści nie odrzucają boga, tylko negują jego istnienie z powodu braku jakichkolwiek wiarygodnych dowodów, to duża różnica i mówienie "odrzucają" to duże nadużycie.
Więc w co wierzą ateiści i czy w cokolwiek wierzą? To pytanie można skierować bezpośrednio do nich samych i dostaniemy tyle odpowiedzi ilu ludzi się o to zapytamy a odpowiedzi w większym lub mniejszym stopniu będą podobne do siebie.
Moim zdanie ateiści wierzą w ludzkość, w swój własny gatunek. My jesteśmy sami w wielkim, ciemnym i pustym wszechświecie i wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Martwi mnie tylko, że nikt nie przejmuje się śmiercią prawie dziesięciu miliardów ludzi w ciągu następnych (zaledwie) stu lat, moim zdaniem winna jest temu między innymi religia. Wszyscy płaczą kiedy w katastrofie zginie 250 osób, a nikogo nie obchodzi, że w codziennie na świecie ginie ponad 300000 osób, a statystycznie za rok, ktoś z osób czytających ten temat w tej chwili, będzie martwy.
Belgia kiedyś świecki kraj [...] Czy dziecko jest do końca świadome jak poważną decyzję podejmuje?... bo nie znajdziemy bardziej poważnej decyzji, dotyczących nas samych i naszego życia.
Nie wiem jak naprawdę jest w Beligii więc się nie wypowiem, wiem natomiast, że wiara z pewnością zabija codziennie więcej osób niż jest zabijanych z powodu tego "chorego procederu", patrząc na to globalnie. Należy sobie uświadomić ile istnień codziennie oddaje życie w imie "Boga", "Honoru i "Ojczyzny", oczywiście w imię boga najwięcej, w końcu jest najważniejszy.
"Slaves, obey your earthly masters with deep respect and fear. Serve them sincerely as you would serve Christ."
(Ephesians 6:5 NLT)