Liczyłem na to, że zamieścisz wpis w czwartek do którego masz czas, ale okej Napiszę mój w sobotę, choć troszeczkę mi wszystko pogmatwałeś. Sesja za dwa tygodnie się zaczyna, ćwiczenia i konwersy zaliczane... Ale nie narzekam
Napisano 12.05.2014 - 19:19
Pierwsze wrażenie po przeczytaniu wpisów to takie że przeciwnicy teorii muszą się w tej chwili cieszyć, bo Zbeeanger dał im niezłe pole do popisu.
Moi szanowni adwersarze w swojej argumentacji przedstawiają swój punkt widzenia i chwała im za to że są dobrymi… ateistami, jeśli można nazwać ateizm dobrem.
Ateizm nie jest dobrem ani złem. Ateizm to niewiara w twór zwany bogiem ze względu na brak jakichkolwiek wiarygodnych dowodów na jego istnienie. Nic we wszechświecie nie jest dobre lub złe, definicje dobra lub zła ustalają wyłącznie ludzie. Jest to coś umownego podobnie jak kalendarz lub pieniądz.
Jak widzimy ateiści twierdzą, że relacje ewangeliczne zostały zmyślone, sfałszowane albo zniekształcone. Czy mają na to jakieś dowody? Oczywiście że nie, sam ten zarzut opiera się tylko na wierze. W ten sposób starając się obalać argumentację chrześcijańską, używają epistemologii materialistycznej którą wykorzystują w zakresie swego poglądu.
Brak dowodów na wiarygodność księgi to punkt wyjściowy. Z takim myśleniem każda osoba religijna powinna brać dosłownie każdą inną historię napisaną w księgach. Jeśli nie można zanegować istnienia czegoś, to jest to dowód na istnienie danej rzeczy? To absurdalne. Zrozumienie tego to największy problem ludzi religijnych. Agnostycy i ateiści po prostu nie mają problemu mówić - nie wiem, bądź nie wiem, ale najprawdopodobniej bóg nie istnieje. Historia pokazała nam że z czasem naukowo wyjaśnimy wszystkie zjawiska które dzisiaj wydają nam się "boskie", więc wkrótce nie zostanie już nic, czego istnienie będzie można przypisać rzekomemu bogu.
Degradując z pozycją stuprocentowej gwarancji, osobliwość umysłu ludzkiego do procesów chemicznych i elektrycznych wyładowań zachodzących w mózgu
Biorąc pod uwagę, że nie ma żadnych dowodów albo chociażby przesłanek żeby myśleć inaczej, dlaczego ktoś miałby?
Wolność woli która ustala, że w każdej dowolnej dla nas chwili możemy podjąć decyzję inną niż wcześniej zakładaliśmy, dotyczy to zarówno dobrych decyzji jak i złych.
To, czy człowiek posiada wolną wole jest dyskusyjne, bo to zależy od tego co przez tą wolną wole rozumiemy. Każda decyzja jaką podejmujemy lub decyzja o zmianie danej decyzji, jest podjęcia na bazie naszych doświadczeń, na bazie tego co widzieliśmy, słyszeliśmy i czego się na nauczyliśmy. Ateizm nie równa się od razu odrzuceniu wolnej woli, bo mało kto zagłębia się w temat tak głęboko, bo w sumie nie ma to większego sensu. Jak naprawdę miałaby wyglądać wolna wola jeśli z ateistycznego punktu widzenia, człowiek jej nie posiada? Z genetycznego punktu widzenia człowiek jest jedynie niedoskonałą kopią swoich rodziców, do tego dochodzą nasze doświadczenia życiowe i wiedza. To wszystko składa się na wynik podjętej przez nas decyzji. Czy to sprawia że decyzja nie jest nasza? Moim zdaniem, mimo wszystko, jest nasza, ponieważ jesteśmy w pewien sposób unikatowi.
W tym wypadku autorytet nauk ścisłych, jako dostarczający nam dobrze ugruntowanej wiedzy o działaniu wszechświata zostaje w tym miejscu podkopany, wyniki eksperymentów nie są prawdziwe ani fałszywe, stają się wynikiem pracy naszego mózgu a zostały one zdeterminowane już dawno temu.
Eksperymenty naukowe mające na celu wyjaśnienie czegoś, udowodnienie czegoś lub dokonanie odkrycia, są czymś z czym żaden z naszych przodków nie miał do czynienia, a ich wynik nie jest rezultatem naszych odczuć, tylko chłodnej matematycznej kalkulacji. Dlatego właśnie nauka jest piękna, bo jest czymś rzeczywistym, czymś czego nie można odrzucić. Matematyka i prawa fizyki istniałyby także bez człowieka. Oczywiście nikt by ich nie znał, nie zapisał ani nie zdefiniował. Jestem pewien że CacyWitkacy wyjaśni to lepiej bo ja jestem na to za głupi, ale już na pierwszy rzut oka widzę że jest tutaj gdzieś gruby błąd w rozumowaniu Zbeeangera. Oczywiście ktoś może się sprzeczać że przecież jesteśmy ograniczeni przez phaneron.. ale rzeczywistość jaką znamy ma sens, działa i możemy ją badać oraz jest wynikiem milionów lat doświadczania, więc póki co nie ma powodów żeby myśleć iż nie jest prawdziwa.
Więc uściślając niewierzący nie są źli, ich wybór braku jakiejkolwiek duchowości wg. mnie jest zły, ponieważ dusze są odpowiedzialne za swoje działanie w ciałach, w których przebywają.
To nie jest wybór, w żadnym wypadku. Religia to oszustwo i jedni to dostrzegają, a inni tkwią w kłamstwie. Dlaczego ktokolwiek z własnej woli chciałby odrzucać perspektywę życia wiecznego? Do tego dochodzi też kwestia wykształcenia. Człowiek to niecierpliwa istota i chce dostać odpowiedzi natychmiast, dlatego dopóki nie dowiedzieliśmy się że nasz umysł to po prostu szereg, "procesów chemicznych i elektrycznych wyładowań zachodzących w mózgu", mieliśmy duszę jako tymczasową odpowiedź. Podobnie jak z każdym innym aspektem religii i funkcjonowania wszechświata.
dla drugich jest on jak najbardziej realny mimo że go nie widzimy
Po przeczytaniu tego przypomniał mi się ciekawy film z youtube który w bardzo prosty sposób wyjaśniał mechanizm ludzkiej psychologii stojący za tym. Jak ludzie "czują" obecność i dobroć boga i tak bardzo się z nim utożsamiają? Czemu tak dobrze ludzie dogadują się ze swoim bogiem? Oraz dlaczego teiści maniakalnie powtarzają że ateiści "odrzucili" boga lub "wybrali" niewiarę?
Polecam obejrzeć.
Po troszku wyjaśnia to też zaparcie Zbeeangera w bronieniu swoich przekonań, co jest w sumie godne podziwu.
Ateistyczne ograniczenie polega na tym, że ateiści wszystko muszą mieć udowodnione. Tymczasem życie ludzkie nie składa się tylko z tego co udowodnione.
No i właśnie to jest problem ludzi religijnych. Bo życie składa się tylko i wyłącznie z tego co zostało udowodnione i zbadane lub z tego co udowodnione i zbadane dopiero dopiero będzie, a jeśli nie, to tylko dlatego że nie starczy nam czasu, w końcu nasz wszechświat nie będzie istnieć wiecznie. Dziwnym trafem bóg jest jedyną rzeczą jaką znamy do której nawet podejść naukowo się nie da, niesamowite prawda?
Reszty nie komentuje bo to raczej nie ma sensu. Nawet samo istnienie ani boga, ani dusz nie ma póki co żadnych dowodów i pozostają póki co tylko w sferze ludzkich marzeń. Podobnie jest z przekonaniem iż biblia została spisana przez ludzi natchnionych przez boga. Trudno mi przez to zrozumieć, jak łatwo jest niektórym ludziom uwierzyć, może jest tak dlatego iż ludzie wierzą tylko w to w co chcą wierzyć? Nie na darmo religia jest nazywana placebo dla mas. Zamiast dyskutować o złu, dobru, bogu, duszach i otchłani, czyli rzeczami zmyślonymi, lepiej sięgnąć pod książkę naukową opisującą zasady działania ludzkiego mózgu, teorię ewolucji lub książkę o psychologii, bo to jest prawdziwa i wartościowa wiedza.
Użytkownik Fumiaki edytował ten post 12.05.2014 - 19:21
Napisano 27.05.2014 - 13:34
Wpis Kpiarz mnie skonfundował - zbiór emocjonalnych argumentów których wszyscy w sumie starali się unikać.
Tak na szybko:
Mylenie wiary religijnej z wiarą w rzeczy i fakty jest strasznie częste i błędne. Język angielski ma łatwiej, bowiem wiara w fakty takie jak "w encyklopedii nie kłamią" czy "Elektrony to fermiony o spinie 1/2" to "Belief" a religijna wiara to "Faitch". A u nas niestety dyskusja zwykle przebiega tak: "wierzysz w teorię względności to jesteś wierzący". Równie dobrze można by napisać "Nie wierzysz w Seta, Thota i Ra - to jesteś niewierzący".
Czepnę się jeszcze Robespierra - był on deistą. Sprzeciwiał się Kultowi Rozumu i w zamian zaproponował kult Najwyższej Istoty - która ustaliła prawa moralne i fizyczne, choć nie objawia się na ziemi.
Napisano 27.05.2014 - 17:26
Dziękujemy za lekcję historii. Doprawdy pierwszy raz słyszę, że Lenin komunista zaaprobował ateizm. Że humanizm zagarnął niewiarę i Francuzi także. Nie wiem czy się po tym pozbieramy, poddajemy się Zaciekawiony? Ja nie wiem czy damy radę się z tego wybronić?
Ech.... prosiłem... tak to jest jak się do debaty podchodzi na odpierdziel i nie czyta wpisów innych, ustaleń, czy założeń.
Napisano 26.07.2014 - 18:46
Jestem nowy ze tak napisze na forum i od razu zauważyłem że miedzy ateistami a wierzącymi panuje wrogość taki wyciągnąłem wniosek czytając tu raptem 2 watki jedni próbują przekonać drugich o słuszności swoich przekonań ,a ja się głowie po cóż to i dlaczego w takiej raczej wrogiej atmosferze no cóż ludziom potrzebne jakieś zajęcie. Osobiście jestem człowiekiem który nigdy się nie nudzi i nie wiem czy zaznał kiedykolwiek to odczucie ,ale do rzeczy .Rozumiem ze debata ma czemuś służyć pewnie wiedzy bo chyba nikogo tu nie nawrócimy już ,chociaż może.I najważniejsze to na co pewnie każdy już czeka czy jestem człowiekiem wierzącym?tak jestem ,wiara jest dla mnie drogowskazem tylko i wyłącznie jakim mam być nie potrafię jej odrzucić dlatego ze widzę(Biblia-mądrość ,znaki,cuda,Święci) a także czuje ze choć prochem jestem mogę posiadać dusze ponieważ nie wiąże swej świadomości z materia a to dla mnie już dowód.Materia jako taka nie posiada świadomości nie widzę przynajmniej na to dowodów.Nie chce nikogo do niczego przekonywać po prostu to nie ma sensu tylko dobrym przykładem można przekonać kogoś innego do swojej racji i to nie wiem czy zawsze bo są serca twardsze od skały.Ja tylko wierzę tak wierzę albowiem w pełni podobno poznaje się dopiero po śmierci.Dlaczego wierzę mam w tym swój interes po co mam być odrzucony jak chwast to głupie.Nikogo nie przekonuje dlaczego ?bo wiara jest dla wybranych i uczył jej Chrystus (czy jest Bogiem czy nie)a nie kapłani i czyż ja nie krzewie wiary ależ tak !Napisałem to wszystko dla wiedzy niech ona nas prowadzi!
Ps. weszlem tu na forum żeby dowiedzieć się jak najwięcej o parapsychologi duże luki w wiedzy na ten temat. Ciągle mam kłopot z akceptacja czy dobrze wszystko ujmuje ,ale pewnie ktoś się jeszcze wypowie,nie chciałem nikogo urazić.
Napisano 26.07.2014 - 19:58
Coz widzę ze to forum to tak ogólnie nie o parapsychologi chyba i wyjaśnienie pisze ogólnie o wierze ale nigdzie nie spotkałem takiej jak przedstawił ja Chrystus dlatego jestem chrześcijaninem gdyż najbliżej mi do tego co nauczał.Nie do końca jest tak jak było na początku po zmartwychwstawaniu ale to może chyba tylko Bóg może zmienić(naprawić) .To tyle.
Napisano 15.08.2014 - 16:36
Nie wiem czy mnie się CacyWitkacy pytasz?(nie wiem jak tu się zwracać wiec próbuje przez nick chyba nie doczytałem zasad )....ale widzę ze to pytanie do mnie, chyba tak .Ogólnie to "róbta co chceta" ale to tak żartem trochę.Nie oczywiście liczę tez na dalsze wpisy ,może w innym tonie nie wiem .Po prostu chciałem zwrócić uwagę ze wiara w coś -Kogoś, to znaczy po prostu wierzyć a nie od razu wszystko o tym czymś,Kimś wiedzieć . Oczywiście może się to okazać mitem ,jeśli macie coś w zamian lepszego to napiszcie ,ogólnie trzeba wszystko sprawdzać to oczywiste a gdzie chyba najlepiej w sobie ze tak napisze .Chce tylko dodać ze nie polecam aby wyjść do np . cierpiących ludzi z książka o psychologii bo tak jakoś zrozumiałem jeden z wpisów( podam przykład,tu dla ludzi poza jakaś głębszą choroba -w chorobie psychicznej leczy się objawy nie przyczynę np. w takiej schizofrenii dlaczego? odpowiedzcie mi może czytający mój test ) ogólnie odradzam bo dla pewnych osób zdobywanie np.wiedzy jest mocno ograniczone albo nie możliwe nie wiem dlaczego muszę to tłumaczyć,a dlaczego ludzie potrzebują coś w zamian nie wiem tak jesteśmy może skonstruowani chcemy żyć , a nawet żyć wiecznie.To złe nie nie uważam tak ,jeśli ktoś nie chce proszę bardzo tylko ze ja w to nie wierze i nie uwierzę mimo przekonań. Jestem otwarty na krytykę tylko mądrą.Nie wiem dlaczego w ogóle to pisze ale myślę ze nie dla zabawy czy coś może jest w tym jakiś cel,może ktoś mnie przekona ze myślę blednie hhmm... zobaczymy;
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych