Nierozwiązane zagadki 7 tajemniczych osób
Świat pełen jest tajemniczych zjawisk. Niejednemu z nas na myśl przychodzi teraz jakiś neurotyczny sasquatch, szary kosmita z wodogłowiem czy chociażby gumowy potwór demolujący po raz setny ulice Tokio. Tym razem darujemy sobie opisy bytów, które mogłyby zagrać pierwsze skrzypce w kinie s.f. (ze szczególnie dużym naciskiem na „f.”). Zamiast tego przedstawiamy kilka zagadkowych postaci całkiem ludzkich.
#1. Nieznani bohaterowie jednego z najsłynniejszych zdjęć
Alfred Eisenstaedt zwany jest ojcem prasowej fotografii reportażowej. Oprócz słynnych zdjęć wszelkiej maści „celebrytów” oraz czołowych postaci świata polityki, fotograf ten uwiecznił na kliszy pewien metaforyczny moment historii II Wojny Światowej. „V-J day” to mająca miejsce 14 sierpnia 1945 roku spontaniczna celebracja ostatecznego zwycięstwa Stanów Zjednoczonych nad Japonią. O spontaniczności tego wydarzenia świadczy właśnie ta fotografia, przedstawiająca amerykańskiego żołnierza marynarki całującego nieznaną sobie bliżej pielęgniarkę.
Faktem, który niestety burzy nieco tę romantyczną chwilę, jest to, że moment później żołnierz został potraktowany przez oburzoną kobietę sążnistym ciosem w twarz.
Wkrótce fotografia obiegła świat, a jej autor nie mógł sobie darować tego, że nie przyszło mu do głowy zapoznać się bliżej z bohaterami zdjęcia. W 1980 roku dziennikarze z czasopisma „LIFE” przypomnieli swoim czytelnikom słynną scenę i poprosili o pomoc w zlokalizowaniu anonimowej, jak dotąd, pary. I tak też do redakcji przyczłapało jedenastu podstarzałych panów i trójka wiekowych pań. Wszyscy seniorowie zarzekali się, że to oni właśnie uwiecznieni zostali na tym ikonicznym zdjęciu. Jedna z rzekomych "pielęgniarek" zmarła w tym roku w wieku 91 lat.
#2. Juba – iracki snajper
Pamiętacie propagandowy film III Rzeszy, zaprezentowany przez Quentina Tarantino w „Bękartach Wojny”? Podobnie jak niemiecki snajper siał śmierć w szeregach amerykańskich żołnierzy, tak właśnie jego arabski odpowiednik, Juba, masakrował tychże podczas ich „wizyty” w Iraku.
Juba zasłynął jako bohater amatorskich filmów, które dzięki internetowi, wykorzystywane były do „szerzenia popłochu” wśród przerażonych żołdaków. Nie wiadomo czy legendarny bohater irackiej armii jest postacią prawdziwą. Jak dotąd złapano dwóch snajperów, którzy deklarują, że to oni właśnie noszą pseudonim „Juba”. Według różnych źródeł ta niemalże mityczna już postać ustrzeliła od 37 do 645 amerykańskich wojaków.
#3. D.B. Cooper – tajemniczy porywacz
Większość samolotowych porywaczy kończy swą karierę za kratkami więzień o zaostrzonym rygorze. Szczęśliwcem, który jest dowodem na to, że akcja uprowadzenia wielkiego Boeinga 727 może zakończyć się pełnym (no, teoretycznie) sukcesem jest niejaki D.B.Cooper. Mężczyzna ten w 1971 roku wsiadł do samolotu lecącego z Portland do Seattle i w trakcie podróży podał stewardessie kartkę z napisem „W mojej walizce jest bomba. Użyję jej, jeśli będzie to konieczne. Usiądź koło mnie. Zostałaś porwana”.
Po lądowaniu porywacz zażądał 200 000 dolarów i kilku spadochronów. Pasażerowie zostali wypuszczeni po otrzymaniu okupu, a samolot z intruzem na pokładzie po raz kolejny wzbił się w przestworza.
Wkrótce Cooper wyskoczył z maszyny i od tej chwili ślad po nim zaginął.
Do dziś nie udało się odzyskać pieniędzy i pomimo różnych poszlak sprawa Coopera pozostaje nierozwiązana. Być może porywacz nie przeżył lądowania. Za tą wersją świadczy fakt, że mężczyzna zażądał czterech spadochronów, z czego jeden, jak się okazało, był niesprawnym rekwizytem szkoleniowym. Śledczy uważają, że tylko niedoświadczony skoczek odważyłby się opuścić pokład samolotu bez wcześniejszego sprawdzenia stanu spadochronów. W 1980 znaleziono też znikomą część banknotów gnijących na płyciźnie rzeki, w pobliżu miejsca, w którym Cooper opuścił swój środek lokomocji. Jednak nigdzie w pobliżu nie walały się zwłoki mężczyzny ze spadochronem...
Nieznane też są personalia porywacza. Być może pseudonim „Dan Cooper” nawiązuje do, służącego w lotnictwie, bohatera pewnego kanadyjskiego komiksu.
Wokół porywacza narosła legenda. W północno-wschodnich stanach można nawet nabyć pamiątki z nim związane, a w mieście Ariel co roku odbywa się celebracja „Dnia Coopera”.
#4. Niezidentyfikowany trup
1 grudnia 1948 roku na australijskiej plaży Somerton pewien chłopiec, widząc leżące na piasku ciało, zawiadomił policję. Jako że przy zwłokach nie znaleziono ani portfela, ani żadnych dokumentów mogących pomóc w identyfikacji zmarłego, pobrano jego odciski palców i na ich podstawie usiłowano dowiedzieć się kim jest tajemniczy mężczyzna. Niestety, bez powodzenia.
Odnaleziona po jakimś czasie walizka nieboszczyka wprowadziła do tej, i tak już dziwnej, sprawy kolejną niewiadomą. Wśród rzeczy zmarłego odkryto bowiem wydarty z jakiejś książki kawałeczek kartki z wyrazami: ”TAMAN SHUD”. Policji pomógł pewien dziennikarz, który rozpoznał w znalezisku fragment dzieła perskiego poety – Omara Kyama pt. „Rubaiyat”.
„Koniec” - tak brzmiały słowa wydrukowane na strzępku papieru. Teraz trzeba było znaleźć tylko właściwy egzemplarz książki, z której fragment ten został oderwany.
Z pomocą przyszedł pewien doktor, który napotkał poszukiwany przedmiot na przednim siedzeniu swego auta. Prawdopodobnie ktoś wrzucił książkę do samochodu przez uchylone okno.
Zamiast elementu mogącego pomóc w rozwiązaniu zagadki, na policjantów czekała kolejna łamigłówka. Oto bowiem, zamiast np. pożegnalnego listu, w ręce śledczych trafiła taka oto karteczka:
Na tym etapie śledztwo zatrzymało się. Nikomu nie udało się złamać szyfru. Nie ustalono więc personaliów zmarłego. Na podstawie autopsji nie dało się też jednoznacznie określić przyczyny jego zgonu. Przed złożeniem mężczyzny do grobu, wykonano odlew jego twarzy.
#5. Babcia
„Babushka Lady” - taki pseudonim dali pewnej starszej pani śledczy pracujący nad sprawą morderstwa Kennedy'ego. Na wszystkich nagraniach, które zarejestrowały śmierć prezydenta, można zobaczyć charakterystyczną kobietę w chustce na głowie. Staruszka filmowała kamerą całe zajście i chwilę po zamachu wmieszała się we wzburzony tłum świadków wydarzenia. Agentom FBI, pomimo usilnych prób namierzenia kobiety posiadającej bardzo ważny dowód w tej sprawie, nigdy nie udało się z nią skontaktować.
#6. Kaspar Hauser
Nie wiadomo kim był szesnastoletni chłopiec, który 26 maja 1828 roku pojawił się na ulicach Norymbergi. Odziany w chłopskie ubranie nastolatek nie potrafił mówić (nauczony był powtarzania bez zrozumienia kilku wyrazów i zwrotów). Chłopak miał przy sobie dwa listy – jeden z nich zaadresowany był do kapitana Wesseniga, a jego autor prosił o opiekę nad dzieckiem lub... powieszenie go. Mimo że tajemniczy młodzieniec nie potrafił posługiwać się piórem, nauczony został przez poprzednich opiekunów jak napisać swoje imię i nazwisko - ”Kaspar Hauser”.
Kaspar trafił pod opiekę strażnika – Andreami Hiltela. Trochę czasu zajęło nauczenie tego zupełnie nieprzystosowanego do życia w społeczeństwie człowieka normalnego funkcjonowania – szesnastolatek zachowywał się jak kilkuletni brzdąc. Trzeba było cierpliwie uczyć go mówić i chodzić. Po jakimś czasie chłopiec opowiedział swoją historię: Wychował się w ciemnym pomieszczeniu, gdzie jedyną jego zabawką była drewniana figurka. Karmiony był wodą i chlebem, a od czasu do czasu podawano mu nasenny środek (wtedy dziecko było strzyżone i myte). Jedyną osobą jaką Kaspar widział był mężczyzna, który nauczył go mówić zdanie: „Chcę być żołnierzem jak mój ojciec”, oraz poprawnie pisać swoje imię i nazwisko.
Z czasem Hauserem zaopiekował się profesor George Fryderyk Daumer, który zajął się naukową obserwacją chłopca i spisywaniem swoich spostrzeżeń w pamiętniku. To dzięki nowemu opiekunowi wiemy, że Kaspar miał niesamowicie wyczulone zmysły oraz posiadał niespotykaną pamięć fotograficzną. Podobno chłopiec czuł też ból podczas naturalnych, atmosferycznych wyładowań elektrycznych oraz rozróżniał za pomocą palców bieguny w magnesie.
Historia niezwykłego chłopca obiegła całą Europę i do domu profesora Daumera zjeżdżali kolejni goście chcący poznać słynnego sierotę.
Wciąż jednak nie było wiadomo kim naprawdę jest Hauser. Pewne przypuszczenia przyniosły dopiero ostatnie lata jego życia. Kaspar dwukrotnie był atakowany. Podczas pierwszego zamachu napastnikiem był opatulony chustą mężczyzna, który przed zadaniem ciosu przemówił do swej ofiary. Na szczęście dla Hausera, oprawca nie zdołał go zabić. Po głosie jednak Kaspar rozpoznał swego pierwszego opiekuna - tego samego, któremu chłopiec zawdzięczał lata spędzone w ciemnościach.
Wkrótce pojawiły się plotki łączące Hausera z rodziną Wielkiego Księcia Badenii – jednym z wielu dowodów na to, oprócz podobieństw fizycznych, miała być właśnie ta próba zlikwidowania prawowitego następcy tronu.
Przez pewien czas Hauserem zajmował się, usiłujący uzyskać pełne prawo do opieki nad chłopcem, lord Stanhope, który starał się dowieść, że Kaspar pochodzi z Węgier i nie jest szlachetnie urodzony.
Kolejny zamach na życie sieroty miał miejsce w grudniu 1833 roku. Hauser zmarł kilka dni po otrzymaniu ciosu nożem. Stanhope upierał się, że chłopiec popełnił samobójstwo (wykluczyły to wkrótce lekarskie oględziny ran). Na miejscu zbrodni znaleziono jednak list o takiej treści: „Hauser będzie w stanie powiedzieć wam, jak wyglądam, skąd pochodzę i kim jestem. Aby zaoszczędzić mu tego, sam to wyjawię. Jestem z … przy granicy z Bawarią … Nazywam się MLO”.
Na grobie Hausera widnieje taki napis:”Tu spoczywa Kaspar Hauser, zagadka swoich czasów. Narodził się w nieznanych okolicznościach, jego śmierć owiana jest tajemnicą„.
#7. Tank Man – człowiek który zatrzymał czołgi
Wkrótce po śmierci Hu Yaobanga, przywódcy chińskiej partii komunistycznej, ok. 2-3 tysięce studentów wypełniło Plac Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen) w centrum Pekinu, domagając się reform, wprowadzenia demokracji i walki władz z panującą korupcją. Protestujących poparli robotnicy i jak wynikało z przeprowadzonych sondaży – 75% społeczeństwa. Mimo że nowy sekretarz partii, Zhao Ziyang, skłonny był prowadzić dialog ze studentami, to już ortodoksyjne władze Komunistycznej Partii Chin, podając za przykład Polskę uznały, że ustępstwa mogą doprowadzić do zniszczenia budowanego w pocie czoła ustroju.
Początkowe próby rozpędzenia studentów zawiodły. W tej sytuacji trzeba było użyć mocniejszych argumentów. W nocy z 3 na 4 czerwca, z pomocą karabinów maszynowych i bojowych maszyn, udało się "przegonić" protestujących. Według oficjalnych danych w tej nierównej konfrontacji zginęło 241 osób, jednak Chiński Czerwony Krzyż podaje dane nieco inne – 2600 osób straciło życie, a duża część z tych, którzy przeżyli tą noc, do dziś siedzi w więzieniach. Trudno się dziwić – zgodnie z komunikatem wydanym po rzezi „pokojowo nastawieni żołnierze zaatakowani zostali przez agresywnych studentów”.
Symbolem tej samobójczej walki z reżimem jest człowiek określany mianem „Tank Man”. Dzień po tragicznych wydarzeniach przez opustoszałe ulice Pekinu przejeżdżały maszyny, które nie tak dawno brały udział w tłumieniu protestów. W pewnym momencie tuż przed gąsienicami czołgów pojawił się zdesperowany mężczyzna, którego obecność spowodowała, że sznur pojazdów zatrzymał się. Nagranie wykonane przez zagranicznych dziennikarzy pokazuje, że wkrótce po zatrzymaniu się czołgów mężczyzna wspina się na pierwszy pojazd i zaczyna coś krzyczeć do siedzącej w nim załogi.
Nie wiadomo, co stało się z anonimowym bohaterem. Prawdopodobnie został niedługo potem zabity przez tajną policję.
Oprócz słynnego filmu istnieje kilka zdjęć, które zarejestrowały tę symboliczną chwilę.
Użytkownik pishor edytował ten post 05.04.2014 - 23:59