Dla mnie dziwne jest że w młodości różnica 2-3 lat zaciera się w codzienności a pod koniec życia ta sama różnica wieku potrafi zrobić istotną różnicę - starszy umarł a młodszy dalej żyje. Mówi się, że dzieci przeżywają czas intensywniej, że rok trwa dla nich „wieczność”, a dorośli łapią się na tym, że „dopiero był styczeń, a już listopad”. Na stare lata jednak ten trend z młodości ujawnia się znowu. Gdy ktoś ma 90 lat, a drugi 92, to nie są już tylko dwa lata. To może być różnica między życiem a jego końcem. Czas wtedy zaczyna zwężać się, jakby zawężał drogę, którą się idzie. I wtedy ta różnica nagle staje się widoczna.