Jan Paweł I jest mitologizowany. Był papieżem nieco ponad miesiąc i nie wydał żadnych decyzji ani nie ogłosił żadnych zmian. Dlatego przypisuje mu się różne decyzja jakie rzekomo miał ogłosić ele nie zdążył, tylko nie wiadomo skąd to wiadomo.
Napisano 26.04.2014 - 19:38
Popularny
Odpowiedź na pytanie z tematu jest, moim zdaniem, przecząca - kult świętych nie tylko nie przybliża chrześcijaństwa do pogaństwa, a wręcz bardzo drastycznie go od niego oddala. Staje się to zrozumiałe po bliższemu przyjrzeniu się specyficznym czynnikom 'świętości' w religijności chrześcijańskiej.
Po pierwsze - zwrot użyty w tytułowym pytaniu sugeruje, iż jedna religia stoi niżej od drugiej. Oczywistością zdawać by się mogło, że to chrześcijaństwo, a raczej katolicyzm, stoi na wyższym poziomie duchowości i takimi zjawiskami jak kult świętych (przez niektórych tu nazywany bałwochwalstwem) ma być degradowany do poziomu 'pogaństwa'. Takie założenie prymitywizuje religie pierwotne i z tego powodu słusznie może być uznane za niesprawiedliwe. Z kolei uznawanie 'pogaństwa' za bardziej uduchowione, oznacza bagatelizowanie bogatego dorobku chrześcijańskiego, przyćmionego co prawda przez rozkład duchowy dokonany za sprawą postępującego historyzmu i materializmu katolickiego.
Po drugie - porównywanie 'pogaństwa' i religii pierwotnych (kult przyrody, zwierząt, bóstw natury, itd.) z chrześcijaństwem i katolicyzmem (kult świętych), jest w tym przypadku kontrowersyjne. Między tymi religiami stoi przeszkoda nie do przeskoczenia i o nią rozbija się ten temat - rola Historii i Czasu w chrześcijaństwie (a już w tym miejscu miejmy na uwadze fakt, że swoją moc i siłę nauk czerpie współczesny katolicyzm niemal wyłącznie z Tradycji).
W religiach pierwotnych (i różnych późniejszych od nich pochodnych; religiach niemonoteistycznych, animalistycznych, itd.) Czas i Historia nie mają ŻADNEGO znaczenia. Wszystko co święte i z duchowością związane poddawane jest 'upływowi' Czasu Świętego - specyficznej i sakralnej formie czasu, który objawia się poprzez cykliczność. Cykliczność pór roku, cykliczność zjawisk przyrodniczych i astronomicznych, a w końcu cykliczność życia i śmierci. W skrócie - to co zdarzało się w rzeczywistości historycznej nabierało wartości i właściwego znaczenia tylko poprzez odniesienie do rzeczywistości nie-historycznej, duchowej, wyższej; do rzeczywistości bogów - to co bóstwa zrobiły w czasie mitycznym (wysoko ponad naszym czasem historycznym) było odnawiane i powtarzane w rzeczywistości materialnej. Gdy jakiś mit mówił np. o śmierci boga - ludzie odnosili to do własnej śmierci a także śmierci przyrody, itp. Jednak taki bóg nie umierał "naprawdę" - nie dotyczył go naturalny bieg czasu, tylko cykliczny. Odradzał się tak jak odradzała się przyroda. W podobny sposób funkcjonowały wszelkie relacje religijne w takich religiach. Kiedy na ziemi, w naszej rzeczywistości oddawano cześć skale lub drzewu - to jednocześnie oddawano tę cześć temu co za tą skałą lub tym drzewem kryło się w tym tajemniczym Czasie Cyklicznym, czasie "ponad".
Innowacje wprowadza judaizm - tutaj po raz pierwszy zaczyna się nieśmiało odchodzić od Czasu Świętego (cyklicznego) do sakralizacji Czasu Historycznego (liniowego). Bóg zaczyna ingerować w rzeczywistą historię (Naród Wybrany, Wyjście z Egiptu, Plagi,itp.) - historii tej należy się więc odpowiedni szacunek. Co prawda nie nie odważono się jeszcze otwarcie kultywować historii i działalność Boga jawi się nam jako częściowo realna, częściowo symboliczna.
Z kolei gdzie zabrakło odwagi judaizmowi, tam kropkę nad 'i' stawia chrześcijaństwo - tutaj nie zadowolono się ograniczoną aktywnością Boga w historii (który jakby od niechcenia wywinął od czasu do czasu jakiś niezły numer), ale wprowadzono Go w konkretnego człowieka, w konkretnym czasie i miejscu. W chrześcijaństwie Bóg za sprawą wcielenia w Jezusa doświadcza naszej prawdziwej, liniowej, materialnej historii - wydarzenie bez precedensu! Świętość sprowadzono z poziomu duchowego bezpośrednio do poziomu materialnego. Jezus-Bóg nie umiera w Czasie Świętym, ale w naszym Czasie Ziemskim - umiera naprawdę, fizycznie i tylko raz.
To wydarzenie kluczowe w religijności ludzkiej, bo po raz pierwszy wynosi do rangi kultu Czas i Historię. Całkowicie zrezygnowano z Czasu Odwracalnego (cyklicznego, symbolicznego, oddalonego, boskiego) na rzecz Czasu Nieodwracalnego (liniowego, fizycznego, bliskiego, ludzkiego).
Cały ten mój powyższy elaborat ma na celu przybliżenie skomplikowanych i bezpowrotnych przemian w religijności człowieka zachodniego, gdzie Historia pełni dziś rolę kluczową zarówno w świecie materialnym jak i duchowym. Brak takiego stanu duchowego, który byłby odpowiednikiem Czasu Cyklicznego z religii pierwotnych, zmusza wierzącego do poszukiwań oznak świętości w czasie rzeczywistym i historycznym. Katolicyzm, jako wyznanie, nie może pozwolić sobie na milczenie Boga - skoro już raz tak głośno odezwał się w naszej historii (ba! nawet umarł fizycznie na krzyżu) to trzeba nadstawiać ucha i doszukiwać się głosu Boga w każdym możliwym momencie historycznym. Stąd katolicka Kongregacja do Spraw Świętych ('Ucho Kościoła'), stąd cuda. Stąd wreszcie kult świętych...
A kult świętych sam w sobie, nie ma właściwych odpowiedników ani w religiach pierwotnych, ani pogańskich. Nosi co prawda znamiona pewnego podobieństwa do kultu faraonów czy cesarzy, ale to wciąż nie to i jednak różnice są zbyt oczywiste. Stąd wszelkie głosy za powrotem do pogaństwa są błędne.
O ile na początku chrześcijaństwa święci, jako waloryzacja czasu historycznego, mieli jakąś duchową rację bytu - tak wraz z dominacją historyzmu w Kościele stali się parodią swych pierwotnych założeń i ostatecznie rzeczywiście sprowadzają się do pewnego rodzaju 'bałwochwalstwa', gdzie nie ma mowy już o pośrednictwie, a święci stają się bożkami samymi w sobie. Bożkami których prymitywizm zdaje się być nieporównywalnie większych od jakichkolwiek pradawnych 'wierzeń prymitywnych'.
Widać to wreszcie dobrze na przykładzie kanonizacji Jana Pawła II - gdzie ilość kiczu jest wręcz przytłaczająca. Nie mówię tu o samym fakcie uznania go za świętego (nie mnie to oceniać), ale o całej otoczce z tym związanej - propagandzie, a wręcz histerii - przynajmniej w naszym kraju. Wygląda na to, że cała jego świętość sprowadza się tu do tego iż był Polakiem, który tak wyraźnie zaistniał w Historii i to w momencie historycznym wyjątkowo trudnym dla naszego narodu. Ot - kult Historyzmu...
Napisano 26.04.2014 - 19:39
Ja jestem chrześcijaninem i uważam, że Jan Paweł II jest przereklamowany. Jedynie co pozytywnie oceniam u niego to jakieś lżejsze podejście do Pinocheta i apelacja o jego uwolnienie, chociaż na ogół był krytyczny w stosunku do dyktatur ...
Napisano 26.04.2014 - 19:54
A kult świętych sam w sobie, nie ma właściwych odpowiedników ani w religiach pierwotnych, ani pogańskich. Nosi co prawda znamiona pewnego podobieństwa do kultu faraonów czy cesarzy, ale to wciąż nie to i jednak różnice są zbyt oczywiste. Stąd wszelkie głosy za powrotem do pogaństwa są błędne.
Myślę, że kwestia jest nieco inna. Oficjalna wykładnia KK głosi, że święci nie są bóstwami, lecz pośrednikami w rozmowie z Bogiem, jak to ktoś kiedyś określił "Bóg ma za dużo rzeczy na głowie, to co będziesz mu głowę zawracać". Czyli wniosek jest prosty- pomódl się do świętego, a on zaniesie Twoją prośbę do Boga.
Tylko problem zaczyna się, kiedy JP II jeszcze przed kanonizacją otrzymuje swoje ołtarze, tylko dlatego, że był Polakiem. Wielkim- to prawda. Można mu postawić pomnik w parku- ok. Ale stawianie ołtarzy, ba, nabożeństw do JP II to moim zdaniem przesada. Ludzie się z nim identyfikują, to oczywiste, wielu go słuchało, ale czy tak na prawdę rozumieli co mówił? Czy ten obrazek który ktoś zrobił nie przesłania prawdziwej religii(z pkt widzenia chrześcijanina), tylko okazuje się być kultem Jana Pawła- boga, zamiast Boga Jedynego?
Moim zdaniem coś takiego obserwujemy. Przeciętny chrześcijanin, powiedzmy- wierzący, ale dość laicki w kwestiach wiary- uzna, że jak coś mu się zgubiło to należy pomodlić się do św. Antoniego. Jak ma problem z miłością- pomódl się do św. Walentego. Po odjęciu wszelakich modlitw do świętych w ich intencjach opiekuńczych dla Boga-Chrystusa pozostaje jedynie modlitwa Ojcze Nasz...
Czy jest to nawrót do pogaństwa? Hmmm.. moim zdaniem- tak. Dlatego, że poganin potrzebował wielu bóstw opiekuńczych, tak rozumieli świat- Chnum panuje nad wylewami Nilu, dzięki wędrówce Ra mamy codziennie słońce a Ozyrys sprawia, że żyjemy dalej w drugim świecie. To bardzo, ale to bardzo przypomina to, co wspominałem: jak coś Ci się zgubiło, to pomódl się do Antoniego. Tylko gdzieś tam, z tyłu, pozostaje (być może) świadomość, że wedle wiary chrześcijańskiej to Bóg nad tym panuje, a nie św. Antoni...
Warto tutaj podać też słowa, które wedle Marka miał powiedzieć Jezus: "czemu mnie nazywasz dobrym? Sam tylko Bóg jest dobry". Zasadniczo kłóci się to z ideą wynoszenia ludzi na ołtarze, gdzie często znajduje się ich miejsce zaraz obok krzyża/wizerunku Chrystusa. Oczywiście to, co piszę, nie odnosi się tylko do JP II, tylko do całej masy świętych, słowem: wszystkich.
Sami księża opowiadają historyjki jaki to ktoś był super grzeczny, a tak na prawdę w duszy diabeł. I nie sposób przyznać, że jest w tym dużo racji. Dlatego uważam, że ludzie nie powinni decydować kogo czcić, a kogo nie czcić. Na przykład, opiekunem mojej parafii jest św. Wojciech, ale był on kanonizowany w 2 lata po swojej śmierci, z czego papież zapewne dowiedział się o tym po pół roku, tak właściwie w jego życiu nie ma niczego wyjątkowego, poza tym, że oddał życie za chrześcijaństwo.
Użytkownik Kuruša edytował ten post 26.04.2014 - 19:54
Napisano 26.04.2014 - 23:56
Kult JPII był bardzo płytki - już w latach 80 badano reakcje słuchaczy na przemówienia papieża, większość pytanych nie rozumiała filozoficznych rozważań i pytań mających skłaniać do refleksji. Słuchacze po paru minutach wyłączali się, interesowało ich tylko patrzenie na to jak papież się uśmiecha i gestykuluje, a z całej przemowy zapamiętywali kilka prostych haseł. Choć encykliki były wydawane w kraju w dużych nakładach, praktycznie nikt ich nie czytał, choć wielu kupowało.
Plusa dostałeś za słowo płytki.
Piszesz tak, jakbyś ty rozumiał jego słowa... ale ty ich nie rozumiesz, nic a nic. Widzisz gdyby ludzie rozumieli to co miał do powiedzenia, i z jakim przyszedł przesłaniem oraz słuchali jego słów, kazań wszystkim ludziom na świecie żyłoby się lepiej.
kult świętych nie tylko nie przybliża chrześcijaństwa do pogaństwa, a wręcz bardzo drastycznie go od niego oddala.
Tak... bo naśladowanie ludzi dobrych jest złe... pokrętna i chora logika typowa dla faryzeuszy.
Użytkownik Zbeeanger edytował ten post 27.04.2014 - 00:01
Napisano 30.04.2014 - 15:19
Popularny
Napisano 05.05.2014 - 08:52
A kult świętych sam w sobie, nie ma właściwych odpowiedników ani w religiach pierwotnych, ani pogańskich. Nosi co prawda znamiona pewnego podobieństwa do kultu faraonów czy cesarzy, ale to wciąż nie to i jednak różnice są zbyt oczywiste. Stąd wszelkie głosy za powrotem do pogaństwa są błędne.
O ile na początku chrześcijaństwa święci, jako waloryzacja czasu historycznego, mieli jakąś duchową rację bytu - tak wraz z dominacją historyzmu w Kościele stali się parodią swych pierwotnych założeń i ostatecznie rzeczywiście sprowadzają się do pewnego rodzaju 'bałwochwalstwa', gdzie nie ma mowy już o pośrednictwie, a święci stają się bożkami samymi w sobie. Bożkami których prymitywizm zdaje się być nieporównywalnie większych od jakichkolwiek pradawnych 'wierzeń prymitywnych'.
Podoba mi się Twoja wypowiedź i zgadzam się z analizą różnic między pogaństwem a chrześcijaństwem. Kult świętych ma pewne podobieństwo do kultu pogańskich bohaterów. Bohaterami byli królowie, wielcy wojownicy i ludzie którzy dokonali wspaniałych czynów np staro słowiański woj Ciech. Od jego nazwiska powstało imię Wojciech i Wojtkami nazywano bociany. Woj Ciech został zamieniony po śmierci w bociana. W religiach pogańskich bohaterowie stawali się bóstwami ale zawsze byli w relacji do Bogów właściwych, nigdy nie stawali się Bogami stwarzającymi życie. Hierarchii Bogów nikt nie naruszał, w chrześcijaństwie przy kulcie świętych zatraca się ich ludzki początek stają się Bogami np Maria matka Jezusa staje się Królową Nieba a Jezus jako syn schodzi na drugi plan nie mówiąc o Bogu Ojcu. Św Jerzy co zabił smoka jest takim bohaterem pogańskim.
Napisano 05.05.2014 - 10:03
Warto dodać że w legendach ludowych święci nabierali pozycji bóstw mających swoje humory. Rabelais narzekał w XVI wieku, że francuscy wieśniacy wprawdzie modlili się do Walentego w razie epilepsji, i jakiegoś innego gdy komuś pojawi się na skórze róża, ale interpretowali to patronowanie w ten sposób, że ci święci te choroby wywołują jeśli im czymś uchybić, i modlitwa w chorobie jest raczej formą przebłagania.
Napisano 05.05.2014 - 19:02
Czy jest to nawrót do pogaństwa? Hmmm.. moim zdaniem- tak. Dlatego, że poganin potrzebował wielu bóstw opiekuńczych, tak rozumieli świat- Chnum panuje nad wylewami Nilu, dzięki wędrówce Ra mamy codziennie słońce a Ozyrys sprawia, że żyjemy dalej w drugim świecie. To bardzo, ale to bardzo przypomina to, co wspominałem: jak coś Ci się zgubiło, to pomódl się do Antoniego. Tylko gdzieś tam, z tyłu, pozostaje (być może) świadomość, że wedle wiary chrześcijańskiej to Bóg nad tym panuje, a nie św. Antoni...
Dodam jeszcze, że w Mitologii Słowiańskiej Bogiem Słońca jest Swarożyc a Bogiem Zaświatów Weles. Światowit jako Bóg Stwórca był Bogiem podtrzymującym istnienie Wszechświata. Bogami podobnymi do Chrześcijańskich świętych byli natomiast Bogowie stworzeni przez Światowita.
W Słowiańszczyźnie modlitwa w dzisiejszym rozumieniu nie istniała. W miejsce modlitwy stosowano rytuał błagalny lub dziękczynny.
W wierze Chrześcijańskiej wierzą w Boga Wszechmogącego a w związku z tym istnieje pewna niekonsekwencja, ponieważ takiemu Bogu niepotrzebna powinna być modlitwa. Przecież On wszystko wie i widzi więc powinien dać wszystkim wszystko bez jakiegokolwiek proszenia. Skoro jednak czujemy że powinniśmy jednak prosić
czy też poprosić oznacza to, że możemy wpływać na Niego.
W pogaństwie wpływano na Bogów poprzez rytuał, by byli zadowoleni i lepiej dbali o to do czego zostali powołani.
Co do modlitwy poprzez Świętych to wiedza ezoteryczna tak to wyjaśnia. W jakiejkolwiek intencji byśmy się nie modlili, możemy to robić za pośrednictwem naszego Boga osobowego zwanego Ojcem lub Wyższą Jaźnią, możemy adresować modlitwy do Aniołów, Duchów Opiekuńczych, nie ma to znaczenia. Modlitwa i tak trafia do tego Aspektu Spektrum, które odpowiada za daną rzecz.
Między Chrześcijaństwem i Pogaństwem jest następująca różnica. Poganie widzieli Bóstwo w każdym skrawku materii, ożywionej lub nie. Szanowali wszystko jako Boga. Chrześcijaństwo nie ma tego szacunku. Bóg jest transcendentny a Pismo Święte informuje "czyń ziemie sobie poddaną".
Użytkownik Aidil edytował ten post 05.05.2014 - 19:02
Napisano 06.05.2014 - 10:31
Poganie widzieli Bóstwo w każdym skrawku materii, ożywionej lub nie. Szanowali wszystko jako Boga.
W bogactwie, wręcz przytłaczającej zawiłości i ciężkości zrozumienia kultów pogańskich (nieważne czy mowa o religiach tzw. pierwotnych, czy późniejszym politeizmie) nie ma mowy o tak płytko rozumianym panteizmie. Panteizm jest pomysłem dosyć późnym w historii religii, późniejszym chyba od politeizmu. Odsyłam do prac M. Eliadego czy zwłaszcza do prac W. Schmidta, który swojego czasu postawił mocną tezę o praobjawieniu monoteizmu pierwotnego (jako najstarszej religii ludzkości). Ta teza, chociaż słusznie krytykowana (Schmidt nagminnie popełniał anachronizmy, posługując się terminologią teologii chrześcijańskiej), do dziś utrzymuje swój "rdzeń". Ślady transcendentnego monoteizmu w religiach ludów tzw. pierwotnych do dziś żyjących są dosyć jednoznaczne.
O tzw. religii słowiańskiej nie wiadomo niestety nic, a wszystkie prace pretendujące do jakiejkolwiek naukowości jej odkrycia są oczywiście baśniami. Jedyne źródła są autorstwa pisarzy i podróżników chrześcijańskich, dlatego nie można ich traktować jako bazę źródłową do badań nad samą religią Słowian.
Napisano 06.05.2014 - 19:31
W wierze Chrześcijańskiej wierzą w Boga Wszechmogącego a w związku z tym istnieje pewna niekonsekwencja, ponieważ takiemu Bogu niepotrzebna powinna być modlitwa. Przecież On wszystko wie i widzi więc powinien dać wszystkim wszystko bez jakiegokolwiek proszenia. Skoro jednak czujemy że powinniśmy jednak prosić
czy też poprosić oznacza to, że możemy wpływać na Niego.
To raczej nie Bóg potrzebuje modlitwy, a chrześcijanin...
Napisano 06.05.2014 - 19:59
Religia słowiańska..."religię Słowian i ich mitologię rekonstruować można jedynie w oparciu o lakoniczne wzmianki w obcych źródłach kronikarskich lub późniejszych o przynajmniej kilkadziesiąt lat od momentu chrystianizacji źródłach rodzimych. Najczęściej są to krótkie relacje mające na celu przedstawienie swego rodzaju ciekawostek lub szkalowanie pogańskiego, bałwochwalczego kultu. Cennymi źródłami są m.in. ruska Powieść doroczna (kilka opisów kultu pogańskiego sprzed przyjęcia chrztu w 988), niemiecka Kronika Thietmara (opis połabskiej świątyni w Radogoszczy), czy czeska Kronika Czechów Kosmasa (dość zagmatwany opis wróżb wskazujący na istnienie grupy zajmujących się magią kobiet). Nieocenioną wartość ma dużo wcześniejszy od wymienionych tekst bizantyński autorstwa Prokopiusza z Cezarei. W swojej Historii Wojen opisał on zwyczaje Słowian, którzy w VI wieku poczęli atakować Cesarstwo Bizantyńskie. Kilka zdań poświęcił on także ich wierzeniom. Sporo wzmianek na temat religii pogańskiej znaleźć można w źródłach dotyczących Rusi i Połabia. Swoistą białą plamę stanowi natomiast Polska. Pierwsi kronikarze, Anonim zwany Gallem i Wincenty Kadłubek, nie wykazywali w zasadzie żadnego zainteresowania religią przedchrześcijańską. Nawet przy okazji wspominania o reakcji pogańskiej w latach 30. XI wieku ignorowali jej religijne podłoże. Zainteresowanie rodzimym pogaństwem wzrosło w późnym średniowieczu. Informacje na temat imion bogów i miejsc kultu podał Jan Długosz, jednak nie mają one większej wartości źródłowej. Wątpliwe aby autor ten korzystał z wiarygodnych, starszych źródeł – przekazywał raczej zniekształcone rozumienie pogaństwa w 500 lat od chrystianizacji."
Tyle wiki. Nie jest to wyrocznia, ale pokrywa się z wieloma publikacjami na ten temat. Nie ma religii słowiańskiej, są religie słowiańskie, od tego trzeba zacząć. Wierzeń mogło być tyle ile plemion na tym terenie.
Napisano 09.05.2014 - 08:55
kult świętych nie tylko nie przybliża chrześcijaństwa do pogaństwa, a wręcz bardzo drastycznie go od niego oddala.
Tak... bo naśladowanie ludzi dobrych jest złe... pokrętna i chora logika typowa dla faryzeuszy.
"Pokrętna i chora logika typowa dla faryzeuszy" Tobie również można by to przypisać.
Naśladowanie ludzi dobrych jest ze wszech miar pożyteczne a kult świętych tym przybliża chrześcijaństwo do pogaństwa, że oddajemy cześć Bogu poprzez jego emanacje tak jak w pogaństwie. W chrześcijaństwie zamiast pomniejszych bóstw pogańskich mamy świętych i to jest przedmiotem dyskusji.
A teraz odniosę się do pejoratywnego używania słowa "Faryzeusz". Faryzeusze w przeciwieństwie do arystokratycznych Saduceuszy byli przedstawicielem warstwy średniozamożnej po dzisiejszemu byli to biznesmeni. Mieli duże poparcie ze strony szerokich mas ludowych i dzięki nim przetrwało żydostwo po klęsce Powstania. Byli to ze wszech miar pozytywni ludzie ale chrześcijaństwo zwalczało ich gdyż Faryzeusze mieli duże poparcie ludu.
Przerażające jest to że ludzie mianują pośmiertnie innych ludzi "świętymi" i każą innym "wtajemniczonym" masą ludzkim modlić się do owego "świętego", autorytety nie istnieją, każdy nawet najczystszy z najczystszych człeków ma coś za uszami i nie jest to nic złego bo jesteśmy tylko i aż ludźmi, ale wszystko co w nas dobre powinno wywodzić się ze świadomej myśli wydobywającej się z naszej mózgownicy, Własnej i niezależnej myśli, podporządkowane jedynie Własnemu sumieniu/moralności/empatii i nikt cię tego nie nauczy, naśladowanie innych nie uszlachetnia bo w ten sposób zatraca się własne kolory.
Szacunek dla osób wybitnych jest czymś normalnym. Kościół niejako administracyjnie wywyższa niektórych ludzi dając im tytuł świętych czyniąc ich tym samym przedmiotem kultu po przez "wynoszenie na ołtarze".
W pogaństwie było podobnie tylko, że nie odbywało się to po przez decyzję funkcjonariuszy religijnych a poprzez naturalną akceptację danej osoby przez wszystkich członków kultu. Z reguły byli to królowie, kapłani i bohaterowie, czyli ci którzy zrobili coś dobrego dla swojej społeczności.
Dawniej wierzono w bezpośrednią ingerencję Boga w życie człowieka więc jeśli ktoś dokonywał czynów wybitnych to widziano w tym dzieło Boga i tym samym człowiek dokonujący wyniosłych, heroicznych czynów wynoszony był do rangi bóstwa.
To upodabnia właśnie chrześcijaństwo do pogaństwa.
Poganie widzieli Bóstwo w każdym skrawku materii, ożywionej lub nie. Szanowali wszystko jako Boga.
W bogactwie, wręcz przytłaczającej zawiłości i ciężkości zrozumienia kultów pogańskich (nieważne czy mowa o religiach tzw. pierwotnych, czy późniejszym politeizmie) nie ma mowy o tak płytko rozumianym panteizmie. Panteizm jest pomysłem dosyć późnym w historii religii.....
Nazwa panteizm pochodzi od greckiego słowa wszystko i rzeczywiście pogaństwo nie było panteistyczne w rozumieniu, że wszystko jest Bogiem. W pogaństwie wszystko jest przeniknięte duchem (energią) nawet materia nieożywiona. Stąd szacunek dla wszystkich przejawów życia i materii. Chrześcijaństwo jako religia wyemancypowana z Judaizmu przeniosła w swojej praktyce jego arogancję i stwierdzenie "czyń ziemie sobie poddaną" przeniosło to do praktyki jako bezwzględną, rabunkową eksploatację ziemi.
Napisano 09.05.2014 - 11:35
A teraz odniosę się do pejoratywnego używania słowa "Faryzeusz". Faryzeusze w przeciwieństwie do arystokratycznych Saduceuszy byli przedstawicielem warstwy średniozamożnej po dzisiejszemu byli to biznesmeni. Mieli duże poparcie ze strony szerokich mas ludowych i dzięki nim przetrwało żydostwo po klęsce Powstania. Byli to ze wszech miar pozytywni ludzie ale chrześcijaństwo zwalczało ich gdyż Faryzeusze mieli duże poparcie ludu.
Generalnie faryzeusze to głównie odłam poglądów religijnych hebrajczyków, który przyjmował wiarę w zmartwychwstanie, nieśmiertelną duszę, przyjście Mesjasza. Niemal dosłownie odczytywali Pismo, okazywali mu wyjątkową wierność (czyli nie rób zbyt wiele kroków w szabat itd).
A chrześcijanie walczyli z nimi raczej dlatego, że byli ogólnie dość butni przez swoją znajomość Pisma, oraz to, że zakazywali uzdrawiania i głoszenia w szabat, o czym masz wzmianki w Piśmie.
W pogaństwie było podobnie tylko, że nie odbywało się to po przez decyzję funkcjonariuszy religijnych a poprzez naturalną akceptację danej osoby przez wszystkich członków kultu. Z reguły byli to królowie, kapłani i bohaterowie, czyli ci którzy zrobili coś dobrego dla swojej społeczności.
Dawniej wierzono w bezpośrednią ingerencję Boga w życie człowieka więc jeśli ktoś dokonywał czynów wybitnych to widziano w tym dzieło Boga i tym samym człowiek dokonujący wyniosłych, heroicznych czynów wynoszony był do rangi bóstwa.
Poproszę o źródło tejże informacji, rzetelne. Bo mi się wydaje, że niewiele wiemy o tym co i jak robili poganie i co uznawali...
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych