Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy kultem Jana Pawła II wracamy do pogaństwa.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
47 odpowiedzi w tym temacie

#31

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

A chrześcijanie walczyli z nimi raczej dlatego, że byli ogólnie dość butni przez swoją znajomość Pisma (chodzi o Faryzeuszy)

 

Poproszę o źródło tejże informacji, rzetelne. Bo mi się wydaje, że niewiele wiemy o tym co i jak robili poganie i co uznawali...

 

 

To że Faryzeusze byli "butni" wiemy z propagandy chrześcijańskiej chcącej uzasadnić swoją niechęć do Żydów.

Zaś to, że nie wiemy co robili Poganie to odpowiem w ten sposób, że od tego są studia porównawcze. Polecam "Złotą gałąź" Frazera i wiele innych. W naszej polemice w końcu bardzo towarzyskiej nie musimy chyba stosować kryteriów pracy naukowej. Jest to wymiana myśli dość swobodna i każdy pisząc "z głowy" opiera się jednak na książkach, które przeczytał i to myślę wystarczy. Dyskutujemy z opiniami a nie prowadzimy dysputę naukową. Rzetelna wypowiedź broni się sama bo wielu z nas ma jednak wiedzę w temacie który poruszamy.


Religia słowiańska..."religię Słowian i ich mitologię rekonstruować można jedynie w oparciu o lakoniczne wzmianki w obcych źródłach kronikarskich lub późniejszych o przynajmniej kilkadziesiąt lat od momentu chrystianizacji źródłach rodzimych....

......Nie ma religii słowiańskiej, są religie słowiańskie, od tego trzeba zacząć. Wierzeń mogło być tyle ile plemion na tym terenie. 

 

 

To wszystko prawda ale jednak wiadomo iż z całej Słowiańszczyzny a nawet Ludy Bałtyckie i Germanie przybywali na Wolin by oddać cześć Światowitowi.

Świadczy to wspólnym mianowniku wierzeń wydających się dzisiaj tak różnymi.

U Białczyńskiego czytałam, że została napisana (już nie pamiętam przez kogo ale może znajdę) Historia Polski przeznaczona dla Królów wybieranych w takcie wolnej elekcji. Miała na celu zaznajomienie przyszłych władców z Polską i jej zwyczajami, były w niej opisane wierzenia pogańskie bardzo żywe jeszcze wtedy na polskiej wsi. Zaginęła ona ale była i na nią się też powoływano pisząc na ten temat.

Perun, Swaróg mają swoje odpowiedniki w całej Słowiańszczyźnie i te same atrybuty. Ich pochodzenie jest indoeuropejskie tak twierdzą Gieysztor, Bruckner i Białczyński (sanskryckie svár - niebo/raj, perskie χvar - słońce) świadczy to o starożytności i powszechności tych Bogów.

Niemniej trudno jest więc się nie zgodzić z twierdzeniem o lokalnych odmianach wierzeń.


Warto dodać że w legendach ludowych święci nabierali pozycji bóstw mających swoje humory. Rabelais narzekał w XVI wieku, że francuscy wieśniacy wprawdzie modlili się do Walentego w razie epilepsji, i jakiegoś innego gdy komuś pojawi się na skórze róża, ale interpretowali to patronowanie w ten sposób, że ci święci te choroby wywołują jeśli im czymś uchybić, i modlitwa w chorobie jest raczej formą przebłagania.

 

 

Pogańscy Bogowie byli stronniczy i nie obiektywni, podobnie też Jahwe był mściwy i zazdrosny, ludzie w tamtym okresie, także byli skłonni do zemsty i trudno przychodziło im wybaczenie.  Święci zaś oczekiwali od swoich wyznawców modlitw oraz poważania.

 

Dzisiejsi Bogowie są ideałami wybaczającymi i pełnymi miłości ale też często pojawiają się proroctwa wieszczące kataklizmy  jeśli się nie poprawimy.

Wytłumaczenie tych proroctw jest raczej już nie chrześcijańskie, jest kojarzone z karmą która musi się  "rozładować". Tutaj pojawia się miejsce na nasze działanie, ponieważ to my możemy odmienić świat dobrym postępowaniem, zlikwidować złą karmę i tym samym nie dopuścić do kataklizmu. My mamy to zrobić nie zaś dobry i wybaczający Bóg on jest z boku, obserwuje nas ale działać musimy my sami.


Użytkownik Aidil edytował ten post 09.05.2014 - 15:52

  • 0



#32

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6711
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Aidil@ pozwolisz?

  Nie mam zamiaru Cię pouczać, ale popełniasz zasadniczy błąd. Światowid to błędna nazwa, no i wyspa Wolin nie była takim centrum, a wyspa Rugia. Rozpowszechniona w wielu niefachowych publikacjach forma Światowid pochodzi od Joachima Lelewela, który inspirując się wyglądem odkrytego w 1848 roku posągu ze Zbrucza zapisane po łacinie imię Svantevit rozszyfrował błędnie jako Światowid, co miało znaczyć „patrzący w cztery strony świata”

  Świętowit (połabskie: Svątevit; prawdop. ze "święty" – dawniej tyle co "potężny" i "wit" – "pan" / Svęto-vitъ - irańsko-balto-słowiańskie) – główne bóstwo czczone przez plemię Słowian połabskich – Ranów, zamieszkujące na wyspie Rugii w grodzie Arkona. Relacja duńskiego kronikarza Saxo Gramatyka zawarta w dziele Gesta Danorum podaje, że w tamtejszej świątyni przedstawiać boga miał posąg olbrzymiej, antropomorficznej istoty o czterech twarzach. Lewą ręką wsparty był na boku, a w prawej trzymać miał róg, który kapłan podczas świąt napełniał miodem w celu odprawienia wróżb[1]. Atrybutem Świętowita był miecz, a świętym zwierzęciem biały koń, którym posługiwano się przy wróżbach przed wyprawami wojennymi; ruch konia lewą nogą miał oznaczać klęskę, prawą zaś zwycięstwo.

  Piszą o tym Kępiński i Strzelczyk w swoich publikacjach. Główny opis pochodzi jednak od Saxo Gramatyka, duńskiego średniowiecznego historyka i kronikarza oraz sekretarza biskupa Absalona, który to biskup był odpowiedzialny za zniszczenie arkońskiego posągu.





#33

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Aidil@ pozwolisz?

  Nie mam zamiaru Cię pouczać, ale popełniasz zasadniczy błąd.

 

Masz rację Rugia a nie Wolin.  Co do imienia Boga też masz rację inne jego imiona to Światłowił czyli ten co uwił światło, uwić w starożytnej słowiańszczyźnie było to samo co stworzyć, począć. Do dzisiaj funkcjonuje zwrot powić czyli urodzić.

Świętowit od słowa rdzenia SWĄT  SWĘT od niego pochodzą takie słowa jak świat, świt, światło, świętość oraz wit pochodzą od niego słowa wiedzieć. widzieć, wiedza z tego samego źródła pochodzi sanskryckie słowo Wedy.   

Istowie utożsamiani z Bałtami lud zamieszkujący południowo-wschodnie wybrzeża Bałtyku opisany przez Tacyta (98 r ne) nazywali go Swaistikos, Szweigsdukkis (świecący) pisał o tym ksiądz Jan Małecki (1551) za Agendą Pruską (1530).


Użytkownik Aidil edytował ten post 09.05.2014 - 21:30

  • 0



#34

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

 

Może zawrócimy do tematu tego tematu? Jeśli idzie o kult świętych, to go ustanowiono dla wygody: prostaczkowie nie byli w stanie ogarnąć, że bóg wie wszystko i może wszystko. Onieśmielało ich też zawracanie mu tyłka swoimi sprawami, nie czuli się godni. Więc dostali posłańców dla wygody swojej i lokalnego księdza. Tylko trochę im się to spod kontroli wyrwało...

 

Co do JPII w roli świętego, to proponuję byście zapytali rodziny i znajomych, dlaczego został świętym. 99% udzieli odpowiedzi gombrowiczowskiej: "bo wielkim Polakiem był!". Ponoć miał KRK w planach go poćwiartować i rozesłać po parafiach w formie relikwii, ale chyba zrezygnowali. Swoją szosą jak pierwszy raz o tym pomyśle usłyszałem, to zacząłem się zastanawiać, gdzie trafiłby błogosławiony zwis. Może do parafii św. Judy od spraw beznadziejnych? Co roku ludzie wydają grube miliardy na zwiso-powiększacze i zwiso-prostowniki, więc teraz by wydali na pielgrzymki i modlitwy intencyjne...


  • 0



#35

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szanowny Użytkownik powyżej daje tylko kolejny przykład, jak antyklerykałowie walczą głównie ze swoimi urojonymi wizjami Kościoła, nie zaś z rzeczywistym Kościołem i Magisterium. Dlatego spróbuję naprostować błędne wyobrażenie przedstawione w wypowiedzi powyżej. Kult świętych jest podbudowany nie tylko Tradycją, ale samym Słowem. Myślę, że ten prosty tekst rozwieje wszystkie wątpliwości, że zdanie "ustanowiono dla wygody: prostaczkowie nie byli w stanie ogarnąć, że bóg wie wszystko i może wszystko. Onieśmielało ich też zawracanie mu tyłka swoimi sprawami, nie czuli się godni. Więc dostali posłańców dla wygody swojej i lokalnego księdza. Tylko trochę im się to spod kontroli wyrwało..." jest nieprawdziwe.

 

Beatyfikacja i kanonizacja Jana Pawła II z drugiej strony jest pełna niejasności, dziwnych zagrywek części "Watykanu" i rażących naruszeń procedur. Z tym nie można się nie zgodzić. Polecam, m.in. lekturę: http://www.bibula.com/?p=74504

 

Pozdrawiam i życzę nie wymyślania swoich przeciwników pod nazwami naprawdę istniejących instytucji i religii.

 

Biblijne podstawy kultu świętych

W Piśmie Świętym w zasadzie nie ma bezpośrednich odniesień do czci oddawanej świętym, choć z drugiej strony słowa oznaczające „świętość” i „święty” (związane z semickim rdzeniem k-d-sz-) występują w Starym Testamencie 830 razy, w tym blisko 350 razy w Pięcioksięgu. W Nowym Testamencie temu semickiemu terminowi odpowiada kilka słów greckich: hosiótes, hagiótes, hagiosyne, hagiasmós i najbardziej rozpowszechnione z nich hágios (ok. 230 razy) oraz hósios i hierós. Wszystkie te wyrazy oznaczają różny stopień świętości, odnoszący się zarówno do Boga, jak i do ludzi.

W sumie można znaleźć w obu częściach Biblii trochę miejsc, które wskazywałyby na jakieś zalążki przyszłego kultu. Można tu wspomnieć o zawartym w Księdze Kapłańskiej dwukrotnie powtórzonym wezwaniu, skierowanym przez Jahwe do Mojżesza i narodu wybranego: „Uświęćcie się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Ja Jahwe, Bóg wasz!” (11,44; 20,7). I przypomnienie tej myśli w 1. Liście św. Piotra Apostoła: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1,16). Ponadto na kartach zwłaszcza Nowego Testamentu mamy wypowiedzi Pana Jezusa o wielkich postaciach patriarchów i proroków Starego Przymierza, przebywających u Boga żywego (Mk 12,27), o Dawidzie przemawiającym w Duchu Świętym (Mk 12,36) itp., a więc pełniących rolę zbliżoną do tej, jaka jest udziałem świętych.

Stwierdzenia te nie odnoszą się wprawdzie bezpośrednio do kultu świętych w dzisiejszym rozumieniu tego pojęcia, ale są raczej apelami o powszechne dążenie do świętości, a więc doskonałości duchowej i jak najdokładniejszego naśladowania Pana przez każdego wierzącego, niemniej jednak można z tego wyciągnąć pewne wskazówki co do oddawania szczególnej czci tym wszystkim, którzy najlepiej i najpełniej zastosowali się do tego Bożego wezwania.

W Nowym Testamencie można dostrzec pewne ślady początku czci świętych. Pochwały, jakie daje sam Jezus św. Janowi Chrzcicielowi (Mt 11, 7-11), cześć, z jaką św. Paweł wyraża się o Abrahamie (Rz 4, 18-22) i Melchizedeku (Hbr 5, 7; 7, 1-4), genealogia Dawida jako prarodzica Jezusa Chrystusa (Mt 1, 1-17; Łk 3, 23-38), podziw dla bohaterskiej śmierci św. Szczepana (Dz 6-7) - wszystko to naprowadza na wiarę pierwotnego Kościoła, że osoby te są nie tylko zbawione i cieszą się chwałą w niebie, ale że mają także moc wspierania swoich braci na ziemi przez orędownictwo za nimi.

Wizerunki Najświętszej Maryi Panny w katakumbach przedstawiające Ją w aureoli, w postawie siedzącej na tronie, są pierwszym wyraźnym śladem Jej kultu w chrześcijaństwie. Sobór powszechny w Efezie (431), zwołany w obronie tytułu Boskiego Macierzyństwa Maryi, przyczynił się do rozszerzenia i pogłębienia kultu Maryi. Od tego czasu Kościół zaczyna obchodzić święta ku Jej czci i stawiać świątynie ku Jej chwale. Poeci chrześcijańscy układają hymny i publiczne modlitwy, które wchodzą także do liturgii.

Spośród świętych na pierwszym miejscu doznają czci męczennicy. Pilnie spisuje się okoliczności ich śmierci w tak zwanych Aktach męczeństwa, stawia się im nagrobki, sprawuje się na ich grobach obrzędy liturgiczne, wzywa się ich pośrednictwa. Od IV w. natrafiamy na wyraźne ślady kultu wyznawców. Do pierwszych, którzy zasłużyli sobie w Kościele na kult publiczny, należeli św. Hilary z Poitiers (+ 368), św. Ambroży (+ 397) i św. Marcin (+ ok. 397-401) na Zachodzie, a na Wschodzie: św. Paweł Pustelnik (+ 342), św. Antoni Pustelnik (+ 356), św. Efrem (+ 373) i św. Bazyli (+ 379).

Kult świętych znany jest w Kościele od pierwszych wieków. Na początku oddawano cześć męczennikom, którzy w najpełniejszy sposób, czyli oddając własne życie dawali świadectwo o Chrystusie. Kult był ściśle związany z miejscem męczeńskiej śmierci lub grobem męczennika i stąd miał charakter lokalny. W miejscach męczeńskiej śmierci budowano małe pomniki w formie ołtarza lub małego nagrobka. Nazywano je aedicula lub tropaion, czyli znak zwycięstwa. Chrześcijanie gromadzili się przy tych miejscach na wspólnych modlitwach, a przede wszystkim na Eucharystii. Pierwszym męczennikiem, któremu oddawano cześć w sposób kultyczny był prawdopodobnie biskup Smyrny św. Polikarp, zamęczony około 155 roku. Z czasem małe grobowce zostały zamienione na ołtarze i kościoły, które zwykle dedykowano męczennikom związanym z tym miejscem. W późniejszych wiekach do grona świętych dołączyli także wyznawcy, dziewice, pasterze, doktorzy.

Wszystkie grupy świętych na różny sposób uzupełniają misterium Chrystusa, są Jego manifestacją i autentycznymi świadkami. Święci są miejscem spotkania między zbawczym działaniem Chrystusa i mistycznym działaniem Jego Kościoła. Nie stanowią oni tylko ozdoby historii Kościoła, ale należą do jego istoty. W świętych objawia się pełnia miłości Boga do człowieka. Stąd cześć oddawana świętym jest uwielbieniem Boga. Ich życie będące nieustannym świadectwem Bożej miłości jest także znakiem obecności Boga w Kościele. Święci poprzez wierność Bogu, wypełnianie Jego woli sprawiają, że Bóg zajmuje miejsce we wszystkim i wszystko odnajduje się w Bogu. W ten sposób realizuje się i wypełnia Królestwo Boże na ziemi. Podkreślają to modlitwy liturgiczne, zwłaszcza prefacje: w świętych jaśnieje chwała Boża, ukazują cuda Bożej łaski. Święci ukazują nam najpełniejszą drogę do całkowitego zjednoczenia z Bogiem i są potwierdzeniem prawdy Ewangelii.

Prawdziwy kult świętych w Kościele wyraża się w oddawaniu czci, naśladowaniu ich wiary i miłości i przyzywaniu ich pomocy i wstawiennictwa. W oddawaniu czci nie można jednak zatrzymać się na osobie świętego, lecz trzeba w nim i w jego życiu widzieć jedynego dawcę świętości, czyli Boga. Każdy święty uczestniczy przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem w świętości Boga. Stąd w liturgii nie modlimy się bezpośrednio do świętych, ponieważ oni sami z siebie nic uczynić nie mogą, ale modlimy się przez wstawiennictwo świętych do Boga, jedynego dawcy zbawienia.

W każdą niedzielę w czasie Eucharystii wyznajemy wiarę w "świętych obcowanie". Co to oznacza? Jak zaznaczył Sobór Watykański II w Konstytucji Lumen gentium:

Dopóki Pan nie przyjdzie w majestacie swoim, a wraz z Nim wszyscy aniołowie, dopóki po zniszczeniu śmierci wszystko nie zostanie Mu poddane, jedni spośród Jego uczniów pielgrzymują na ziemi, inni, dokonawszy żywota, poddają się oczyszczeniu, jeszcze inni zażywają chwały, widząc «wyraźnie samego Boga troistego i jedynego, jako jest». Wszyscy jednak, w różnym stopniu i w rozmaity sposób, złączeni jesteśmy wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego i ten sam hymn chwały śpiewamy Bogu naszemu. Wszyscy bowiem, którzy należą do Chrystusa, mając Jego Ducha, zrastają się w jeden Kościół i zespalają się wzajemnie ze sobą w Chrystusie (nr 49).

Tajemnica świętych obcowania odzwierciedla nie tylko pochodzenie, ale i naturę Kościoła. Chrystus jest Głową Kościoła zarówno zadośćcierpiącego w czyśćcu, tryumfującego w niebie, jak i walczącego na ziemi. Jest to ten sam Kościół Jezusa Chrystusa, który funkcjonuje w trzech wymiarach. Istotą nieba jest wspólnota zbawionych w komunii "życia i miłości". Jest to jednocześnie stan pełni wszystkiego, pełni życia. Jako pojęcie eschatologiczne oznacza wieczne zbawienie po śmierci lub "bycie z Chrystusem" (Flp 1, 23), wspólnotę z Nim.

Do Kościoła niebiańskiego należą wszyscy święci w niebie wraz z Matką Bożą, Maryją, i aniołami. Wstawiennictwo świętych utwierdza "Kościół świętości" przez zasługi, które zdobyli oni na ziemi. Sobór Watykański II przypomina, że istnieje ich "braterska troska" o nas. To jest patronat wszystkich zbawionych nad ich braćmi pielgrzymującymi do wieczności. Kult świętych to wyraz aktywnej więzi nieba z ziemią. Skuteczne staje się zatem wstawiennictwo świętych za nami.

Obcowanie świętych to wzajemna wymiana darów duchowych między niebem, czyśćcem a ziemią. Wzajemnie udzielanie się dóbr duchowych realizuje się przez modlitwę, sakramenty (szczególnie Eucharystię) i odpusty.

Skąd wziął się kult świętych w Kościele?

W najwcześniejszym okresie chrześcijaństwa cześć odbierała przede wszystkim Najświętsza Maryja Panna jako Matka Pana Jezusa – Wcielonego Słowa. Dość szybko też zaczęto czcić aniołów, a zwłaszcza archaniołów Michała oraz Gabriela i Rafała. Pod koniec I wieku nowa religia przekroczyła granice Palestyny i zaczęła się rozszerzać na całe Cesarstwo Rzymskie, co bardzo szybko pociągnęło za sobą prześladowania, niekiedy bardzo krwawe i wtedy też niemal natychmiast zrodził się kult męczenników. Prawdopodobnie najpierw, bo już w II w., nastąpiło to na Wschodzie, gdzie wiara Chrystusowa się narodziła i gdzie przez długi czas miała najwięcej wyznawców, podczas gdy na Zachodzie okres ten przypada na przełom II i III w., a może nawet później, a więc w zasadzie pod koniec prześladowań.

Na początku wcale nie musiało to oznaczać czci oddawanej konkretnym osobom, znanym z imienia i nazwiska, ale raczej:

• troskę o groby męczenników

• pamięć o męczennikach w modlitwie

• wspominanie ich w czasie liturgii eucharystycznej

Kult w postaci zbliżonej do dzisiejszej, tzn. wobec osób znanych przynajmniej z imienia zrodził się nieco później, np. w miarę okresowego słabnięcia prześladowań, gdy publiczne okazywanie czci zamęczonym współwyznawcom nie groziło już takimi cierpieniami.

Gdy w 313 r. dekret cesarzy Konstantyna i Licyniusza położył kres prześladowaniom, kult świętych był już mocno ugruntowany w całym Kościele, ale wraz z ustaniem represji rozpoczął się nowy jego etap – odtąd czczono już nie męczenników (oczywiście poza tymi z wcześniejszych lat), ale tzw. wyznawców:

• ojców apostolskich (pierwsze pokolenie pisarzy chrześcijańskich współczesne bądź Apostołom, bądź ich bezpośrednim uczniom i następcom),

• ojców Kościoła (pisarzy chrześcijańskich późniejszych wieków),

• biskupów,

• pustelników,

• ascetów,

• dziewice,

• wdowy i pokutnice.

Oprócz Kościoła katolickiego swoich świętych mają także chrześcijanie wschodni (prawosławni i Kościoły niechalcedońskie) i starokatolicy, podczas gdy protestantyzm zdecydowanie odrzuca kult świętych, uważając, że nie ma on podstaw biblijnych, a ponadto może prowadzić do ubóstwienia człowieka i przesłonięcia Boga.

 

Za: http://pierzchalski....&id=07-01&t=126


  • 0



#36

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

 

Pisałem o tym w innym temacie, ale jeśli poszukasz w biblii dostatecznie długo, i zastosujesz dostatecznie dużo naciąganej logiki, to uzasadnisz wszystko. Jezus nigdzie nie mówił o kulcie świętych, za to dużo mówił o tym, że przez niego wiedzie droga do boga. O czczeniu różnych bałwanów też jest sporo w biblii, tylko z jakiegoś powodu KRK pomija te kawałki wstydliwym milczeniem, jak się mówi o tym w kontekście kultu świętych, obrazów, czy innych relikwii...


  • 0



#37

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak jak już pisałem, prezentowane powyżej stanowisko jest urojeniem i nie ma odbicia w rzeczywistości; lub też je prezentujący nie chce przyjąć rzeczywistości do swojej wiadomości. Jest przygniatająca ilość literatury obalająca prymitywne podejście niektórych: "kult świętych to pomysł dla ciemnych mas i w ogóle bałwochwalstwo, bo Jezus mówił inaczej". Kult świętych nie jest w żadnej mierze bałwochwalstwem, co tłumaczy każdy katechizm i samo Magisterium. Ze swojej strony mogę polecić chyba najlepszy katechizm jaki kiedykolwiek został napisany, mianowicie "The Faith of Our Fathers" kardynała Gibbonsa. Absolutny klasyk, który moim zdaniem powinien być podstawą nauczania katechetycznego.

Na potrzeby ograniczonego miejsca forum, coś prostszego:

 

 

 

Kult świętych

W Kościele Katolickim szczególną czcią otaczamy świętych. Niestety, wiele osób spoza KK zarzuca nam z tego powodu między innymi ( cytuję z komentarzy): nekrofilię (!), nekromancję, praktyki spirytystyczne, okultyzm i bałwochwalstwo, zupełnie nie rozumiejąc czym jest kult świętych.  Postaram się wyjaśnić czym on jest w sposób jak najbardziej prosty,  mając świadomość, że dla wielu osób spoza KK jest to problem dość zawiły.

Kiedy wybieram się w drogę  nieznaną i daleką, lecz najważniejszą w życiu, od której zależy moja przyszłość, muszę się do niej dobrze przygotować. Pragnę poznać  jak najlepiej jej cel, więc czytam o nim, szukam map, ale nie mam pewności, czy te źródła są aktualne i zawierają prawdziwe dane. Lepiej, jeśli dodatkowo zapytam się kogoś, kto zna drogę, jednak nie mam nadal pewności, czy ta osoba powie mi prawdę i wskaże dobry kierunek. Najlepiej więc znaleźć sobie przewodnika, ale by uniknąć fałszywego, który oszuka i wyprowadzi na manowce, staramy się dowiedzieć, kto ze znajomych i zaufanych osób był już tam aby  poprosić go o pomoc. Najchętniej wybieramy krewnych i przyjaciół, lecz najwięcej zaufania mamy do matki,  ponieważ ona jest najbardziej troskliwą opiekunką,  zatem z nią będzie nam najlepiej i najbezpieczniej dotrzeć do celu.
Jeśli przyjmiemy, że celem   jest niebo i nasz Ojciec – Bóg, to tym, kto chce nas zwieść, byśmy nie dotarli do Niego  jest Szatan, który ma wśród ludzi  swoich pomocników, próbujących nas  źle skierować, oszukać i wyprowadzić na bezdroże, gdzie zginiemy bez pomocy, jeśli nie odnajdziemy właściwej drogi. Odnalezienie jej w porę nieraz jest niemożliwe, jeśli za daleko się oddalimy, ponieważ możemy nie zdążyć -  zanim dotrzemy może zakończyć się podarowany nam  przez Boga czas. Po co zatem ryzykować? Lepiej wybrać osobę pewną, która doskonale zna drogę i mamy do niej zaufanie. Taką  najlepszą przewodniczką jest  Maryja, Mama Jezusa, której powierzył nas Zbawiciel umierając na krzyżu. W drodze możemy spotkać  także innych zaufanych pomocników – patronów i wybranych świętych. Im ich będzie więcej, tym pewniej i łatwiej będzie  się nam wędrować.
Rodzice, wybierając nam imię chrzestne, wybrali także w tym momencie patrona, który wspierać nas będzie i modlić się z nas, byśmy także dotarli do Boga. Niekiedy rodzice dają dziecku więcej imion. Wybieramy je sobie także przystępując do sakramentu bierzmowania, ale i często sami dodatkowo obieramy sobie jakiegoś świętego lub błogosławionego za wzór do naśladowania, zafascynowani jego „receptą na świętość”. Są także święci „ specjaliści”- np. św. Kamil, orędujący za nami w czasie choroby, św. Krzysztof – patron kierowców i podróżujących, św. Józef  - patron stolarzy i cieśli. Św. Łukasza obrali sobie za opiekuna lekarze, a św. Walentego zakochani i osoby chorujące na choroby nerwowe i psychiczne. Św. Barbarę szczególnie proszą o opiekę górnicy oraz  osoby pracujące w niebezpiecznych warunkach pod ziemią.  Chorzy na choroby gardła oraz osoby, dla których gardło jest narzędziem pracy szukają pomocy u św. Błażeja. Lubimy nosić z sobą wizerunki naszych niewidzialnych opiekunów, ale czy rzeczywiście modlimy się do nich – do wizerunków - obrazków, obrazów i rzeźb?
Nie! One pełnią dokładnie tę samą funkcję co fotografia kochanej osoby. Nie kochamy jej, a osobę, którą ona przedstawia. Fotografia  przypomina jedynie o niej. Figurka Maryi przypomina nam Matkę Jezusa i Jego samego. Otaczamy ją czcią ze względu na Jezusa – naszego Zbawiciela. Ona nie tylko Go urodziła i wychowała, ale i była Jego najwierniejszą uczennicą. Podziwiamy Jej uczciwe, poświęcone Bogu życie i jak Ona pragniemy dotrzeć do nieba. Jesteśmy pewni, że naśladując Ją  i prosząc  o pomoc w dotarciu do Boga, dotrzemy do Niego.  Ktoś mądry  powiedział, że Bóg jako Duch jest niewidzialny dla nas, ale możemy Go dostrzec w twarzach świętych. To oczywiście przenośnia, ale  tę mądrość zilustrował autor obrazu św. Rodziny w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu – który Bogu Ojcu dał rysy twarzy św. Józefa, opiekuna i przybranego Ojca Pana Jezusa. Każdy święty jak lustro odbija w pewnym sensie  światłość i miłość  Boga. Św. Józef jest tego pięknym przykładem – obrazem Bożej Opatrzności, opieki i troskliwości, bezgranicznej i pełnej poświęcenia bezinteresownej czystej miłości do Jezusa i Swej Małżonki.
Święci, do których zwracamy się o pomoc w uproszeniu u Boga jakiejś łaski,   są jedynie naszymi „ reprezentantami’ w niebie przed tronem Pana Boga. To On rozdziela  Swe łaski, potrzebne nam do życia ziemskiego i wiecznego. Święci i błogosławieni mogą dla nas stanowić wzór do naśladowania sposobu dotarcia do nieba. Nie ma w tym niczego złego, że próbujemy kroczyć ich sprawdzoną drogą  - jak nie jest niczym zdrożnym korzystanie z szablonów i wzorników. Panie dobrze wiedzą, że jeśli chcemy wydziergać na drutach jakiś   sweter wykonany  pięknym, lecz skomplikowanym splotem, który spodobał się nam w swetrze koleżanki, musimy poprosić ją o wyjaśnienia i „ receptę” na jego wykonanie, inaczej nasze nieudane próby zniechęcą nas  do tego zajęcia, bo efekt, jaki osiągnęliśmy, daleki jest od wzorcowego.
Zatem – korzystajmy z pomocy świętych, naśladujmy ich, nie bójmy się uczcić ich relikwii. On są jak bohaterowie znani nam z historii, których groby i pomniki szanujemy,  w ten sposób wyrażając wdzięczność za ich zasługi dla naszego kraju i pragniemy, by o nich pamiętały następne pokolenia.

Za: http://www.fronda.pl...tych,25994.html

 

Coś o bałwochwalstwie: http://www.kchds.pl/...-pl/kkb-2-3.htm

 

Kult świętych zamienia się w bałwochwalstwo, gdy w sposób bezpośredni zaczniemy modlić się do jakiegoś człowieka, jakby sam był bogiem. Jeśli odrzuca się treść Magisterium, imputując mu swoje wymyślone treści, mówiąc, że się je krytykuje, to tylko ciężki - acz powszechny - przypadek urojenia (zaburzenia treści myślenia polegające na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość).


Użytkownik Mr. Mojo Risin' edytował ten post 22.06.2014 - 08:52

  • 0



#38

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

 

Pozwolę sobie na drobne cytaty, bo widzę, że nadal nie kumasz mojego punktu widzenia:

 

Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus

 

(1Tym.2:5)

Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

 

(Jan 14:6)

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych. Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec.

 

(Jan 10:1-7).


  • 0



#39

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rozumiem Twój punkt widzenia, dlatego odsyłam do  tekstówrozwiewających Twoje wątpliwości opierające się na źle zrozumianym Piśmie i niewłaściwej interpretacji istoty kultu świętych (święci nie biorą Boga za zakładnika, zmuszając go do zbawienia jeszcze żyjących; ani nadprzyrodzone bożki). Oczywiście, tylko krótkie i nieskomplikowane teksty, ale podałem również chyba najlepszy katechizm jaki kiedykolwiek został napisany.

 

Pozdrawiam.


Użytkownik Mr. Mojo Risin' edytował ten post 22.06.2014 - 09:41

  • 0



#40

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kult święty w biblii ma jednak wątłe podstawy. Bo fragmenty "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” oraz Uświęćcie się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Ja Jahwe, Bóg wasz    nie mówią że należy czcić świętych i mieć ich jako pośredników zwłaszcza  że w innym fragmencie który miał rzekomo wypowiedzieć Jezus czytamy  Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus   z którego jasno wynika że nie ma żadnych innych pośredników przez których należy się modlić o wstawiennictwo.

 

A poza tym obecne 10 przykazań to jest okrojona wersja tego co jest w starym testamencie:

20:4 - Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko,
ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!

20:5 - Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, bo Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który za nieprawość ojców karze synów do trzeciego i czwartego pokolenia, tych, którzy Mnie nienawidzą.

 

Oczywiście interpretacja jest taka że tu chodzi np. o czczenie słońca a nie o czczenie ludzi. Ale wiadomo musi być taka interpretacja żeby kult świętych mógł dalej trwać.


  • 2



#41

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

 

Ja bardzo lubię uzasadnienia kościoła katolickiego, zwłaszcza gdy próbują uzasadnić coś, co nie ma sensu biblijnego. Za kultem świętych przemawiają wątłe cytaty, które trza nadinterpretować, które mogą na coś wskazywać, etc. Przeciw mamy trzy dosłowne wypowiedzi, które mają jednoznaczną wykładnię, i dopiero uprawiając nadinterpretację kościołowi udaje się je nagiąć do swojej woli. To jest też powód, dla którego kościół katolicki ma swoje fundamenty w biblii i w tradycji. Tradycję o wiele łatwiej zmanipulować. Kult świętych powinien być odrzucony z miejsca, bo nie dość, że nie ma solidnego uzasadnienia w biblii, to jeszcze jest wręcz z nią sprzeczny i podpada  pod bałwochwalstwo. Tak samo jak wszystkie późniejsze dogmaty maryjne...


  • 0



#42

Mr. Mojo Risin'.
  • Postów: 988
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak jak było powtarzane i jest napisane w podpowiedzianych przeze mnie tekstach: święte obrazy i kult świętych nie stoją w sprzeczności z drugim przykazaniem (które nie zostało zlikwidowane jak często się twierdzi: wystarczy zajrzeć do Pisma Świętego). Tym podobne zdania jak wyżej wynikają z niezrozumienia fundamentaliów.

 

Nowy Testament wobec obrazów

Nowy Testament nie zawiera żadnych wypowiedzi, które dotyczyłyby wprost i bezpośrednio obrazów jako dzieł sztuki religijnej. Nie potwierdza, ale też nie znosi przepisów Starego Testamentu w tej materii, ani też wprost nie komentuje orędzia proroków na ten temat. Przygana pod adresem pogan, wypowiedziana w Liście do Rzymian: „I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów” (1,23), jest normalną i zwyczajną formą potępienia pogańskiego bałwochwalstwa. Cześć oddawana bożkom, rozmaicie przedstawianym, jest z samej swej natury naganna, jako że nie odnosi się ona do chwały niezniszczalnego Boga. Razem z kultem oddawanym bożkom Paweł piętnuje figuralne przedstawienia tych nieistniejących mocy.

Jest prawdopodobne, że chrześcijanie czasów apostolskich, ulegając ciążeniu tradycji judaistycznej, obywali się bez obrazów w sprawowaniu swojego kultu. Jednakże Nowy Testament zawiera pewne wypowiedzi — a jeszcze bardziej objawione treści — które dla późniejszej refleksji chrześcijańskiej będą stanowić podstawę głęboko pojętego kultu świętych obrazów. List do Kolosan nazywa Jezusa Chrystusa „obrazem Boga niewidzialnego” (1,15), czyli sugeruje coś zgoła niesłychanego, mianowicie to, że Bóg może mieć i faktycznie ma swój obraz. Jest to nowość wynikająca z faktu wcielenia Syna Bożego. Rozwinięciem i wyjaśnieniem tej nowości — w relacji do sprawy świętych obrazów i ich kultu — zajął się w patrystyce święty Jan Damasceński. Jego wywody i ustalenia nie straciły do dzisiaj wiele ze swej aktualności, toteż bywają odtwarzane jako autorytatywny komentarz do Nowego Testamentu.

W Starym Testamencie objawienie Boga dokonywało się wyłącznie przy pomocy słowa; Nowy Testament stanowi pod tym względem przełom. Bóg objawia się teraz przez słowo i przez obraz, a to w następstwie faktu, że Niewidzialny stał się widzialnym, a tym samym stało się możliwe Jego przedstawienie. Bóg nie zwraca się teraz do nas przez samo słowo proroków, lecz objawia się nam w osobie „Słowa Wcielonego”, a nawet mieszka między nami. Jan Damasceń­ski zauważa, że Pan — a więc ten sam Bóg, który przemawiał w Starym Testamencie — wypowiada takie słowa, które dowartościowują Jego uczniów i ich następców: „Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli” (Mt 13,16-17). Jest rzeczą oczywistą, że kiedy Chrystus mówi do swoich uczniów, że oczy ich i uszy są szczęśliwe z widzenia i słyszenia, to dlatego, że widzą one i słyszą coś, czego nikt nie widział ani nie słyszał. Słowa te nie dotyczą chyba cudów Jezusa, bo przecież prorocy starotestamentowi dokonywali rzeczy zadziwiających (Mojżesz, Eliasz). Słowa te chcą wyrazić, że uczniowie widzą i słyszą Tego, o którym prorocy prorokowali — Boga Niewidzialnego, a jednak Wcielonego. „Boga nikt nigdy nie widział — mówi Ewangelia Jana. — Jednorodzony Syn, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył” (J 1,18).

Z powyższego wywodu wynika, że znamienną cechą Nowego Testamentu jest ścisły związek między słowem i obrazem. Dlatego też Ojcowie i sobory, mówiąc o obrazie, nie przestawali nigdy podkreślać nowej sytuacji słowami psalmu: „Jakeśmy słyszeli, tak i zobaczymy, w mieście Pana zastępów” (Ps 48,9). Już teraz to, co człowiek słyszy, jest nieodłączne od tego, co widzi. Dawid i Salomon słyszeli jedynie słowa prorockie i prorockie opisy tego, co się urzeczywistniło w Nowym Testamencie. W tej nowej sytuacji człowiek odbiera objawienie o królestwie Bożym przy pomocy słowa i obrazu — od samego Syna Bożego Wcielonego. Apostołowie oglądali swymi cielesnymi oczyma to, co w Starym Testamencie było zapowiedziane w symbolach. Bóg, który nie ma ciała ani kształtu, przedtem nie był w ogóle przedstawiany (figuralnie). Teraz jednak, kiedy przyszedł w ciele i zamieszkał między ludźmi, sprawił, że stało się możliwe prezentowanie Jego widzialnego oblicza.

Uczniowie Pana oglądali — jak mówi Jan Damasceński — Boga, który stał się człowiekiem, Jezusa Chrystusa, widzieli Jego mękę, podziwiali cuda i słuchali Jego słów. A zatem i my, idący śladami apostołów, pragniemy żywo widzieć i słyszeć. Apostołowie oglądali Jezusa Chrystusa twarzą w twarz, tak jak się ogląda osobę stojącą przed nami. My zaś, nie widząc Jezusa bezpośrednio i nie słysząc Jego słów, docieramy do Jego słowa poprzez księgi i w ten sposób uświęcamy siebie. Uważamy się za szczęśliwych z tego powodu, że możemy przez święte i czcigodne księgi przyjmować Jezusowe słowa i w ten sposób poddawać się ich uświęcającej mocy. W podobny sposób przez pośrednictwo obrazu kontemplujemy Jezusowy wygląd, Jego cuda i Jego mękę. Kontemplacja ta uświęca nasze oczy, a przez to naszą duszę. Uważamy siebie za szczęśliwych i czcimy święty obraz, wznosząc się przy jego pomocy do kontemplacji Boskiej chwały. Nasze uszy przez słowa — a oczy przez obraz — wiodą nas do kontemplacji duchowej.

Przedstawiony wyżej komentarz św. Jana z Damaszku nie jest — zdaniem L. Ouspenskego — jego osobistą opinią, ani też taką nauką, którą Kościół dołączył dopiero z czasem do swojej właściwej doktryny. Komentarz ten stanowi jedno z nauką Kościoła. Przynależy do samej istoty chrześcijaństwa, podobnie jak nauka o dwóch naturach Jezusa Chrystusa lub cześć Najświętszej Panny. Jan z Damaszku nie wynalazł tej nauki, lecz jedynie usystematyzował to, co w chrześcijaństwie tkwiło od początku. Uczynił to w odpowiedzi na wymogi sytuacji historycznej, której zależało na jasnym przedstawieniu sprawy. Zresztą Jan z Damaszku podobnie postąpił z całą nauką chrześcijańską, ujmując ją zwięźle i jasno w swoim dziele De fide orthodoxa.

Wszystkie obrazowe zapowiedzi Starego Testamentu obwieszczały mające nadejść zbawienie, które obecnie jest już zrealizowane; Ojcowie zwykli byli wypowiadać je w formule pełnej treści: Bóg stał się człowiekiem, żeby człowiek mógł stać się Bogiem (Deus factus est homo, ut homo fieret Deus). Całe dzieło zbawcze zostało skoncentrowane na osobie Jezusa Chrystusa, czyli na Bogu, który stał się Człowiekiem, oraz na osobie Mu najbliższej, całkowicie przebóstwionej, tzn. Najświętszej Maryi Pannie.

W stosunku do tych dwóch osób odnosi się cała typologia Starego Testamentu, wypowiadająca się w faktach, osobach i rzeczach. Ofiara Izaaka, baranek, wąż miedziany zapowiadały Chrystusa; Estera, wstawiająca się u króla, naczynia złote zawierające chleb niebieski, różdżka Aarona i inne symbolizowały Maryję. Spełnienie się tych symboli proroczych dokonuje się w Nowym Testamencie w dwóch obrazach: w obrazie Pana naszego, Boga-Człowieka, i w obrazie Jego Matki, pierwszego jestestwa ludzkiego, do głębi przebóstwionego. Z tej też racji pierwsze ikony, zrodzone u początków chrześcijaństwa, są ikonami Chrystusa i Najświętszej Dziewicy.

Głęboki związek, jaki zachodzi między obrazem a chrześcijań­stwem, stanowi źródło przekonania, zgodnie z którym Kościół od początku głosił światu Ewangelię przy pomocy słowa i obrazu. Ojcowie Soboru Nicejskiego II mogli oświadczyć, że tradycja robienia obrazów istniała od czasów apostolskich. Istotowa przynależność obrazów do chrześcijaństwa wyjaśnia fakt pojawienia się ikon i tłumaczy miejsce, jakie one w nim zajmują: rozwiązuje też sprawę starotestamentowych zakazów robienia wizerunków.

Z komentarza Damasceńczyka zdaje się wynikać, że Nowy Testament wniósł dogłębną nowość w stosunki Boga ze światem. Bóg stał się widzialny i tym samym podatny na obrazowe przedstawienie. Człowiek z kolei zostaje w Jezusie Chrystusie — mocą Ducha Świętego — przebóstwiony. Tak więc Bóg wcielony staje się uchwytny dla obrazu, a człowiek przebóstwiony staje się godny uchwycenia jako przykład nowego świata przemienionego mocami Boga. W tak głęboko zmienionej sytuacji przepisy Starego Testamentu stały się zgoła nieaktualne.

Zasadniczy problem pojawiający się w tym miejscu sprowadza się do pytania: czy idee zawarte w komentarzu Jana z Damaszku rzeczywiście ożywiały Kościół od początku? Czy sądząc tak — jak czyni to L. Ouspensky — nie popełnia się błędu anachronizmu, przerzucając do innej epoki takie myśli, które w niej faktycznie nie występowały? Wprawdzie występować mogły, ale powstaje pytanie: czy sama możliwość może zastąpić dowód na faktyczne jej urzeczywistnienie? Odpowiedzi należy poszukiwać w danych, których dostarczają nam dzieje pierwotnego Kościoła, i to zarówno w postaci dzieł ówczesnej sztuki sakralnej, jak i w wypowiedziach ludzi tamtej epoki.

o. prof. Tadeusz Dionizy Łukaszuk OSPPE

 

Za: http://www.opoka.org...w_zyciu_04.html

 

Trzeba być wybitnie odpornym na logiczne uzasadnienia Magisterium i przepisów prawa kanonicznego, by odmawiać przyjęcia ich do swojej wiadomości. Na osobiste wady charakteru moje odnosniki do kompetentnych Autorów i klasycznych katechizmów nie poradzą.

 

Pozdrawiam.


  • 0



#43

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@ Wszystko

Mam wrażenie że piszę o tym już dziesiąty raz, a tobie chyba trzeci - kościół nie zmienił treści dekalogu. Oficjalna, zapisana w KKK to starotestamentowa. Ta którą znamy to skrót z książeczek do nabożeństwa.

 

JPII został świętym z tego samego powodu, dla którego Obama dostał Nobla - bo stał się żywym symbolem.


  • 0



#44

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No masz rację w katechizmie dalej jest ta wersja prawdziwa.


  • 0



#45

Holli.
  • Postów: 57
  • Tematów: 2
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Ja jestem szczesliwy ze nie jestem Katolikiem i nie musze przezywac tych problemow, za chrzescijanina uznac sie rowniez nie moge wiec nie przeszkadza mi niescislosc Kosciola Katolickiego do Biblii tak jak to bywa u Protestantow. Wlasciwie moge spojrzec na to spokojnie i obiektywnie.

Jan Pawel II jest dla mnie niczym, zadnym autorytetem, zadnym Papiezem, nie jest nawet przykladem. Poprostu był sobie taki facet ktory lubial sie ubierac na bialo i byl noszony w lektyce... daleko stad w Watykanie i chwala Bogu ze nie mieszkam tam.


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych