Czy można przeżyć wojnę nuklearną?
Od kiedy tylko dowiedziałem się o istnieniu broni nuklearnej i ogólnych sposobach jej użycia, zastanawiałem się, jak by wyglądał świat po pełnoskalowej wojnie nuklearnej. Czy życie na Ziemi zostałoby unicestwione do ostatniej bakterii? A może przetrwają owady i bakterie, może trochę ryb głębinowych , ale wyginą wszystkie wyżej zorganizowane gatunki? A może w ogólnym zarysie życie na Ziemi przetrwa bez większych strat, tylko wyginie ludzkość? Być może ludzkość też przetrwa, tylko zginie cywilizacja? Czy możliwe jest, że nawet cywilizacja nie zginie, tylko dozna potężnego wstrząsu i zmiany? Jaka jest rzeczywista siła broni nuklearnej? Jakie są skutki krótko - i długofalowe poważnej wymiany ciosów między mocarstwami?
Od końca drugiej wojny światowej ludzie zaczęli się zastanawiać, jak będzie wyglądała trzecia wojna światowa. Użycie pierwszych bomb atomowych przeciwko Cesarstwu Japonii zapoczątkowało erę atomową. Od chwili gdy Związek Sowiecki posiadł technologię produkcji tej broni powszechnie uświadomiono sobie, że następna wojna będzie miała charakter wojny atomowej. Arsenały atomowe obu mocarstw rosły w zastraszającym tempie. 1 listopada 1952 roku dokonano udanej eksplozji kolejnej generacji broni atomowej. Tak zwana bomba wodorowa miała moc (w równoważniku trotylowym) 700 razy większą niż bomba zrzucona na Hiroszimę. Pojawienie się broni o tak wielkiej mocy zmieniło poglądy na skutki przyszłej wojny teraz już zwanej nuklearną.
Jak działa ładunek nuklearny
Wybuch jądrowy bierze swą siłę z rozszczepienia atomu ciężkich pierwiastków, plutonu lub uranu. Rozszczepienie atomów powoduje wydzielenie się ogromnej energii i dodatkowych wolnych neutronów, które trafiają w kolejne atomy, powodując ich rozszczepianie i wydzielanie się ogromnych energii – czyli reakcję łańcuchową. Tymczasem ładunek termojądrowy jest bombą, w której bomba atomowa jest tylko jakby zapalnikiem. Powstanie kuli ognia wybuchu atomowego stwarza warunki nie do rozszczepienia atomów ciężkich pierwiastków tylko do syntezy (gigantyczne ciśnienie i temperatura sięgająca milionów stopni) pierwiastków lekkich np. deuteru i trytu (izotopy wodoru). Stąd nazwa bomba wodorowa. Daje to wielokrotnie większą moc wybuchu niż klasycznej bomby atomowej. Ze względu na to że reakcja zaczyna się w temperaturach sięgających milionów stopni bombę taką nazwano termojądrową. Około 30 procent mocy dzisiejszych bomb termojądrowych bierze się z energii rozszczepienia, a 70 proc. z energii syntezy.
Czy wybuch wojny nuklearnej jest w ogóle możliwy? Jakie mogłyby być przyczyny i jak bardzo jest możliwa wojna nuklearna? Na to pytanie można odpowiedzieć tylko mając dostęp do super tajnych danych wywiadów największych państw. Być może co roku ludzkość staje na progu wojny nuklearnej i tylko danina krwi różnych Jamesów Bondów ratuje nas w ostatniej chwili przed katastrofą. A może wręcz przeciwnie – zabezpieczenia są tak potężne, że nie ma najmniejszego ryzyka, że coś podobnego może się stać. Każde mocarstwo atomowe siedzi na swoich głowicach jak kwoka na jajach i ani myśli z nich skorzystać. Za tego typu poglądem przemawiałyby doświadczenia historyczne. W czasie drugiej wojny światowej, stojąc w obliczu wojny totalnej i klęski tak fanatyczne mocarstwo jakim była Niemiecka Trzecia Rzesza, walczące z ideologicznie znienawidzonymi wrogami nie zdecydowało się na użycie swoich zapasów broni chemicznej. A mogli przecież użyć jej przeciw miastom Wielkiej Brytanii, ZSRR albo nawet teoretycznie USA. Nic takiego się jednak nie stało. Być może i dzisiaj by do tego nie doszło, nawet gdyby świat podzielił się znów na dyszące nienawiścią obozy wojskowe. Mocarstwa wolałyby żeby, zginęły dziesiątki milionów od tradycyjnych bomb i pocisków, niż nawet przegrywając zniszczyć wszystko.
Masowe użycie broni nuklearnej przekreśla twierdzenie Clausewitza, że wojna jest przedłużeniem polityki. Polityka jest walką o władzę i wpływy. Po użyciu broni nuklearnej żadna władza ani wpływy się nie ostaną. Czy ludzkość mogłaby przetrwać, postaram się rozważyć dalej, ale na pewno nie mogłaby przetrwać żadna dzisiejsza władza polityczna – więc z punktu widzenia decydentów wojna tego typu jest bezsensowna. Jeśli wielką globalną politykę porównać do gry w karty przy przykrytym zielonym suknem stoliku, to globalna wojna nuklearna jest wywróceniem stolika. Z drugiej strony w klasycznej teorii wojny nuklearnej ogromną przewagę uzyskuje ta strona, która pierwsza rozpocznie atak. Żeby tę przewagę zniwelować, opracowano system automatycznej odpowiedzi. Powiązane są z nim mobilne wyrzutnie, których pozycję trzeba śledzić na bieżąco, żeby mieć szansę ich zniszczenia, jak również głowice umieszczone w silosach i najtrudniejsze do zniszczenia atomowe okręty podwodne. Urządzenie zwane martwą ręką, powoduje że jeśli choć jedna z głowic międzykontynentalnych przebędzie połowę drogi do celu, wyśle sygnał do wszystkich pozostałych, aby się odpaliły na swoje cele.
Wszystko to spaja się w system wzajemnego powiązania, napięty do granic możliwości. Odpalenie nawet przypadkowe jednej rakiety może w teorii zostać zinterpretowane jako przygotowanie do ataku i wywołać pełną odpowiedź.
20 minut później głowice spadną na cele na wszystkich kontynentach, a kilka godzin później bombowce dolecą do swoich celów. Wbrew temu, co pokazują niektóre filmy sensacyjne, odpalonej rakiety balistycznej nie da się zawrócić ani nakazać jej samozniszczenia. Obecność takiego systemu dawałaby zbyt wiele możliwości działania dla przeciwnika. Natomiast odwołanie misji lecących już bombowców jest możliwe tylko w ograniczonym zakresie.
Kilkakrotnie świat znalazł się w sytuacji skrajnie niebezpiecznej, gdy niewinne z pozoru działania wpisywały się w scenariusz rozpoczęcia ataku. Ostatni taki przykład miał miejsce po upadku Związku Radzieckiego, gdy Norwegia odpaliła rakietę meteorologiczną. Pomimo że Rosja została o tym poinformowana, w bałaganie nie dotarło to do wojsk rakietowych. Eksplozja pojedynczej rakiety w okolicach Norwegii na bardzo dużej wysokości wywołałaby impuls EMP, który zakłóciłby działalność radarów i łączności w europejskiej części Rosji. Przez to okno mógłby następnie wlecieć pierwszy atak nuklearny Zachodu. Prezydent Jelcyn został natychmiast poinformowany o tym przez oficera wojsk rakietowych, a otwarta teczka atomowa (urządzenie do wydania rozkazu o odpaleniu i starcie bombowców) leżała na jego kolanach. Przez kilkadziesiąt sekund staliśmy na krawędzi wojny. Potem okazało się, że kurs rakiety nie jest zgodny z kursem pasującym do tego scenariusza ataku i gotowość odwołano.
Do reszty tego niezwykle ciekawego artykułu podałem link na końcu posta, uwaga, jest jeszcze wiele, wiele czytania.
Fani Fallouta i ludzie żądni wiedzy na pewno się nie zawiodą. Ten artykuł jest tak spory, że wklejałbym go na forum godzinami, więc wolę dać wam link do źródła. Jeszcze raz gorąco was zachęcam do przeczytania tego artykułu, jego autor odwalił naprawdę kawał świetnej roboty.
http://www.mojeopini...na,3,1244047960
Użytkownik Miłosz edytował ten post 28.04.2014 - 13:48