Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy można przeżyć wojnę nuklearną?

Atom Wojna Nuklearna Wojna

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Milosz.
  • Postów: 547
  • Tematów: 47
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Czy można przeżyć wojnę nuklearną?

 

prototype-wallpapers_20641_1280x800.jpg


Od kiedy tylko dowiedziałem się o istnieniu broni nuklearnej i ogólnych sposobach jej użycia, zastanawiałem się, jak by wyglądał świat po pełnoskalowej wojnie nuklearnej. Czy życie na Ziemi zostałoby unicestwione do ostatniej bakterii? A może przetrwają owady i bakterie, może trochę ryb głębinowych , ale wyginą wszystkie wyżej zorganizowane gatunki? A może w ogólnym zarysie życie na Ziemi przetrwa bez większych strat, tylko wyginie ludzkość? Być może ludzkość też przetrwa, tylko zginie cywilizacja? Czy możliwe jest, że nawet cywilizacja nie zginie, tylko dozna potężnego wstrząsu i zmiany? Jaka jest rzeczywista siła broni nuklearnej? Jakie są skutki krótko - i długofalowe poważnej wymiany ciosów między mocarstwami?

Od końca drugiej wojny światowej ludzie zaczęli się zastanawiać, jak będzie wyglądała trzecia wojna światowa. Użycie pierwszych bomb atomowych przeciwko Cesarstwu Japonii zapoczątkowało erę atomową. Od chwili gdy Związek Sowiecki posiadł technologię produkcji tej broni powszechnie uświadomiono sobie, że następna wojna będzie miała charakter wojny atomowej. Arsenały atomowe obu mocarstw rosły w zastraszającym tempie. 1 listopada 1952 roku dokonano udanej eksplozji kolejnej generacji broni atomowej. Tak zwana bomba wodorowa miała moc (w równoważniku trotylowym) 700 razy większą niż bomba zrzucona na Hiroszimę. Pojawienie się broni o tak wielkiej mocy zmieniło poglądy na skutki przyszłej wojny teraz już zwanej nuklearną.

Jak działa ładunek nuklearny

Wybuch jądrowy bierze swą siłę z rozszczepienia atomu ciężkich pierwiastków, plutonu lub uranu. Rozszczepienie atomów powoduje wydzielenie się ogromnej energii i dodatkowych wolnych neutronów, które trafiają w kolejne atomy, powodując ich rozszczepianie i wydzielanie się ogromnych energii – czyli reakcję łańcuchową. Tymczasem ładunek termojądrowy jest bombą, w której bomba atomowa jest tylko jakby zapalnikiem. Powstanie kuli ognia wybuchu atomowego stwarza warunki nie do rozszczepienia atomów ciężkich pierwiastków tylko do syntezy (gigantyczne ciśnienie i temperatura sięgająca milionów stopni) pierwiastków lekkich np. deuteru i trytu (izotopy wodoru). Stąd nazwa bomba wodorowa. Daje to wielokrotnie większą moc wybuchu niż klasycznej bomby atomowej. Ze względu na to że reakcja zaczyna się w temperaturach sięgających milionów stopni bombę taką nazwano termojądrową. Około 30 procent mocy dzisiejszych bomb termojądrowych bierze się z energii rozszczepienia, a 70 proc. z energii syntezy.

Czy wybuch wojny nuklearnej jest w ogóle możliwy? Jakie mogłyby być przyczyny i jak bardzo jest możliwa wojna nuklearna? Na to pytanie można odpowiedzieć tylko mając dostęp do super tajnych danych wywiadów największych państw. Być może co roku ludzkość staje na progu wojny nuklearnej i tylko danina krwi różnych Jamesów Bondów ratuje nas w ostatniej chwili przed katastrofą. A może wręcz przeciwnie – zabezpieczenia są tak potężne, że nie ma najmniejszego ryzyka, że coś podobnego może się stać. Każde mocarstwo atomowe siedzi na swoich głowicach jak kwoka na jajach i ani myśli z nich skorzystać. Za tego typu poglądem przemawiałyby doświadczenia historyczne. W czasie drugiej wojny światowej, stojąc w obliczu wojny totalnej i klęski tak fanatyczne mocarstwo jakim była Niemiecka Trzecia Rzesza, walczące z ideologicznie znienawidzonymi wrogami nie zdecydowało się na użycie swoich zapasów broni chemicznej. A mogli przecież użyć jej przeciw miastom Wielkiej Brytanii, ZSRR albo nawet teoretycznie USA. Nic takiego się jednak nie stało. Być może i dzisiaj by do tego nie doszło, nawet gdyby świat podzielił się znów na dyszące nienawiścią obozy wojskowe. Mocarstwa wolałyby żeby, zginęły dziesiątki milionów od tradycyjnych bomb i pocisków, niż nawet przegrywając zniszczyć wszystko.
 

rush_by_tri5tate-d5jjceo.jpg


Masowe użycie broni nuklearnej przekreśla twierdzenie Clausewitza, że wojna jest przedłużeniem polityki. Polityka jest walką o władzę i wpływy. Po użyciu broni nuklearnej żadna władza ani wpływy się nie ostaną. Czy ludzkość mogłaby przetrwać, postaram się rozważyć dalej, ale na pewno nie mogłaby przetrwać żadna dzisiejsza władza polityczna – więc z punktu widzenia decydentów wojna tego typu jest bezsensowna. Jeśli wielką globalną politykę porównać do gry w karty przy przykrytym zielonym suknem stoliku, to globalna wojna nuklearna jest wywróceniem stolika. Z drugiej strony w klasycznej teorii wojny nuklearnej ogromną przewagę uzyskuje ta strona, która pierwsza rozpocznie atak. Żeby tę przewagę zniwelować, opracowano system automatycznej odpowiedzi. Powiązane są z nim mobilne wyrzutnie, których pozycję trzeba śledzić na bieżąco, żeby mieć szansę ich zniszczenia, jak również głowice umieszczone w silosach i najtrudniejsze do zniszczenia atomowe okręty podwodne. Urządzenie zwane martwą ręką, powoduje że jeśli choć jedna z głowic międzykontynentalnych przebędzie połowę drogi do celu, wyśle sygnał do wszystkich pozostałych, aby się odpaliły na swoje cele.
Wszystko to spaja się w system wzajemnego powiązania, napięty do granic możliwości. Odpalenie nawet przypadkowe jednej rakiety może w teorii zostać zinterpretowane jako przygotowanie do ataku i wywołać pełną odpowiedź.
20 minut później głowice spadną na cele na wszystkich kontynentach, a kilka godzin później bombowce dolecą do swoich celów. Wbrew temu, co pokazują niektóre filmy sensacyjne, odpalonej rakiety balistycznej nie da się zawrócić ani nakazać jej samozniszczenia. Obecność takiego systemu dawałaby zbyt wiele możliwości działania dla przeciwnika. Natomiast odwołanie misji lecących już bombowców jest możliwe tylko w ograniczonym zakresie.

Kilkakrotnie świat znalazł się w sytuacji skrajnie niebezpiecznej, gdy niewinne z pozoru działania wpisywały się w scenariusz rozpoczęcia ataku. Ostatni taki przykład miał miejsce po upadku Związku Radzieckiego, gdy Norwegia odpaliła rakietę meteorologiczną. Pomimo że Rosja została o tym poinformowana, w bałaganie nie dotarło to do wojsk rakietowych. Eksplozja pojedynczej rakiety w okolicach Norwegii na bardzo dużej wysokości wywołałaby impuls EMP, który zakłóciłby działalność radarów i łączności w europejskiej części Rosji. Przez to okno mógłby następnie wlecieć pierwszy atak nuklearny Zachodu. Prezydent Jelcyn został natychmiast poinformowany o tym przez oficera wojsk rakietowych, a otwarta teczka atomowa (urządzenie do wydania rozkazu o odpaleniu i starcie bombowców) leżała na jego kolanach. Przez kilkadziesiąt sekund staliśmy na krawędzi wojny. Potem okazało się, że kurs rakiety nie jest zgodny z kursem pasującym do tego scenariusza ataku i gotowość odwołano.

Do reszty tego niezwykle ciekawego artykułu podałem link na końcu posta, uwaga, jest jeszcze wiele, wiele czytania.
Fani Fallouta i ludzie żądni wiedzy na pewno się nie zawiodą. Ten artykuł jest tak spory, że wklejałbym go na forum godzinami, więc wolę dać wam link do źródła. Jeszcze raz gorąco was zachęcam do przeczytania tego artykułu, jego autor odwalił naprawdę kawał świetnej roboty. 8)

http://www.mojeopini...na,3,1244047960

Użytkownik Miłosz edytował ten post 28.04.2014 - 13:48

  • 8



#2

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Ćwiczenia z bombą atomową w ZSRR: 45 tys. sowieckich żołnierzy wpędzono w radioaktywną chmurę.

 

-Po 48 sekundach, na wysokości 350 metrów, nastąpiła eksplozja. Był potworny błysk, zatrzęsła się ziemia, rozległ się huk, od którego pękały bębenki w uszach. A następnie po ziemi poszła potworna fala uderzeniowa, stapiając i paląc wszystko, co napotkała na swojej drodze - mówi Wiktor Suworow, pisarz i były oficer sowieckiego wywiadu wojskowego GRU, w rozmowie z Piotrem Zychowiczem. 30 minut po wybuchu bomby atomowej, w radioaktywną chmurę wpędzono pierwszych żołnierzy, w sumie na poligon atomowy weszło 45 tys. ludzi, w żaden sposób nie zabezpieczonych przed promienioaniem radioaktywnym. Tak wyglądały ćwiczenia wojskowe przeprowadzone przez marszałka Gieorgija Żukowa w ZSRS w 1954 r.

 

Co to były za ćwiczenia?

 

Była to symulacja przełamania frontu. Doświadczenia II wojny światowej pokazały bowiem, że sprowadza się ona właściwie tylko do jednego: trzeba uderzyć na przeciwka, rozedrzeć jego linie i wedrzeć się w głąb jego terytorium. Należy w to jednak włożyć olbrzymi wysiłek. Na odcinek przełamania trzeba było sprowadzić po 300-350 dział na jeden kilometr (w sumie 7-8 tys.) i zalać nieprzyjaciela lawiną ognia. Po godzinie, dwóch do akcji wkraczały czołgi i tyraliery piechoty poprzedzane potężnym wałem ogniowym. Wszystko to wymagało milionów sztuk pocisków, olbrzymich nakładów. Bomba atomowa miała rozwiązać ten problem.

 

Jak?

 

Jedna eksplozja i po sprawie. Sowieci rozumowali tak: zrzucamy bombę atomową na wrogie pozycje, obrona przeciwnika przestaje istnieć i przed naszą armią otwiera się prosta droga do wrogiej stolicy. Nikt nie będzie Armii Czerwonej przeszkadzał podczas "wyzwoleńczego marszu". Właśnie taki wariant miał zostać przećwiczony w trakcie manewrów "Snieżok".

 

Gdzie je przeprowadzono?

 

Na poligonie Tockoje nad rzeką Samarą na żyznym południu Rosji.

 

Na terenie odludnym?

 

Gdzieżby tam! Na terenie gęsto zaludnionym. W zasięgu 5 km od epicentrum eksplozji znajdowały się wsie Machówka, Orłowka, Iwanowka i Jełszanka. 6,6 tys. metrów od epicentrum stała szkoła podstawowa. We wszystkich tych miejscowościach były otwarte studnie. Mnóstwo trzody chlewnej, uprawy. Ludzie...

 

Jak to się odbyło?

 

Przed godz. 6 rano z lotniska we Władimirowce wystartował bombowiec Tu-4 dowodzony przez mjr. Wasyla Kutyrczewa. Na osobisty rozkaz Żukowa, który miał kontakt radiowy z majorem, o godz. 9.33 Tatiana została wypuszczona z luku bombowego. Po 48 sekundach, na wysokości 350 metrów, nastąpiła eksplozja. Był potworny błysk, zatrzęsła się ziemia, rozległ się huk, od którego pękały bębenki w uszach. A następnie po ziemi poszła potworna fala uderzeniowa, stapiając i paląc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Apokalipsa!

 

Nad czym eksplodowała Tatiana?

 

Nad okopami "zachodnich". Czyli nad rzekomą linią obrony przeciwnika. Ustawiono tam czołgi, transportery opancerzone, zbudowano zasieki. Do środka zamiast żołnierzy wsadzono żywe zwierzęta. Z tego wszystkiego oczywiście nie zostało nic. Wszystko się stopiło. Krajobraz księżycowy.

 

Co dalej?

 

Następnie do akcji weszli "wschodni", czyli 128. Korpus Strzelecki Armii Czerwonej. Jednostka ta wkroczyła na teren uderzenia atomowego, aby dokonać przełamania.

 

Rozumiem, że to było symulowane przełamanie? Zrobiono to na mapie.

 

Skądże! 45 tys. prawdziwych żołnierzy Armii Czerwonej otrzymało rozkaz wejścia w chmurę radioaktywnego pyłu! W samo epicentrum potężnej nuklearnej eksplozji. Pierwsi żołnierze znaleźli się tam pół godziny po wybuchu. Ludzi tych nie uprzedzono o tym, w czym mają wziąć udział. Uderzenie atomowe miało być symulowane. Tymczasem było prawdziwe...

 

Co zobaczyli?

 

Oto cytat ze wspomnień jednego z nich: "Po gęstym lesie dębowym pozostały tylko czarne zgliszcza. Zwęglone kikuty. Sprzęt bojowy - nasz i naszych umownych nieprzyjaciół - stopiony i zgnieciony. Zniknęły okopy i schrony - górna warstwa ziemi jakby się przemieściła. Teren się wyrównał. Widok był upiorny".

 

Jak zabezpieczono żołnierzy przed skutkami promieniowania?

 

Nie zabezpieczono ich w ogóle. Jeden drobny przykład. Wojsko powinno pójść na taką akcję w starych mundurach, które zaraz potem powinny zostać spalone. Tymczasem im wydano nowiutkie mundury w przededniu ćwiczeń... Te nowiutkie mundury zostały napromieniowane i w tych nowiutkich mundurach żołnierze wrócili do swoich koszar oraz dokończyli w nich służbę. Często trwało to kilka lat. To samo z włosami. Żołnierzy powinno się ogolić do gołej skóry po ćwiczeniach, ich ogolono przed ćwiczeniami. Nie odkażono ich, nie umyto. Mało tego, trzymano ich jeszcze przez kilka miesięcy w obozie w pobliżu miejsca eksplozji. Jednym słowem - zgroza!

 

Jakie były tego skutki?

 

Straszliwe. Ci ludzie mieli zrujnowane zdrowie. Zaraz po ćwiczeniach niemal wszyscy dostali krwawej biegunki. Potem padli ofiarą chorób popromiennych, straszliwych nowotworów. Wielu zostało wysterylizowanych. Pamiętam, jak już po upadku komunizmu pojechałem na Łotwę i spotkałem się z grupą weteranów, którzy brali udział w operacji "Snieżok". Oni byli akurat zdrowi, ale ich dzieci urodziły się zdeformowane, poważnie chore.

 

Czy Związek Sowiecki zapewnił tym ludziom specjalistyczną opiekę medyczną?

 

Związek Sowiecki się na tych ludzi wypiął. Każdy z nich musiał podpisać zobowiązanie, że przez 25 lat od ćwiczeń nie piśnie o całej sprawie ani słowa. Konsekwencje złamania tego zobowiązania byłyby straszne. Takim śmiałkiem zajęłoby się KGB. Ludzie ci zgłaszali się więc do lekarzy, a ci byli bezradni. Pacjenci nie mogli im bowiem powiedzieć, jakie są przyczyny tych chorób.

 

A po 25 latach? W roku 1980?

 

Po 25 latach wielu już nie żyło. A reszcie po prostu nie uwierzono. Okazało się bowiem, że do dokumentów żołnierzy powpisywano fikcyjne miejsca koszarowania. W szpitalach miały więc miejsce następujące rozmowy:

- Skąd ma pan tę chorobę?

- We wrześniu 1954 r. zostałem napromieniowany na poligonie Tockoje podczas eksplozji nuklearnej.

- Pan kłamie! W pańskich papierach jest wyraźnie napisane, że we wrześniu 1954 r. był pan w koszarach na Syberii. Proszę stąd natychmiast wyjść!

Dla tych ludzi był to prawdziwy dramat. Po prostu im nie wierzono. Zostali potraktowani jak króliki doświadczalne.

 

Fragment na podstawie: http://historia.wp.p...,wiadomosc.html.


Użytkownik Zbeeanger edytował ten post 28.04.2014 - 03:54

  • 10

#3

Slimok.
  • Postów: 233
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jedynym człowiekiem który może taką wojnę rozpętać jest Kim Dżong Un. Jest jeszcze Putin ale on ma za dużo do stracenia.


  • 0

#4

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Slimok, a ja się nie zgodzę. Kim to taki przywódca żartowniś i ogólnie ich cała polityka jest śmieszna i żałosna zarazem. Ludzie nie mają co jeść i w ogóle żyją w matrixie jakimś, trochę w innym świecie. On sam próbuje straszyć, ale zazwyczaj każdy ma to gdzieś, te wypuszczanie rakietek do morza większość traktuje z uśmiechem na twarzy. Armia Korei Płn jest gorsza od Polskiej(bodajże powyżej 30go miejsca w rankingu), ma kilka bomb atomowych - słaba siła rażenia, w dodatku jest ich 4-6( 8 ), a nawet nie wiadomo czy ma je czym przerzucić. Korea Płn to taki mały piesek, który najwięcej szczeka, bo chce być zauważony, ale raczej każdy to ignoruje, ewentualnie czasem coś tam do niego powie, żeby już nie zakłócał spokoju. USA zmiotłoby Koreę bardzo szybko, zanim Ci zdążyliby cokolwiek odpalić, ale po co? Na razie to nikomu się nie opłaca.

Ja bardziej bym się obawiał terrorystów, ewentualnie jakiegoś kraju pokroju Izraela. Co do Rosji to też nie jestem taki spokojny, to w większości nadal dzikusy, w dodatku z pokrzywionymi wartościami, gdzie na pierwszym miejscu stawiają jakieś chore ambicje, jest naprawdę kilka powodów(dla większości błahych) dla których Rosja byłaby w stanie odpalić bombę atomową.


Użytkownik Daniel. edytował ten post 29.04.2014 - 23:42

  • 1






Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Atom, Wojna Nuklearna, Wojna

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych