Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kiedy Murzynów trzymano w zoo.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szperając w internecie, natrafiłem na intrygującą informację

 

Sto lat temu w Oslo zadebiutowała wystawa, podczas której 80 osób pochodzenia afrykańskiego umieszczono w "ludzkim zoo". Ekspozycja "The Congo Village" stała się częścią obchodów stulecia norweskiej konstytucji, jednocześnie przechodząc do historii jako niechlubny przykład wyzysku i ksenofobii.

 

21f09ff0983b4a7b76f2b646746c1c7b.jpg"Ludzkie zoo" ma stanąć w Oslo. Projekt budzi kontrowersje Foto: Materiały prasowe
 

Teraz dwóch artystów chce odtworzyć wydarzenie, w celu zwrócenia uwagi na problem, który jest pomijany w podręcznikach historii. Wykorzystają do tego wolontariuszy z całego świata.

Mohamed Ali Fadlabi z Sudanu i Lars Cuzner ze Szwecji swoją rekonstrukcją historyczną chcą zmierzyć się z tematem rasizmu i traktowania mniejszości.

Artyści przygotowują swój manifest już trzy lata. W społeczeństwie norweskim projekt wywołuje spore kontrowersje. Pojawiają się pogróżki ze strony neonazistów i antyrasistowskich organizacji. Jednak naukowcy i ludzie kultury wspierają wystawę, tłumacząc, że ma potencjał i może sprowokować dialog, nie tylko w kontekście Afryki, ale i innych mniejszości narodowych obecnych w Norwegii. Zwracają również uwagę na to, że sprawa "ludzkiego zoo" jest marginalizowana w lokalnych podręcznikach historii i świadomości obywateli.

Oryginalne "ludzkie zoo" zostało otwarte przez króla Norwegii w 1914 roku. Przedstawiono w nim afrykańskie rodziny w "naturalnym" otoczeniu. Szacuje się, że wtedy zobaczyło je ponad półtora miliona zwiedzających.

 

link

 

 

Nadaje się ona bardziej do wydarzeń bieżących ale poszperałem dalej i znalazłem coś bardziej pasującego do działu Historia.

 

 

W 1935/36 roku w Europie zamknięto dwa ostatnie parki zoologiczne z zamkniętymi w klatce Afrykańczykami – w Bazylei i Turynie. Wcześniej europejczycy chętnie odwiedzali ogrody zoo by obejrzeć czarnych w niewoli (także Indian i Eskimosów).

9ddab23731d6.jpg

W XVI wieku do Europy zostali przywiezieni pierwsi czarni ludzie. Traktowano ich podobnie jak egzotyczne zwierzęta z nowo odkrytych terenów – szympanse, lamy, lwy czy papugi. Do XIX wieku mieszkali oni wyłącznie w dworach swoich bogatych Panów. Zwykły człowiek z ulicy nie miał szans by ich zobaczyć, nawet w książkach.

Wszystko to zmieniło się około 1880 roku kiedy to powstały pierwsze ogrody zoologiczne na starym kontynencie. Wśród eksponatów prezentowanych w zoo znajdowali się również czarni mieszkańcy Afryki.

Ostatni człowiek zniknął z zoo dopiero 1935 roku w Bazylei i 1936 w Turynie. Chociaż jeszcze w 1958 roku podczas Brussels Expo Belgowie prezentowali wystawę „Kongijska wioska i jej mieszkańcy”.


7847a71d34b3.jpg

Zoo Basel, 1930, – Somalijczycy.

Europejczycy aż do początku XX wieku nie rozumieli czym różni się czarny człowiek od małp. W Berlińskim Zoo w jednej klatce obok siebie mieszkał ąfrykańczyk i goryl.

8a8e4fd52400.jpg

Cesarz Wilhelm II z Niemiec ogląda czarnoskórych w Zoo w Hamburgu, 1909 rok.

Na początku XX wieku murzyni byli przetrzymywani w zoo w Bazylei, Berlinie, Antwerpii, Londynie, Moskwie i Warszawie. Ci przedstawiciele ludzkości zostali wystawieni na widok ku uciesze publiczności. W londyńskim zoo w 1903 roku klatkę z Afrykańczykami odwiedziło około 800 tysięcy osób. Czarni znajdowali się w niewoli w 15 europejskich miastach.

2dd6a6a399ef.jpg

Najczęściej w zoo umieszczano tzw etnograficzne wsie – w klatkach znajdowało się kilka rodzin z jednego plemienia. Nosili oni tradycyjne narodowe stroje i prowadzili prymitywne życie – gotowali na ogniu, przędli maty itd…
Nie chroniono ich nawet przed europejską zimą, wiadomo, że w zoo w Hamburgu w latach 1908/12 zmarło w niewoli 27 czarnych.


a6d6435ebf2b.jpgfea119b17c2c.jpeg

Europa nie była osamotniona w tym haniebnym procederze. Murzyni trzymani byli także w ogrodach w USA. Amerykańscy naukowcy uznali pigmejów za stojących na niższym poziomie rozwoju niż „zwykli czarni”. Ponadto swoje poglądy opierali na darwinizmie. Na przykład amerykański uczony Branford Blum napisał wówczas:

„Gdybyśmy nie ingerowali w proces naturalnej selekcji czarna ludność by wymarła. Poprzez niewolnictwo proces ten został zakłócony. Dzięki ochronie czarnego człowieka nie musi on konkurować z białymi o przetrwanie. Zwycięstwo białych jest tu niekwestionowalne. Zniknięcie czarnej rasy jest tylko kwestią czasu.”

Najbardziej znana historia uwięzienia w zoo dotyczy pigmeja o nazwie Ota Benga. Ota po raz pierwszy został zaprezentowany w klatce antropologicznego skrzydła World Expo 1904 w St. Louise. Na kratach wisiała tabliczka – „Typowy dzikus”. Pigmeje podczas ich pobytu w Ameryce byli poddawani różnym badaniom. Naukowcy próbowali skonfrontować ich inteligencję z niepełnosprawnymi i umysłowo chorymi. Badano ich rozwój psychiczny, odporność na ból i tym podobne. Poprzez testy antropolodzy i psycholodzy doszli do wniosków, że Pigmejów można porównać do umysłowo opóźnionych ludzi, którym ” test zabiera niezwykle dużo czasu i popełniają zbyt wiele głupich błędów”. Wielu darwinistów sklasyfikowało poziom rozwoju pigmejów jako „bezpośredni okres paleolitu” a uczony Getty twierdził, że odnalazł w nich „okrucieństwo człowieka pierwotnego”.


9a7649c19c02.jpg

Pigmej Ota został przeniesiony do klatki z małpami. Dostał także łuk z którego kazano mu strzelać. Była to główna atrakcja zoo. Z klatki pozwalano mu wychodzić tylko z małpą. Wówczas towarzyszyła mu straż, i przerażone oczy publiczności. 9 września zoo opublikowało reklamę w The New York Times. Nagłówek brzmiał – „Buszmen w klatce z małpami w Bronx Park”. Dyrektor dr. Horned twierdził, że po prostu oferuje niezwykle ciekawą wystawę edukującą zwiedzających.

00bce447927d.jpg

Nie tylko czarni byli więzieni w ogrodach zoologicznych. Ten los spotkał także wiele innych prymitywnych ludów – Polinezyjczyków, kanadyjskich Eskimosów, Indian Surinamu (słynna wystawa w Amsterdamie w 1883 roku). W Prusach Wschodnich w 1920 roku w niewoli znajdowała się grupa Bałtów, mieli oni reprezentować „dawnych Prusów” i wykonywać swoje magiczne ceremonie oraz rytuały przed publicznością.

Historyk Kurt Yonasson wyjaśnia, że zniknięcie ludzkich zoo nie było tylko wynikiem upowszechnienia się idei równości narodów i ras. Głównym powodem był Wielki Kryzys z 1929 roku, kiedy to zwykłych ludzi nie było po prostu stać na wzięcie udziału w takim show.

 

link

 


  • 4



#2

Kazuhaki.
  • Postów: 589
  • Tematów: 176
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 6
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To jest dla mnie okrutne i chore. Nie wiem jak można robić coś takiego z innym człowiekiem. W środku jesteśmy tacy sami!


  • 0



#3

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak to się czasy zmieniają...taki chichot historii, dziś powiesz "murzyn" i możesz iść siedzieć za bardzo podobne kraty ;)


  • 0



#4

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie wiem jak można robić coś takiego z innym człowiekiem.

 

 

Cóż - znak czasów minionych.

Chociaż...

W czasach współczesnych również można wykupić sobie wizytę w "ludzkim zoo".

Może nie w takim dosłownym, w którym "okazy" przywozi się do oglądających i lokuje za ogrodzeniem. Teraz organizuje się to w sposób bardziej... "cywilizowany". Chętny musi wykupić sobie wycieczkę z biura podróży, wydrenować nieco bardziej portfel i samemu pofatygować na miejsce.

 

cyt. "Najprościej opisać Dolinę Omo jako swego rodzaju żywe muzeum” (z oferty biura TimelessTravel), „Zdawałoby się, że takich miejsc na świecie już nie ma. Miejsc, gdzie słowo „cywilizacja” z niczym się nie kojarzy” (z oferty agencji 4challenge), „Ten rejon to żyjące muzeum, swego rodzaju rajski ogród zamieszkały przez ponad 30 grup etnicznych zupełnie odciętych od cywilizacji” (z oferty biura Horyzonty), „Można tam zobaczyć, jak żyją egzotyczne i niezwykle interesujące plemiona Mursi, Erbore czy Hamar. Wiele z nich zobaczyło po raz pierwszy białego człowieka zaledwie kilka lat temu!” (z oferty biura MK Adventure), „Na południu zobaczymy autentyczne plemiona afrykańskie, które nadal żyją w niezwykle oryginalnych wioskach, tak jak w dawnych czasach, niewiele sobie robią z tzw. osiągnięć cywilizacyjnych, bo też w dużej mierze nie wiedzą, co to takiego. Niech więc nas nie zdziwi, że nasz widok – przybyszów z innego świata – zrobi na tych ludach duże wrażenie. Ludzie ci, choćby dotykając naszych włosów, będą śmiać się i nie dowierzać, że po ziemi chodzą tak dziwne istoty jak my. My z kolei pewnie będziemy zaskoczeni i zachwyceni śladami dawnej cywilizacji wielkiej Abisynii” (z oferty biura MK Tramping)."

 

link

 

edit:

Jak to się czasy zmieniają...taki chichot historii, dziś powiesz "murzyn" i możesz iść siedzieć za bardzo podobne kraty.

 

No, właśnie - zapomniałem dodać, że ten "Murzyn" w tytule to tylko tak hasłowo użyty jest. Żeby nie było.


Użytkownik pishor edytował ten post 11.05.2014 - 19:36

  • 0



#5

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie wiem na jakiej podstawie znalazła się tam informacja o tym że w Warszawie również więziono murzynów w zoo ? W tym czasie warszawski ogród zoologiczny jeszcze nie istniał...były tylko malutkie prywatne menażerie.
W wieku XIX, w stolicach europejskich powstawały kolejne ogrody zoologiczne. Warszawa również przygotowywała się do utworzenia tego typu placówki, jednak trudna sytuacja po upadku Powstania Listopadowego spowodowała odsunięcie tej inwestycji na dalszy plan. Założono co prawda kilka prywatnych zwierzyńców, ale wszystkie one po kilku latach przestawały istnieć. 17 czerwca 1884 roku, przy ul. Bagatela, zamożny adwokat Jan Maurycy Kamiński założył ogród zoologiczny jako spółkę akcyjną. Wśród akcjonariuszy znalazła się m.in. istniejąca do dziś firma Blikle. Ogród cieszył się dużą popularnością. Niestety po sześciu latach działalności zdarzył się przykry wypadek. Po spożyciu zatrutego mięsa padły wszystkie drapieżniki. Zdecydowano o zamknięciu placówki, a pozostałe zwierzęta sprzedano za granicę. Starania o utworzenie nowego ZOO udaremnił wybuch I Wojny Światowej. Dopiero w 1926 roku zamożny cukiernik i wielki miłośnik przyrody – Mieczysław Pągowski – własnym kosztem i pracą utworzył w Warszawie nowy zwierzyniec. Początkowo mieścił się on przy ul. Koszykowej. Otwarcie dla publiczności nastąpiło w lipcu 1926 r.
Zainteresowanie było ogromne, przez pierwsze 7 tygodni do nowego ogrodu przybyły aż 24 tys. zwiedzających. Po kilku miesiącach zwierzyniec przeniesiono na nieco większa działkę przy Al. 3 Maja (róg Solca), w pobliże Mostu Poniatowskiego. Na niewielkiej hektarowej powierzchni zgromadzono ponad 70 gatunków egzotycznych zwierząt. W skład kolekcji wchodziły mi.in.: małpy (12 gat), niedźwiedzie (3 gat.), ostronosy, pingwiny, flamingi, papugi, pelikan, marabut, struś, kangur, jeżozwierz, pancernik i aligator.


W tym samym czasie, z inicjatywy warszawskich nauczycieli przyrody, również przy Al. 3 Maja (w miejscu dzisiejszego Muzeum Narodowego), powstała menażeria licząca około 150 zwierząt. Miejsce to nazwano „Studium Biologicznym”. Warszawiacy równie chętnie odwiedzali ten drugi zwierzyniec. Niestety przetrwał on jedynie rok, a jego koniec był dosyć dramatyczny. W budynku ze zwierzętami egzotycznymi wybuchł pożar w wyniku którego zginęło m.in. 30 małp.

Uchwałą magistratu z dnia 14 czerwca 1927 roku powołano do życia Miejski Ogród Zoologiczny na Pradze, w miejscu, w którym znajduje się do dziś. Nowy ogród otrzymał obszar o wielkości 12 ha. Prace budowlane rozpoczęto w sierpniu, a w listopadzie powierzono kierownictwo ogrodu Wenantemu Burdzińskiemu - byłemu dyrektorowi i założycielowi ogrodu zoologicznego w Kijowie. Szybkie tempo budowy umożliwiło oficjalne otwarcie ZOO już 11 marca 1928 roku.
PS.to oczywiście nie jest pytanie do autora wątku.Na wszystkich stronach w sieci informacje na temat ludzkich zoo są takie same-słowo w słowo....

Użytkownik Magda72 edytował ten post 11.05.2014 - 20:05

  • 2



#6

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ludzkie zoo

the%20telegraph.jpg
 

Wstrzą­sa­ją­ca, praw­dzi­wa hi­sto­ria męż­czyzn i ko­biet z od­le­głych krań­ców świa­ta, wy­sta­wia­nych jako eks­po­na­ty w XIX-wiecz­nym ludz­kim zoo.

 

ludzkiezoo%201.jpg

"Piękna Hotentotka", XIX-wieczna rycina przedstawiająca Saartie Baartman

 

W 1976 roku pracownicy Musee de l'Homme w Paryżu zlikwidowali ekspozycję, wystawianą od 1816 roku, a eksponaty przenieśli do muzealnego magazynu. Makabryczna wystawa składała się z odlewu kobiecego ciała, jej szkieletu, oraz mózgu i genitaliów zakonserwowanych z formalinie. Szczątki należały Saartjie Baartman, znanej jako "Hotentocka Wenus", czarnoskórej dziewczyny z plemienia Khoikhoi z Afryki Południowej, której oryginalne kształty - "obfite" biodra, "olbrzymie" pośladki i powiększone wargi sromowe – wzbudzały sensację w georgiańskim Londynie.

 

W 1810 roku Baartman została podstępem wywieziona z domu w Afryce Południowej. Trafiła do Londynu, gdzie wystawiano ją na pokazach na Piccadilly, odzianą w obcisły trykot w kolorze ciała i obwieszoną koralikami i strusimi piórami. Naukowcy badali jej bujne kształty o niespotykanych w Europie proporcjach i wymyślali teorie na temat nienasyconego apetytu seksualnego "dzikich", a publiczność za szylinga mogła do woli gapić się i poniżać egzotyczną piękność.

 

Publiczne pokazy z udziałem Baartman to jeden z pierwszych i najbardziej znanych przykładów zjawiska, które później nazwano "ludzkim zoo".

XIX-wieczna Wielka Brytania była zafascynowana wszystkim, co dziwne i egzotyczne. Ludzkie zoo, wystawiające przedstawicieli plemion z najodleglejszych zakątków globu w stanie "naturalnym", czy też "prymitywnym", stało się popularną formą rozrywki dla mas. Te tak zwane "ekspozycje etnograficzne" wyrosły ze zwierzyńców i gabinetów osobliwości, popularnych w Europie okresu renesansu. Korzenie ludzkiego zoo sięgają jednak znacznie dalej niż XVI-wieczne dwory królewskie, bo aż do starożytnego Egiptu, gdzie wystawiano czarne "karły" z Sudanu. Prawdziwy rozkwit tej formy rozrywki nastąpił w okresie imperializmu.

 

O istnieniu zjawiska ludzkiego zoo dowiedziałam się, gdy natrafiłam na czarno-białą fotografię, przedstawiającą grupę ciemnoskórych półnagich kobiet i mężczyzn w przepaskach na biodrach, skupionych wokół ogniska. Grupę otaczało ogrodzenie, zza którego przyglądali jej się biali mężczyźni w garniturach i melonikach.

 

ludzkiezoo%202.jpg

Saartje Bartmaan

 

Przypadkowo odkryte zdjęcie sprowokowało mnie do badań, a w końcu do napisania książki "The Lost Tribe of Coney Island", wstrząsającej historii Igorotów Bontok, którzy w 1905 roku zostali przywiezieni do Ameryki z odległego górskiego regionu północnych Filipin. Grupę wystawiano na pokaz na nowojorskiej Coney Island. Przedstawiani jako "dzicy łowcy głów jedzący psy" Igoroci byli jedną z atrakcji tamtejszego parku rozrywki.

 

Igoroci fascynowali córkę prezydenta, gwiazdy Broadwayu i antropologów, którzy namiętnie ich badali. Amerykanie chcieli ich ratować – zwiedzający kupowali im ubrania, proponowali adopcję, przysyłali pieniądze na edukację ich dzieci. Tymczasem rząd, który właśnie rozpoczął kolonizowanie Filipin, liczył, że zyska poparcie społeczne dla swojej polityki, pokazując swoim obywatelom, że "zacofani dzicy" absolutnie nie są gotowi na przejęcie władzy we własnym kraju.

 

Historia Igorotów zakończyła się w sądzie. Gdy rozeszła się wieść o tym, że amerykański impresario źle ich traktuje i bezwstydnie wykorzystuje, wybuchł skandal. A jednak Filipińczyków pokazywano jako atrakcję na wystawach jeszcze przez co najmniej dekadę. Obwożono ich po całym świecie: oglądano ich w Londynie, Edynburgu, Paryżu, Gandawie i na Kubie, nim amerykański rząd w końcu interweniował i w 1914 roku zakazał publicznego pokazywania ludności plemiennej z Filipin.

 

Ekspozycje etnograficzne przyciągały przedstawicieli wszystkich klas społecznych, od zwykłych robotników po arystokrację. W USA słynny przedsiębiorca cyrkowy i impresario, P.T. Barnum, w 1884 roku zorganizował wystawę pt. "Wielki kongres narodów", na której prezentował "obce i dzikie" plemiona, wśród nich "bezlitosnych" Zulusów, Siuksów, "okrutnego" muzułmanina, grupę australijskich Aborygenów i Nubijczyka. Wystawa cieszyła się niebywałą popularnością. Barnum objechał z nią całą Europę i miał setki naśladowców.

 

Stolicą tej formy rozrywki był Londyn. Przy okazji licznych wystaw międzynarodowych i rozmaitych targów, masowo zjeżdżały tam wesołe miasteczka, trupy cyrkowe i "wystawy ludzi": zwiedzających przyciągały takie atrakcje jak Gujańczycy, Zulusi, mieszkańcy Cejlonu, Lapończycy, Indianie obu Ameryk, Inuici, Buszmeni, czy mieszkańcy Ziemi Ognistej. W 1853 roku występy grupy Zulusów w Londynie obejrzał Charles Dickens, który później napisał o nich pogardliwy esej.

 

Rosnąca popularność ludzkiego zoo w drugiej połowie XIX wieku doprowadziła do powstania nowego typu showmanów, przemierzających Afrykę, Azję i inne odległe zakątki świata w poszukiwaniu nieznanych, egzotycznych plemion, których zwyczaje mogłyby zainteresować Europejczyków.

 

ludzkiezoo%203.jpg

Igoroci

 

Ludzi, których przywozili z dalekich wypraw, wystawiali obok zwierząt i "dziwolągów" w rodzaju kobiety z brodą czy bliźniąt syjamskich. Niektórych prezentowano w ich "naturalnym" środowisku – w zaaranżowanej wiosce plemiennej, gdzie mieszkali w namiotach i chatach, otoczeni "tubylczymi artefaktami": włóczniami, tarczami, garnkami i maskami.

 

Ponieważ widzowie byli coraz bardziej wymagający, etniczne ekspozycje musiały dostosować swój charakter do ich oczekiwań: zaczęto prezentować rytualne tańce i obrzędy religijne. Organizowano pokazy noszenia strojów plemiennych i gotowania "autentycznych" potraw, a nawet symulacje bitew. Kobiety rodziły w trasie dzieci, inne wydawano na scenie za mąż, byle przyciągnąć jak najwięcej widzów. Z czasem zaczęto wymagać, by pokazywały się publicznie jedynie w przepasce na biodrach, by zaspokoić ciekawość gości spragnionych widoku "prawdziwej" ciemnej skóry.

 

Jeszcze w 1914 roku podczas Wystawy Światowej w Oslo, 80 mężczyzn, kobiet i dzieci ubranych w tradycyjne stroje przez pięć miesięcy żyło w słomianych chatach w Kongolandsbyen, wiosce kongijskiej, którą odwiedziło w tym czasie 1,4 mln Norwegów. Norweski dziennik "Aftenposten" nazwał ją "niebywale zabawną", a czasopismo "Urd", swój opis wioski zakończyło stwierdzeniem "Jak wspaniale, że my jesteśmy biali". Niektóre trupy wystawiały swoje spektakle przez długie lata. Ich atrakcyjność nie wynikała wyłącznie z powodów komercyjnych. Obwoźne wioski etniczne chętnie oglądali antropolodzy i naukowcy, który z zainteresowaniem przyglądali się ich egzotycznym mieszkańcom. Badali ich zwyczaje i język, mierzyli ciała i głowy, studiowali rysy. Później te pseudonaukowe statystyki wykorzystywano jako dowody potwierdzające teorie o wyższości białej rasy.

 

Z czasem naukowcy zaczęli dystansować się od wystaw etnograficznych. Miało to związek z coraz liczniejszymi zarzutami dotyczącymi komercjalizmu i sensacyjnego charakteru ekspozycji. "Ludzkie eksponaty" zmuszano do występów, a nierzadko porywano. Niektórzy zgadzali się uczestniczyć w pokazach za pieniądze. Zainteresowanie znów rosło, a miejscowi pośrednicy zaczęli specjalizować się w rekrutacji. Negocjowali warunki w imieniu "ludzi egzotycznych", przygotowywali dla nich umowy, a za swoją pomoc inkasowali część ich zysków.

 

Wielu oglądanych doświadczyło okrutnego traktowania. Właściciele cyrków traktowali ich jak więźniów, trzymali ich w klatkach, głodzili i bez skrupułów pozbawiali dachu nad głową, narażając na choroby i epidemie – najgroźniejsza była epidemia czarnej ospy, która zdziesiątkowała mieszkańców etnicznych wiosek podczas Wystawy Światowej w Chicago w 1893 roku. Trzymani w niewoli i poniżani umierali, często sami odbierając sobie życie. Krążyły opowieści o eksperymentach, przeprowadzanych przez naukowców na ich zwłokach.

 

ludzkiezoo%204.jpg

Ota Benga w Bronx Zoo

 

Wyjątkowo okrutny los spotkał Ota Bengę, młodego chłopca z Konga, którego schwytano do niewoli i pokazywano w małpiarni w Bronx Zoo w 1906 roku.

Prasa opisywała go "karłowatego czarnego przedstawiciela rasy ludzkiej o smutnych oczach". Bengę z tradycyjnie spiłowanymi zębami obejrzały setki tysięcy Amerykanów. Za 25 centów pozował zwiedzającym do fotografii. Gdy w końcu wybuchł skandal, uwolniono go z klatki i odesłano do sierocińca. Dorosły Benga, próbując się zasymilować, nałożył na zęby nakładki i zaczął uczyć się angielskiego. Po przeprowadzce do Wirginii robił wszystko, by nowi sąsiedzi go zaakceptowali, lecz ci uparcie traktowali go jak osobliwość. Jego życie zakończyło się tragicznie. Nie mogąc dłużej znieść docinków, w 1916 roku zdjął nakładki z ostrych zębów i strzelił sobie w głowę.

Miał 32 lata.

 

Zdecydowana większość odwiedzających ludzkie zoo oglądała eksponaty z zafascynowaniem. Byli jednak i tacy, którzy sprzeciwiali się poniżającym spektaklom. O godność ludzkich eksponatów walczyły organizacje przeciwne niewolnictwu, intelektualiści, grupy religijne, a w Ameryce Liga Przeciwników Imperializmu. Sprawą Baartman zainteresowali się abolicjoniści w Londynie, którzy domagali się – niestety, bezowocnie – przywrócenia jej wolności.

 

W latach 30. etniczne ekspozycje wyszły z mody, wyparte przez inne formy rozrywki masowej, jak telewizja i kino. Co do Baartman, to została sprzedana treserowi zwierząt i wywieziona do Francji, gdzie poniżana i zmuszana do prostytucji wpadła w alkoholizm i zmarła w grudniu 1815 roku. Lecz nawet po śmierci nie zaznała spokoju. Chirurg Napoleona, Georges Cuvier, zlecił wykonać odlew jej ciała, po czym przeprowadził sekcję zwłok, oddzielił mięśnie od kości, mózg i genitalia zalał formaliną i wystawił w paryskim muzeum. Prawdziwego pochówku doczekała się dopiero w 2002 roku, kiedy to jej szczątki wróciły do Afryki Południowej. Dopiero wtedy tak naprawdę zakończyła się epoka publicznego wystawiania ludzkich eksponatów.

 

Fakt, że takie pokazy kiedyś były powszechnie akceptowane, dziś budzi zdumienie. W maju z okazji 200. rocznicy uchwalenia norweskiej konstytucji dwaj artyści, Lars Cuzner i Mohamed Ali Fadlabi, zrekonstruowali norweską wioskę kongijską z 1914 w formie artystycznej instalacji pt. "European Attraction Ltd.". Przejmująca wystawa "Exhibit B" Bretta Baila, którą w ubiegłym roku można było oglądać we Wrocławiu, składa się z 12 zaaranżowanych gabinetów osobliwości – scen z nieruchomymi nagimi aktorami z Afryki - nawiązujących do losów prawdziwych ludzkich eksponatów. Nasze nastawienie się zmieniło, ale fascynacja tym żenującym epizodem w historii ludzkości pozostała.

źródło

 


Użytkownik pishor edytował ten post 09.11.2014 - 12:37

  • 0



#7

Tenhan.
  • Postów: 758
  • Tematów: 52
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Teraz jak są na wolności to ze skandynawskich miast czynią stolice gwałtów i zamieniają ich kraje w kraje trzeciego świata także pomysł z tym zoo wcale nie był taki straszny (choć osobiście lepiej by było jakby ich nie było w kraju a nie żeby bawić się w takie projekty). Bądźcie tolerancyjni to kiedyś biali będą w zoo.

 

ostrzezenie.gif

 

Za wypowiedź o tle rasistowskim.

 

Kronikarz


Użytkownik Kronikarz Przedwiecznych edytował ten post 10.11.2014 - 15:19

  • -2

#8

Padael.

    Tauri

  • Postów: 1017
  • Tematów: 73
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak to się czasy zmieniają...taki chichot historii, dziś powiesz "murzyn" i możesz iść siedzieć za bardzo podobne kraty ;)

Niedługo nie będzie ciasta murzynka, bo murzynek bambo już jest na cenzurowanym.

 

Kilka lat temu w ZOO w Gdańsku w klatce siedział gość na fotelu, czytał gazetę a w tle były meble i telewizor, była też tabliczka z opisem naszego gatunku.


Użytkownik Padael edytował ten post 09.11.2014 - 14:15

  • 0



#9

McNugget.
  • Postów: 562
  • Tematów: 10
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

 

Teraz jak są na wolności to ze skandynawskich miast czynią stolice gwałtów i zamieniają ich kraje w kraje trzeciego świata

Czytałam wczoraj na jakimś portalu komentarz kobiety mieszkającej w Oslo, bardzo często widuję jej nazwisko w komentarzach na natemat.pl. Była bardzo zadowolona z miejsca zamieszkania. Nie liczy się ile gwałtów, ale ile z gwałtów zostało przez kogo popełnionych.

 

 

 

Niedługo nie będzie ciasta murzynka, bo murzynek bambo już jest na cenzurowanym

Za co? Ten fragment:

Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły

wcale wydźwięku pejoratywnego nie ma.


Użytkownik McNugget edytował ten post 09.11.2014 - 14:57

  • 0

#10

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie wiem na jakiej podstawie znalazła się tam informacja o tym że w Warszawie również więziono murzynów w zoo ? W tym czasie warszawski ogród zoologiczny jeszcze nie istniał...były tylko malutkie prywatne menażerie.

 

 

Zrobię małe wykopki, żeby odpowiedzieć na to pytanie.

Otóż jest to wynik pomyłki autora artykułu, który rozpoczął ten temat.

Nie chodziło o zoo w Warszawie tylko we Wrocławiu.

 

Przypomniałem sobie o tym, bo akurat na portalu TVN24 pojawił się artykuł Macieja Michałka pt."Historia ludzkich zoo.Czarna karta europejskiej historii."

link

 

Znalazł się tam taki oto fragment:

cyt.

"Wystawy takie nie ominęły także terenów dzisiejszej Polski. Jako "pokazy ludów etnicznych" organizowało je wrocławskie zoo, urozmaicając m.in. nauką jazdy konnej, strzelania z łuku czy rzucania dzidą.

Wystawa Tunezyjczyków z lipca 1904 r. ustanowiła nawet niepobity do dziś rekord frekwencji, gdy w ciągu dziewięciu godzin ogród zoologiczny odwiedziło 41 tys. zwiedzających."

 

Poza nim, w treści można znaleźć właściwie to samo, co już tutaj zostało napisane, więc nie będę go przytaczał w całości.

Niemniej, szukając więcej informacji a propos tej wrocławskiej "wystawy egzotycznej", trafiłem na artykuł sprzed roku (na tym samym portalu).

 

Jest to artykuł jakby rocznicowy - poświęcony wrocławskiemu ogrodowi zoologicznemu, autorstwa Weroniki Przybylskiej.

 

150 lat temu otwarte zostało wrocławskie zoo. Historia tego ogrodu była bardzo burzliwa.

link

 

Tu można znaleźć nieco więcej (choć równie niewiele) informacji na temat wspomnianej "wystawy Tunezyjczyków".

cyt.

Atrakcją wrocławskiego ogrodu, dziś uważaną za niechlubną, były m.in. "wystawy ludów egzotycznych".

Pierwsza odbyła się w 1876 roku. Pomysł nie był nowy. Dyrekcja zoo zapożyczyła go z działań podobnych placówek we Francji i Anglii, gdzie nieraz prezentowano zwiedzającym tubylców ze zdobytych kolonii. Dla Anglików były to "ludzkie zoo", we Wrocławiu były to "pokazy ludów etnicznych".

 

Ludy tubylcze przywożone były do Hamburga i stąd trafiały do Wrocławia.

Przyjeżdżały całe rodziny ze swoim zwierzęcym dobytkiem, m.in. psami, kozami i końmi. Afrykanie mieli pokazywać jak wyglądało ich codzienne życie. Dyrekcja zoo z tej okazji organizowało pokazy jazdy konnej, rzucania dzidami i strzelania z łuku. Pobyt obcokrajowców trwał od kilku do kilkunastu dni.

 

Dla zoo był bardzo dochodowym interesem.

Wrocław odwiedzili m.in. Beduini. - Rekord frekwencji pobił jednak pobyt Tunezyjczyków zorganizowany w lipcu 1904 roku. W jeden dzień, w czasie 9 godzin, zoo odwiedziło 41 tys. osób. Ten rekord nie został pobity do dziś – mówił w styczniu Leszek Solski, kierownik działu marketingu i edukacji we wrocławskim zoo.

 

Wygląda więc na to, że chociaż akurat w tym przypadku, warszawskiemu ogrodowi zoologicznemu nie można nic zarzucić w tej kwestii, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że gdyby istniało ono w omawianym okresie, to i tam można by oglądać tego typu "ekspozycje".


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych