@Pishor
Zacząłem szukać co do tej kładki - wygląda na to że rozkład szczątków rzeczywiście był mocno nierównomierny.
To jest jakby zupełnie oczywiste, bo gdyby było inaczej, to schematach NIST pokazano by uszkodzenia na całej południowej elewacji "siódemki" a nie tylko w jej zachodniej połowie. No i ta kładka, która przetrwała ten "deszcz" stali i betonu, pochodzący z walącej się wieży północnej.
Ale to właśnie jest dość dziwne, jeżeli popatrzyć przez pryzmat sposobu, w jaki waliła się "siódemka".
Ujmę to tak (odnosząc się tylko do płaszczyzny południowej elewacji - powiedzmy, że patrzymy na nią od strony wtc1).
Lewa strona wtc7 i częściowo środek - mocno oberwała.
Prawa strona była zupełnie nietknięta.
Na skutek zawalenia się wieży 1, w budynku wybuchły pożary.
Musiały mieć one swój początek z jego lewej strony - tam gdzie oberwał on odłamkami wieży 1 i dopiero później przenieść się na stronę prawą. czy tak? No, tak.
Teraz zastanówmy się.
Która strona budynku była bardziej poszkodowana / osłabiona? No, lewa. Tam były i uszkodzenia i pożary - po prawej były tylko pożary.
Tymczasem budynek nie tylko zaczął walić się od strony mniej uszkodzonej (prawej) ale na dodatek, zaraz po tym zjechał równomiernie w dół.
Inaczej mówiąc - obie strony (ta bardziej poszkodowana i ta poszkodowana mniej) zaczęły się walić dokładnie w tym samym czasie.
I tego właśnie nie mogę zrozumieć.
A teraz uliczka przy drugim narożniku, od strony szramy i uszkodzenia narożnika:
Mamy tu już całkiem spore kawały konstrukcji wieży.
I to jest właśnie kolejna dziwna sprawa.
Chodzi mi konkretnie o budynek, który znajdował się tuż obok wtc7 (zaledwie kilka / kilkanaście metrów od niego - budynek Verizon.
Oddzielała go od "siódemki" tylko wąska uliczka Washington ST. I ten właśnie budynek, na skutek upadku wieży północnej, nie poniósł praktycznie żadnych szkód.
Przypomnę, że najbardziej ucierpiał południowo zachodni narożnik "siódemki" - wyrwa na kilkanaście pięter, którą epatował pierwotnie NIST, miała dowodzić o skali uszkodzeń, które przyczyniły się do do jej zawalenia (później koncepcję zmieniono na "pożary"). Tymczasem, tuż obok znajdował się budynek - na którym nie ma śladu po zawaleniu się wieży północnej.
Na tym schemacie pokazano jaki był rozkład szczątków po walących się wieżach.
Tu zdjęcie lotnicze (po zawaleniu się wtc 7)
No - może poza tym niewielkim uszkodzeniem południowej elewacji.
Widać je na tym zdjęciu (wykonanym 17.09.2001 r)
Tutaj widok od strony północnej (już po zawaleniu się "siódemki").
Tu jeszcze inne ujęcie z lotu ptaka (od strony południowo wschodniej)
Tutaj zdjęcie wykonane z ziemi od strony północnej (te uszkodzenia pochodzą od zawalającej się "siódemki")
A tutaj zdjęcie z 1 stycznia 2003 r - już w trakcie remontu elewacji budynku Verizon
Czy to nie jest dziwne (kolejna dziwna sprawa z tego dnia?), że jeden budynek zostaje (podobno) poważnie (wg wersji oficjalnej) uszkodzony, a odległy od niego maksymalnie kilkanaście metrów inny budynek, nie ponosi praktycznie żadnych szkód, przy czym - jednocześnie, uliczka pomiędzy nimi zawalona jest jakimiś szczątkami (podobno pochodzącymi z ponad pięciuset metrowej wieży, która uszkodziła ten pierwszy budynek)?