Ktoś oglądał ten film? http://vod.pl/filmy-...-spisek/mzmtl#0
Napisano 13.09.2014 - 00:33
Oglądałem.
Nędza z biedą - szkoda czasu.
No, chyba, że ktoś chce się przekonać jak można podważać argumenty strony przeciwnej, przeprowadzając "doświadczenia naukowe'' luźno tylko opierające się na realiach.
Inna sprawa, że zwolennicy teorii spiskowej też nie błysnęli w tym materiale.
Jak dla mnie 0:0 ze wskazaniem jednak na spiskowców.
Napisano 13.09.2014 - 01:20
Yyyy...udało Ci się to w azotowej atmosferze?
Jasne, co za problem. Sztuką jest nie spalić tego pręta.
Problemem jest możliwość takiej sytuacji. To nierealne.
Na tygiel działa temperatura 1500-1600 stopni.
Skoro ogranicza nas max 1200 stopni więc ta kwestia pozostaje automatycznie zamknięta...
Ktoś oglądał ten film?http://vod.pl/filmy-...-spisek/mzmtl#0
Jak wyżej. Szkoda czasu, ślizganie się po temacie i pomijanie lub ignorowanie istotnych kwestii.
Napisano 13.09.2014 - 01:31
Uf to dobrze, że zdążyłem odpowiedź Pishora przeczytać. Skończyłem seans na 15 minucie. Juz pierwsza ta analiza jakoś mną nie poruszyła(więcej podniecania się, że na jedna sekundę rekonstrukcji pracowali 20dni). Pokazali, że samolot wleciał, że zniszczył niektóre wewnętrzne kolumny, a paliwo się rozlało po piętrach i wybuchło. No nieźle.
Sami ci od teorii też jacyś dziwni, a najgorszy to ten od ''Loose change.''
Napisano 13.09.2014 - 01:43
Sami ci od teorii też jacyś dziwni, a najgorszy to ten od ''Loose change.''
Różni eksperci podejmowali debaty z autorami w/w filmu. Efekt był oczywisty, zmiażdżyli dzieciaków. Co ciekawe nikt ze znanych ekspertów przyjmujących oficjalną wersję za prawdziwą nie chce przyjąć zaproszenia do debaty od Richarda Gaga lub innych od A&E.
Napisano 13.09.2014 - 12:20
Problemem jest możliwość takiej sytuacji. To nierealne.
Jak to nierealne?
Skoro ogranicza nas max 1200 stopni więc ta kwestia pozostaje automatycznie zamknięta...
Jeżeli na czarną skrzynkę działała temperatura 1200 to mogła się ona nadtopić, połączyć z gruzem. Znalezienie pozostałości czarnej skrzynki byłoby praktycznie niemożliwe. Po za tym oprócz znalezienia trzeba ja jeszcze odczytać...
Napisano 13.09.2014 - 12:52
W przypadku Pentagonu odnalezienie skrzynki było o tyle ułatwione, że cały samolot znalazł się w jednym miejscu wewnątrz budynku. W Shankswille większość szczątków znalazła się w okolicach krateru lub wbiła w ziemię. W przypadku WTC szczątki rozleciały się na różne strony a potem przemieszały z gruzem i z wszystkim co było w budynkach. Szansa na przeoczenie lub pomylenie obudowy i części zniszczonych skrzynek z powiedzmy rozerwanym bojlerem czy czymś takim, zwłaszcza gdy była opalona i straciła pomarańczowy kolor, była znacznie większa.
Napisano 13.09.2014 - 14:48
Zna ktoś skład stali, z której była zrobiona konstrukcja?
Pytam, bo ma to znaczenie w przypadku określenia temperatury topnienia danej stali. Odsyłam do wykresu żelazo - węgiel. Wszyscy, którzy mieli technologię metali w szkole, powinni pamiętać, że topnienie stali - a więc sytuacja w której kryształy (a nie atomy, jakby się wydawało) tracą stabilność i również puszczają międzycząsteczkowe wiązania - rozpoczyna się w temperaturze 1150 st.C. Topnienie, to nie jest przejście w stan płynny od razu. Pierwszą fazą, jest tzw. ciastowatość, czyli sytuacja, w której kryształy utraciwszy wiązania zaczynają się swobodnie przesuwać względem siebie. Punkt topnienia, to również punkt krzepnięcia zależny od procentowej ilości węgla w stopie, bo stal podstawowa jest stopem żelaza z węglem. Czyste żelazo topi się w temperaturze 1539 st.C.
Jeżeli coś jest roztopione, to wcale nie musi być płynne. W przypadku konstrukcji stalowych samo zbliżenie się do połowy temperatury topnienia uważane jest za destrukcyjne i powodujące spadek wytrzymałości konstrukcji o ponad połowę. Nie rozumiem więc, dlaczego dyskutujecie o temperaturze topnienia stali, skoro uzyskano zbliżoną w wyniku spalania paliwa. Temperatura + siła uderzenia + siła wybuchu. Nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, ile rzeczy mogło się dziać w tej jednej chwili. Od rozgrzania do wysokiej temperatury, poprzez wyginanie metalu, aż do jego natychmiastowego (prawie) schłodzenia w wyniku polania wodą z pękniętej rury (przykładowo). Czynników jest tyle, że nasza dyskusja to jak łapanie ryb ręką w mętnej wodzie. Być może wystarczyłoby, aby samolot uderzył metr w jedną, bądź w drugą stronę, a WTC stałoby do dzisiaj.
wykres żelazo - węgiel
Użytkownik Staniq edytował ten post 13.09.2014 - 14:51
Napisano 13.09.2014 - 16:55
W przypadku Pentagonu odnalezienie skrzynki było o tyle ułatwione, że cały samolot znalazł się w jednym miejscu wewnątrz budynku. W Shankswille większość szczątków znalazła się w okolicach krateru lub wbiła w ziemię. W przypadku WTC szczątki rozleciały się na różne strony a potem przemieszały z gruzem i z wszystkim co było w budynkach. Szansa na przeoczenie lub pomylenie obudowy i części zniszczonych skrzynek z powiedzmy rozerwanym bojlerem czy czymś takim, zwłaszcza gdy była opalona i straciła pomarańczowy kolor, była znacznie większa.
Faktem jest, że wieże wtc były większe niż Pentagon ale nie bardzo rozumiem to stwierdzenie:
W przypadku WTC szczątki rozleciały się na różne strony
Co konkretnie masz na myśli? Rozrzut elementów wewnątrz budynku, czy też rozrzut ich w momencie uderzania w budynek (na zewnątrz)?
Jeśli to drugie, to tak mogło być właśnie w przypadku Pentagonu, który miał nieporównanie mocniejszą niż wieże konstrukcję - czym min innymi zawsze tłumaczono fakt, tak nikłej ilości szczątków Boeinga znalezionych na miejscu zdarzenia (czy też raczej widocznych na zdjęciach i filmach). Tłumaczono, to bowiem tym, że brak dużych fragmentów samolotu spowodowany był właśnie jego zderzeniem z "pancerną" strukturą jaką był ten klin Pentagonu, który został zaatakowany.
Które to zderzenie skutkowało "rozdrobnieniem" konstrukcji samolotu. A jednak, z tego, co pamiętam - przynajmniej rejestrator parametrów lotu, dało się odnaleźć i odczytać.
W przypadku Shanksville nie do końca prawdą jest, że "większość szczątków znalazła się w okolicach krateru lub wbiła w ziemię", bo tak na prawdę znajdowano je na przestrzeni kilku mil od miejsca uderzenia w ziemię (stąd min teorie o tym, że samolot rozpadł się już w powietrzu - na skutek zestrzelenia). Jeżeli spory fragment jednego z silników (ważący 1 tonę) znaleziono ok 700 metrów od dziury w ziemi, to trudno przypuszczać, że czarna skrzynka z ogona, ważąca pewnie ok. kilkunastu kilogramów, leżała sobie elegancko w tej dziurze. Mimo to - obie czarne skrzynki znaleziono i odczytano.
Warto przypomnieć, że dwie podstawowe czarne skrzynki, czyli Flight Data Recorder (rejestrator parametrów lotu) i Cockpit Voice Recorder (rejestrator rozmów w kabinie pilotów) rozmieszcza się na dwóch przeciwległych krańcach samolotu - FDR w okolicy ogona, a CVR w okolicach kokpitu.
O ile więc, na skutek zderzenia z konstrukcją wież, rejestrator rozmów raczej uległby doszczętnemu zniszczeniu, to już rejestrator parametrów, powinien mieć dużo większe szanse przetrwania.
Fakt, że nie odnaleziono ani jednego, ani drugiego (pomijając kwestię ich stanu), jest tylko kolejnym przykładem na tezę, że działania odpowiednich służb w tych dniach, pozostawiaja wiele do życzenia.
Napisano 13.09.2014 - 17:36
Co konkretnie masz na myśli? Rozrzut elementów wewnątrz budynku, czy też rozrzut ich w momencie uderzania w budynek (na zewnątrz)?
I to i to. O ile dobrze pamiętam pewne części przebiły się na wylot, jak na przykład silnik który spadł dość daleko. Jeśli rejestrator z ogona pozostał w środku, w wyrwie, to znalazł się w tej właśnie strefie w którą uderzyła odpadająca górna część budynku. Mogło go zgnieść. A potem szczątki obu wież spadły i rozsypały się na znacznym obszarze. To jak szukanie igły w stogu gwoździ.
W przypadku Shanksville nie do końca prawdą jest, że "większość szczątków znalazła się w okolicach krateru lub wbiła w ziemię", bo tak na prawdę znajdowano je na przestrzeni kilku mil od miejsca uderzenia w ziemię (stąd min teorie o tym, że samolot rozpadł się już w powietrzu - na skutek zestrzelenia). Jeżeli spory fragment jednego z silników (ważący 1 tonę) znaleziono ok 700 metrów od dziury w ziemi, to trudno przypuszczać, że czarna skrzynka z ogona, ważąca pewnie ok. kilkunastu kilogramów, leżała sobie elegancko w tej dziurze.
W każdym bądź razie w miejscu upadku były tylko szczątki samolotu. Gdyby spadł na złomowisko i skład gruzu odnajdowanie drobniejszych części byłoby trudniejsze.
Napisano 13.09.2014 - 22:25
ale przecież przy dziurze praktycznie nic nie leżało prócz dziury przecież jest filmik gdzie wypowiadał się facet,który był pierwszy i ma foto sam lej koło 6metrów.widoczne podobieństwo z pentagonem,brak dużych części samolotu,nie mozliwe zeby tam sie rozbił chyba że był z gumy i się odbił.Czy czarne skrzynki które zostały odnalezione zostały upublicznione,chodzi głównie o rozmowy?
Napisano 13.09.2014 - 22:48
Coś tą dziurę zrobiło bez 2 zdań. Każdy ją widział. Problem w tym, że tak naprawdę nie wiadomo co. Z jednej strony nie było tam żadnych samolotowych części, natomiast z drugiej strony co mogłoby zrobić taki otwór? Nigdy nie widziałem na żywo żadnej katastrofy samolotowej (zapewne wy również) ale wydaje mi się, że samolot rozbija się z jakąś określoną prędkością musi rozpaść się na jakieś kawałki. Małe lub duże. Oczywiście im prędkość jest większa tym rozrzut jest większy.
Co do zestrzelenia, ciekawa wersja ale czy są na to jakiekolwiek dowody oprócz w/w? Chyba nie.
Napisano 13.09.2014 - 23:32
.Czy czarne skrzynki które zostały odnalezione zostały upublicznione,chodzi głównie o rozmowy?
Jeżeli chodzi ci o czarne skrzynki z lotu 93 (tego, który rozbił się w Shanksville), to na podstawie ich zapisu powstał nawet film fabularny, zatytułowany (nikt nie zgadnie)
Nie zmienia to jednak faktu, że zapisyi z Cockpit Voice Recorder czyli rejestratora zapisu rozmów z kabiny pilotów, otacza jednak pewien nimb tajemniczości.
Rzecz polega na tym, że rodziny pasażerów tego feralnego lotu, miały okazję zapoznać się z nagraniami z CVR ale pod jednym warunkiem - że nie wolno im było (pod rygorem odpowiedzialności karnej), upubliczniać informacji, które uzyskały one w wyniku odsłuchania tych zapisów
Inaczej mówiąc - mogły one posłuchać sobie jak ich bliscy ginęli ale opowiadać o tym (w szczegółach) już im zabroniono.
Prawda, że urocze?
ale przecież przy dziurze praktycznie nic nie leżało prócz dziury
Ale za to - jakiż piękny kształt miała ta dziura...
chyba że był z gumy i się odbił.
Skoro fragment silnika o wadze 1 tony, znaleziono ok 700 metrów od "dziury", to znaczy, że teoria z "odbiciem" nie jest taka znowu irracjonalna.
Przypominam, że był to teren dość "grząski", bo lot 93 rozbił się na miejscu starego wyrobiska kopalni odkrywkowej, co wskazuje na to, że nawet w takich warunkach możliwe jest "sprężyste działanie ciężkich przedmiotów na sypkie podłoże - ze wzajemnością".
A jako zupełny bonus, dorzucę taką ciekawostkę: link
Ale to tylko tak dla pobudzenia wyobraźni - bo to zupełnie przypadkowe skojarzenie jest i nie warto na tej podstawie budować żadnej teorii.
Napisano 14.09.2014 - 11:52
... jeden z zestrzelonych samolotów wbił się w całości tak głęboko w grunt nad rzeką, że wydobyto go dopiero podczas budowy nowej linii metra.
To ciekawe.
Próbowałem znaleźć jakieś informacje na ten temat ale, niestety - nie udało mi się.
Mógłbyś podać jakieś szczegóły dotyczące tej sprawy?
Kiedy miało miejsce zdarzenie, jakiego samolotu dotyczyło, jak wyglądało wydobywanie wraku, w jakim stanie go wydobyto itd.
O przebieg samego wydarzenia nie pytam, bo pewnie istnieje marna szansa żeby takie informacje można było zdobyć.
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych