Epidemia wirusa Ebola
Wirus ebola„W ostatnich 20 latach odkryto w lasach deszczowych Afryki szereg wirusów, z Ebolą i małpią ospą włącznie. HIV także pochodzi z tego obszaru. Mogą tu znajdować się tysiące wirusów i nie mamy pojęcia, czym są, jak się rozprzestrzeniają i w jakich populacjach.” Dr Anne Rimoin, epidemiolog
„Można stworzyć szczepionkę przeciwko pojedynczemu wirusowi. Ale wirus ten zmieni się i za rok będziemy mieli do czynienia z jego nieznacznie przeobrażoną postacią. W przyszłości możemy konfrontować się już z radykalnie zmienionym wirusem. Zatem zawsze musimy produkować nowe szczepionki, aby zwalczać nowy szczep, który się pojawia.” Prof. Geoffrey Smith, Imperial College w Londynie
„Mamy tyle nauki, tyle technologii. Przyjmuje się zatem założenie, że powinniśmy być zdolni bez problemu kontrolować wirusy. Zakażenie HIV uświadomiło mi, jak dalece nieprawdziwe jest to złudzenie. Żyjemy na krawędzi.” Alice Welbourne, nosicielka wirusa HIV
Ekspansja nowych chorób: Powiązanie z klimatem i wylesianiem
15 października 2009
Kiedy spojrzymy w górę na korony drzew miejskiego tropiku w Azji Południowej, Australii lub Afryki równikowej, nasz wzrok często spotka się z mnóstwem nietoperzy owocowych zwisających z gałęzi niczym futrzane stalaktyty. Jako że ich lasy wycinane są przez buldożery, wypalane przez rolników lub wysuszane przez klimatyczne zaburzenia, nietoperze owocowe coraz częściej nawiedzają wspólnoty ludzkie, dostosowują się do sadów i drzew owocowych w miastach, gospodarstwach rolnych i na przedmieściach, które przejęły ich lasy. Wraz z nietoperzami przybywają choroby, które rozprzestrzeniają się wśród ludzi. Kolejne badana wykazują, że ich mikroby – jak również inne czynniki chorobotwórcze przenoszące się ze zwierząt na ludzi – szerzą się szybciej z powodu zmian klimatycznych i wylesiania.
Na przykład nieprzerwany wyrąb lasów deszczowych Afryki spowodował wzrost liczby takich spotkań, ponieważ przemieszcza ludzi w najbliższe sąsiedztwo zarażonych nietoperzy. Z uwagi na fakt, iż utrata siedlisk niszczy wiele gatunków zwierząt łownych będących źródłem dziczyzny, biedni mieszkańcy wiosek zintensyfikowali swoje polowania na gatunki ocalałe, takie jak nietoperze owocowe.
W 2007 roku lokalni myśliwi z Kongo wybili przy użyciu strzelb tysiące nietoperzy owocowych i według naukowców wsie „dosłownie tonęły” w ociekających krwią zwłokach tych zwierząt. W rezultacie 260 osób zaraziło się śmiertelnym wirusem Ebola, który zdaniem badaczy mieszkał sobie w nietoperzach, a następnie przeniósł się na ludzi poprzez kontakt z krwią i innymi płynami ustrojowymi. W sumie zmarło 186 osób. Naukowcy z Gabonu i Kongo ustalili, że ekspansję Eboli poprzedziła masowa migracja nietoperzy owocowych do miejscowości dotkniętych epidemią.
„Kiedy zakłócasz równowagę, przyspieszasz przejście patogenów z dzikich zwierząt na inwentarz lub ludzi,” mówi epidemiolog weterynaryjny i ekspert do spraw zdrowia publicznego organizacji Wildlife’s Trust, Jonathan Epstein.
Inne związane z nietoperzami epidemie śmiertelnych chorób u ludzi miały miejsce w ostatnich latach w Malezji i Bangladeszu – ich powodem były również zmiany w układach pogodowych i użytkowaniu gruntów, ponieważ osady ludzkie i rolnictwo coraz bardziej wdzierają się na obszary leśne. Ponadto piętrzą się dowody, iż wzrost temperatury i nietypowe cykle opadów rozszerzyły już zagrożenie chorobami przenoszonymi przez owady – oczekuje się, że zjawisko to nasili się w miarę postępującego ocieplenia świata oraz przemieszczania się insektów na wyższe poziomy i szerokości geograficzne.
Od kilku lat naukowcy tropią powiązania między zmianami klimatu i ludzkim zdrowiem. Odkryli, że ataki cholery korelują ze zmianami powierzchniowej temperatury morza, a ogniska biegunki pojawiają się wraz ze wzrostem słupa rtęci. Ustalili również związek między sezonowymi układami pogodowymi i malarią, który jest tak silny, że epidemie można przewidzieć za pomocą prognozy pogody.
Tak zwany pas zapalenia opon mózgowych w Afryce Zachodniej uległ w ostatnim czasie znacznemu rozszerzeniu za sprawą użytkowania gruntów i zmian klimatycznych, poinformował Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu [IPCC]. Malaria umiejscowiła się na wyżynach Afryki Wschodniej, gdyż region ogrzewa się. Badacze Uniwersytetu Stanforda potwierdzili, że wyniszczenie tysięcy hektarów peruwiańskich lasów tropikalnych stworzyło nowe siedliska komarów i stało się przyczyną setek tysięcy zachorowań – na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia odnotowywano mniej niż 150 przypadków rocznie.
Od wieków ludzie przejmują drobnoustroje chorobotwórcze od zwierząt i owadów; odrę dostaliśmy od kóz, a malarią obdarzyły nas komary. Lecz w ciągu ostatnich lat tempo przeskakiwania patogenów ze zwierząt na ludzi – określanych zbiorczym mianem „chorób odzwierzęcych” – znacznie przyspieszyło, mówią eksperci.
Transmisja filowirusa Ebola od nietoperzy do ludzi ilustruje złożoność rozprzestrzeniania się tych chorób i ich związku ze zmianą klimatu i dewastacją gruntów. Pospolity kontakt nietoperz-człowiek nie wystarczy, aby mogła wybuchnąć epidemia Eboli.
„To kaskada zdarzeń,” która zderza ze sobą nietoperze, małpy i ludzi na niezwykłe sposoby i którą potęgują „wyjątkowe warunki klimatyczne,” mówi ekspert chorób odzwierzęcych Światowej Organizacji Zdrowia [WHO], Pierre Formenty. Według przeprowadzonej przez NASA analizy meteorologicznych danych satelitarnych, ogniska Eboli łączą się z ulewnymi deszczami kończącymi okres intensywnej suszy. Bardzo suche warunki wymuszają na niektórych drzewach owocowych opóźnienie procesu kwitnienia. Kiedy przychodzą deszcze i porażone drzewa wydają owoce, spragnione ich liczne gatunki zwierząt – w tym nietoperze pteropusy i małpy – gromadzą się, aby ucztować. Duża liczba stworzeń skupionych pod owocującym drzewem stwarza drobnoustrojom pokroju Eboli doskonałą okazję, aby przemieścić się z jednego gatunku na inny. Ebola zaczyna cyrkulację w nowych gatunkach, takich jak wspomniane małpy lub nietoperze, i może zostać łatwo przeniesiona na ludzi przez zakażoną krew i inne płyny ustrojowe.
Naukowcy udowodnili, że nadejście nowych plag (m.in. wirusa Nipah, który zabija 70% zarażonych; hantawirusowego zespołu płucnego, który zabija 37% zarażonych, Gorączki Zachodniego Nilu, która zabija 8%/10% zarażonych) łączy się bezpośrednio ze zmieniającymi się układami pogodowymi ocieplającego się świata. Rosną obawy, iż pojawiać się będzie coraz więcej podobnych nowych chorób.
Żadna wyrafinowana metoda diagnostyczna, ani opieka medyczna oparta na najnowszych technologiach nie uratuje nas przed nowymi patogenami, które z definicji powodują nieokreślone choroby o niepewnym pochodzeniu.
Problem w tym, że spośród blisko miliona unikalnych wirusów przenoszonych przez kręgowce – czyli potencjalnych zagrożeń odzwierzęcych – opisano zaledwie 2.000. Nadzór zdrowia dzikiej przyrody, który mogłyby zapewnić wczesne ostrzeganie o przemieszczających się odzwierzęcych czynnikach chorobotwórczych, jest minimalny, szczególnie w tych częściach świata, gdzie kontakt między dzikimi gatunkami i ludźmi jest najbliższy.
Na szczęście większość „wycieczek” mikroorganizmów do nowych gatunków ma łagodne następstwa, kończy się niepowodzeniem, zniszczeniem przez reakcję immunologiczną nowego nosiciela lub niezdolnością mikroba do prawidłowego rozwoju. „Tylko niewielka część przeobrazi się w ludzkie patogeny,” mówi ekolog medyczny Centrum Kontroli Chorób, James Mills. Nawet przy nowych, pojawiających się coraz częściej patogenach rzeczywista liczba zgonów z powodu wywoływanych przez nie chorób jest nadal śladowa w porównaniu ze starymi zabójcami, takimi jak chociażby malaria.
Jednakże potencjalne zagrożenie związane z przystosowaniem się nowych patogenów do środowiska ludzkiego organizmu jest niepodważalne. A wystarczy tylko jeden. W końcu niewiele było ofiar, kiedy lentiwirus kameruńskich szympansów po raz pierwszy przeniósł się na ludzi około 1930 roku, zdobywając przyczółek w szybko rosnącym kolonialnym mieście Afryki Leopoldville. Następnie przekształcił się w formę, która skutecznie żerowała na ludzkości. W latach 1981-2007 zarażonych zostało 55 milionów osób, a choroba, którą powoduje – AIDS – zabiła do tej pory ponad 25 milionów*.
* Wirus HIV pokonał nasze próby stworzenia szczepionki. Mutuje w oszałamiającym tempie. Każda kolejna kopia przynosi zmianę. Wirus popełnia korzystne dla siebie błędy. Poza tym HIV jest „królem” przebiegłości: zaraża komórki odpowiedzialne za wykrywanie i niszczenie wirusów pojawiających się w organizmie człowieka.
Ludzie pozostawieni samym sobie
Dzieliły ją kroki od szansy na wybawienie lub chociaż mniej bolesną śmierć. Comfort Zeyemoh szła powoli z centrum leczenia Eboli. Jednego z trzech w mieście zniszczonym przez śmiercionośnego wirusa. Niemalże wszystkie łóżka były zajęte.
22-letnia Zeyemoh nie była na tyle chora, aby zostać przyjętą, mimo że zeszłej nocy zaczęła wymiotować i poczuła osłabienie. To symptomy Eboli.
„Przysłali nas tutaj na badanie kontrolne,” powiedział jej chłopak, Moses Sackie, przed budynkiem ośrodka pomocy prowadzonego przez organizację Lekarze bez Granic. „Teraz mówią, żebyśmy poczekali trzy dni.”
Z każdym dniem niewielka grupa opiekunów, która zmaga się z najgorszą epidemią Eboli w historii, pozostaje coraz dalej w tyle, ponieważ tempo transmisji wirusa gwałtownie przyspiesza. Ośrodki zdrowia są przepełnione – zwiększa się liczba osób zakażonych, które są odsyłane, pozostawiane samym sobie.
Centrum Lekarzy bez Granic w Paynesville na obrzeżach Monrovii [w Liberii] dysponuje 160 łóżkami; w najbliższych dniach otrzyma 25 dodatkowych. Potrzebuje 1.200 – i korespondującą liczbę personelu – aby zmagać się z epidemią, powiedziała rzeczniczka organizacji, Sophie-Jane Madden. Jako że Ebola zaczyna swój szalony galop przez miasto, liczba ta z pewnością wzrośnie.
„Wirus zostawia nas w tyle, prawda?” powiedziała Madden. „Bierzemy najbardziej chorych, ponieważ nie mamy możliwości” zajęcia się pozostałymi. W piątek przyjęto 23 osoby, zawrócono 25, dziewięcioro zmarło, a siedmioro zwolniono po wyzdrowieniu, powiedziała.
Chorzy przychodzą codziennie w nadziei, że moment ich przybycia i objawy pozwolą im przekroczyć próg. Nawet jeśli tak się stanie, 7 na 10 umrze w środku – nieco większa szansa niż 9 na 10 – proporcja wśród osób umierających w społecznościach, powiedziała Madden.
W sobotę rano szczęście opuściło Josha Tugbeha. Miał nudności, był osłabiony, odczuwał ból w stawach, który utrudniał chodzenie. „Przyszedłem tu, a oni mówią, że nie przyjmują pacjentów,” powiedział przed siedzibą centrum ELWA 3, ośrodka Lekarzy bez Granic o tej nazwie. „Chcę wrócić do domu, ale nie jestem w stanie tam dojść.”
Podobna scena miała miejsce w JFK – centrum leczenia prowadzonym przez rząd Liberii w innej dzielnicy Monrovii, gdzie Jatu Zombo tuliła swojego 5-letniego synka Fodaya pod blokującą słońce plandeką. Kilka metrów dalej jej 10-letni chłopczyk Zennah siedział na puszce po farbie. Dzieci były apatyczne i wyraźnie chore. Było im zimno i wcześniej wymiotowały. Ich ojciec zmarł cztery dni temu, a 36-letnia Zombo cały dzień dzwoniła po karetkę, która nigdy nie nadjechała. W końcu jej brat zapłacił komuś 20 dolarów w walucie USA, aby przywiózł ich do JFK.
Ale dzieci nie mogą dostać się do środka. „Nikt z nami nie rozmawiał,” powiedział brat Zombo, Abraham Sesky. „Zatem po prostu siedzimy. Nic nie wiemy.”
Przed głównym wejściem dawnego Szpitala „Zbawienie” – pełniącego teraz rolę centrum dla chorych i zmarłych, gdzie nie oferuje się leczenia – zatrzymała się karetka i pozostawiła parę dorosłych i dziewczynkę. Kierowca karetki powiedział, że dziecko nazywa się Cynthia i ma 10 lat.
Chwiejąc się dziewczynka podeszła kilka kroków i położyła się na betonie. Nikt nie mógł wnieść jej do środka, innych także, ponieważ pracownicy ładowali na tył pickupa ciała owinięte w białe plastikowe worki. Teren wymagał najpierw dezynfekcji.
Kiedy na ulicy osiedla slumsów New Kru Town zebrał się mały tłum, Cynthia krzyknęła do oddalonego nieznacznie kierowcy karetki. Powiedziała mu, że chce wrócić do domu. Mężczyzna odpowiedział jej, żeby się nie ruszała i poczekała aż przyjdą po nią ludzie będący wewnątrz gmachu szpitala. Kobieta zaczęła zawodzić, pracownicy ochrony wkrótce rozproszyli tłum.
Za rogiem, o przecznicę lub dwie stąd, kolejny mały tłum nie krył wzbierającego gniewu z powodu opóźniającego się odbioru ciała mężczyzny, które leżało pod drzewem w pobliżu domów. Mieszkańcy powiedzieli, że trup był tam od piątku i że przedstawiciele szpitala nie odpowiedzieli na wielokrotne wezwania. Ebola, choroba krwotoczna, jest najbardziej zabójcza w płynach ustrojowych, które wyciekają ze zwłok.
„Nie przyszli, aby rozpylić środek dezynfekujący” wokół ciała, powiedział poddenerwowany kaznodzieja Powell Johns. „Tak nie można. Muszą wykonać swoją pracę.”
Grupa osób zaprowadziła na miejsce porzuconego ciała amerykańskich i francuskich dziennikarzy. Taktyka odniosła skutek. Wkrótce przed „Zbawieniem” pojawili się pracownicy w odzieży ochronnej i udali się, aby zabrać zwłoki.
Podobne załamanie podstawowych usług jest powszechne w całej Monrovii. Szkoły są zamknięte. Poza pomocą przy porodach praktycznie niemożliwe jest uzyskanie jakiejkolwiek pomocy medycznej, która wymaga hospitalizacji, ponieważ Ebola przytłoczyła system.
Niewiele osób pracuje. Powiedziano im, aby pozostały w domu w celu spowolnienia transmisji wirusa, co oznacza, że nie ma pieniędzy na podstawowe rzeczy, takie jak żywność. Ludzie mówią, że funkcjonują dzięki datkom rodziny i przyjaciół, wyłudzeniu kilku dolarów.
Mohamed Conteh, krawiec, którego mały sklep znajduje się tuż za rogiem przy centrum JFK, powiedział, że od chwili otwarcia centrum opieki nad chorymi na Ebolę ruch właściwie zamarł. „Ludzie boją się przyjść,” powiedział. „W niektóre dni wracam do domu bez pieniędzy. Muszę prosić innych, aby wyżywili moją rodzinę,” dodał.
Francis Sampson, który mieszka w małym domku obok bramy JFK, powiedział, że kiedyś, zarabiał 120 dolarów miesięcznie w firmie telekomunikacyjnej. Obecnie nie ma nic.
Mieszkający niedaleko 38-letni Boimah zwierzył się, że odbierał paliwo z rafinerii ropy naftowej i sprzedawał na pobliskim poboczu. Teraz on i jego pięciu braci utrzymuje przy życiu ryż i jałmużna.
***
Pierre Trbovic, członek personelu Lekarzy bez Granic z Centrum Leczenia Eboli ELWA-3 w Monrovii:
„Pierwszą osobą, jaką zmuszony byłem zawrócić był ojciec, który przywiózł swoje chore dziecko w bagażniku samochodu. Błagał mnie, abym zajął się jego nastoletnią córką – wiedział, że nie możemy uratować jej życia, ale liczył, że przynajmniej zdołamy uratować przed nią resztę jego bliskich.
Inne rodziny po prostu podjeżdżały swoimi autami, wysadzały chorą osobę, a następnie porzucały ją. Pewna matka próbowała zostawić swoje dziecko na własnym krześle w nadziei, że nie będziemy mieli wyboru i zajmiemy się nim.
Musiałem odmówić przyjęcia jednej pary, która przybyła ze swoją młodą córką. Dwie godziny później dziewczyna zmarła przed naszą bramą – jej ciało pozostało tam, aż zabrał je zespół odpowiedzialny za usuwanie zwłok.”
***
Tysiące dzieci w Gwinei, Liberii i Sierra Leone, które straciły jedno lub oboje rodziców wskutek zarażenia Ebolą, stoi w obliczu porzucenia, poinformował UNICEF.
Podstawowa ludzka reakcja, taka jak przytulenie i pocieszenie chorego dziecka, zmieniła się w „potencjalny wyrok śmierci”, dodał przedstawiciel organizacji.
Choroba osierociła maluchy w wieku trzech, czterech lat.
Opuszczone dzieci znaleziono w szpitalach, gdzie umarli ich rodzice, lub w społecznościach, gdzie – jeśli miały szczęście – karmili je sąsiedzi. Innych form kontaktu unikano.
„Dzieci te pilnie potrzebują szczególnej uwagi i wsparcia; jednak wiele z nich czuje się niechciana, a nawet porzucona. Sieroty zazwyczaj zabiera członek dalszej rodziny, ale w niektórych społecznościach strach przed Ebolą jest silniejszy niż rodzinne więzi.”
***
Dr Richard Besser, redaktor zajmujący się kwestiami zdrowia i medycyny w ABC News: „Izby przyjęć są zamknięte, wiele oddziałów szpitalnych porzuca ludzi, którzy cierpią na choroby serca, urazy, powikłania ciąży, zapalenie płuc, malarię i pozostałe codzienne sytuacje zagrożenia zdrowia. Nie mają dokąd się udać.”
10 przykazań Eboli
W slumsach Monrowii, gdzie wirus Ebola wymknął się spod kontroli, przedstawiciele służby zdrowia udostępnili obywatelom nową wersję 10 przykazań. Ten alarmujący protokół mówi wiele o śmiertelnym tempie rozwijającej się epidemii, która zdestabilizowała Afrykę Zachodnią i wywoła konsekwencje globalne, jeśli wirus dotrze do slumsów w Indiach lub Chinach.
Biorąc pod uwagę fakt, że zaledwie 18 procent zakażonych pacjentów dociera do szpitala, większość Liberyjczyków walczy lub umiera w domu. Chorzy konają w kałużach fekaliów, wymiocin i krwi.
Przykazania odzwierciedlają elementarny charakter transmisji: śmiertelny wirus rozprzestrzenia się przez kontakt z płynami ustrojowymi, z krwią i nasieniem włącznie.
Do tej pory epidemia i strach zmieniły wszystkie wzorce codziennego życia. Szkoły i firmy są zamknięte, ludzie pozostają w domach. Obywatele nie podają sobie rąk, nie korzystają z transportu publicznego, nie gromadzą się. Wzrosła liczba napadów z bronią, a głód stał się kolejną epidemią, która prześladuje region.
10 przykazań Eboli można znaleźć na tablicach rozmieszczonych w biednych społecznościach, takich jak West Point w Monrovii. Mają średniowieczny ton:
1. Nie będziesz UKRYWAŁ CHOREJ osoby, nawet członka rodziny lub przyjaciela;
2. Nie będziesz PODAWAŁ RĘKI lub DOTYKAŁ osoby z wysoką gorączką, która jest bardzo chora;
3. Nie będziesz DOTYKAŁ MARTWEGO CIAŁA, nawet jeśli jest to zmarły członek rodziny lub przyjaciel;
4. Nie będziesz KŁADŁ MATY dla zmarłych, nawet dla członka rodziny;
5. Nie będziesz JADŁ lub PIŁ z tego samego naczynia, miejsca lub kubka, co członek twojej rodziny, przyjaciel lub ktokolwiek inny;
6. Nie pozwolisz nikomu, nawet przyjacielowi rodziny spędzać czasu (z osobami zarażonymi);
7. Nie będziesz UPRAWIAŁ SEKSU z nieznajomymi; bardzo uważaj z kim uprawiasz seks, osoby te mogą mieć wirusa Ebola – nie oddawaj się rozpuście. Trzymaj się osoby, którą bardzo dobrze znasz;
8. Nie będziesz SIUSIAŁ NA ZEWNĄTRZ, użyjesz plastikowej butelki i umyjesz ręce;
9. Nie będziesz ZAŁATWIAŁ SIĘ NA ZEWNĄTRZ; użyjesz plastikowej torby i umyjesz ręce;
10. Natychmiast zadzwonisz pod numer 4455 do Centrum Reagowania #1, kiedy w twoim domu pojawi się osoba chora lub jej zwłoki.
Panika i załamanie gospodarcze
Najwięcej przypadków zarażenia Ebolą odnotowano na najbardziej produktywnych terenach rolniczych regionu. W wywiadzie zamieszczonym na witrynie Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa [FAO] jej ekonomista Jonathan Pound powiedział, że utworzenie stref kwarantanny i wprowadzenie ograniczeń podróżowania nie pozwala wielu handlowcom na odebranie towaru od rolników i zabranie ich z powrotem do ośrodków miejskich – natomiast rolnicy nie są w stanie dostarczyć swoich produktów na mniejsze rynki lokalne.
Połączenie spowolnienia handlowego z falami panicznego wykupowania produktów wywołało wzrost cen i teraz „ludzi albo nie stać na zakup żywności, albo jej pozyskanie uniemożliwia brak dostępności,” powiedział agencji Reuters inny urzędnik FAO, Vincent Martin. „Jeszcze przed wybuchem epidemii,” poinformował w komunikacie prasowym, „gospodarstwa domowe z niektórych dotkniętych nią obszarów wydawały do 80% swoich dochodów na jedzenie. Ostatnie podwyżki cen faktycznie sprawiły, że znalazło się ono całkowicie poza ich zasięgiem.” Na jednym z rynków w stolicy Liberii Monrowii cena korzenia manioku, podstawy wielu diet Afryki Zachodniej, podskoczyła aż o 150%.
Wprowadzono też zakaz sprzedaży i konsumpcji mięsa dzikich zwierząt – kolejny niezbędny środek tamujący rozprzestrzenianie się wirusa, który dodatkowo utrudnia rodzinom zaspokojenie potrzeb żywnościowych.
Lokalne zbiory ryżu i kukurydzy mają rozpocząć się za kilka tygodni. Przed wybuchem epidemii prognozy produkcji tych roślin były bardzo pozytywne. Ale oczekuje się, że środki bezpieczeństwa powzięte celem powstrzymania wirusa Ebola spowodują niedobory siły roboczej na farmach, co znacznie zmniejszy plony. Spodziewane jest także zmniejszenie produkcji upraw rynkowych oleju palmowego, kakao i kauczuku.
Wzrost cen zarówno importowanej, jak i krajowej żywności może mieć poważne konsekwencje społeczne, które z kolei wywrą negatywny wpływ na powstrzymanie choroby.
ONZ poinformowała, że w najbliższych miesiącach 1.3 mln osób w Gwinei, Liberii i Sierra Leone będzie potrzebować pomocy w zakresie wyżywienia. Światowy Program Żywnościowy ONZ próbuje zwiększyć swoje ratunkowe dostawy do regionu do 65.000 ton.
***
Aby powstrzymać Ebolę, władze otoczyły kordonem całe miasta.
Sąsiednie państwa zamknęły granice lądowe, wiele linii lotniczych zawiesiło połączenia w obie strony z krajami dotkniętymi epidemią, a porty morskie odnotowują mniejszy ruch – posunięcia te zredukowały zaopatrzenie w Gwinei, Liberii i Sierra Leone – wszystkie państwa są importerami netto zbóż.
Sytuacja wywrze długotrwałe skutki na warunkach życia rolników i gospodarkach wiejskich. Są one szczególnie dotkliwe w Monrowii, mieście najbardziej doświadczonym przez epidemię. Na domiar złego jego dzielnicę West Point, która od tygodni poddawana jest kwarantannie, nawiedziła gwałtowna burza, który zniszczyła kilkadziesiąt budynków mieszkalnych pozbawiając schronienia wielu mieszkańców.
z bloga http://exignorant.wo...a-wirusa-ebola/