Foo fighter – nazwa niewytłumaczonego do tej pory zjawiska w postaci świetlistych kul, obserwowanego przez żołnierzy, marynarzy i lotników alianckich podczas II wojny światowej.
źródło
Więcej o tym zjawisku można przeczytać również w temacie FOO FIGHTERS, który na Paranormalne założył Cierń
UFO, Churchill i Eisenhower
Na temat ukrywania prawdy o UFO przez władze i wojsko wiele już powiedziano. Ostatnio pojawiły się informacje o najwcześniejszym UFO-spisku, zawiązanym jeszcze w czasach II wojny światowej.
Zdjęcie z czasów II wojny światowej, na którym widać domniemane UFO towarzyszące alianckim samolotom
Brytyjski dziennik "The Daily Mail" ujawnił niedawno, że premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill i amerykański generał Dwight Eisenhower, późniejszy prezydent USA, postanowili, by ukrywano informacje na temat spotkań samolotów RAF oraz USAF z UFO, w tamtym czasie określanych przez alianckich pilotów mianem "foo fighter". Podobno premier Churchill, gdy poznał fakty dotyczące zajść z udziałem UFO, miał stwierdzić: "Dane na temat takich obiektów powinny pozostawać wyłącznie w dyspozycji władz i być utrzymywane w tajemnicy przez okres co najmniej 50 lat, ponieważ mogą wywołać masową panikę".
Co słyszał dziadek?
Na temat UFO w czasach II wojny światowej dyskutowano na najwyższym szczeblu, twierdzi brytyjski naukowiec, pragnący zachować anonimowość. Źródłem jego informacji jest rodzony dziadek, członek osobistej ochrony Churchilla. Podobno ten właśnie ochroniarz był obecny przy tym, jak Churchill i Eisenhower omawiali kwestię spotkań samolotów wojskowych z UFO.
W tym miejscu trzeba podkreślić, że Churchill i Eisenhower, to jedne z najważniejszych postaci XX-go wieku. Sir Winston Leonard Spencer Churchill urodził się 30 listopada 1874 r. w Blenheim Palace. Zmarł 24 stycznia 1965 r. w Londynie. Był premierem Wielkiej Brytanii dwukrotnie, w latach 1940-1945 oraz 1951-1955. Z kolei generał Dwight "Ike" David Eisenhower, urodził się14 października 1890 r. w Denison, a zmarł 29 marca 1969 r. w Waszyngtonie. Był prezydentem Stanów Zjednoczonych w latach 1953-1961.
Dziwny metalowy obiekt
Jeden z omawianych przez Churchilla i Eisenhowera incydentów, do którego miało dojść pod koniec wojny, przebiegał następująco. Samolot rozpoznawczy RAF-u powrocie z misji we Francji lub w Niemczech znajdował się już w pobliżu linii brzegowej Wielkie Brytanii, gdy nagle obok niego pojawił się dziwny metalowy obiekt.
Obiekt ten przez pewien czas leciał takim samym kursem i z taką samą prędkością, co brytyjski samolot. Potem jednak nagle przyspieszył i zniknął - zarówno z pola widzenia pilota RAF-u, jak i z ekranu radaru.
- To wydarzenie było omawiane przez pana Churchilla i generała Eisenhowera. Żaden z nich nie wiedział, co o tym myśleć - twierdzi wspomniany brytyjski naukowiec. - Obaj przywódcy nie potrafili wiarygodnie zinterpretować tego, co zaszło i ta niemożność ustalenia czegokolwiek bardzo ich zaniepokoiła.
Wiadomo było tylko tyle, że brytyjski myśliwiec został doścignięty przez niezidentyfikowany latający obiekt w kształcie literu U i ciemnoszarego koloru.
Zdjęcie z czasów II wojny światowej, na którym widać domniemane UFO towarzyszące alianckim samolotom
To nie była rakieta
Churchill zasięgnął wtedy opinii eksperta w dziedzinie maszyn latających - ten stwierdził, że obiekt nie był pociskiem rakietowym, ponieważ pocisk nie mógł w tamtych czasach dostosować prędkości lotu do wolniejszego od niego samolotu, a następnie przyspieszyć. Konsultant miał wówczas stwierdzić, że opisany mu parametry UFO pozostają poza możliwościami, jakie są nie tylko realne, ale nawet jakie można sobie wyobrazić.
Brak zdecydowanej postawy aliantów wobec UFO wynikał z tego, że choć "foo fighters" pojawiały się w pobliżu samolotów bojowych i przewyższały je możliwościami technicznymi, to jednak ich nie atakowały. Sprawiały wrażenie obserwatorów, a nie wrogów. Wojskowi i politycy czasu wojny naprawdę nie wiedzieli, co o tym myśleć.
Winston Churchill i gen. Dwight Eisenhower w czasach II wojny światowej
600 obserwacji UFO
Podobno po tym "ufologicznym" spotkaniu Churchilla z Eisenhowerem nie zachował się jakikolwiek ślad w dokumentach. Jak podaje brytyjskie Ministerstwo Obrony, dane na temat rozmaitych niewyjaśnionych incydentów lotniczych zebrane do 1967 r. były sukcesywnie niszczone co 5 lat, bo lotnictwo wojskowe nie było nimi zainteresowane. Dziś można odnieść wrażenie, że brytyjskie władze zmieniły podejście do problemu UFO.
Zmowa milczenia, jeśli była, to odeszła w niepamięć. Przykładowo, Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii ujawniło w ostatnich latach dokumenty dotyczące obserwacji UFO w latach 1995 i 2003. W samym tylko 1996 r. odnotowano tam ponad 600 tego rodzaju obserwacji.
Zdjęcie z czasów II wojny światowej, na którym widać domniemane UFO towarzyszące alianckim samolotom
Tajemnicze memorandum
- Te dokumenty pokazują, jak dalekie zmiany zaszły w oficjalnej polityce wobec UFO po zakończeniu zimnej wojny - stwierdził w wypowiedzi dla "The Daily Mail" dr David Clarke, wykładowca dziennikarstwa na Sheffield Hallam University, zajmujący się od dawna analizą dokumentacji na temat UFO.
Podobno jedyny dokument wskazujący, że w kwestii długotrwałego ukrywania prawdy o UFO przez władze coś jest na rzeczy, to znajdująca się w brytyjskim archiwum państwowym wzmianka o memorandum w sprawie niewyjaśnionych zjawisk powietrznych, które przygotowano na posiedzenie Rady Ministrów w kwietniu 1957 r.
Czy więc zmowa milczenia, którą blisko 70 lat temu mieli zawiązać Churchill z Eisenhowerem, to fakt? A może jest to kolejna spiskowa hipoteza, do tego mniej wiarygodna od innych, bo postawiona przez człowieka, który ukrywa swoją tożsamość?
autor: Tadeusz Oszubski
źródło
Jako uzupełnienie tego artykułu - kilka ciekawych przykładów i relacji lotników walczących podczas II Wojny Światowej, którzy zetknęli się osobiście z Foo Fighters
W listopadzie 1944 roku amerykanie i Anglicy wykonują nocne i dzienne naloty bombowe. Niemieckie koleje są już zniszczone, miasta są celami tak samo jak rafinerie naftowe, fabryki benzyny syntetycznej. Podczas tych lotów piloci alianckich maszyn widzieli dziwne rzeczy.
23 listopada o godzinie 22 por. Eduard Schlueter z 415 Eskadry USAF z bazy w Dijon pilotował swój samolot w kierunku Mainzu. W obserwacji brali udział także porucznicy D.J. Meyers i F. Ringwald z wywiadu lotnictwa A-2. Krótko po skończeniu zwiadu nad skrajem Schwarzwaldu pilot zaczął obserwować Ren. W odległości ok. 20 km od Strasburga por. Ringwald zobaczył przez boczne okno kabiny 10 ognistych kul barwy czerwonej, które leciały z ogromną prędkością w zwartej formacji.
Podobną sytuacje mieli piloci Henry Giblin i Walter Cleary, którzy nad północną Anglią spotkali się z ogromną pomarańczową kulą. Leciała ona z prędkością tylko 45 km/h na wysokości ok. 500 m nad ich myśliwcem. Oczywiście naziemna stacja radiolokacyjna nie potwierdziła obecności obiektu w sąsiedztwie ich samolotu, ale ich pokładowy radar przestał działać i musieli wrócić do bazy.
Kolejna sytuacja opisana przez pilotów z 415 Eskadry, McFallsa i Bakera.
"22 grudnia 1944 roku, o godz. 6 rano, opodal Hagenau, na wysokości 3.050 m. przybliżyły się do nas dwa wielkie i jasne światła. Ich kolor był jasnopomarańczowy. Kiedy osiągnęły nasz pułap, przez dwie minuty siedziały nam na ogonie. Obiekty były pilotowane. Następnie oddaliły się od nas, przy czym wydawało się nam, że widzieliśmy wydobywające się z nich płomienie."
Ci sami piloci lecieli w nocy 24 grudnia nad Nadrenią, gdy ponownie w ich pobliżu pojawiła się gorejąca czerwonym światłem kula. Przybrała ona nagle kształt jakiegoś okrągłego samolotu, który po wykonaniu jakiś karkołomnych manewrów, odleciał gdzieś ku dołowi.
Na następne meldunki nie trzeba było długo czekać. Załoga bombowca, którą zmusiła do lądowania grupa 15 świetlistych kul, zameldowała w dowództwie, że każda z nich wydawała z siebie dziwne światło o zmiennej intensywności. Wydawało się im, że zmiany blasku zależą od prędkości obiektów. W swym meldunku informowali oni, że: "w jednej chwili kule się zbliżyły, jedna po drugiej i to tak blisko, że dotykały naszych skrzydeł. Odczuwaliśmy ostry wzrost temperatury. Oczywiście pokładowy radar przestał działać."
Pilot pewnej "latającej fortecy" zameldował, że już nad Wyspami Brytyjskimi napotkał ognistą kulę, która go przez jakiś czas śledziła, tzn. leciała za nim. Kiedy o swej obserwacji opowiedział kolegom, ci go wyśmiali do tego stopnia, że uwierzył iż padł ofiarą przywidzenia. Kiedy jednak w dwa dni później obserwował identyczną ognistą kulę, doszedł do przekonania, że jednak obserwuje realne obiekty. W odległości kilkuset metrów od tajemniczego obiektu dobiegł doń dziwny dźwięk, jakby pochodził od śmigieł niewidzialnego samolotu. Leciał on dalej swoim kursem i kula oddaliła się od jego samolotu i odleciała. Po chwili zobaczył ją znów na wielkiej wysokości i oddaloną znacznie od niego.
Plotki mówiące, że foo-fighters są jakąś tajemniczą bronią Nazistów nasiliły się w drugiej połowie 1944 roku, gdy Niemcy rozpoczęli operację o kryptonimie "Herbstsnebel", której celem było zdobycie Antwerpii przy pomocy potężnego uderzenia pancernego, mającego oddzielić od siebie amerykańskie armie Bradley'a i Pattona. Była to słynna ofensywa w Ardenach z 16 grudnia 1944.
23 grudnia, kiedy polepszyła się pogoda, 9 Armia USAF wykonała 1200 nalotów, a w dniu następnym niemieckie pozycje zaatakowało kolejnych 2000 "latających fortec" należących do 8 Armii USAF pod osłoną 800 myśliwców dalekiego zasięgu. W czasie tych akcji wielu pilotów obserwowało nad Hagen gorejące czerwono i pomarańczowo kule na niebie, które zbliżały się do ich maszyn. Nad Neustadtem widziano natomiast kule koloru żółtego. Kule podlatywały do samolotów, leciały równolegle z nimi i znikały równie nagle jak się pojawiły.
Foo-fighters nie były tylko europejskim fenomenem, bo ich pojawianie się odnotowano także nad Japonią i Pacyfikiem. Np. załoga Liberatora B-24 była eskortowana znad laguny Truk przez dwie czerwono świecące kule przez kilkadziesiąt kilometrów.
12 stycznia 1945 roku, kiedy na północnym skrzydle frontu w Ardenach toczyły się zażarte walki, VII i XVIII Korpusy 1 Armii USA meldują o obserwacjach czerwono świecących latających kul. Żołnierze widywali od jednego do czterech obiektów, ale również zdarzało się widzieć więcej niż cztery. Od połowy stycznia do końca kwietnia 1945 roku na temat foo-fighters zgromadzono spory materiał wywiadowczy, który był analizowany przez dowództwo. Kiedy się jednak okazało, że owe obiekty nie przejawiają żadnych wrogich zamiarów, a tereny, nad którymi je widywano, były zajęte przez Aliantów, śledztwo w tej sprawie umorzono na początku maja 1945 roku. W tym samym czasie odnotowano ostatnią informację o spotkaniu 5 pomarańczowych kul, które leciały w formacji trójkąta, nad wschodnim skrajem Schwarzwaldu.
Do dziś niewiadomo, czym były foo-fighters.
bibliografia
1. Robert K. Leśniakiewicz, dr Milos Jesensky ,"Wunderland, albo pozaziemskie tajemnice III Rzeszy",
2. Bartosz Rudłowski, "Foo-Fighters tajna broń III Rzeszy?", Kraków 2008.
źródło