Kolejny, który potrafi tylko wkleić ścianę tekstu. Może byś chociaż podał źródło? Bo mam wrażenie, że to może być portal katolicki typu fronda albo pch24. A w tej sprawie nie są zbyt wiarygodne.
Napisano 13.07.2014 - 11:21
Lustro, czy ty jesteś jakiś ograniczony? Napisz coś więcej niż "Czyżby? Doprawdy? In God we Trust" i inne bzdury tego typu.
Wszyscy już zrozumieli, że umiesz korzystać z funkcji kopiuj, wklej, cytuj.
Jakie to typowe. Minusujesz wszystkich dookoła, a sam napiszesz góra dwa zdania. Człowieku, jeśli nie umiem dyskutować z ludźmi to po prostu tego nie rób, bo jak dla mnie zachowujesz się na poziomie góra 12-latka.
I nawet nie podawaj źródeł, bo Twoje cytaty nie wnoszą NIC do tej dyskusji i to, że firmujesz je swoim nickiem są jeszcze mniej wiarygodne.
/Connor
Napisano 13.07.2014 - 11:53
Lustro, czy ty jesteś jakiś ograniczony? Napisz coś więcej niż "Czyżby? Doprawdy? In God we Trust" i inne bzdury tego typu.
Wszyscy już zrozumieli, że umiesz korzystać z funkcji kopiuj, wklej, cytuj.
Jakie to typowe. Minusujesz wszystkich dookoła, a sam napiszesz góra dwa zdania. Człowieku, jeśli nie umiem dyskutować z ludźmi to po prostu tego nie rób, bo jak dla mnie zachowujesz się na poziomie góra 12-latka.
I nawet nie podawaj źródeł, bo Twoje cytaty nie wnoszą NIC do tej dyskusji i to, że firmujesz je swoim nickiem są jeszcze mniej wiarygodne.
Z tobą mam dyskutować?
Bądź poważna...
Piękna analiza prawna - taka w sam raz akuratna.
Chazan powinien ją sobie wydrukować, oprawić w ramki i postawić na kominku.
Obok zdjęcia tego dziecka, które podobno uratował.
Tego "...które nie miało połowy głowy, miało mózg na wierzchu, wiszącą gałkę oczną, rozszczep całej twarzy, i nie miało mózgu w środku."
I które już umarło, z pewnością zupełnie tym zaskakując pana profesora - w sposób zupełnie skandaliczny i niewdzięczny, nie przejmując się jego staraniami i dobrymi chęciami. I katolicką moralnością.
A później, pan profesor może sobie usiąść na wygodnym fotelu przed tym kominkiem i z lampką koniaczku w dłoni, kontemplować swoją wyjątkowość w kwestii dbania o swoich pacjentów i ich rodziny. W zgodzie ze swoim nieskalanym sumieniem i tą swoją całą etyką lekarską.
Czyżby?
Na stronie warszawskiego ratusza można przeczytać ciekawy dokumencik. Nosi wdzięczny tytuł „Projekt wystąpienia pokontrolnego z kontroli przeprowadzonej w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny Samodzielnym Zakładzie Opieki Zdrowotnej, ul. Madalińskiego 25, 00-544 Warszawa”. Dowiadujemy się z niego bardzo interesujących rzeczy, które jakoś kompletnie nie przystają do treści podawanych nam przez głównonurtowe media. Zanim jednak przejdziemy do omówienia jego treści kilka uwag ogólnych.
Już tytuł i pierwsza strona budzą mieszane odczucia - dlaczego opublikowano projekt a nie zwyczajnie raport pokontrolny? Na tej samej stronie znajduje się adnotacja „tylko do użytku służbowego". Jest to zdumiewające - skoro projekt jest do użytku służbowego to dlaczego jest ogólnie dostępny? Jeżeli zaś jest ogólnie dostępny i taki miał być w założeniu (po co udostępniać projekt zamiast gotowej wersji?) to skąd adnotacja informująca o wewnętrznym charakterze opracowania?
Powyższe kwestie to jednak drobiazgi porównaniu z tym co przeczytać można w głównej części dokumentu. Z wnikliwej analizy opisu podjętych czynności i wyników kontroli wynikają bowiem dwie zasadnicze sprawy: po pierwsze wątpliwości budzi sama metoda przeprowadzenia kontroli, po drugie okazuje się, że powzięte ustalenia są dalece rozbieżne z wersją wydarzeń znaną szerokiej publiczności.Kontrola obejmowała, co zrozumiałe, dokumentację dotyczącą procedur oraz rozmowy z osobami odpowiedzialnymi za konkretne obszary działalności szpitala, jak też uczestniczące w sprawie. Ponieważ sprawa wykraczała poza Szpital św. Rodziny tekst stwierdza, że z konieczności (co oczywiste) dokonano analizy dokumentacji z innych podmiotów. Z kontekstu sprawy wynika, że chodziło o dwa szpitale: Bielański i Instytut Matki i Dziecka na ul. Kasprzaka. I tu pierwszy zonk. 10 lipca IMiD opublikował następujące oświadczenie: „Instytut Matki i Dziecka nie zgadza się z tezami zawartymi w projekcie raportu z kontroli przeprowadzonej w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie dotyczącymi IMiD. Raport został zaprezentowany przez Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz podczas konferencji prasowej dnia 9 lipca 2014 r. Zespół, który przeprowadził kontrolę nie zwrócił się do Instytutu w celu uzyskania informacji czy zapoznania się z dokumentacją medyczną pacjentki, której sprawa dotyczy. Dyrekcja IMiD będzie kontaktowała się z Panią Prezydent w celu sprostowania zaistniałej sytuacji.” (http://www.imid.med.pl/klient1/ ). Mamy więc tu do czynienia z poważnymi wątpliwościami: czy rzeczywiście wspomniana analiza miała miejsce czy też oparto wnioski zawarte dokumencie wyłącznie na oświadczeniach osób trzecich. Nie kwestionujemy samej metody oparcia wniosków o oświadczenia, gdyż sprawa nie dotyczyła pośrednio IMiD ale takim razie po co napisano w projekcie, że dokonano analizy dokumentacji?
Rzecz druga - czyli analiza faktów - prowadzi do jeszcze ciekawszych wniosków. Kwestie, które najbardziej rzucają się oczy to: Fakt, że pani, która jest bohaterką całej sprawy nie była ani przez chwilę pacjentką profesora Chazana. Dokonał on tylko na prośbę lekarza prowadzącego, będącego pracownikiem szpitala, konsultacji przypadku, więc nazywanie tej pani „pacjentką profesora Chazana” jest kłamstwem, oraz fakt, że między konsultacją odbytą 14 kwietnia a pismem odmownym wystosowanym 16 kwietnia minęły dwie doby a nie dwa tygodnie i profesor Chazan nie zlecił żadnych badań! Jest więc wrednym kłamstwem twierdzenie, że profesor przeciągał jakieś procedury i zlecał trwające długo badania! Okazuje się, że jest również kłamstwem trzecie twierdzenie powtarzane jak mantra w mediach a także przez osoby potępiające profesora. On sam odmówił aborcji ze względu konflikt sumienia i nie wskazał placówki gotowej wykonać „zabieg” gdyż, jak powiedział, nie ma takiej wiedzy. Lekarz prowadzący kobiety jednak WYPISAŁ SKIEROWANIE do szpitala, w którym, jak mniemał, aborcję wykonają. I tu uwaga: BYŁ TO SZPITAL BIELAŃSKI, GDZIE ORDYNATOREM ODDZIAŁU GINEKOLOGICZNEGO JEST PROFESOR ROMUALD DĘBSKI. Tak, dobrze przeczytaliście, ten sam profesor, który publicznie nie zostawia na profesorze Chazanie suchej nitki. Szpital bielański (podobnie jak prawdopodobnie przedtem IMiD przy Kasprzaka, gdzie kobieta również odbyła konsultację) odmówił wykonania „zabiegu” uzasadniając, iż jest już zbyt późno (był to 24 tydzień). Było to zaledwie kilka dni po odmowie prof. Chazana, tak i w przypadku konsultacji u niego była to już ciąża bardzo zaawansowana. Ustawa aborcyjna nie precyzuje dokładnie momentu dopuszczalności aborcji eugenicznej, wskazuje tylko na moment zdolności do przeżycia poza organizmem matki. Określa się go mniej więcej na 22-23 tydzień a więc warunki u prof. Chazana były identyczne jak u prof. Dębskiego, który czyni zarzuty swojemu koledze!!! Niech każdy czytelnik sam oceni uczciwość pana profesora Dębskiego.Jako ciekawostkę należałoby odnotować fakt, że jednym z zarzutów stawianych profesorowi Chazanowi (m.in. przez ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza) jest ten, że odmawiając pacjentce wykonania aborcji i powołaniu się na klauzulę sumienia nie wskazał on jednocześnie innego lekarza czy zakładu opieki zdrowotnej, który rzeczony "zabieg" by wykonał. Profesor tłumaczy się tym, że po prostu takiej wiedzy nie posiada, które to tłumaczenie nie jest przyjmowane przez atakukących go polityków, urzędników i dziennikarzy do wiadomości. Tymczasem poseł Przemysław Wipler przeprowadził drobny eksperyment i wystosował do Ministerstwa Zdrowia zapytanie dotyczące podległych mu placówek dokonujących terminacji ciąży. W odpowiedzi otrzymał informację, że ministerstwo nie może udzielić odpowiedzi na zadane pytanie bo... nie prowadzi się rejestrów takich placówek. Znaczy się ministerstwo wiedzy nie posiada, ale muszą ją posiadać podlegli temuż ministerstwu lekarze. A skąd mają swoją wiedzę czerpać to już nie interesuje ani pana ministra, ani pani prezydent stolicy ani nikogo. Ma wiedzieć i już, a jak nie to pożegna się ze stanowiskiem. Kuriozum. Ale czego innego się spodziewać po państwie teoretycznym?Na uwagę zasługuje wykorzystywany w ataku na profesora Bogdana Chazana argument, że odmówił on udzielenia pacjentce informacji o miejscu, w którym by mogła dokonać terminacji ciąży mimo, iż zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza i lekarza dentysty miał taki obowiązek. Otóż nie miał, bo to nie on był lekarzem prowadzącym pacjentki - i to zamknęłoby całą sprawę oskarżeń o złamanie przez niego prawa gdyby nie drobny szczegół. Otóż wcale nie o przestrzeganie prawa chodzi, ale o ideologiczne przenicowanie rzeczywistości w taki sposób, by lekarz kierujący się sumieniem i chrześcijańsńskim światopoglądem był postrzegany przez społeczeństwo jako ten, który naraża swoich pacjentów na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, zrównując go z fanatycznym świadkiem Jechowy, nie pozwalającym dokonać transfuzji wykrwawiającej się na jego oczach ofierze wypadku. Tymczasem jest wręcz odwrotnie, lekarz, który podpisał deklarację wiary - bo o ten dokument w gruncie rzeczy w całej aferze chodzi - będzie robił wszystko, by uratować owo zdrowie i życie, w przypadku ginekologa-położnika dwa życia, matki i dziecka. Dwa życia, z których żadne nie jest lepsze ani gorsze jak chcieliby ideolodzy postępu. Co zastanawiające argument ten wykorzystuje również firmująca raport Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zauważając nawet, że dokument skutecznie tezę o przekroczeniu uprawnień i złamaniu prawa przez dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny niweluje.
Czytelnicy oraz walący w prof. Chazana publicystycznymi cepami dziennikarze powinni zatem przede wszystkim przeczytać (ze zrozumieniem!) wzmiankowany projekt raportu - bo właśnie tam są dowody na to, że profesor i dyrektor szpitala w jednej osobie nie popełnił żadnego z zarzucanych mu przez piewców postępu oraz zwolenników eksterminacji chorych przed ich przyjściem na świat czynów. Przeciwnie, wykonał wszystko czego wymagało od niego prawo, w dodatku z nawiązką. A jeżeli tak, to może (po przeczytaniu i zrozumieniu raportu) wszyscy ci piewcy prawnego legalizmu skierowaliby ostrze swojej krytyki w stronę stołecznego Ratusza, który zapowiedział zwolnienie lekarza działającego w całkowitej zgodzie z przepisami motywując to... naruszeniem przez niego tychże przepisów. Zgodnie z treścią raportu nie ma najmniejszych merytorycznsych czy prawnych przesłanek do tego, by pozbawić dyrektora Szpitala Świętej Rodziny stanowiska, a wręcz przeciwnie - dowodzi on (raport), że za rządów profesora Chazana kontrolowany szpital stał się placówką spełniającą najwyższe standardy nie tylko medyczne, ale i - co w dzisiejszej Polsce niezwykłe - finansowo - gospodarcze. Można śmiało pokusić się o postawienie tezy, że w tej sytuacji zmiana na stanowisku szefa placówki będzie działaniem na szkodę zarówno szpitala, jak i jego pacjentek.
Monika Nowak & Alexander Degrejt
Za - http://monitako.salo...ja-zdemaskowana
Napisano 13.07.2014 - 12:13
To ciekawe - nie był jej lekarzem, w ogóle się jej nie tykał a na samym początku afery gdy media go pytały o nie jego decyzje w sprawie nie jego pacjentki, to mówił o tym tak:
Prof. Bogdan Chazan: Pacjentka rzeczywiście jest pod naszą opieką. W przeszłości przebyła dość trudne powikłania dotyczące poprzednich ciąż, nie chcę o tym mówić. Teraz zaszła w ciążę, ale rozpoznaliśmy nieprawidłowości rozwojowe dziecka. Zwróciła się do mnie z prośbą o wyrażenie zgody na dokonanie aborcji. Rozmawiałem z nią, przedstawiałem jej inne opcje, opcje utrzymania ciąży. Proponowałem skierowanie do hospicjum perinatalnego gdzie otrzymała by fachową pomoc, psychologiczną także. Proponowałem również, że będziemy się opiekować nią, jej dzieckiem, podczas porodu…
Red. Dorota Gawryluk: Panie profesorze, to trwało tak długo, jak piszą media, że ona nie mogła usunąć tej ciąży, że pan specjalnie to odwlekał? Jak długo to trwało?
Prof. Bogdan Chazan: Czas pomiędzy złożeniem przez panią podania, prośby, a odebraniem przez panią odpowiedzi wynosił trzy dni.Red. Dorota Gawryluk: Czyli nie było specjalnej z pana strony zwłoki?
Prof. Bogdan Chazan: Ja myślę, że ten okres był nawet zbyt krótki, myślę, że tę rozmowę powinno się powtórzyć i być może pani wtedy zmieniłaby zamiar. https://www.fronda.p...19.html?page=3
Od samego początku twierdził, że odmówienie aborcji było jego decyzją. Zresztą - był informowany o jej stania przez lekarzy od samego początku. I od samego początku pacjentkę informowanmo, że czekają na decyzję dyrektora. Nie musiał jej widzieć aby mieć wpływ.
Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 13.07.2014 - 12:14
Napisano 13.07.2014 - 12:13
Ok, Lustro, przekonałam się, że jesteś zwykłym trollem szukającym uwagi. Przykre i żałosne. Szkoda, że tak mało rozumiesz, o tym, co piszesz, jak piszesz i do kogo piszesz.
Co do sprawy. Dla mnie Chazan jest już skończony, choćby przez to, jak sprawę nagłośniły media. I bardzo dobrze. Chrześcijaństwo i tak ma już za długie ręce i próbuje wciskać się tam, gdzie nikt jej nie chce. Medycyna nie jest dziedziną, w którą powinno się mieszać religię. Medycyna ma leczyć ciało i umysł, a nie rzekomą "duszę".
Idąc do lekarza szukam sposobu na zwalczenie choroby, a nie zbawienie duszy. To może mi załatwić ksiądz na ostatnim namaszczeniu i to jeszcze za moją zgodą.
Nie zgadzam się na decydowanie za mnie, czy powinnam wierzyć czy nie. To jest moja decyzja i jeśli katolicy chcą chodzić do lekarzy, którzy będą też leczyć "dusze' to proszę bardzo, ale nie zapominajmy, że Polska to wolny kraj i mam prawo wierzyć w co zechce lub w nic nie wierzyć!
Dlaczego tak trudno to pojąć?
Napisano 13.07.2014 - 16:51
U pana w szpitalu wykonuje się dopuszczone prawem aborcje?
- Tak, nasz szpital jest jednym z niewielu w Polsce, gdzie możliwa jest terminacja ciąży ze wskazań medycznych. To oczywiście margines, wyolbrzymiany przez media, naszej działalności.
Proszę mi wierzyć, niemal wszystkie pacjentki, które przychodzą do mnie i proszą o przerwanie ciąży, mówią, że gdyby jeszcze rok temu ktoś je zapytał, co sądzą o aborcji, odpowiedziałyby, że nigdy by się na to nie zdecydowały. Jednak te kobiety zostały postawione przez życie w ekstremalnej sytuacji. A wtedy człowiek inaczej widzi i inaczej postępuje, niż teoretyzując w wygodnym fotelu.
Ja praktycznie nie prowadzę ciąż zdrowych. Do mnie przyjeżdżają lub są przysyłane kobiety z całej Polski, u których wstępnie zdiagnozowano poważne wady płodu. Ja i mój zespół robimy wszystko, by te matki i ich dzieci uratować. Przerwanie ciąży to ostateczność. Decydują się na nie kobiety, których dzieci nie da się wyleczyć, pomóc im w żaden sposób. Część tych kobiet kontynuuje ciążę i rodzi, a część woli zakończyć ciążę wcześniej. Kobiety same podejmują decyzję, mają do tego prawo, a my te decyzje, zgodnie z prawem, powinniśmy uszanować.
Ja też wolę przyjmować poród różowego pięknego bobasa. Aborcja to naprawdę jest obrzydliwa rzecz. Ale powinienem być z pacjentką na dobre i na złe. Czasem wciąż przyjmuję te "zsyłki". Dzwoni do mnie kolega: "Przyjmij, wiesz, boję się, że u nas w miejscowości zrobią pikiety, będę miał piekło". Przyjmuję. Ja też miałem pod oknami demonstracje pro-life.
W jakich sytuacjach wyraża pan zgodę na przerwanie ciąży?
- Zazwyczaj są to bardzo poważne uszkodzenia płodu. Proszę podejść do mojego komputera, pokażę pani zdjęcia, żeby pani wiedziała, o czym mówimy. To są na przykład ciąże akranialne - płód nie ma kości pokrywy czaszki, z czasem dochodzi też do zaniku mózgu. Nie ma głowy, jest tylko szyja. Albo tylko nos, nie tam, gdzie powinien, bo wszystko jest źle. W takich akurat konkretnie przypadkach powód uszkodzenia bywa banalny. Brak odpowiedniej ilości kwasu foliowego w diecie matki. Powinna była łykać tabletki trzy miesiące przed zapłodnieniem, ale przecież nie każda kobieta planuje ciążę. Takie dziecko, jeśli przeżyje poród, zazwyczaj umiera w pierwszej lub drugiej dobie po porodzie, bardzo rzadko w piątej-szóstej.
Mój ulubiony cytat z tego wywiadu:Dzwoni do mnie lekarz z innego szpitala i prosi o poradę. Przywieziono mu kobietę, 34. tydzień, płód nie ma głowy, to, co pani pokazywałem na zdjęciach. Ta pacjentka zgłosiła się pierwotnie w jakimś innym szpitalu na izbę przyjęć, krwawiła. I ponieważ groziło jej poronienie, założono szew na szyjkę macicy i położono na podtrzymywanie ciąży. Natura sama chciała zakończyć tę ciążę, ale jakiś lekarz postanowił do tego nie dopuścić! Tej pacjentce nikt nie wytłumaczył, jaka jest sytuacja, jaka jest prawda.
Co pan doradził?
- Żeby przestali tę ciążę sztucznie podtrzymywać! Wkrótce pacjentka urodziła. Inni kazali pacjentce kontynuować taką ciążę, żeby dziecko mogło być dawcą narządów Znam też przypadki, gdzie pacjentkę próbowano przekonać, żeby nie zgodziła się na usunięcie ciąży pozamacicznej, zlokalizowanej w jajowodzie, a przecież to stan bezpośredniego zagrożenia życia.
Daje to do myślenia, nie? O wiele bardziej niż wklejki jakichś trolli...Znam też trochę lekarzy, którzy "nawrócili się", przestali przerywać ciąże, jak już "wyskrobali" sobie dwa porządne mieszkania w Warszawie albo piękną willę. Teraz są już bardzo przeciw. O jednym lekarzu, znane nazwisko, przez lata mówiło się nawet "złota łyżka". A teraz jest publicznie przeciw i pierwszy chce rzucać kamieniem. Nie wypada mi lub wręcz nie wolno mi wymieniać nazwisk, zwłaszcza kiedy obowiązuje mnie tajemnica lekarska, ale bardzo drażni mnie ta hipokryzja. Żonie jednego znanego przeciwnika diagnostyki prenatalnej robiłem amniopunkcję, w wielkiej tajemnicy, żonie obrońcy życia terminowałem ciążę z zespołem Downa. Pytałem: jak to jest, przecież jesteście przeciw? A oni mówili: słuchaj, to naprawdę "wyjątkowa sytuacja". Wyjątkowa, bo dotyczyła ich osobiście, a nie ich pacjentek. Bo dla pacjentek zawsze mają żelazne sumienie.
Użytkownik Urgon edytował ten post 13.07.2014 - 16:58
Napisano 13.07.2014 - 18:58
Dla mnie prosta sprawa: lekarz ma pomagać a nie powoływać się na jakieś kosmiczne deklaracje Jeszcz teraz się głupio tłumaczy. Ja to bym mu zakazał wykonywania zawodu dożywotnio.
Jak chcą sobie cos takiego robić, droga wolna niech założą sobie jakiś prywatny szpital religijny i tyle. W państwowych szpitalach mają przestrzegać Prawo Polskie a nie jakieś Boskie...
Użytkownik Ostrzewtlumie edytował ten post 13.07.2014 - 19:03
Napisano 13.07.2014 - 20:21
Problem jest taki, że wszystko - a przynajmniej dużo - wskazuje na wypełnienie obowiązków prawnych przez placówkę im. Św. Rodziny, co zasadniczo nie pokrywa się z przekazem medialnym. Jednakże na wyniki śledztwa zapewne będzie trzeba poczekać do zakończenia całej sprawy.
Świetna uwaga w przedostatnim zdaniu. Cały problem z tą aferą - jak się okazało, rozdmuchany sztucznie, gdyż nie doszło do naruszenia prawa przez prof. Chazana i placówkę Św. Rodziny, zaś tzw. raport z kontroli żadnym raportem nie był i nosił liczne wady i przekłamania drogą przemilczenia - sprowadza się do faktu istnienia państwowego systemu tzw. "służby zdrowia", na którą przymusowo składają się wszyscy. Konflikty są oczywiście nieuniknione, wręcz proszą się o ich sprowokowanie. Co najwyraźniej miało miejsce w tym przypadku. Gdyby usługi lekarskie, zdrowotne, szpitalnictwo powróciło w ręce prywatne i instytucji niepaństwowych (religijnych, środowiskowych, jednoosobowych wolontariatów, itd. itp.), takich sytuacji po prostu by nie było. Chcący abortować szliby do placówek im. skrobaczki, zaś nie chcący abortować - do szpitala Św. Rodziny. Komu nie pasowałaby niewiara jakiegoś doktora, po prostu by do jego szpitala nie poszedł; zaś ludzi, którym krew w żyłach mrozi widok zakonnicy w szpitalu lub krzyża na ścianie - nie chodziliby do placówek to deklarujących.
@ ciekawy raport, zwłaszcza fragmenty dotyczące przerzucania pacjentki między dwiema placówkami. Sprawa nie jest taka oczywista i jak wyżej - trzeba chyba poczekać.
Użytkownik Mr. Mojo Risin' edytował ten post 13.07.2014 - 20:47
Napisano 13.07.2014 - 20:29
Popularny
Z Chazanem to nie pierwszy taki przypadek:
Pierwszy raz o prof. Bogdanie Chazanie zrobiło się głośno szesnaście lat temu. To właśnie w 1998 roku objął stanowisko konsultanta krajowego w dziedzinie położnictwa i ginekologii - piastował je dwie kadencje. Tę drugą zakończył jednak wyjątkowo szybko, bo zaledwie po dwóch dniach. Został odwołany przez nowego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego, bo ten uznał, że "konsultant nie powinien być osobą kontrowersyjną".
Szef resortu wywodzący się z SLD musiał mieć wówczas w pamięci niedawne zarzuty kierowane pod adresem ginekologa przez feministki - podobne do tych, które padają przy okazji ostatniej afery z prof. Chazanem w roli głównej.
Także wtedy poszło o sprawę kobiety, która mimo medycznych wskazań do przeprowadzenia aborcji i zaświadczenia o ciężkim uszkodzeniu płodu, miała być odprawiona z kwitkiem. Bogdan Chazan nie zgodził na przeprowadzenie zabiegu. (...) W kwietniu 2002 roku został zawieszony w pełnieniu funkcji kierownika Kliniki Położnictwa i Ginekologii Instytutu Matki i Dziecka. Lekarze wnieśli na niego dwie niezależne skargi. Znów padł zarzut o odmówienie pacjentce wykonania aborcji, mimo że płód miał niedorozwinięte płuca (nie było szans utrzymania go przy życiu po narodzinach).Komisja odpowiedzialności dyscyplinarnej ostatecznie oczyściła jednak profesora z zarzutów - okazało się, że to kobieta poprosiła prof. Chazana o donoszenie ciąży, choć inni lekarze namawiali ją do aborcji. Dziecko zmarło kilka godzin po porodzie.
Do Kliniki Położnictwa i Ginekologii prof. Chazan już jednak nie wrócił (pracował tam do 2002 roku). Szukał nowej pracy - w miedzy czasie wszedł we współpracę z Romanem Giertychem. Media donosiły, jak wspólnie apelowali o wycofanie preparatu antykoncepcyjnego typu "dzień po". Chazan był wtedy przedstawiany jako "ekspert LPR-u".- NFZ nie refunduje wypisania recepty, tylko poradę. A porady antykoncepcyjne i dotyczące planowania rodziny nie sprowadzają się do wymiany zdań: poproszę receptę, ależ nie ma sprawy. Lekarz musi się dowiedzieć, jaki jest stan zdrowia pacjentki, przedstawić różne opcje. Powinien działać według zasady: po pierwsze nie szkodzić. A środki, które zawiera tabletka antykoncepcyjna, są kancerogenne - przekonywał później w wywiadzie dla "Polityki".
http://wiadomosci.dz...RSS - Dziennik)
Znalazłem jeszcze ten projekt wystąpienia pokontrolnego, i z tego co widzę, artykuł cytowany przez Lustro to manipulacja polegająca na wybieraniu rodzynek - z raportu wyciągnięto to co trzeba, a pominięto to co nie pasuje. Otóż piszą tam że Chazan po raz pierwszy był informowany o stanie pacjentki podczas krótkiej konsultacji z lekarzem prowadzącym w dniu 27 marca. Decyzję o tym że mają ją poddać aborcji pacjentka podjęła na początku kwietnia i zgłosiła ją lekarzowi prowadzącemu. Zgodnie z przepisami ustna zgoda na aborcję jest wystarczająca i decyzję o wykonaniu zabiegu podejmuje lekarz prowadzący. Ten jednak idzie do dyrektora Chazana na drugą konsultacją - zatem już wtedy Chazan wiedział i o stanie płodu i o decyzji matki. Chazan, nie będąc lekarzem prowadzącym nie może wydawać decyzji odnośnie jej leczenia, tymczasem lekarz prowadzący pytał o decyzję jego.
Tymczasem pacjentce mówiono że muszą poczekać na decyzję Chazana, nie poinformowano jej o jej prawach ani o terminie dopuszczalności aborcji. Skierowano ją na badania kariotypu, które wobec stwierdzenia wad nie były już potrzebne. Gdy czekano na wyniki badań, 14 kwietnia, pod sam koniec terminu dopuszczalności powiedziano pacjentce, że żądanie wykonania aborcji powinna przedstawić na piśmie - a takiego wymogu nie ma - i wysłać Chazanowi (który nie był jej lekarzem prowadzącym). Chazan odmówił na piśmie w dniu 15 kwietnia, pacjentka dostała odpowiedź 16. W tym dniu termin dopuszczalności aborcji już minął, o czym pacjentka dalej nie wiedziała.
Więcej:
https://www.um.warsz...im._swietej.pdf
A więc tak - prawdą jest że Chazan odpisał pacjentce następnego dnia, ale prawdą jest też że wiedział o jej tanie od dwóch tygodni i to on podejmował decyzje choć nie miał prawa.
Dość ciekawie w kontekście raportu wygląda działalność Instytutu Matki I Dziecka gdzie przez kilka dni badano pacjentkę - lekarz prowadzacy pytał ich czy nie mogą wykonać aborcji u siebie (czyli chciał przerzucić to na nich) opowiedzieli mu że "nie są terminatorami" czyli też odmówili aborcji ale nieoficjalnie. Skierowali ją na niepotrzebne badania kariotypu, które nie były potrzebne ani im ani szpitalowi św. Rodziny do podjęcia decyzji, bo wady już stwierdzono.
Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 13.07.2014 - 20:52
Napisano 16.07.2014 - 22:43
Ok, Lustro, przekonałam się, że jesteś zwykłym trollem szukającym uwagi. Przykre i żałosne. Szkoda, że tak mało rozumiesz, o tym, co piszesz, jak piszesz i do kogo piszesz.
Co do sprawy. Dla mnie Chazan jest już skończony, choćby przez to, jak sprawę nagłośniły media. I bardzo dobrze. Chrześcijaństwo i tak ma już za długie ręce i próbuje wciskać się tam, gdzie nikt jej nie chce. Medycyna nie jest dziedziną, w którą powinno się mieszać religię. Medycyna ma leczyć ciało i umysł, a nie rzekomą "duszę".
Idąc do lekarza szukam sposobu na zwalczenie choroby, a nie zbawienie duszy. To może mi załatwić ksiądz na ostatnim namaszczeniu i to jeszcze za moją zgodą.
Nie zgadzam się na decydowanie za mnie, czy powinnam wierzyć czy nie. To jest moja decyzja i jeśli katolicy chcą chodzić do lekarzy, którzy będą też leczyć "dusze' to proszę bardzo, ale nie zapominajmy, że Polska to wolny kraj i mam prawo wierzyć w co zechce lub w nic nie wierzyć!
Dlaczego tak trudno to pojąć?
Piszesz tak, bo powodują tobą (teraz i jeszcze) emocje, emocje negatywne będące wynikiem czegoś o czym nie zamierzasz pisać, hmm, ty mym zdaniem nie lubisz o tym nawet myśleć/wspominać. Nie moja to sprawa, jak nie jest zamiarem cie tu irytować.
Pisząc skończony doktor Chazan się (mym zdaniem) ośmieszasz, bo niby w jakim stopniu on zależny gdziekolwiek od ciebie...hee?
Pisząc...
...zbawienie duszy. To może mi załatwić ksiądz na ostatnim namaszczeniu i to jeszcze za moją zgodą.
Mylisz się, ksiądz jest tu pośrednikiem i tylko nim, ale czytając powyższe mam przekonania względem ciebie, lecz pominę fakty, wspomnę jedynie, że to co pominołem mnie raduje. Wiem, że rozumiesz co mam na myśli!
Jest trudno cię pojąć, trudno zrozumieć zagubionego człowieka, lecz z ogromną cierpliwością to jest możliwe, to i o wiele więcej, tu należy tylko zechcieć chcieć.
To tyle poza tematem, teraz część artystyczna, czyli kopiuj i wklej.
Za - http://www.ordoiuris...uty,3430,i.html
Data publikacji: 2014-07-16 16:00
Wbrew informacjom rozpowszechnianym przez Ministra Zdrowia, Rzecznika Praw Pacjenta czy Prezydenta Warszawy, żadne z wyjaśniających sprawę postępowań kontrolnych w Szpitalu im. Świętej Rodziny, nie zostało jeszcze ukończone. Profesor Bogdan Chazan, jako dyrektor placówki, złożył w dniu dzisiejszym umotywowane pisemne zastrzeżenia do projektu wystąpienia pokontrolnego z dnia 9 lipca 2014. Eksperci Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris konsultowali treść zastrzeżeń do protokołu kontroli.
Odpowiedzialność za prowadzenie ciąży
„W obecnie obowiązującym stanie prawnym administrator szpitala nie mógł odmówić prawa pacjentce do zabiegu przerwania ciąży” – mówiła Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas konferencji prasowej w dniu 9 lipca. Jak wynika z treści protokołu wystąpienia pokontrolnego bezsporne jest, że lekarzem prowadzącym Pacjentkę był dr Maciej Gawlak. Błędem projektu jest jednak uznanie, że prof. Bogdan Chazan nie uczestniczył w prowadzeniu ciąży Pacjentki. Jego uczestnictwo, co jasno wynika zarówno z wyjaśnień jego własnych, jak i dr Macieja Gawlaka, ale też z wyjaśnień Pacjentki, polegało na konsultowaniu istotnych decyzji o charakterze medycznym. Dr Gawlak poinformował Pacjentkę o planowanych konsultacjach medycznych z prof. Chazanem już 27 marca br.Z informacji uzyskanych przez Instytut Ordo Iuris wynika, że prof. Bogdan Chazan uzyskał indywidualną zgodę Prezydenta m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz na udzielanie świadczeń zdrowotnych (wykonywanie zawodu lekarza) w Szpitalu Św. Rodziny, bowiem jako lekarz o wieloletnim stażu nie widział możliwości ograniczenia swej funkcji do roli administratora. Stosowny aneks do umowy o pracę został zawarty 11 kwietnia 2007 roku. W imieniu miasta aneks podpisała osobiście Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Profesor Bogdan Chazan działał więc w niniejszej sprawie jako lekarz konsultujący przypadek Pacjentki. Jest to tym bardziej znamienne, że wyrażona przezeń odmowa nie miała wpływu na realizację praw Pacjentki przez strukturę organizacyjną Szpitala.
Wniosek o przeprowadzenie aborcji
Zebrany w postępowaniu kontrolnym materiał wskazuje na to, że już 27 marca Pacjentka została powiadomiona przez dr Macieja Gawlaka o możliwości dokonania aborcji.Na wniosek o wykonanie aborcji z 14 kwietnia prof. Bogdan Chazan odpowiedział niezwłocznie odmową, ujętą w formę pisemną 15 kwietnia, odebraną przez Pacjentkę 16 kwietnia. Wówczas Pacjentka zwróciła się do lekarza prowadzącego, który niezwłocznie (17 kwietnia) wystawił pacjentce pisemne, szpitalne skierowanie do Szpitala Bielańskiego, po uprzednim telefonicznym uzgodnieniu konsultacji na następny dzień – 18 kwietnia br. Bezzasadne są zatem twierdzenia o zwłoce, czy nadmiernym opóźnieniu
Nie poinformowanie pacjentki o granicznym terminie dokonania wcześniejszego zakończenia ciąży, upływający w ostatnim dniu 24 tygodnia jej trwania, stanowi ograniczenie prawa pacjentki do informacji – twierdziła 9 lipca Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jedynym niezależnym wskazaniem terminu przeżywalności płodu poza organizmem matki są standardy przyjęte przez WHO, które wskazują - jako graniczny – 22. tydzień ciąży. Tak określony termin graniczny minął w niniejszej sprawie jeszcze przed datą najwcześniej deklarowanego przez Pacjentkę żądania wykonania aborcji, a zdiagnozowanie wad wrodzonych u dziecka miało miejsce wraz z upływem terminu dopuszczalności aborcji (uzyskaniem przez dziecko zdolności do przeżycia poza organizmem matki) wg. standardów WHO.
Przyjęcie dopuszczalności wykonania aborcji w terminie późniejszym niż 22. tydzień ciąży wymaga każdorazowo indywidualnej oceny zdolności dziecka do życia poza organizmem matki. Taka indywidualna ocena wymaga odpowiedniej diagnostyki, która została zapewniona przez Szpital Św. Rodziny oraz Instytut Matki i Dziecka niezwłocznie po zdiagnozowaniu wad wrodzonych. Biegły prof. M. Wielgoś nie wskazuje precyzyjnie, na jakiej podstawie przyjmuje jako termin graniczny 24. tydzień ciąży. Projekt protokołu nie wskazuje również, na podstawie jakich przesłanek medycznych uznano w Szpitalu Bielański 24. tydzień za graniczny w tym konkretnym przypadku.
Tym samym zarzuty pod adresem prof. B. Chazana jako administratora szpitala są całkowicie bezzasadne, ponieważ organizacja pracy placówki pozwoliła na niezwłoczną realizację praw Pacjentki do informacji, nawet w sytuacji skorzystania ze sprzeciwu sumienia przez lekarza będącego dyrektorem Szpitala.
Oczekiwanie na wynik kariotypu dziecka
Nieuzasadnione było oczekiwanie na wynik badania kariotypu podczas gdy w dyspozycji lekarzy kontrolowanego szpitala były już wyniki wcześniejszych badań, jednoznacznie wskazujące na istnienie ciężkiego uszkodzenia – mówiła Prezydent Warszawy. Wedle informacji uzyskanych przez Instytut Ordo Iuris, z analizy badań obrazowych wykonanych w Szpitalu Św. Rodziny oraz IMD nie można było postawić rozpoznania jednostki chorobowej. Zatem badania kariotypu były niezbędne, celowe i miały uzasadnienie medyczne. Na podstawie wymienionych badań nie było możliwe dokonanie oceny, czy choroba płodu spełnia wymogi ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, warunkujące wyłączenie karalności przerywania ciąży.Oczekiwanie na wynik było zatem całkowicie uzasadnione. Mógł być on kluczowy dla ustalenia rozpoznania i tym samym rokowania, co wiąże się z dalszym zaplanowaniem postępowania diagnostyczno – leczniczego. Jak zostało to już wcześniej podkreślone, diagnostyka prowadzona była również w kierunku ewentualnego zakresu możliwych do udzielenia świadczeń medycznych dziecku.
Naruszenie tajemnicy lekarskiej przez publikację projektu protokołu
Na podstawie art. 40 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, art. 14 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta stosownie do art. 23 Kodeksu Etyki Lekarskiej, lekarze uczestniczący w kontroli zobowiązani są do zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem, a uzyskanych w związku z wykonywaniem zawodu. W drodze wyjątku mogą ujawnić te informacje osobom prowadzącym kontrolę.Podmiot kontrolujący Szpital Świętej Rodziny - m.st. Warszawa - nie jest jednak uprawniony do publicznego ujawnienia tajemnicy lekarskiej pozyskanej w toku kontroli na podstawie ustawowego upoważnienia i jedynie na potrzeby prowadzonej kontroli. Ujawnienie, w szczególności upublicznienie treści projektu wystąpienia pokontrolnego stanowi naruszenie tajemnicy lekarskiej oraz prowadzi do ujawnienia tej tajemnicy, co stanowi nie tylko naruszenie praw pacjentów (matki oraz dziecka), ale również może być kwalifikowane jako przestępstwo z art. 266 Kodeksu Karnego. Wskazane zasady znali niewątpliwie autorzy projektu wystąpienia pokontrolnego, opatrując dokument adnotacją „tylko do użytku służbowego”.
Pełną treść analizy projektu wystąpienia pokontrolnego i zastrzeżeń formalnych oraz merytorycznych można pobrać z naszej strony.
Troll z Poznania
Napisano 17.07.2014 - 06:55
Czemu nie zrobiono od razu badań prenatalnych? Bo te badania są złe, gdyż prowadzą do aborcji. Najpewniej kolejna moralna zasada Chazana narzucona lekarzom.9 stycznia 2014 roku pacjentka odbywa pierwszą wizytę w szpitalu im. Świętej Rodziny. Dr Maciej Gawlak nie proponuje jej badań prenatalnych, mimo poinformowania o takiej potrzebie przez przychodnię Novum - zeznaje kobieta w swoim wyjaśnieniu. Lekarz zleca jedynie podstawowe badania i USG, których wyników pacjentka nie otrzymała. Dr Gawlak poinformował ją jedynie, że wyniki tych badań są prawidłowe.
23 stycznia 2014 dr Gawlak skierował pacjentkę do Szpitala św. Rodziny celem założenia szwu szyjki macicy – ze względu na ryzyko poronienia. Szew założono 6 lutego i dzień później wypisano kobietę ze szpitala.
OK, lekarz ma prawo nie przyjrzeć się dokładnie stanowi płodu, gdy ważniejsze jest stwierdzenie, czy nastąpi kolejne poronienie.10 marca wykonane zostaje USG, w którym jednak nie zostają stwierdzone żadne nieprawidłowości. Podkreślenia wymaga jednak fakt, że badanie to było wykonywane wyłącznie pod kątem poronienia i nastawione na ocenę serca i szyjki macicy.
Jednocześnie dr Gawlak w swoim zeznaniu w rozmowie z jednym z kontrolerów przyznaje, że przy tym badaniu były "trudności z wizualizacją płodu ze względu na otyłość pacjentki i złą przezierność tkanek". Jak zaznaczył, "w retrospektywnej ocenie po 22 tygodniu uznał, że jedno ze zdjęć może zastanawiać".
Pierwsze poważne niedopatrzenie ze strony dr. Gawlaka. Może był roztargniony, może myślał, iż pacjentka wie, do kiedy aborcja jest legalna. Czasu jednak jest jeszcze sporo.27 marca dr Gawlak wykonuje kolejne USG, w którym stwierdza m.in. nieprawidłowy obraz czaszki płodu pod postacią wodogłowia i nieprawidłowy zarys twarzy. Lekarz w swoim zeznaniu podkreślił, że interpretacja zdjęć była wciąż trudna, bo tym razem "dziecko zasłaniało twarz rękami" oraz ze względu na wspomnianą wcześniej otyłość pacjentki. W tak zwanym "badaniu połówkowym" 28 marca Gawlak potwierdza swoje obawy, a jego diagnozę dodatkowo potwierdzają dwaj kolejni lekarze z jego oddziału.
Dr Gawlak od razu informuje pacjentkę o obciążeniu dziecka wadami rozwojowymi i możliwości aborcji, nie wspomina jednak, kiedy mija ostateczny termin legalnego wykonania zabiegu. Tego samego dnia pacjentka zostaje przyjęta do Instytutu Matki i Dziecka. Jednocześnie, według zeznań pacjentki, już wtedy dr Gawlak poinformował prof. Chazana o stwierdzeniu wad rozwojowych płodu.
Rezonans magnetyczny powinien wszystko rozstrzygnąć, taka maszyna potrafi robić skany z rozdzielczością jednego milimetra, a nawet większą.28 marca pacjentka trafia do Instytutu Matki i Dziecka przy ul. Kasprzaka w Warszawie. Tam poprzez szereg specjalistycznych badań lekarze potwierdzają, wciąż z problemami interpretacyjnymi, wady twarzy płodu. Wykonano tam m.in. kolejne USG, echo serca płodu, rezonans magnetyczny, a także badanie kariotypu poprzez pobranie krwi za pomocą kardocentezy – czyli pobrania krwi z pępowiny. Jak się potem okaże, to właśnie badanie kariotypu będzie kluczowe dla całej sprawy.
Duży plus dla doktora Gawlaka, duży minus dla IMiDz. Na jakiej podstawie państwowy szpital odmawia aborcji, to ja nie ogarniam. Czyżby wszyscy podpisali deklarację wiary? Jeśli tak, to powinni wylecieć. Państwowy szpital tym bardziej powinien realizować wszystkie prawa pacjenta, nawet te niezbyt ładne.Po badaniach potwierdzających poważne wady płodu, pacjentka oznajmia lekarzom w Instytucie, że jest zdecydowana na aborcję. Personel IMiDz informuje ją, jakie są procedury przy takim zabiegu, m.in. o konieczności złożenia podania, ale nie podaje informacji o ostatecznym terminie legalnego wykonania aborcji. Lekarze również nie proponują wykonania takiego zabiegu w Instytucie i nie dają pacjentce odpowiedniego formularza wnioskującego o taki zabieg.
W swoim zeznaniu dr Gawlak, co potwierdza kobieta, prosił jeszcze lekarzy Instytutu o wykonanie aborcji, ale odmówili oni twierdząc, że "nie są terminatorami".
Były inne wyniki badań, USG, MRI, to za mało? Mogli ponowić USG czekając na ostateczne wyniki kariotypu. Mogli nawet endoskopowo zajrzeć do środka macicy i obejrzeć sobie ten płód.Sama pacjentka zaznacza w wypowiedziach, że wstępne wyniki badań genetycznych otrzymała w ciągu 3 dni (2 kwietnia), ale na wynik badania kariotypu, mającego przesądzić o całej sprawie, czeka się 2 tygodnie. Terminem odebrania wyników miał być 10 kwietnia.
2 kwietnia kobieta opuszcza Instytut Matki i Dziecka i wraca do szpitala im. Świętej Rodziny z wstępnymi wynikami badań genetycznych, które wykazują prawidłowy kariotyp. Wynik z dnia 2 kwietnia potraktowano jako wstępną diagnostykę, która nie wskazywała na konieczność wcześniejszego zakończenia ciąży – zeznał jednak dr Gawlak.
Aborcję w przeważającej większości przypadków przeprowadza się tak samo, jak poród. Podaje się środek poronny, a potem martwy płód się utylizuje, jak inne odpadki medyczne. Hipokryta Chazan ma problem z taką aborcją, ale nie ma problemu ze zwykłym poronieniem, które przebiega IDENTYCZNIE.W szpitalu pacjentka informuje lekarza prowadzącego o swojej chęci wykonania aborcji. Ten stwierdza wówczas, że musi o tym powiadomić dyrektora szpitala prof. Bogdana Chazana, by ten wyraził zgodę na zabieg. Jednocześnie w trakcie konsultacji obaj dochodzą do wniosku, że biorąc pod uwagę ryzyko poronień, należy zdjąć szew z szyjki macicy – wówczas być może dojdzie do poronienia po raz kolejny. Jak podkreślono w dokumencie, było to rozwiązanie akceptowane również przez pacjentkę. Wychodzi więc na to, że aborcja profesorowi "nie leżała", ale na "naturalne" poronienie się już godził.
Zwlekał i tyle. Dla każdego to jest jasne i oczywiste. Zresztą to nie pierwsza zwłoka Chazana.4 kwietnia pacjentka otrzymuje przez telefon informację o zgodzie Chazana na zdjęcie szwu. Kobieta dowiaduje się od razu, że na spotkanie z profesorem w sprawie ewentualnej aborcji musi zgłosić się dopiero po otrzymaniu ostatecznych wyników badań kariotypu, wykonanych przez Instytut Matki i Dziecka, czyli co najmniej za 6 dni - po 10 kwietnia.
7 kwietnia Pacjentka zgłasza się do przyszpitalnej poradni, 8 kwietnia dochodzi do zabiegu zdjęcia szwu z szyjki macicy. Pacjentka wciąż czeka na wyniki badań kariotypu i tym samym – na spotkanie z prof. Chazanem. W swoich zeznaniach zaznacza przy tym, że według niej "z całą pewnością przed 7 kwietnia 2014 r. Prof. B. Chazan wiedział o jej sytuacji i wadach rozwojowych dziecka".
Kolejny dowód na hipokryzję lub/i głupotę Chazana. Chyba każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji, wie iż mózg jednak przydaje się w życiu, a otwarte rany, szczególnie twarzoczaszki są złe. Za to Chazan powinien stracić prawo do wykonywana zawodu, bo się widocznie nie zna na medycynie.14 kwietnia dochodzi do spotkania, na którym obecni są: prof. Bogdan Chazan, dr Maciej Gawlak oraz pacjentka. Ta miała przy tym wrażenie, "że Profesor słucha pobieżnie referowania sprawy przez dr Gawlaka". Szef szpitala miał ją przekonywać, żeby oddała dziecko do hospicjum i że istnieje możliwość adopcji. Jak zeznała kobieta, nie chciała narażać dziecka na cierpienia i odmówiła tym propozycjom. Pacjentka i jej mąż, jak twierdzą, poprosili prof. Chazana o zgodę i wskazanie lekarza, który wykonałby zabieg.
Profesor Chazan odpowiada jej, że decyzję podejmie po konsultacji z prawnikami. Od razu po spotkaniu dr Gawlak sugeruje kobiecie, by mimo ustnej prośby o aborcję złożyła także podanie pisemne, co też pacjentka bezzwłocznie uczyniła.
Miała prawo do zabiegu w Polsce, czemu więc miałaby lecieć do Anglii? Tylko przez złośliwość, hipokryzję i niekompetencję Chazana?Na prośbę pacjentki 17 kwietnia dr Gawlak wystawia jej skierowanie do Szpitala Bielańskiego w celu dokonania aborcji. Kobieta zostaje tam przyjęta 18 kwietnia, ale lekarze stwierdzają, że nie mogą wykonać aborcji, bo upłynął ustawowy 24 tydzień ciąży, czyli jest o 5 dni za późno. Dr Gawlak w swoim wyjaśnieniu zaznacza, że dziwi go to, bo ustawowy termin nie jest tak jednoznacznie określony. Konsultant Krajowy w odpowiedzi na pytania kontroli uznał jednak, że jego zdaniem zasadne jest traktowanie 24 tygodnia ciąży jako terminu granicznego, chyba że mamy do czynienia z tzw. wadami letalnymi – czyli nie dającymi żadnych szans na przeżycie, wówczas można ten termin przekroczyć.
Pacjentka wraca po tym do dr. Gawlaka. Ten informuje ją o możliwości dokonania zabiegu m.in. w Anglii. Ostatecznie kobieta odmawia jednak poddania się aborcji za granicą. W zeznaniu pacjentka zaznacza, że dr Gawlak mimo kłopotów starał się "rzetelnie, jak najszybciej i najlepiej przeprowadzić proces diagnostyczny" i "starał się jej umożliwić wcześniejsze rozwiązanie ciąży".
Użytkownik Urgon edytował ten post 17.07.2014 - 13:32
Napisano 24.07.2014 - 12:11
Gdyby ktoś był nadal zainteresowany tematem, to zapraszam do lektury wywiadu, którego udzielił mąż pacjentki prof Chazana.
Nie chcę go wklejać w całości, bo jego fragmenty są dość drastyczne.
Już tylko płacz
- Nasze dziecko urodziło się tylko po to, żeby cierpieć. Nie dając zgody na zakończenie ciąży, dyrektor Szpitala św. Rodziny prof. Bogdan Chazan ubezwłasnowolnił nas - mówi mąż kobiety, której odmówiono legalnej aborcji.
Napisano 24.07.2014 - 12:37
Pod powyższym podpisuję się wszystkimi kończynami.Za tym stoi polski, bardzo konserwatywny Episkopat. To środowisko robi różne rzeczy, a dziennikarze boją się nawet o niektóre z nich pytać. Kiedyś polski katolicyzm był postępowy i na pewno dla Polski dużo zrobił. Teraz większość biskupów jest niezwykle konserwatywna i zamiast iść do przodu, starają się cofać Polskę. Robią to różnymi metodami i to nie jest dobre.
Takich lekarzy zwalniać w trybie dyscyplinarnym. Niech szamaństwo religijne praktykują prywatnie.Na to trzeba patrzeć w szerszym znaczeniu. Tu przecież nie chodzi tylko o postać prof. Chazana, jakby to był przypadek wyizolowany. To nie jest przypadek odosobniony, bo pacjentki, które do mnie przychodzą mówią, że ich lekarz nawet nie chce przepisać im środków antykoncepcyjnych. Zamiast nich, jeden z lekarzy przepisał pacjentce leki uspokajające, bo jego zdaniem seks jest dozwolony tylko w małżeństwie (zgodnie z deklaracją wiary). To wszystko jest zupełnie oderwane od realnego życia.
Ludzie nie wiedzą, w co w ogóle wierzą. Historia KRK jest w szkołach tematem tabu. Kościelne okresy "błędów i wypaczeń" pomija się wstydliwym milczeniem. Typowy katolik nie wie wiele więcej ponad kilka modlitw, kilka najważniejszych scen z Biblii i to, że JPII wielkim Polakiem był. To bardzo płytka, a zarazem często fanatyczna wiara...A propos, do 1869 roku płód nie posiadał duszy, którą wtedy nadał Pius IX już komórce. To są różne bajki i niedorzeczności, a katolicyzm w Polsce rozwija się jak walczący Islam. Dziwi mnie, że ludzie w coś takiego mogą wierzyć.
Użytkownik Urgon edytował ten post 24.07.2014 - 21:18
Napisano 28.07.2014 - 17:29
Denerwuje mnie taka mentalność ludzi że skoro dla nich życie ludzkie jest tak nieporównywalnie ważniejsze do życia np. psa (też tak uważam ale nie z powodów religijnych) to dlaczego ludzie nie mają problemu żeby uśpić psa kiedy wiadomo że już nie wyzdrowieje bo szkoda żeby cierpiał i lepiej dla niego żeby odszedł a mają problem z eutanazją jeżeli człowiek jest w takiej sytuacji skoro nasze życie jest ważniejsze to wydaje się logiczne że tym bardziej ludzie powinni być za skróceniem ludzkich cierpień. Lepiej bezboleśnie odejść niż cierpieć ale dla najważniejszej istoty gdzie jest najgorzej kiedy ona cierpi ma być jakiś chory wyjątek...
Nie wiem czy właściciele zwierząt też mogą robić im USG i sprawdza się co się może urodzić ale jak urodzi się jakieś zdeformowany szczeniak to chyba też od razu się go usypia. A ludzie? Oczywiście też muszą mieć jakieś problemy z eliminacją straconych jednostek dla dobra społeczeństwa ale przede wszystkim dla dobra ich samych. No chyba że trafi się jakiś weterynarz Chazan tylko nie religijny a weganin
Użytkownik Tenhan edytował ten post 28.07.2014 - 17:34
Po godzinach →
Pokój Opinii →
Szpital czyha na organy pacjenta?Autor: Aisengard , 15.07.2014 lekarze, śmierć, organy, śpiączka |
|
|
0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych