Nie uaktualniałem już przewidywań po 2. kolejce, bo wszystko tak się zmienia, że nie było sensu. Neymar czaruje w dwóch meczach, żeby być całkowicie bezbarwnym w innych dwóch (w tym dzisiejszy). Holendrzy miażdżący Hiszpanów, później już tak nie błyszczą z Australią. Włosi, którzy pokazali mądrą i dojrzałą grę z Anglikami, przegrywają z Kostaryką, grając jakby im się nie chciało. Niemcy prezentujący na Portugalczykach co to znaczy niemiecka precyzja, zatrzymują się na Ghanie. Gdzieś obok tego stałe były tylko sukcesy Kolumbijczyków, Francuzów, gra Argentyny poniżej oczekiwań i ślizgająca się Belgia. Ciężko tu wskazać faworyta.
Brazylijczycy w meczu z Meksykiem pokazali, że obok tej solidnej defensywy, naprawdę mają problemy w ataku. Dzisiaj również to było widać. Gdyby Brazylia dzisiaj odpadła na karnych, to Scolari musiałby się mocno tłumaczyć z braku powołań dla choćby takiego Pato. Mam nadzieję, że odpadną na Kolumbijczykach, po bramce (bramkach) Jamesa Rodrigueza - świetny chłopak, szkoda, że gra dla Monaco, ale przynajmniej tyle, że wystąpią w Lidze Mistrzów i będzie można śledzić jego postępy. Wracając - żałuję mimo wszystko, że Falcao nie pojechał. Mógłby dostawać ostatnie minuty, a nóż by odpalił z formą już na samym turnieju.
Jutro Holandia z Meksykiem. Reprezentacja tych drugich pokazała już, że Brazylia im służy, dlatego Holendrzy mogą mieć ciężką przeprawę. Mam jednak nadzieję, że przejdą dalej. Później mają na drodze Kostarykę/Grecję i pewnie Argentynę/Belgię, więc finał być musi. Nie wierzę, że sam Messi da Argentynie finał. A na Belgów jeszcze za wcześnie.