Zastanawiałem się czy włączyć prymitywistów do tematu o sztuce współczesnej, ale ostatecznie uznałem, że choć jest to grupa ciekawa, to jednak osobna.
W zasadzie trudno dokładnie określić kto jest tylko amatorem a kto prymitywistą. Są to twórcy samorodni, którzy nie byli kształceni w kierunkach artystycznych, stąd brak im znajomości kanonów, technik czy warsztatu. Zarazem jednak od przeciętnych "maziarów" różnią się tym, że daje się w ich pracach dostrzec wyraźny talent, który przebija się mimo nierównej, naiwnej formy.
Są jak nieoszlifowane diamenty które łapią czasem blask słońca i roziskrzają się pod amorficzną, matowa powłoką powierzchniowej formy. Czasem prymitywność jest wynikiem braku wykształcenia, zarówno artystycznego jak i ogólnego, czasem przyczyną są ułomności fizyczne a także niepełnosprawność intelektualna. W niektórych przypadkach twórczość artystyczna rozwinęła się w przeciętnych osobach w wyniku choroby psychicznej.
Kilka najciekawszych przypadków będę się starał przedstawi w kolejnych wpisach.
1. Edmund Monsiel
Pochodzący z Wożuczyna pod Tomaszowem Lubelskim skończył szkołę podstawową i pracował jako pomocnik w sklepie. Z tego okresu znanych jest kilka realistycznych rysunków. Jednak prawdziwa eksplozja twórczości nastąpiła w wyniku głębokiej traumy, jaką przeżył w czasie wojny. W 1942 roku znalazł się w grupie mieszkańców Łaszczowa, spędzonych przez Gestapo podczas pacyfikacji. Pilnujący ich strażnik odliczał po kolei więźniów, skazując na śmierć co drugiego. Wypadło na stojącego obok kuzyna, który wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami został rozstrzelany.
Po tym wydarzeniu Monsiel zamknął się w sobie. Bojąc się aresztowania ukrył się u swego brata w małym pokoiku na strychu, gdzie starczało miejsca tylko na materac i stolik. Przesiedział tam kilka lat aż do końca wojny. Potem zatrudnił się w pobliskiej cukrowni, nadal jednak mieszkał w małym pokoiku na strychu. Był małomówny. Raz jedynie wspomniał sąsiadowi, że widzi niezwykłe rzeczy, ale nie chciał wyjaśnić jakie dokładnie. Gdy zmarł w 1962 roku, w jego pokoju znaleziono skrzynię, a w niej ponad 500 rysunków, będących zapisem niezwykłych halucynacji.
Od tego czasu stał się pośmiertnie jednym z najbardziej znanych artystów-chorych psychicznie. Prawdopodobnie cierpiał na schizofrenię, choć równie dobrze mógł to być zespół stresu pourazowego. Jego prace wiszą w wielu światowych muzeach.
Jego najsłynniejsze prace zostały wykonane w nietypowym, fraktalnym stylu - przedstawiają postacie i twarze, złożone z mniejszych twarzy, złożonych z twarzy, które są złożone z jeszcze mniejszych twarzy:
Monsiel był głęboko religijny, stąd w rysunkach pojawiają się często motywy zapożyczone z malarstwa ikonicznego, postaci w koronach będące bądź przedstawieniem Chrystusa cierpiącego, bądź personifikacją cierpienia
Pojawiający się niekiedy motyw postaci wskazującej dłonią na inną, lub twarzy z przestrzelonym czołem, są interpretowane jako reminescencja wspomnień z rozstrzelania kuzyna.
Za najbardziej wstrząsający mam jednak ten rysunek. Otwarte okno, przez które wpada słońce. Wszędzie gdzie panuje cień, mnożą się twarze: