Inkarnacjami, w moim przekonaniu oczywiście - rządzi powszechne we wszechświecie prawo przyczyny i skutku.
Słowem jednym - karma. Ale nazywajmy to jak chcemy. Czyli dziś, zasiewamy nasiona tego, czym będziemy jutro.
Nie ma tu wyższej instancji. Całym wszechświatem rządzą konkretne prawa - reinkarnowaniem również.
Jeśli emanujesz dobrą energią, dobrymi emocjami a dzieje się tak, kiedy jesteś 'dobrym' człowiekiem (sorry, nie lubię klasyfikować dobry - zły, to jest oczywiście pojęcie względne dla mnie cały czas), po śmierci dokładnie te emocje i te energie Tobą kierują i prowadzą w analogicznie adekwatne wcielenia dalej, byś mógł dalej doświadczać właśnie takiego zbioru energii, emocji itd
Jest też chyba tak, że przeżywamy w aktualnym życiu, dokładnie to co mamy przeżyć. Jeśli dostajesz od świata, konkretny zbiór okoliczności i przeżywasz go niewłaściwie - źle, dostajesz go raz jeszcze i tak w kółko, dopóki dopóty nie przeżyjesz tego jak należy, wtedy dopiero masz to za sobą i idziesz dalej w swoim procesie rozwoju. Dlatego tak cenne jest świadome życie i nie ma tu miejsca na wiarę w to czy w tamto, określają nas nasze czyny, emocje i uczucia z nimi związane. A chyba każdy sceptyk, przyzna mi już rację kiedy powiem że nasze myśli to również są 'mierzalne' fale, jakaś forma energii, która ma wpływ na rzeczywistość. Tak samo jest z emocjami, uczuciami itd
Według niektórych nauk, ja najbardziej zgłębiam te tybetańskie, związane z buddyzmem i mimo, że nie jestem i nie będę raczej żadnym buddystą, wolę być mimo wszystko sobą - są moim zdaniem zdecydowanie najbliżej prawdy nazwijmy to.
Tybetańscy mnisi, po 30 latach odosobnienia i medytacji, bardzo dokładnie opisują proces umierania, opuszczania ciała przez świadomość, dokładnie co się wtedy dzieje i jaki mamy wpływ na to; gdzie się odrodzimy w następnym wcieleniu - a tak, dla rozbudzenia Waszych wyobraźni powiem Wam, że według nich - wcale nie musimy się odradzać po raz kolejny To są ludzie, którzy nie bez powodu poświęcili swoje życia na pracę z umysłem a pewnie większość z Was chyba zgodzi się ze mną, że to właśnie w naszych umysłach są klucze do wszystkich drzwi bez wyjątku.
Jest taka praktyka, która nazywa się Poła - praktyka świadomego umierania, ale to jest wyższa szkoła jazdy jak dla mnie póki co. Polecam się zainteresować nawet największym sceptykom. Praktyka ta uczy, jak zachować pełną świadomość podczas umierania i decydować, w jakim kierunku przez śmierć przejdziemy.Opanowanie tej praktyki gwarantuje również to, że zmniejszamy do minimum szanse do odrodzenia się na że tak to ujmę - na niższych szczeblach. Ludzie, którzy przeszli przez to i udało się im pracować z umysłem i energiami przez kilka dni według wskazówek nauczyciela, jest to medytacja non stop przez chyba 6 dni, medytacja i wizualizowanie dokładnie opisanych przez nich procesów które zachodzą - (znowu kąsek do rozbicia dla sceptyków) - mają fizyczne pęknięcia na czubku głowy, po prostu dziury. Według buddyzmu, najlepiej właśnie gdy nasza świadomość opuszcza nasze ciało w tym miejscu. Jest taka książka, którą również polecam absolutnie każdemu niezależnie od wyznania i życiowej postawy (na pewno nie zaszkodzi) "O śmierci i odrodzeniu" napisana przez aktualnego Lamę który jako jedyny europejczyk został 'namaszczony' przez tybetańskich mnichów 'starej szkoły' do nauczania Poła - Lamę Ole Nydahl.
Książka jest miazga i na dodatek autor świetnie podpiera wszystko co opisuje - naukowymi wyjaśnieniami tj fizyką kwantową itd.
Ten gość, przynajmniej ja mam takie wrażenie - naprawdę wie o czym mówi. I jak sam twierdzi, nie trzeba praktykować, by przeczytać tą książkę i móc sobie pomóc podczas umierania, by mieć wpływ na ten proces. Ja ją przeczytałem i powiem tylko tyle, że jestem przekonany, że jest to teoria która jeśli nie pokrywa się w 100% ze stanem faktycznym to jest zdecydowanie najbliżej. Bardzo polecam.
Ja osobiście, kiedy wierzę że jest tak, jak opisują to buddyjscy nauczyciele, jest mi łatwiej zrozumieć i przełknąć całe zło, które się dzieje na tym świecie. Jeśli głodne dziecko w Afryce, w poprzednim wcieleniu było odpowiednio złym człowiekiem, by teraz przeżywać i doświadczać właśnie tego, to ja się na to godzę
EDIT: co do Twojego pytania: np kiedy dwie dusze będą chciały inkarnować się w tą samą istotę.
Myślę, że jest to tak samo niemożliwe zwyczajnie, jak np to że jednej kurtki nie założą jednocześnie dwie osoby regulują to konkretne prawa, zbiór zasad, podobnie jak całym światem. Mam nadzieję, że na 'tamtym' poziomie, jest mniej miejsca na nasze 'chciejstwa'
Użytkownik Dirty Frank edytował ten post 22.06.2014 - 08:27