"Tłumy protestujących usiłowały nie dopuścić do prezentacji spektaklu "Golgota Picnic" Rodrigo Garcii podczas piątkowego czytania sztuki na Placu Defilad w Warszawie oraz pokazu jej filmowego zapisu w warszawskim TR. Interweniowała policja. Podobne sceny rozgrywały się w innych miastach."
Spektakl Garcii miał początkowo zostać pokazany na Malta Festival w Poznaniu, ale wskutek protestów środowisk prawicowych i katolickich sztukę w zeszłym tygodniu odwołano.
W piątkowe popołudnie doszło do protestów przeciw tej sztuce pod warszawskim teatrem TR. Zgromadziło się tam około 200 osób usiłujących nie dopuścić do filmowej prezentacji spektaklu. Wejście do teatru zatarasowało kilkanaście osób. Protestujący trzymali biało-czerwone flagi i transparenty z napisami, np. "Stop kulturze śmierci", śpiewali pieśni religijne. Widzowie przybyli na projekcję przeciskali się do TR przez szpaler protestujących, popychających ich i wyzywających. Popychano też policjantów, kierując pod ich adresem wyzwiska.
Kilka godzin później na Placu Defilad, przed głównym wejściem do Pałacu Kultury i Nauki, odbyło się czytanie "Golgota Picnic" przez aktorów warszawskich teatrów. Podobnie jak wcześniej przed TR, także na Placu Defilad odbyła się demonstracja przeciwko sztuce Garcii. Liczna grupa protestujących śpiewała pieśni religijne, hymn oraz "Rotę", zaopatrzona była w gwizdki, trąby oraz syreny i transparenty z napisami "Dość szydzenia z męki Chrystusa".
Aktorów przywitała głośna owacja ze strony widzów. "Kto nie ma poczucia humoru, nie rozumie życia" - jedną z pierwszych kwestii sztuki, widownia przywitała gromkim śmiechem i brawami. Tuż po rozpoczęciu czytania jeden z protestujących wdarł się na scenę i przystawił jednej z aktorek syrenę do ucha.
Po półgodzinnym spektaklu aktorzy podziękowali zgromadzonej widowni. Zwrócili się także do manifestujących słowami: - Wam także dziękujemy za uczestnictwo.
Setki osób ze środowisk narodowych i katolickich, m.in. Narodowego Odrodzenia Polski, środowisk kibiców, protestowały przeciwko czytaniu i projekcji "Golgota Picnic" przed prywatnym teatrem TrzyRzecze w Białymstoku. Modlono się, skandowano: "Bóg, Honor, Ojczyzna", "Nasza wiara naszą dumą", "Chodźcie do nas", "Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa". Niektórzy mieli obrazy z wizerunkiem Chrystusa, świece, różańce.
Organizatorzy protestu tłumaczyli, że sztuka, przeciwko której protestują, "obraża" wartości katolickie i narodowe. Domagali się wyjazdu z Białegostoku Rafała Gawła, prezesa Stowarzyszenia Dom na Młynowej, które prowadzi Teatr TrzyRzecze. Stowarzyszenie zajmuje się m.in. monitorowaniem przejawów nietolerancji, rasizmu czy ksenofobii. W siedzibie teatru, który mieści się w starym drewnianym domu, około 30 osób obejrzało krótkie czytanie tekstu oraz projekcję sztuki.
źródło: TVN 24
Nie mieści mi się w głowie, jakim prawem można zabraniać komuś wystawiania sztuki i ograniczania wolności wyboru. Paradoksem są dla mnie Ci wszyscy, którzy tak bronią Słowa Bożego a na skrzynkę mailową reżysera tej kontrowersyjnej sztuki wysyłają pogróżki, grożąc nawet śmiercią (!)
Niepojęte jest dla mnie, jak w kraju demokratycznym, gdzie każdy ma prawo do wypowiedzenia swoich poglądów i wzięcia udziału w całkowicie legalnym przedsiewzięciu, nagle te prawa przestają być respektowane ze względu na fakt, że kogoś to uwiera.
Wiele księży mówi, że taka sztuka się nie wybroni i nie ma co jej reklamować poprzez takie manifesty. Zgadzam się z nimi co do reklamy. Sztuka sama się wybroni lub nie- to już od publiczności zależy, a totalną ignorancją jest dla mnie wypowiedź jednej z starszych kobiet biorących udział w proteście (słowa będę parafrazować):
"Prawdę mówiąc, niewiele wiem o tym spektaklu, ale myślę, że jest to pewnego rodzaju profanacja"
Jak widać można wypowiadać się i sprzeciwiać czemuś, o czym nie ma się zielonego pojęcia, bo pewnie usłyszało się od znajomej sąsiadki, której koleżanka z kościelnej ławki opowiedziała o ciotce, która to słyszała o kontrowersyjnej i godzącej w imię Boga sztuki...
Ja mam tylko jedno pytanie: po co? Czy tych katolików ZMUSZA SIĘ do obejrzenia tego spektaklu? Bo rozumiem, że gdyby przymusowo zaciągana ich i zmuszano do oglądania sztuki no to w pełni zrozumiałabym sytuację.
Ale w momencie, w którym odmawia się uczestnikom, którzy zapłacili za spektakl i oczekują wzięcia udziału w sztuce to uznaje to za buractwo i totalny ciemnogród.