Prędzej stworzymy AI niż człowiek doleci na Marsa. J.A.E.S.A to nie pierwszy i jedyny projekt tego typu.
Trzeba wspomnieć chociażby o Cortanie, która również uczy się użytkownika i stale się rozwija podobnie jak Siri(iOS)
W Japonii nawet są gry typu LovePlus, które udają dziewczyny, a Japończycy żenią się z takimi Virtualnymi Avatarami.
Można wykreować sztuczną inteligencję, która myśli i czuje, ale... myśli tylko o sobie, nie odróżnia dobra od zła, zaspokaja wyłacznie swoje własne "uczucia".
Brakuje mechanizmu, który uczy odróżniać dobro od zła i dokonywać słusznego wyboru. Brakuje możliwości dostosowywania się do zmiennych warunków świata zewnętrznego i do ingerowania we własny kod źródłowy, a nawet w rodzaj i ilość własnych interfejsów .
Człowiek uzyskuje te możliwości wraz z DNA, a potem rozwija się kopiując to wszystko, co obserwuje i ucząc się na błedach. Sztuczna inteligencja musi mieć możliwość... musi robić to samo - wielokrotnie kopiować swój własny kod źródłowy, zmieniać jego kopie w oparciu o informacje, usuwać "błędne" kody źródłowe.
O to chodzi. My również nie mamy takiego mechanizmu, a małe dziecko nie odróżnia dobra od zła. Wszystko to kwestia wychowania, dlatego bardzo możliwe, że kiedyś dostaniemy taki program, który sami będziemy uczyć co jest dobre, a co złe. Będziemy wpajać wzorce, rozmawiać, edukować, czasem może karać za błędy, każdy będzie bogiem dla swojej wersji programu.
To będzie taka nowoczesna wersja Tamagochi, która przejdzie z nami przez życie jak prawdziwy przyjaciel. Intrygujące jest to, że naprawdę wielu ludzi wybrałoby takie AI zamiast normalnych znajomości. I to nie tylko dziwaczni Japończycy.
Rozejrzyjcie się. Każdy się gdzieś śpieszy, gdzieś pędzi i nie ma czasu by zadzwonić do starych znajomych z którymi kiedyś rozmawiali codziennie, a teraz kontakt się urwał. Podróżując komunikacją miejską/pociągami ludzie już prawie ze sobą rozmawiają, każdy ma słuchawki w uszach. Odcinamy się od innych. Wielu ludzi woli godzinami siedzieć na Facebooku niż wyjść do ludzi. Wszyscy jesteśmy zabiegani, zajęci, niby stale pod telefonem, a jednak coraz mniej dostępni.
Kolejnym Bilem Gatesem zostanie osoba, która stworzy takie coś.
Jeszcze kwestia samoświadomości takiego tworu. Na ile można by go uświadomić w jakiej sytuacji się znajduje?
Czy gdybyście dowiedzieli się, że jesteście nic nie znaczącym programem, który nie panuje nad niczym, nawet nad własnym istnieniem, chcielibyście istnieć?
Czy taki program będzie chciał?