Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kolejna katastrofa malezyjskiego Boeinga


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
436 odpowiedzi w tym temacie

#286 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Przepraszam za sarkazm ale jeżeli czytam, że służby wywiadowcze takiego mocarstwa jak USA podaje informacje oparte na analizie fotek z fejsbuków i różnych takich, zamiast opierać się na nagraniach i zdjęciach wykonanych przez ich (kosztujący grube miliony dolarów) sprzęt, to na usta ciśnie mi się jedno słowo - TRAGIFARSA.

 

.................

 

Popieram tą wypowiedź w całej rozciągłości!

Groteska ani chybi.

Nie spodziewałem się po amerykanach takiego blamażu.

 

Miliardy podatników poszły w błoto lub mamy to co przewidziałem czyli rżnięcie głupa z powodów pragmatycznych.

Satelity doznały pomroczności jasnej.


  • 0

#287

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jedynym, sensownym wyjaśnieniem tej informacji, które przychodzi mi do głowy - oczywiście poza totalną kompromitacją służb wywiadowczych USA, jest swoistego rodzaju "zasłona dymna", chociaż, Bóg mi świadkiem - nie bardzo wiem, czemu miałaby ona służyć.

Tym bardziej, że amerykańskie satelity obserwujący ten rejon od dłuższego czasu, pracują na pełnych obrotach, a w mediach ukazują się efekty tej pracy, więc wszyscy wiedzą, że rejon jest pod ciągłą obserwacją.

 

Przykład:

Wywiad USA: Rosjanie szkolą separatystów przy granicy z Ukrainą. Zdjęcia na dowód  link

 

No, chyba, że Amerykanie liczą, że turlającym się ze śmiechu Rosjanom wypsnie się to i owo i wtedy będzie można ich przygwoździć naprawdę twardymi dowodami.

 

BTW

Kolejna teoria spiskowa bazująca na katastrofie Boeinga

 

MH17 kontra MFW
Malezyjski Boeing 777 spadł z nieba w ostatnim dniu misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) na Ukrainie, która miała ocenić szanse wypłaty 1.4 miliarda dolarów. Już następnego dnia szanse na wypłatę kasy cudownie wzrosły.

 

Misja ekspertów MFW przebywała w Kijowie już od 24 czerwca i parokrotnie przedłużała swój pobyt. Jej zadaniem było ocenienie czy Ukraina wprowadziła uzgodniony plan reform tak aby zakwalifikować się do wypłaty kolejnej transzy mega-kredytu wysokości 17 miliardów dolarów, przyznanego w maju.

Premier Jaceniuk grzmiał już na początku lipca, że wszystko jest w porządku i że Ukraina musi dostać kasę dokładnie 25 lipca.

 

Misja MFW była innego zdania, 18 lipca rano jej szef wydal komunikat informujący o tym, że kilka dodatkowych tygodni pracy będzie potrzebne do uzyskania ewentualnej zgody MFW na wypłatę. Komunikat rozpowszechnił "Reuters":

http://www.reuters.c...N0FN0S120140718

 

Kilka godzin później agencja "Bloomberg" była już bardziej optymistyczna a jeszcze kilka godzin później "Wall Street Journal" ogłosił triumfalnie, że MFW dał zielone światło na wypłatę 1.4 miliarda dolarów dla Jaceniuka i kolegów:

http://online.wsj.co...cash-1405688009

 

Działo się to podczas powrotu misji MFW samolotem z Kijowa do Waszyngtonu.

 

Ten cały cyrk rozgrywał się dzień po tajemniczym krachu Boeinga 777 "Malaysian Airlines", o którym Stanisław Michalkiewicz napisał co następuje:

"Prawdopodobne zestrzelenie malezyjskiego samolotu nad Ukrainą wstrząsnęło światową opinią publiczną ... dzisiaj można powiedzieć jedno - że Służba Bezpieki Ukrainy była do tej katastrofy znacznie lepiej przygotowana, niż ruska FSB, a nawet - GRU. Prezydent Petro Poroszenko nawet bez dostępu do miejsca katastrofy od razu wiedział, że samolot został zestrzelony przez „terrorystów”, a SBU natychmiast zaprezentowała światu dowody w postaci nagranych rozmów separatystów, których zidentyfikowała nawet z nazwiska. Tymczasem zimny rosyjski czekista Putin początkowo był najwyraźniej zdezorientowany i dopiero stopniowo odzyskiwał kontenans. Od razu widać, że Ukraińcami musieli zaopiekować się pierwszorzędni fachowcy."

 

Gospodarka Ukrainy jest jak Titanic i czekoladowa władza potrzebuje na gwałt kasy. Po spadku Boeinga Jaceniuk zaczął od razu głośno wołać o pomoc wojskową (czytaj: kasę). A minister finansów Oleksandr Szlapak (czlowiek zlodzieja oligarchy Ihora Kolomojskiego) już kwęka, że wojna z separatystami kosztuje 130 milionów dolarów miesięcznie, tak jakby majdańscy oligarchowie nie mieli miliardów.

 

Jak na razie Międzynarodowy Fundusz Monetarny nie odpowiada na pytania dziennikarzy na temat sprzecznych z sobą komunikatów o wypłacie 1.4 miliarda dolarów dla Jaceniuka i kolegów, komunikatów które zalały agencje informacyjne dzień po krachu malezyjskiego Boeinga 777.

źródło  


  • 0



#288

Last Sicarius.

    Ostrzewtłumie

  • Postów: 1437
  • Tematów: 84
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No cóż ja tam nie używam "Głosu Rosji" jako źródła tylka raz, jednostkowo. Szukając czegoś o tych gradach ale jakoś tak średnio wyszło. Więc proszę mnie nie cytować jakbym korzystał z tego portalu.

Tez się zastanawiałem dlaczego w linkach jest o atakach samolotowych a nie Gradach... Przeinaczanie faktów. Ale tak to już jest...

A może osoby o nastawieniu prorosyjskim, odniosą się do przyznania separatystów do zestrzelenia tego samolotu?

I do mojego linku gdzie widać jak z Rosyjskiego terytorium leci grad pocisków s strone Ukrainy?


Użytkownik Ostrzewtlumie edytował ten post 23.07.2014 - 17:51

  • 2



#289

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie było manipulacji przy zawartości czarnych skrzynek - wstępnie ustalili eksperci  badający rejestratory:

http://wiadomosci.wp...,wiadomosc.html

 

ps. Ktoś tutaj pytał gdzie na mapie jest miejsce katastrofy - główne wrakowisko leży koło wsi Grabów, która na mapach jest zwykle opisana jako Hrabove, leży na północ od miasta Torez. Leży na samej granicy między okręgiem Donieckim i Łużańskim.


  • 0



#290

mjr Tsu.

    Brak już słów

  • Postów: 682
  • Tematów: 30
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zrabowane przedmioty z Boeinga 777 sfinansują terrorystów

(...)Dotarliśmy do treści rozkazu, wynika z niego, że zrabowane kosztowności mają posłużyć na sfinansowanie działań prorosyjskich separatystów.

Poniżej publikujemy tłumaczenie treści rozkazu 432:

Wszystkim oddziałom podległym Siłom Zbrojnym Donieckiej Republiki Ludowej, samodzielnym wojskowym i dowódcom, którzy znajdowali się w strefie katastrofy samolotu "Boeing 777" malezyjskich linii lotniczych od 18 do 21 lipca 2014 roku i posiadają liczne rzeczy pochodzące z samolotu, do godz. 20, 23 lipca 2014 roku zdać przedmioty do Sztabu Sił Zbrojnych DRL. Cenne przedmioty (zegarki, kolczyki, naszyjniki, inne kosztowności oraz wyroby z drogocennych metali) będą przeznaczone na Fundusz Obrony DRL.

57619-744371406141284.jpg

niezalezna.pl


No cóż, standard od 70 lat


33223324779378156597.jpg

Dawaj czasy !


Użytkownik mjr Tsu edytował ten post 23.07.2014 - 20:22

  • 1



#291

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jeden z dowódców prorosyjskich terrorystów na wschodniej Ukrainie potwierdził w wywiadzie dla agencji Reutera, że bojownicy mieli przeciwlotnicze pociski rakietowe Buk, które zdaniem Waszyngtonu zostały użyte do strącenia malezyjskiego samolotu.

21.30

Jeden z dowódców prorosyjskich terrorystów na wschodniej Ukrainie potwierdził w wywiadzie dla agencji Reutera, że bojownicy mieli przeciwlotnicze pociski rakietowe Buk, które zdaniem Waszyngtonu zostały użyte do strącenia malezyjskiego samolotu.

Agencja podkreśla, że w opublikowanym wywiadzie dowódca batalionu Wostok (Wschód) Aleksandr Chodakowski przyznał po raz pierwszy od czwartku, gdy pasażerski samolot został zestrzelony nad wschodnią Ukrainą, że rosyjscy dywersanci mieli zestaw rakietowy Buk. Potwierdził też, że zestaw mógł pochodzić z Rosji i mógł być tam odesłany, by usunąć dowód obecności tych rakiet.

Reuters przypomina, że przed czwartkiem, gdy samolot został zestrzelony, terroryści chwalili się, że otrzymują rakiety Buk, które mogą zestrzeliwać samoloty, lecz po tragedii boeinga samozwańcza Doniecka Republika Ludowa, główne skupisko separatystów, ustawicznie zaprzeczała, by kiedykolwiek dysponowała taką bronią.

– Wiedziałem, że Buk dotarł z Ługańska. W tym czasie powiedziano mi, że Buk z Ługańska przybył pod flagą ŁRL", czyli samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej, drugiego bastionu separatystów – zaznaczył szef batalionu Wostok.

 

http://telewizjarepu...kowie,9554.html


  • 1

#292

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dowódca separatystów z Charkowa przyznaje, że w momencie zestrzelenia samolotu donieccy separatyści mieli jeden zestaw rakiet Buk:

http://www.tvn24.pl/...buk,452690.html

 

Ale mimo to uznaje że to nie z niego strzelano.


  • 1



#293

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Znaleziony artykuł na jednym z portali :

 

"Czemu malezyjski Boeing leciał przez Donieck?

czyli

ukraińskie zbiegi okoliczności

 

Po Libii i Syrii administracja Obamy niszczy kolejne niepodległe dotychczas państwo – Ukrainę. Wszystko zdalnie, dolarami, mieszaniem się w sprawy wewnętrzne i wysługiwaniem się miejscowymi najemnikami, a bez narażania się samemu na gruncie. Celem głównym operacji ukraińskiej wydaje się doprowadzenie do konfrontacji z Rosją i odcięcie jej od dochodów z eksportu energii. Pozostawiony w spokoju nowy prezydent Ukrainy Poroszenko prowadziłby pewnie umiarkowany kurs pro-europejski ale nie pozwala mu na to Waszyngton, który naciska na siłowe rozwiązanie rebelii w prowincjach wschodnich. Inaczej Waszyngton nie osiągnie swojego celu – zmuszenia Rosji do interwencji w obronie ludności rosyjsko języcznej. Interwencja uzasadniłaby wojnę na sankcje w efekcie czego Rosja straciłaby zachodnio europejskie rynki zbytu na gaz i ropę. Rachuby na sprowokowanie Rosji do interwencji na Ukrainie nie są całkiem bezpodstawne. Nie sposób sobie wyobrazić aby Ameryka na miejscu Rosji długo tolerowała strzelanie do własnych obywateli przez, dajmy na to, pro-rosyjską juntę zainstalowaną w Meksyku. Tego samego uzasadnienia używała zresztą częściej sama dokonując m.in. inwazji Grenady.

Nie mogąc sprowokować Putina ostrzeliwaniem miast na wschodzie Ukrainy pro-amerykańska junta na Ukrainie uciekła się teraz, jak się wydaje, do prowokacji z zastrzeleniem malezyjskiego samolotu pasażerskiego i obarczając za to winą Rosję. Ukraińska SBU wiedziała od razu dokładnie, może nawet jeszcze przed całym zdarzeniem, że rakietę która strąciła samolot pasażerski „wystrzelili separatyści” a nawet „obywatele Rosji”. Powtarzają to jednym chórem wszystkie polskie szczekaczki medialne, mając najwyraźniej swoich odbiorców za bezmyślnych durni. Przebija wszystkich tabloid Wprost z podobizną Putina na okładce i napisem „zbrodniarz bez kary”. Tyle w temacie polskiego (bezinteresownego?) „robienia laski” Ameryce, jak to trafnie ujął niedawno minister Sikorski.

Tymczasem z pobieżnego nawet zestawienia faktów wynika że do czynienia mamy najprawdopodobniej z rozbudowaną ukraińską prowokacją, najpewniej z amerykańskiego podpuszczenia. To czego sprawcy tej intrygi nie wzięli pod uwagę to zasada pro qui bono? Kto mógłby na zastrzeleniu pasażerskiego Boeinga z blisko 300 osobami na pokładzie odnieść wymierne korzyści propagandowe? Odpowiedź jest jedna – tylko i wyłącznie Waszyngton, bo pozwala to wskazać na dzicz „separatystów” i popierajacej ich Rosji, która nie zawaha się strącić nawet bezbronnego cywilnego samolotu.

 

Jest jednak rzeczą oczywistą że z punktu widzenia zarówno rebeliantów jak i Rosji odpowiedzialność za świadome, dokonane z premedytacją strącenie pasażerskiego Boeinga byłaby PR-ową katastrofą. W szczególności wyklucza to naszym zdaniem Rosję, i to z kilku powodów. Jednym z nich jest to że Rosja, w odróżnieniu od Ukrainy, w pełni panuje nad swoimi siłami zbrojnymi co wyklucza zastrzelenie przypadkowe. Inną jest to że Rosja nie miałaby absolutnie nic do ugrania świadomie strącając pasażerskiego Boeinga. Nauczona fatalnymi PR-owymi skutkami zastrzelenia koreańskiego samolotu w latach osiemdziesiątych, mimo że wg wszelkiego prawdopodobieństwa i w tym przypadku chodziło o szytą w Waszyngtonie prowokację w której koreańska maszyna była jedynie pionkiem, Rosja nie miałaby żadnego interesu w przechodzeniu przez to jeszcze raz.

 

No więc kto pociągnął za spust? Walczące strony obwiniają się oczywiście nawzajem – rebelianci twierdzą że to siły ukraińskie nacisnęły spust, Ukraina twierdzi że to rebelianci. Dochodzenie do prawdy może potrwać długo. Pytaniem głównym w tym wypadku nie jest jednak to czy fatalną rakietę „Buk” odpalili w kierunku pasażerskiego liniowca rebelianci błędnie biorąc go za samolot wojskowy junty (bardziej prawdopodobna wersja, IMO) czy też siły junty odpaliły rakietę na sygnał swoich amerykańskich mocodawców w Kijowie. Pytanie główne jest zupełnie inne – w jakim celu ukraińscy kontrolerzy ruchu w ogóle prowadzili malezyjski samolot przez obszar działań wojennych w którym nigdy nie powinien się on znaleźć?

 

est to tym bardziej podejrzane że inne loty przecinające południowo-wschodnią Ukrainę prowadzone były bezpiecznym korytarzem bardziej na południe (...).

 

Nie Rosjanie i nie rebelianci ale ukraińscy kontrolerzy ruchu lotniczego byli całkowicie odpowiedzialni za trajektorię feralnego lotu MH17. Wygląda na to że to oni z premedytacją prowadzili samolot przez obszar działań wojennych w rejonie Doniecka i z dala od normalnej trasy, a w dodatku na niższej wysokości niż ta o którą prosił MH17. Zbieg okoliczności? Być może…

 

Jak podała dalej BBC ukraińskie służby bezpieczeństwa skonfiskowały od razu nagrania komunikacji Beinga z kontrolą naziemną, zanim dotarli tam międzynarodowi eksperci badający wypadek. Po co by to robili? Co chcieli ukryć? Inny zbieg okoliczności?

 

Być może… być może…

 

Zamiast spierać się kto nacisnął spust niech może jednak junta i jej amerykańscy handlerzy wyjaśnią najpierw te ukraińskie zbiegi okoliczności…"

 

http://dwagrosze.com


  • 0



#294

razzish.
  • Postów: 90
  • Tematów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Zestrzelony Boeing – kombinacja z trupami

1. Z dużym prawdopodobieństwem, zestrzelony w dniu 17 lipca nad terytorium Ukrainy samolot jest zaginionym 8 marca „Boeingiem” Malazyjskich Linii Lotniczych. Jeszcze wtedy wielu rosyjskich polityków i zwykłych użytkowników Internetu wypowiadało przypuszczenie, że zaginiony „Boeing” zostanie w jakiś sposób wykorzystany w prowokacji przeciwko Rosji w imię rozpętania III wojny światowej;

Boczny numer lotu MH370 zaginionego w marcu – 9M-MRO. Boczny numer lotu MH17, który «spadł” na Donbasie – 9M-MRD. Po prostu taki zbieg okoliczności. Ale znów, tamta katastrofa wciąż nie została rozwiązana. Samolotu nie odnaleziono. Nie znaleziono ani jednego jego fragmentu, co w ogóle jest całkowitym nonsensem.

 

a172.jpg

 

2. Według słów ludzi, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce katastrofy, nad szczątkami samolotu unosił się nie do zniesienia trupi zapach, co świadczy o tym, że „pasażerowie” byli uśmierceni na dużo wcześniej przed lotem, ponieważ na pojawienie się takiego zapachu z rozkładu zwłok potrzeba czasu. Również na miejscu katastrofy nie było ani jednej kropli krwi, z wyjątkiem kokpitu – i jest to zrozumiałe, ponieważ samolot pilotowali żywi ludzie. A trupy, według słów świadków, były całkowicie pozbawione krwi, jak gdyby krew w nich zakrzepła;

 

3. Ci sami naoczni świadkowie oświadczają, że w większości ciała były nagie, a na ubranych trupach była jednakowa odzież z „Hugo Boss”;

 

4. Idealnie nowe, błyszczące, czyste, zupełnie nie uszkodzone paszporty obywateli Holandii, Malezji i innych państw. W żaden sposób nie pasujący to do ogólnego zniszczenia i zwęglenia idealny stan tych paszportów nasuwa myśli o tym, że zaraz po katastrofie ktoś podbiegł i podrzucił wcześniej przygotowane fałszywe paszporty, nie zadając sobie nawet trudu, aby je wyjąć z plastikowej torebki, w której je znaleźli nasi korespondenci telewizyjni, i porozrzucać je po całym miejscu katastrofy. Niektóre paszporty były przebite, co jest absolutnie nieprawdopodobne, ponieważ na żaden lot nie zostanie przepuszczona osoba z przeterminowanym, nieważnym paszportem;

 

5. Gdy reporterzy pokazali paszporty po ich otwarciu, to były na nich wyraźnie widoczne dane pasażerów. Użytkownicy zagranicznych forów nie byli leniwi i przeprowadzili swoje własne mini-dochodzenie, w trakcie którego okazało się, że osoby, których paszporty zostały pokazane przez dziennikarzy, „rzeczywiście istnieją” – mają swoje profile w „Facebooku”. Ale – uwaga! – Profile tych, wydawało by się absolutnie niezależnych od siebie osób, zostały zarejestrowane w jednym czasie: 21-kwietnia 2013 roku. Wszystkie te profile są podobne w tym, że niczego, oprócz fotografii, umieszczonych w dniu rejestracji, na tych stronach nie ma. Również u tych użytkowników nie ma ani przyjaciół, ani żadnych publikacji lub uwag o ulubionych stronach – absolutnie nic! Strony są puste.

Według naszej wersji, osoby te nie istnieją, imiona wymyślono, zdjęcia wzięto nie wiadomo skąd, a „Facebook” dla jakichś niecnych celów tworzy całą bazę takich profili.

 

6. Drobna uwaga: książki i torby leżały oddzielnie, nie tknięte płomieniem, jak gdyby prosto ze sklepu. Z tego wynika, że książki, podobnie jak i paszporty, zostały podrzucone na miejsce już po katastrofie;

 

7. Przy każdej katastrofie lotniczej, pierwszą rzeczą, którą widzimy na ekranach naszych telewizorów – to nie jest miejsce katastrofy, a krewni ofiar, z których wielu jeszcze nie zdołało opuścić lotniska po odprowadzeniu. Przez całą dobę, w ciągu kilku dni, widz ogląda reportaże o tym, jak z krewnymi ofiar pracują psychologowie, jak przeprowadza się wywiady z psychologami i krewnymi ofiar.

Co natomiast widzimy w tym przypadku? Od chwili tragedii minęła praktycznie doba, ale ani jeden kanał telewizyjny świata nie pokazał nam krewnych ofiar katastrofy. Na żadnym portalu w Internecie nie znajdziecie zdjęć tych krewnych; również nie znajdziecie ani jednego wywiadu z krewnymi. Nigdzie w Internecie nie znajdziecie histerii z powodu tej tragedii, co byłoby naturalne w podobnej sytuacji. Na stronach holenderskich cisza i spokój, oraz Łaska Boża – do materiałów o katastrofie bardzo mała ilość komentarzy, charakteryzujących się całkowitym chłodem i obojętnością.

Dziś rano nadchodzi dziwna wiadomość o tym, że krewni tych, którzy zginęli w katastrofie samolotu malezyjskiego proszą dziennikarzy nie publikować zdjęć z miejsca katastrofy, zwłaszcza takich, na których wyraźnie są widoczne ofiary tragedii. Czy pamiętacie Państwo podobne prośby z ogromnej listy poprzednich katastrof ludzkości?

 

http://wolna-polska....cja-trupami-2014-07

 

 

A tutaj komentarz Pana Maxa Kolonko


Użytkownik razzish edytował ten post 24.07.2014 - 09:24

  • 1

#295

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Wszyscy którzy tworzą takie teorie nie biorą pod uwagę jednego - a co stało się z prawdziwym samolotem który wyleciał z Holandii? Wszystko to bzdury i zdejmowanie odpowiedzialności z separatystów. Bo jeśli samolot był podpuchą naprowadzoną specjalnie w ten region, to separatyści są zupełnymi niewiniątkami.


  • 5



#296

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Teorii spiskowych by nie było, gdyby nie byłoby niejasności w prowadzeniu śledztwa katastrofy. Rosja udostepniła oficjalnie swe dane z miejsca katastrofy, USA - nie. Jeżeli ktoś bazuje tylko i wyłacznie na zdjęciach z portali społecznosciowych - to o czym my mówimy...


  • 0



#297

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tylko że teorie spiskowe nie dotyczą kwestii tego kto zestrzelił a identyfikacji samolotu i takich głupot jak ciała bez krwi. Nawet gdyby Stany ujawniły nagranie na którym widać że strzelali separatyści to te teorie dalej by krążyły.

 

ps. a słyszeliście że linie lotnicze wycofują loty do Izraela? Podczas obecnego konfliktu rakiety latają w obie strony i wszyscy się przestraszyli. Dopiero teraz.


Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 24.07.2014 - 11:09

  • 2



#298

mjr Tsu.

    Brak już słów

  • Postów: 682
  • Tematów: 30
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

"Separatyści" przyznali się już jakieś 3-4 razy do zestrzelenia samolotu, więc nie wiem nad czym tu dywagować.


  • 2



#299

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pytanie główne jest zupełnie inne – w jakim celu ukraińscy kontrolerzy ruchu w ogóle prowadzili malezyjski samolot przez obszar działań wojennych w którym nigdy nie powinien się on znaleźć?

 

est to tym bardziej podejrzane że inne loty przecinające południowo-wschodnią Ukrainę prowadzone były bezpiecznym korytarzem bardziej na południe (...).

 

Nie Rosjanie i nie rebelianci ale ukraińscy kontrolerzy ruchu lotniczego byli całkowicie odpowiedzialni za trajektorię feralnego lotu MH17. Wygląda na to że to oni z premedytacją prowadzili samolot przez obszar działań wojennych w rejonie Doniecka i z dala od normalnej trasy, a w dodatku na niższej wysokości niż ta o którą prosił MH17. Zbieg okoliczności? Być może…

 

Jak podała dalej BBC ukraińskie służby bezpieczeństwa skonfiskowały od razu nagrania komunikacji Beinga z kontrolą naziemną, zanim dotarli tam międzynarodowi eksperci badający wypadek. Po co by to robili? Co chcieli ukryć? Inny zbieg okoliczności?

 

Być może… być może…

 

Zamiast spierać się kto nacisnął spust niech może jednak junta i jej amerykańscy handlerzy wyjaśnią najpierw te ukraińskie zbiegi okoliczności…"

 

http://dwagrosze.com

Kolejny raz pojawia się w tym temacie wątek zmiany trasy przelotu malezyjskiego Boeinga.

Po raz pierwszy informację wrzucił Zaciekawiony w tym poście, a Kpiarz w tym poście

 

Pytałem już o to w jednym z postów - tutaj - i w odpowiedzi od Don Corleone, usłyszałem, że nic takiego nie miało miejsca.

 

pishor - Rozumiem zatem, że (na tą chwilę) można by było przyjąć, że jeżeli ten samolot zboczył z pierwotnego kursu, to tylko na moment, w celu ominięcia burzy, po czym wrócił na pierwotną trasę.Czyli spekulacje, że to zmiana trasy przelotu mogła mieć jakikolwiek wpływ na tą tragedię, są niezasadne - bo zmiany takiej nie powinno być (poza tą chwilową).

 

Don Corleone - Dobrze rozumiesz.

 

Czy ktoś inny, "siedzący w temacie" zechciałby się jeszcze odnieść do tej kwestii?

 

 

Inna sprawa, to odpowiedzialność "ukraińskiej kontroli lotów" (cudzysłów, bo nie używam fachowego nazewnictwa)

 

Don Corleone podsumował to tak:

Mówiąc stricte lotniczo, winnym za tą klęskę w risk management jest UkSATSE (Ukrainian State Air Traffic Services Enterprise), bo to oni nie zamknęli drogi mając ku temu ewidentne post factum przesłanki. Zupełnie inną kwestią jest decyzja linii lotniczej o używaniu bądź nie danej drogi - fakt, że przestrzeń była nieograniczona, mocno sugerował liniowym biurom flight dispatch (to one układają trasy dla swoich lotów, oczywiście w oparciu o istniejące AIP), że problemu nie było. Oczekiwanie od Malezyjczyków znajomości zawiłej sytuacji geopolitycznej na wschodzie Ukrainy, kiedy przeciętny Niemiec i Holender wielkiego pojęcia o niej nie mają, jest myśleniem życzeniowym. link

 

i tak

Myślę też, że sporą część odpowiedzialności ponosi ukraińska służba kontroli ruchu lotniczego - UkSATSE. To ich zadaniem było analizowanie ryzyka i zamykanie dróg lotniczych. Jak na dłoni widać, że się przeliczyli. Linia lotnicza puszczając swój samolot w daną przestrzeń ufa kontroli i informacjom od niej dostarczanym, że przestrzeń jest bezpieczna. Ukraińcy nadużyli tego zaufania. link

 

oraz tak

Co do UkSATSE, na pewno jest ona jedyną cywilną instytucją lotniczą, w gestii której leży prawo zarządzania przestrzenią powietrzną Ukrainy. Nie wiem, czy jest władna samodzielnie (nasza PAŻP raczej jest), ale decyzja o zamknięciu przestrzeni ma z pewnością wielkie implikacje, również polityczne. To zostawiam do własnych przemyśleń. link

 

Być może ktoś ma inne zdanie na ten temat - w takim razie proszę o jego przedstawienie.


"Separatyści" przyznali się już jakieś 3-4 razy do zestrzelenia samolotu, więc nie wiem nad czym tu dywagować.

 

A były doradca Putina wprost powiedział, że planowano to w Rosji od dawna.

Zastanawiano się tylko nad tym, czy zestrzelić samolot z Polski, czy z Holandii?

Ostatecznie wybrano samolot holenderski, bo Holandia jest bardziej zepsuta od Polski (a Amsterdam to już wogóle siedlisko wszelkiego zła), a na dodatek polskie samoloty złośliwie nie latały w tamtym rejonie.

 

Miłej lektury

 

Andrej Iłłarionow: Zamach zaplanowany przez Kreml

Tak naprawdę to Rosja i separatyści zyskali na tej tragedii - uważa rosyjski ekonomista

 

 

"Super Express": - Jak pan myśli, co się działo na Kremlu, kiedy gruchnęła wiadomość, że zestrzelono pasażerski samolot nad wschodnią Ukrainą, a tropy wiodą do najemników wysłanych tam przez Moskwę?

 

Andriej Iłłarionow: - Pojawiło się zadowolenie z wypełnienia rozkazu.

 

- Zadowolenie?

 

- Tak. Ten zamach terrorystyczny był zaplanowany.

 

- Zestrzelenie malezyjskiego boeinga było zaplanowaną akcją?

- Owszem. Zestrzelono go na rozkaz. Informacje, które od czwartku do nas spływają, jednoznacznie wskazują, że żadna z obowiązujących wersji wydarzeń nie jest prawdziwa. Jedyna wersja, która znajduje potwierdzenie w faktach, to ta o celowym dokonaniu zamachu terrorystycznego z rozkazu najwyższych władz rosyjskich.

 

- Co pana zdaniem wskazuje, że to wszystko było celowym działaniem?

 

- Krążą opowieści jakoby separatyści mieli zestrzelić cywilny samolot przez pomyłkę. Miało im się wydawać, że to ukraiński samolot transportowy. Tylko że maszyny, których używa ukraińska armia, latają na wysokości do 7,7 tys. metrów i z prędkością do 540 km/h. Zestrzelony

boeing leciał na wysokości 10 tys. metrów z prędkością 850 km/h. Ten, kto mierzył w ten samolot, musiał wiedzieć o tej różnicy. Nie można tych dwóch maszyn ze sobą pomylić!

 

- Może to brak doświadczenia obsługi i chęć wykazania się?

 

- Po pierwsze, Buk to dość skomplikowany system obrony przeciwlotniczej, do którego obsługi potrzeba długiego przeszkolenia. Dowodzą nim wyżsi oficerowie, którzy mają wyższe wykształcenie. Wiadomo więc, że na miejscu byli rosyjscy żołnierze, którzy tę umiejętność posiedli. Po drugie, Buk to nie tylko sama wyrzutnia rakiet, ale cały kompleks militarny składający się z czterech maszyn. Cel namierzany jest przez system celowniczy przy wsparciu radaru, a wystrzelona rakieta jest prowadzona przez osobny system naprowadzania. Ten, kto obsługiwał te urządzenia, musiał wiedzieć, z jakim samolotem ma do czynienia. Co więcej, obsługa tego systemu w Rosji prowadzona jest wyłącznie za wiedzą sztabu generalnego. Najwyższe czynniki wojskowe i polityczne wiedziały, co się dzieje i akceptowały to. Jest jeszcze jeden trop.

 

- Jaki?

 

- Jeśli wsłuchać się w ujawnioną przez Ukraińców rozmowę jednego z separatystów z rosyjskim dowództwem, to wyraźnie słychać, że ten separatysta, kiedy dowiaduje się, że zestrzelono cywilny samolot, jest w ogromnym szoku, bo w ogóle tego nie oczekiwał. Był święcie przekonany, że zestrzelono samolot wojskowy. Z kolei rosyjski oficer reaguje na wszystko z ogromnym spokojem. Wygląda na to, że doskonale wiedział, w co wymierzono rakiety Buk. Wiedział, że takie były plany. Inaczej także on okazałby jakieś emocje, bo przecież i jego ta zbrodnia obciąża.

 

- Po co Putinowi i jego otoczeniu zestrzelenie tego samolotu? Przecież to tylko komplikuje mu życie i jego plany dotyczące Ukrainy.

 

- Wprost przeciwnie. Jest mu bardzo na rękę. Przyjrzyjmy się bowiem sytuacji. W ostatnich tygodniach ukraińska armia odnosiła coraz to nowe zwycięstwa w walce z tzw. separatystami. Wyzwoliła pół terytorium, na którym działali rosyjscy najemnicy. Każdego dnia odzyskuje kontrolę nad jedną-dwoma miejscowościami na wschodzie Ukrainy. Dla rosyjskich władz stało się jasne, że to tylko kwestia kilku tygodni, kiedy Ukraińcy poradzą sobie z całym tym ruchem separatystycznym.

 

- Nie wystarczyło wysłać więcej najemników i wojskowych?

 

- Nieważne, jak wielkie byłoby wsparcie Rosji. Separatyści i tak długo nie wytrzymaliby pod naporem coraz bardziej pewnej siebie armii ukraińskiej. W związku z tym cała operacja na Ukrainie, którą Putin szykował przynajmniej od 11 lat, i która tak udanie się zaczęła aneksją Krymu, bierze teraz w łeb. A skoro tak, u Putina pojawiają się problemy, których nie da się rozwiązać.

 

- Co pan ma na myśli?

 

- W oczach nacjonalistycznie i neoimperialnie nastawionej części rosyjskiego społeczeństwa Putin staje się zdrajcą, który dopuścił do porażki separatystów. Sytuacja obraca się więc przeciwko niemu. Termin, który stosował w odniesieniu do opozycji demokratycznej, tzn. zdrajcy narodu, nagle stosuje się w odniesieniu do niego. Co nawet ważniejsze, Ukraina w obrazie świata Putina i jego zauszników zajmuje kluczowe miejsce. Porażka projektu Noworosji, którą chciał zbudować na wschodzie Ukrainy, oznacza całkowitą utratę kontroli nad tym krajem przez Moskwę. Jedynym sposobem, żeby utrzymać ten projekt przy życiu, jest stworzenie czegoś na podobieństwo Naddniestrza na terenie Ukrainy. Tylko w ten sposób Putin może powstrzymać marsz Kijowa na Zachód i jego integrację z NATO i UE.

 

- Jaką rolę w tym planie miałby odegrać zamach na cywilny samolot?

 

- W zaistniałej sytuacji Putin musi doprowadzić do podpisania porozumienia pokojowego, a tym samym zamienienia kwestii wschodniej Ukrainy w niekończące się negocjacje, tak jak ma to miejsce w Naddniestrzu, Południowej Osetii czy Abchazji. Legitymizowałoby to separatystów na Ukrainie. Dlatego w ostatnim czasie starał się w jakiś sposób zatrzymać marsz armii ukraińskiej. Najpierw prowadząc bardzo krwawe operacje wojskowe, potem przenosząc sprawę na front dyplomacji. Właśnie dzięki temu zachodni liderzy zaczęli wywierać presję na Poroszenkę, by ten zatrzymał operację wojskową przeciwko separatystom. To też nie przyniosło oczekiwanych efektów.

 

- Trzeba było czegoś więcej?

 

- Tak. Według logiki eskalacji został kolejny krok - przeprowadzenie ataku terrorystycznego, który całkowicie zaszokowałby Zachód i który zmusiłby jego przywódców do wywarcia skutecznej presji na prezydenta Ukrainy. Jedynym aktem terrorystycznym, który miałby odpowiednią siłę rażenia w Europie, okazał się zamach na cywilny samolot.

 

- Jak pana zdaniem wyglądały kulisy tej operacji?

 

- Brano pod uwagę samoloty, które przelatują nad terenem walk. Pozostała jedynie kwestia tego, który samolot należy zestrzelić. Od razu wykluczono wszystkie rosyjskie maszyny, te należące dla krajów Wspólnoty Niepodległych Państw oraz USA, Niemiec i Francji. Należało jednak wybrać samoloty, które startowały z krajów Zachodu. Od samego początku rozpatrywano te lecące z dwóch miast - Amsterdamu i Warszawy.

 

- Czemu akurat te dwa miasta?

 

- Już dawno temu ludzie pracujący w rosyjskim sztabie generalnym mówili mi, że ich plany wojny nuklearnej zakładają w pierwszej kolejności atak właśnie na Amsterdam i Warszawę. Dla ludzi z Zachodu ta logika może nie być do końca zrozumiała, ale Warszawa to nie tylko stolica najważniejszego tzw. państwa przyfrontowego, ale także państwa, który w rosyjskiej opinii jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych Rosji.

 

- Dobrze, a czym zasłużył sobie Amsterdam?

 

- W koncepcji ruskiego świata i jego prawosławnych i konserwatywnych koncepcji jest stolicą europejskiego grzechu, rozpusty i zepsucia. Jak to się w Rosji nazywa "Gejropy". Z tych względów Warszawa i Amsterdam zawsze istnieją jako główni kandydaci do zakrojonych na szeroką skalę działań Rosji.

 

- Dlaczego ostatecznie padło na rejs z Amsterdamu, a nie Warszawy?

 

- Po pierwsze, żaden samolot z Warszawy nie przelatywał nad strefą konfliktu. Po drugie, katastrofa polskiej maszyny nad tym obszarem od razu zrodziłaby skojarzenia ze Smoleńskiem. Tego Putin nie potrzebował. Po trzecie, śmierć głównie Polaków nie byłaby wystarczająco wymowna. Z kolei masowa śmierć mieszkańców sytej i żyjącej w spokoju Europy Zachodniej według zamysłów Putina miała doprowadzić do szoku psychologicznego i zgody na jakikolwiek rozejm, który zakończyłby przelew krwi na Ukrainie. To, jak wspomnieliśmy, najbardziej odpowiadałoby Kremlowi.

 

- Na razie zamiast chęci rozejmu Zachód się wścieka. Grozi kolejnymi sankcjami.

 

- Putin już rozpoczął swoją grę. Zaraz po tym, jak pojawiła się informacja o zestrzeleniu samolotu, od razu stwierdził, że Rosja miała rację - gdyby nie działania wojenne Ukraińców, do żadnej tragedii by nie doszło. Od czwartku Putin prowadzi rozmowy z Zachodem, których wymowa jest jasna - chcemy rozejmu i zawieszenia działań wojennych.

 

- Politycy w Berlinie, Paryżu czy Londynie rozumieją to wszystko, o czym pan mówi?

 

- Ten zamach na malezyjski boeing wielu wzburzył, ale na razie poza słowami nie mamy żadnych działań. Zresztą możemy słyszeć ostre reakcje władz Holandii czy Australii, ale z całym szacunkiem dla tych krajów, to nie one określają kierunek działań Zachodu. Na razie gra Putina nie została do końca przejrzana w najważniejszych krajach i ich liderzy grają tak, jak im rosyjski prezydent zagra.

 

źródło


  • 3



#300

Last Sicarius.

    Ostrzewtłumie

  • Postów: 1437
  • Tematów: 84
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale odniesie się ktoś do przyznania się separatystów? Rosja to niech lepiej waży słowa. Bo oni to i tak dużo już w tym konflikcie zrobili a teraz ich ludzie w Ukrainie zestrzelili omyłkowo Pasażerski samolot...

Dobre i tyle, że nikt przy czarnych skrzynkach nie manipulował. Raczej...

I znów dla niektórych wplatanie jest złe USA... Ale zdjęcia mogliby pokazać.


Użytkownik Ostrzewtlumie edytował ten post 24.07.2014 - 12:01

  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 7

0 użytkowników, 7 gości oraz 0 użytkowników anonimowych