Przede wszystkim Ciasteczko: gratuluję odwagi Zawsze szanuję konstruktywny bunt, taki jak Twój, który nie wynika z prostej chęci zrobienia komuś na złość, ale z przemyśleń i wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Zwłaszcza w tak młodym wieku, to jest bardzo cenne Ja osobiście jestem agnostykiem, od wielu już lat i naprawdę uważam, że jest to jedyna rozsądna opcja, jaką człowiek na tym etapie ewolucji może przyjąć. Po prostu kwestia istnienia istoty nieskończonej nie może być właściwie oceniona przez nasze skromne, niedoskonałe, aczkolwiek cały czas się rozwijające umysły Każda wiara wynika ze strachu ludzkiego, słabości, chęci znalezienia pewnego bezpiecznego gruntu. Ateizm również. Agnostycyzm to przyznanie się do własnej niedoskonałości, a to nie wszyscy potrafią.
Ogólnie ludzie wierzący dzielą się na dwie grupy: tych wierzących naprawdę i tych przywiązanych do tradycji, którzy o własnej wierze często nic nie wiedzą, ale ich dziadek wierzył, ich rodzice też wierzą, więc oni też będą, dla świętego sposobu. No bo "co ludzie powiedzą?" Ci pierwsi są najsłabsi, zwykle skrzywdzeni psychicznie, szukają w Bogu pocieszenia i w sumie należy im w pewien sposób współczuć. Rozpoznasz ich zgromadzonych we wspólnotach, udzielających się w chrześcijańskich organizacjach, biorących czynny udział w życiu Kościoła i starających się nie grzeszyć. Na ogół są niegroźni, ale zdarzają się szalone wyjątki.
Gorzej jest z ludźmi "tradycjonalistami", a tych niestety jest w naszym kraju najwięcej. Nie zmieni się to, dopóki ludzie będą brać śluby kościelne, bo przecież tak jest najładniej, z tymi białymi sukniami i w ogóle. I dopóki będą przyjmować komunię i chodzić na msze dla świętego spokoju. Ale istnienie takich osób jak Ty napawa mnie optymizmem, tym większym, że masz wątpliwości, które tutaj przedstawiłaś. Bo właśnie one świadczą o tym, że Twój ateizm nie jest głupim buntem przeciwko systemowi, ale przemyślaną decyzją Twój sprzeciw przeciwko argumentowi "co ludzie powiedzą?" jest absolutnie zrozumiały, gdyż jest sprzeciwem przeciwko ludzkiej głupocie i konformizmowi. Nie chcę teraz obrażać Twoich rodziców, ale w tej kwestii stanowią oni doskonały przykład takiego właśnie katolickiego betonu, skutecznie tamującego wszelkie przejawy wolnej myśli. Nie martw się, też kiedyś coś takiego przerabiałem. Nie przekonasz ich, ale wkrótce skończysz 18 lat, a wtedy nie będą mieli nic do powiedzenia w tej sprawie. I będą musieli zaakceptować Twoje poglądy
A jeśli chodzi o lekcje religii: po skończeniu 18 lat nie będziesz musiała również na nie chodzić. Na razie polecam poczytać jak najwięcej książek o religii chrześcijańskiej, zapoznać się z nią z każdej możliwej strony, zarówno tej pozytywnej, jak i negatywnej. Dowiedzieć się co tak naprawdę mówił Jezus (to w sumie mądry koleś był), co św. Paweł, a co zostało dopisane przez lata kościelnej propagandy. I jak najczęściej sprzeczaj się ze swoim katechetą na te tematy Zbij go z tropu, spróbuj doprowadzić go do pasji. Niech wie, że myślisz, wtedy zacznie się bać. I może sam Cię wyrzuci z zajęć W dalszej kolejności polecam poczytać znanych filozofów i ich opinie o religii i rzeczywistości. Brak wiary musi mieć solidne korzenie
Co do gestów na religii: niestety, wierzących-tradycjonalistów łatwo urazić, a to właśnie z powodu ich braku realnej wiary. Nie prezentowałbym też swojego buntu jakoś ostentacyjnie. Gesty to tylko gesty, dla ateisty nie powinny nic znaczyć. Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że uda Ci się odnieść sukces w najtrudniejszej walce człowieka: walce z ignorancją.