Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nie czytać o zmierzchu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
147 odpowiedzi w tym temacie

#1

Gamdela.
  • Postów: 217
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Mam mieszane uczucia, wpisując tę historię. Wszystko może wydawać się jak z taniego hollywoodzkiego horroru klasy B. Nikogo nie namawiam do wiary w nią. Gdybym tego nie przeżyła, gdybym nie była sama – nie uwierzyłabym. Jak więc mogę wymagać, aby ktokolwiek w nią uwierzył?
Dla wyjaśnienia, mam 40 lat, wykonuję pracę, w której konieczny jest racjonalizm, logika, trzeźwy umysł – jak w większości zawodów. Nie biorę i nigdy nie brałam narkotyków, nie piję alkoholu, nie stwierdzono choroby umysłowej. Piszę to po to, aby wykluczyć wszelkie omamy związane z działaniem środków halucynogennych itd.
Wszystko zaczęło się, gdy byliśmy nastolatkami. Tworzyliśmy grupę przyjaciół. Były wakacje. Poszczególne domy w mojej rodzinnej miejscowości stały z dala od siebie, często pomiędzy nimi były leśne zagajniki. Pewnego dnia postanowiliśmy, że wieczór spędzimy u kolegi; zazwyczaj wszyscy przychodzili do mnie. Część osób pojechała do kolegi okrężną drogą  - około 3 km, część osób, ta niezmotoryzowana – pieszo. Była nas spora grupa, większość była z innych miejscowości i nie znali terenu. Mój brat poprowadził grupę zmotoryzowaną, ja – pieszą. Pieszo można było dojść dróżką wiodącą przez lasy i polany. Odległość około 1,5 km.
U kolegi zasiedzieliśmy się niemal do północy. Drogę powrotną postanowiliśmy pokonać tak samo – czyli brat poprowadził zmotoryzowanych, ja z kolei – pieszych.
Szłam z trzema kolegami. Uszliśmy niewielki kawałek, gdy jeden z kolegów powiedział, że musi zostać i dogoni nas. Po chwili podbiegł i powiedział do mnie na ucho, że mamy towarzystwo. Jako że byłam wychowana w tamtych terenach, zbagatelizowałam to i powiedziałam, że zapewne zobaczył dzikie zwierzę, jakich jest tam bardzo dużo. Leśna dróżka skręciła w las. Zrobiło się bardzo ciemno. Nie wiem czy wyobrażacie sobie ciemność absolutną. Nie widzieliśmy zupełnie nic. Złapaliśmy się pod ręce, aby nie zgubić się. Kolega, który coś zobaczył szedł po lewej stronie. Co jakiś czas – mówił, że to coś zbliża się, a my jednocześnie zauważaliśmy, że zeszliśmy z dróżki. To działo się równocześnie, jakby coś nas spychało. Pozostali dwaj koledzy zaczęli się denerwować, żeby nie straszył, bo przecież powiedziałam, że to tylko dzikie zwierzę. Cały czas szliśmy pomiędzy drzewami, mijaliśmy jedynie niewielkie polanki. Dopiero niedaleko mojego domu, po wyjściu z lasu pojawiały się dwie duże łąki po dwóch stronach dróżki. I wtedy to zobaczyliśmy. Po wyjściu z lasu ciemność nie była tak atramentowa. Polaną równolegle do naszego marszu sunęła jakaś postać. Nie szła. Miało się wrażenie, że sunie, ale równocześnie patrzy na nas. Ciemna plama z żółtymi ślepiami. To jeszcze nie doprowadziło nas do paniki. Ciągle wmawialiśmy sobie, że to jakieś zwierzę, było ciemno, nie widzieliśmy wyraźnie.
Podeszliśmy do domu i postanowiliśmy poczekać na grupę zmotoryzowanych – mieli przyjechać do nas i dopiero od nas wszyscy mieli wyruszyć do swoich domów.  Mój dom stoi w niewielkiej odległości od drogi. Staliśmy na drodze. Wtedy to coś zaczęło się do nas zbliżać. Przysunęło się na tyle blisko, że doskonale widzieliśmy zakapturzoną postać z żółtymi oczami. Droga do domu wiodła z lewej strony. Podbiegliśmy do drzwi i chcieliśmy je otworzyć, żeby poczekać w domu. Szarpaliśmy za klamkę, ale nie mogliśmy ich otworzyć. Wtedy miałam bardzo groźnego psa. Pierwszy raz nie szczekał na moich przyjaciół. W ogóle panowała kompletna cisza. Dom stoi niedaleko lasu. Jeśli ktoś chociaż raz spędził noc w lesie, wie, że nie ma czegoś takiego jak cisza w lesie w nocy. Wtedy było głucho. Żadnego odgłosu, żadnego szelestu liści, jakby wszystko zamarło. Po jakim czasie zobaczyliśmy, że naprzeciw nas, na polanie zbiera się gęsta mgła. To było niedaleko od nas. Po chwili z tej mgły wyłoniła się ta postać.  Kolega, który zobaczył ją jako pierwszy złapał mnie za rękę. Wtedy postać rozświetliła się, kolor oczu zmienił się na pomarańczowy, a ja czułam, że tracę siły. Wyszarpnęłam rękę i rozświetlenie wokół postaci zniknęło. Cały czas czuliśmy nie tylko przerażający strach, ale zło bijące od postaci. Powoli zbliżała się do nas a mgła rozpływała się. Staliśmy pod domem jak te ostatnie sieroty, całkowicie poddani temu, co ma się wydarzyć. Po jakimś czasie postać zniknęła z naszego pola widzenia.
Początkowo myśleliśmy, że może ponownie pojawi się na drodze, bliżej nas, ale nic się nie działo. Poczuliśmy ulgę, atmosfera grozy zniknęła. Pies zaczął szczekać, usłyszeliśmy zbliżające się motory. Postaci nie było. Gdy grupa zmotoryzowanych przyjechała powiedzieliśmy co się stało. Oczywiście nikt nam nie uwierzył, brat podszedł do drzwi, te otworzyły się lekko. Spojrzał na zegarek, była pierwsza w nocy. Wtedy spytałam się, gdzie byli przez godzinę, skoro drogę pokonuje się w góra kilkanaście minut (część drogi należy przejechać kamienistą leśną dróżką). Nie wiedzieli co odpowiedzieć, twierdzili, że cały czas jechali – 3 km przez... godzinę. Gdyby wtedy wszystko się skończyło, dzisiaj uznałabym, że mieliśmy zbiorową halucynację. Ale nie skończyło się. Historia jest bardzo długa, to był dopiero początek. Postać pojawiała się nam bardzo często, niezależnie od miejsca, w którym później mieszkaliśmy. Pojawiała się tak normalnie – widzieliśmy ją, czasami wyczuwaliśmy (i nie tylko my), ale i w snach – zawsze wróżyła czyjąś śmierć. Śmierć i wypadki dotykały naszych bliskich – braci, sióstr, przyjaciół. Pojawiała się nam wszystkim (później doszła jeszcze jedna osoba - koleżanka) ale nigdy nie wiedzieliśmy kto umrze, albo kogo spotka nieszczęście. Tylko o jednej osobie wiedzieliśmy. Wszyscy śniliśmy ten sam sen. Jeśli chodzi o sny – zdarzało się, że musieliśmy nagle położyć się spać, traciliśmy niemal przytomność i wtedy zjawiał się. Było też oczywiście OOBE. Pewnego wieczoru tak się stało – położyłam się, bo czułam, że zaraz stracę przytomność. Śniło mi się, że chłopak, który zobaczył ową postać walczy z nią na miecze na strychu swojego domu i ginie. Gdy się obudziłam, natychmiast zaczęłam się pakować. Nie było wtedy między nami połączenia telefonicznego.  Mieszkałam wtedy 100 km od kolegi. Koleżanka w tym samym mieście, ale w innej dzielnicy.  Gdy byłam gotowa do wyjścia w drzwiach stanęła koleżanka. Po drodze opowiedziała, swój sen. Gdy zapukałyśmy do drzwi domu kolegi była już 23.00 (połączenia PKP). Otworzył i powiedział: „Dobrze, że już jesteście. Czekałem na was.” To było normalne, nie potrzebowaliśmy telefonów. Opowiedział swój sen – był taki sam. Poprosiłyśmy go, aby nie podejmował walki i aby nigdy nie wchodził na strych. Kilka lat temu przyjechał do rodzinnego domu i poszedł tam. Gdy go znaleziono, nie żył. Ta historia nie skończyła się. Coraz więcej osób go widzi. My odcięliśmy się od siebie. Nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. Mieszkamy w różnych miejscach. Ta historia trwała wystarczająco długo, aby mieć dość. Mieszkam kilkaset kilometrów od swojego rodzinnego domu. Jakie było moje zdziwienie, gdy bardzo racjonalna kobieta, całkiem niedawno, powiedziała przy mnie do swojego męża, że znowu pojawił się Zły. Spytałam jaki Zły?, a ona – „taka zakapturzona postać, Zły”.
Najbardziej w tym wszystkim interesowało mnie kim jest, czego chciał, dlaczego my? Nie wiem.
Dzisiaj go nie widuję, nie wyczuwam, nie śnię. Dla mnie ta historia chyba się skończyła, dla innych – trwa.
Możecie w tę historię wierzyć albo nie. Jak chcecie. Ja chciałabym tylko wiedzieć kogo spotkaliśmy?


  • 3

#2

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Skoro za każdym razem ktoś umierał, to kto umarł wtedy jak wracaliście do domu?

Pogratuluj koledze odwagi, skoro widział, że ktoś za Wami idzie w ciemną noc i szeptał to na ucho jak gdyby nigdy nic, a Wy bez reakcji szliście dalej.


  • 1



#3

Gamdela.
  • Postów: 217
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W tej historii opuściłam bardzo dużo rzeczy, bo jak napisałam - trwało to bardzo długo, latami. Kolega był odważny, zresztą jak my wszyscy, ale nie powiedział tego spokojnie. Wtedy, gdy to szepnął do mnie na ucho - nie wystraszyłam się, byłam pewna, że to dzikie zwierzę. Nie wiedziałam wtedy, że on tę postać widział dosyć blisko, gdy został z tyłu.

Ja tam mieszkałam, chodziłam po zmierzchu bez latarki, do dzisiaj nie używam latarki, w którąkolwiek stronę nie poszłabym musiałabym przejść przez jakiś lasek - spotykałam dzikie zwierzęta na drodze, trzaski itd. - nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Dlatego - po tej pierwszej informacji nie wystraszyłam się. Nie pogratuluje koledze, bo nie żyje.

To nie było tak, że widzieliśmy go i w tym momencie ktoś umierał albo zaczynał ciężko chorować, albo miał jakiś wypadek, nieszczęście. To była czasami kwestia dnia, kilku dni. Wtedy jeszcze nie zwracaliśmy na to uwagi.

Pierwszą osobą był mój tato. Ciężko zachorował, choruje do dziś. Drugą była koleżanka - zachorowała na raka, miała 23 lata  -siostra jednego z kolegów, który tam był. Choroba postępowała bardzo szybko, zmarła. Brat następnego kolegi zginął w wypadku motocyklowym, brat koleżanki powiesił się - nikt nie wie do dzisiaj dlaczego, mój brat miał wypadek samochodowy, wyszedł z niego. Zaraz potem podpalono jego dom -bez racjonalnych powodów, wiemy kto to zrobił itd... Było tego sporo jeszcze. Zawsze, gdy dotykało bliskich nam osób. Każde z tych zdarzeń poprzedzało pojawianie się tej postaci. Wiedzieliśmy, że coś się wydarzy, nie wiedzieliśmy komu.


Użytkownik Gamdela edytował ten post 19.07.2014 - 11:00

  • 0

#4

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gdyby tak analizować poboczne wątki życia każdego z nas, odkrylibyśmy, ile podobnych, jak nie identycznych historii się wydarzyło. Wszystko zależy od tego, w jakim statystycznie zagrożonym kręgu się obracasz. Gdybyś była górnikiem, Twój statystyczny krąg znajomych, mógłby się pomniejszać z częstotliwością np.2-3 kolegów z pracy na rok. Myślę, że rozumiesz o co mi chodzi. Jedni mają taką, a nie inną statystykę ubywania znajomych, członków rodziny itp. Raczej nie traktowałbym tego jako zjawiska paranormalnego. Każdą rodzinę, czy krąg znajomych dotyka coś takiego jak "fala nieszczęść".





#5

Gamdela.
  • Postów: 217
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Staniq - każda z rodzin praktycznie dotyczyła innego kręgu - inna praca, inna rodzina. Gdyby umierali ludzie starsi, zapewne nikt nie zwróciłby uwagi. Ale to było na zasadzie  -sen-zdarzenie - dzień, kilka dni po. Nie wpisałam wszystkich. Właściwie po takim śnie-nie śnie/pojawieniu się to już tylko oczekiwaliśmy kto tym razem. Zbiegi okoliczności owszem - jeśli zdarzy się kilka razy. Dlatego na początku w ogóle nie łączyliśmy ze sobą pojawiania się postaci czy to we śnie czy tak ze śmiercią czy z wypadkiem. Dopiero po jakimś czasie - że to jakaś prawidłowość. Nie dotyczy to też rodzin szczególnie zagrożonych umieraniem, wypadkami. Nikt z nas nie pochodzi z rodziny górniczej - wręcz przeciwnie  - miejscowości uzdrowiskowe. Jeśli chodzi o młodych to była kwestia 19-25 lat. Wiesz, w końcu zaczynasz się zastanawiać co się dzieje, łączyć ze sobą słusznie czy nie - zdarzenia. Minęło wiele lat a ja nadal nie wiem jak do tego podejść. Właściwie nie odgrzebywałabym starej historii - dla mnie starej, gdyby nie to, że ostatnio znajoma zaczęła mówić o swoich doświadczeniach z chyba tą postacią. Nie chce o tym mówić zbyt szeroko, bo nie wie jak zareaguję,a ja jej też o swojej historii nie mówiłam.

Rozumiem, że mogła to być fala nieszczęść - ok - przyjmuję to. Problem w tym, że ta postać musiałaby być naszą zbiorową halucynacją, występującą nawet wówczas, gdy mieszkaliśmy od siebie tysiące kilometrów, a pojawiającą się w naszych snach, wyczuwaną w jakiś tam sposób w ciągu tej samej nocy. To jest dziwne. To trwało do kilku lat wstecz - u mnie. Wtedy jeszcze przed śmiercią kolegi kontaktowaliśmy się e-mailowo i telefoniczne po każdym takim śnie. Nie mieliśmy ostrzeżenia tylko raz - przed śmiercią kolegi. Wtedy nie było nic. Jego śmierć była dla nas całkowitym zaskoczeniem.

 

Ważną rzeczą jest chyba to, że nie od razu zaczęliśmy sobie opowiadać co się dzieje. Tamte lata to nie szaleństwo internetu. Nie mieliśmy dostępu do książek. Zaczęło się od OOBE, nie wiedziałam zupełnie co się dzieje. Myślałam, że zaczynam wariować. Dopiero chyba po dwóch latach kolega zapytał, czy od czasu spotkania tej postaci coś dziwnego dzieje się ze mną. Opowiedziałam mu, bojąc się, że mnie wyśmieje. Okazało się, że ma to samo. Spytaliśmy pozostałych - początkowo potwierdzili, ale później nie chcieli rozmawiać, zamknęli się w sobie. Z tego co wiem to chyba piją. Skojarzenie choroby taty z pojawieniem się postaci naszło mnie dopiero dzisiaj - że to ten sam czas. Na początku w ogóle nie kojarzyliśmy faktów. Być może takich zdarzeń było więcej. Nie wiem.


Użytkownik Gamdela edytował ten post 19.07.2014 - 14:19

  • 0

#6

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie zrozumieliśmy się. Pisząc o górnikach, miałem na myśli statystycznie zagrożoną grupę. Czasami ciąg wydarzeń obiera niespodziewany kierunek. Co do proroczych snów, niektórzy tak mają, że wiedzą.

Przeznaczenie.





#7

Cień.
  • Postów: 11
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W jakim województwie miało miejsce wasze pierwsze spotkanie z tą postacią?


  • 0

#8

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bardzo bujna wyobraźnia i skłonności do przeżywania bajkowych przygód. Motyw pojawiającej się regulalnie strasznej postaci wygląda jak z bajki o muminkach. Ich straszyła buka.
  • 0



#9

Dobo.
  • Postów: 44
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Byliście w grupie mogliście wziąć latarki, pochodnie i pójść w kierunku tego czegoś. Najprawdopodobniej wtedy mielibyście odpowiedź co to było a tak macie lęk przez całe życie.


  • 0

#10

Gamdela.
  • Postów: 217
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W jakim województwie miało miejsce wasze pierwsze spotkanie z tą postacią?

Dolny Śląsk


Bardzo bujna wyobraźnia i skłonności do przeżywania bajkowych przygód. Motyw pojawiającej się regulalnie strasznej postaci wygląda jak z bajki o muminkach. Ich straszyła buka.

Gdybym to tylko ja widziała, wyczuwała, śniła - uznałabym siebie za wariatkę. Wiesz, bajkowe to ja mam sny - odkąd to się skończyło i wiem, że to jest sen :)


Byliście w grupie mogliście wziąć latarki, pochodnie i pójść w kierunku tego czegoś. Najprawdopodobniej wtedy mielibyście odpowiedź co to było a tak macie lęk przez całe życie.

Nie mieliśmy latarek, ani pochodni.Nigdy nie używałam i nie używam do dzisiaj latarek - takie głupie przyzwyczajenie. Nawet gdybyśmy mieli, to za żadne skarby świata nikt z nas nie podszedłby wtedy do tego czegoś. Postać pojawiała się przez kilkanaście lat - tak czy inaczej. Dzisiaj nie czuję lęku ani strachu, piszę o tym spokojnie - to już było. W jakiś sposób wzmocniłam się, uodporniłam. Co jednak nie zmienia faktu, że nie wiem co to było. Widzisz teoretycznie odbierało się jako coś złego, samo zło i osoba, która ostatnio o tym powiedziała już na Pomorzu - tak nazywa - Zły. I tez powiedziała o tym przy okazji, może nawet nie wiedziała, że słyszę.

My wiedzieliśmy jak postać wyglądała, ale nie przedstawiła się ;) Ja raczej odbierałam jako zapowiedź czyjeś śmierci, że coś się wydarzy.


  • 0

#11

Cień.
  • Postów: 11
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hmm, trochę to dziwne ale mieszkam na Dolnym Śląsku i też miałem dwa razy styczność z postacią która pasowałaby do opisu. Po poszukaniu w google doszedłem do wniosku, że mógł być to Cienisty Człowiek - według opisów w internecie jest to cienista postać z czerwonymi/żółtymi oczami (ta, którą widziałem miała żółte oczy) i kapturem lub kapeluszem. Poczytaj trochę o tym, bo może się okazać, że to to.


  • 0

#12

denpakei.
  • Postów: 17
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 Nie biorę i nigdy nie brałam narkotyków, nie piję alkoholu, nie stwierdzono choroby umysłowej. Piszę to po to, aby wykluczyć wszelkie omamy związane z działaniem środków halucynogennych itd.

Pamiętam, zanim zacząłem pić alkohol. . . palić papierosy, i cokolwiek zażywać to potrafiłem mdleć minimum 1 do roku. Gdy traciłem przytomność to znajdowałem się przynajmniej dzień w tym śnie, następnie dziwił mnie widok pochylających się nade mną osób i ta nagła narastająca świadomość gdzie właściwie się znajduję i kim są Ci ludzie. . . płakałem, bo jednak zdałem sobie sprawę że to był sen. Z zewnątrz to była chwila, i moja podróż trwała o wiele więcej niż ta chwila gdy klasa spanikowała, zanim położyli mnie na ziemie. . . to pewnie był moment. . . ale jak tu teraz mi wytłumaczysz że istnieje coś takiego jak czas?  co do picia itp. też ciekawe zjawisko, nagle jak zacząłem mieć nałogi to omdlenia zniknęły xP


  • 0

#13

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

nagle jak zacząłem mieć nałogi to omdlenia zniknęły xP

 

 

Bo, kto pije i pali, ten nie ma robali (i nie mdleje) :szczerb:


  • 1



#14

Cień.
  • Postów: 11
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie powiedziałbym że podobne, ponieważ w moim przypadku nikt nie ginął. Po prostu dwa razy zdarzyło się że zobaczyłem taką postać, nic więcej. A zarejestrowałem się dzisiaj ponieważ chciałem odpowiedzieć na ten temat - na forum zaglądam już od pewnego czasu.


  • 0

#15

Gamdela.
  • Postów: 217
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Hmm, trochę to dziwne ale mieszkam na Dolnym Śląsku i też miałem dwa razy styczność z postacią która pasowałaby do opisu. Po poszukaniu w google doszedłem do wniosku, że mógł być to Cienisty Człowiek - według opisów w internecie jest to cienista postać z czerwonymi/żółtymi oczami (ta, którą widziałem miała żółte oczy) i kapturem lub kapeluszem. Poczytaj trochę o tym, bo może się okazać, że to to.

czerwone, gdy nabierał energii - nie wiedziałam, że coś jest teraz, kiedyś szukałam, dzięki


 

 Nie biorę i nigdy nie brałam narkotyków, nie piję alkoholu, nie stwierdzono choroby umysłowej. Piszę to po to, aby wykluczyć wszelkie omamy związane z działaniem środków halucynogennych itd.

Pamiętam, zanim zacząłem pić alkohol. . . palić papierosy, i cokolwiek zażywać to potrafiłem mdleć minimum 1 do roku. Gdy traciłem przytomność to znajdowałem się przynajmniej dzień w tym śnie, następnie dziwił mnie widok pochylających się nade mną osób i ta nagła narastająca świadomość gdzie właściwie się znajduję i kim są Ci ludzie. . . płakałem, bo jednak zdałem sobie sprawę że to był sen. Z zewnątrz to była chwila, i moja podróż trwała o wiele więcej niż ta chwila gdy klasa spanikowała, zanim położyli mnie na ziemie. . . to pewnie był moment. . . ale jak tu teraz mi wytłumaczysz że istnieje coś takiego jak czas?  co do picia itp. też ciekawe zjawisko, nagle jak zacząłem mieć nałogi to omdlenia zniknęły xP

 

Nie omdlewałam, to było takie uczucie ciężkości, konieczności położenia się spać. Czasami mamy tak, gdy jesteśmy baardzo zmęczeni.


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych