No to teraz ja coś napiszę.
Takie moje zwyczajne podejście:
Na bagnach potrafią wydzielać się właśnie dziwne gazy, które mają na prawdę różne właściwości. Nie koniecznie muszą być halucynogenne, mogły np: w reakcji z parą wodną (mgła), przejść w stan spalania, stąd były by te oczy. Oczywiście to nie jest wielce prawdopodobne, nawet mało prawdopodobne, ale zważając na późną porę, i wiek uczestników zdarzenia, nawet niezapalone opary czegoś mogły dziwnie wyglądać. Światło, które się mogło od gazu odbijać (bo z tego co mi wiadomo, niektóre gazy są widzialne dla ludzkiego oka), to światło księżyca.
A teraz tak z doświadczenia coś napiszę.
Mam znajomego, który opowiadał mi, że też widział postać z wielkimi, żółtymi gałami i w czarnym kapturze. Tyle, że w swojej opowieści wspomniał o tym, że działo się to w środku dnia. Wyłonił się spod ziemi, tak jakby "przyjechał windą" (nie wiem, jak to dokładnie interpretować), i, uwaga, odezwał się. Głos podobno miał strasznie niski, a znajomego sparaliżowało ze strachu, nie mógł się ruszać, ale tak, jakby był tylko w niektórych miejscach przywiązany. Dziwna istota powiedziała coś, że na coś "już czas", i... Zniknęła w ten sposób, jaki się pojawiła.
Według opowiadacza, był to demon, coś zwiastujący. Jednak nie pamiętam, by wspominał o tym, że po tym działo się coś dziwnego. Musiał bym sam się go spytać, a to mógł bym zrobić. Tyle że to działo się paręnaście lat temu, a opowiadał mi kilka lat temu, i nawet nie wiem, czy to pamięta.
Chociaż jeśli mam wierzyć w te zdarzenia, to tak, jakbym miał działać wbrew sobie, czego bardzo nie lubię. Racjonalnym dla tego wytłumaczeniem byłby po prostu udar słoneczny, bo to się ani nie powtarzało, ani nie było przy tym światku.
A postać z dużymi, żółtymi oczami w kapturze - cóż, czegoś takiego chyba każdy człowiek się boi, a na pewno podświadomie. Bo takie gały są straszne, a ubranie ich posiadacza jest tajemnicze, a strach z tajemniczością potrafi wywołać po prostu przerażenie.