Ostatnio mam takie pewne fazy na rozmyślanie o tym jak to jest po śmierci. Boje się jej, jak zapewne wielu ludzi. Strach ten jest chyba spowodowany tylko i wyłącznie tym, że jest to coś nieznanego, nieodkrytego. Więc poczytałem w internecie opinie ludzi. Jest ich wiele, ale najczęściej mówi się o : niebie, piekle, czyśćcu, reinkarnacji, zbiorowej świadomości, czy niebycie. Sam nie wierzę w niebo, piekło, czyściej już prędzej w taką reinkarnację która swoją drogą jest bardzo ciekawym zjawiskiem (jeśli prawdziwym oczywiście). Czy rzeczywiście jest tak, że jeśli umieramy to momentalnie gdzieś się rodzimy? A może rodzimy się, ale za 100 lat? Albo 100 lat wstecz? Ciężko nad tym specjalnie logicznie rozmyślać. Dlatego zacząłem się zastanawiać czy z tym co się dzieje po śmierci nie jest czasem tak, że każdy doświadczy tego czego się spodziewa. Mózg umiera więc i świadomość powinna umrzeć, ale jak to sobie wyobrażacie, taką pustkę, ciemność? Spróbujcie o niczym nie myśleć, o czarnej plamie, a wokół pustka. To nie jest łatwe bo różne myśli krążą wokół i starają się przerwać tą pustkę. Ja nie potrafię sobie wyobrazić, że miałaby być pustka. Zresztą czy coś byśmy wtedy czuli? W takiej pustce? Czy byśmy widzieli tą ciemność? Skoro świadomość umarła? Na prawdę ciężko mi to sobie wyobrazić, że nie ma po prostu NIC, jest CIEMNO.
Dlatego zacząłem myśleć czy to nie jest tak, że po śmierci śnimy. Wieczny sen, dosłownie. Wiecie jak wyglądają sny. Jedne są szalone, drugie koszmarne, inne miłe i przyjemne. Co jeśli po śmierci mamy taki długi niekończący się sen? W którym sceny zmieniają się co jakiś czas, zdarzenia następują chaotycznie, bez większego powiązania. A co jeśli ten sen byłbym snem świadomym? Znacie temat Świadomych Snów? Wieczny świadomy sen. Brak odczuwania potrzeby picia, jedzenia, spraw fizjologicznych, a w śnie dzieją się rzeczy o których marzyliśmy za życia. W śnie tym robimy co chcemy, jemy co chcemy, spędzamy wieczne wakacje, wymyślamy własne historie, przeżywamy przygody, mamy rodzinę, żonę, jeździmy czym chcemy, gdzie chcemy, podbijamy kraje... A co ze świadomością? Jeśli przyjmiemy już, że taki wieczny świadomy sen po śmierci istnieje to będziemy mieli w nim pełną świadomość. Ale czy będziemy myśleć, że to kolejny zwykły sen który po prostu się przedłuża, czy może będziemy świadomi, że jesteśmy martwi, a cały ten świat w którym przebywamy to właśnie to co po śmierci następuje? To pytanie na które nie potrafię odpowiedzieć. Bo nawet jeśli byśmy myśleli, że to po prostu kolejny sen podczas kolejnej nocy, ale trwał on by i trwał bardzo długo to czy nie zaczęlibyśmy się zastanawiać? Nie próbowalibyśmy się obudzić? Strach? Oszołomienie? A może olalibyśmy to i śnili dalej, nie zastanawiając się co dalej? A może nie zastanawialibyśmy się wcale nad tym dlaczego tak długo śnimy? Może wogólę byśmy nie podejrzewali, że śnimy?
No właśnie, a co jeśli po śmierci (powiedzmy że umarliśmy w szpitalu) wszystko jest tak jak było? Budzimy się normalnie w szpitalu, ale w alternatywnym świecie (albo śnie, tylko, że nigdy byśmy się nie domyślali nawet, że to sen). Jesteśmy już zdrowi, nic się nie zmieniło, ale spełniają się nasze życzenia i marzenia. Albo wręcz przeciwnie. Może umieramy tylko w jednej rzeczywistości, a budzimy się w innej? Która nie różni się niczym od poprzedniej i toczymy w niej życie dalej, ale nie jest już tam tak kolorowo?
Ilu ludzi tyle zdań na ten temat. Więc czy możliwe jest, że jeśli Ty sobie wyobrażasz po śmierci niebo to trafisz do nieba? Które nie koniecznie musi istnieć, ale sam sobie je wymyślisz? A jeśli wierzysz, że trafisz do piekła to trafiasz do piekła i tam cierpisz po wieki? A jeśli ktoś sobie wyobraża pokój z dziewicami i piwem spływającym ze ścian to czy nie trafia do takiego właśnie pokoju?
Nadal będę na tym rozmyślał bo temat mnie wciągnął. Ja osobiście po śmierci chciałbym trafić do takiego właśnie snu, gdzie wszystko by się spełniało co chce i wcale bym nie musiał być w nim świadomy.
Zapraszam do dyskusji