Chociaż jestem negatywnie nastawiony do portalu Fronda.pl ze względu na jego polityczny, agresywny, katolicki charakter, popieram tezę że w Polsce działa rosyjska agentura. Tekst poniżej to potwierdza. czekam na wasze opinie:
Rosja Władimira Putina gra na maksymalne osłabienie Polski i oderwanie jej od Zachodu. W interesie Kremla leży rozpowszechnianie nad Wisłą dezinformacji i propagandy w wielu żywotnych kwestiach.
„Nowa” oferta dla młodych patriotów
Polska patriotyczna, konserwatywna młodzież to elektorat wciąż niedostatecznie wykorzystany. Grupa ta jest niezwykle aktywna politycznie; nie godzi się z wprost przerażającym w wielu aspektach stanem naszego Państwa. Ludzie młodzi, co zrozumiałe, chętnie sięgają po bardzo wyraziste, radykalne rozwiązania. Często potęguje to frustracja brakiem pracy, której Polska nie oferuje nawet pomimo solidnego wykształcenia młodzieży. Zapał połączony z niechęcią wobec zastanej rzeczywistości polityczne może zostać łatwo wykorzystany przez obce siły, którym na rękę będzie radykalna, rewolucyjna zmiana władzy w Polsce, prowadząca do destabilizacji – i nowego ukierunkowania w polityce międzynarodowej. Już od wielu lat na całym świecie to właśnie niezadowolona młodzież staje się jednym z głównych rewolucjonistów, wykorzystujących ją cynicznie dla osiągnięcia politycznego sukcesu. Mechanizm jest zawsze ten sam: wyszukanie grupy zaniedbanej przez rządzące władze, a następnie zmobilizowanie jej poprzez nośne hasła i obietnice do działania politycznego, lub, w krajach biedniejszych, do rebelii. W Polsce motorem radykalnych przemian może stać się zwłaszcza Moskwa, jako podmiot grający na osłabienie Warszawy i niezadowolony z jej akcesu do świata zachodniego.
Z „nową” polityczną opcją występuje dziś szereg polityków i publicystów. Nie jest tu naszą intencją wskazywanie motywów, dla jakich mówią w niektórych kwestiach jednym głosem z Rosją. Oczywiście: w grę wchodzi także agenturalność. Tezę tę wspiera zwłaszcza fakt, że w innych państwach europejskich środowiska radykalnej prawicy, o których także tu mowa, są polem ewidentnej niekiedy działalności rosyjskiego wywiadu.
W niektórych przypadkach jednak równie prawdopodobny jest jednak także ślepy partykularyzm, przedkładający własny sukces polityczny lub publicystyczny nad rzeczywiste dobro Polski. Pozostają wreszcie dobre chęci, którym towarzyszą skrajne złudne zapatrywania, oparte na błędnej ocenie współczesnej sytuacji geopolitycznej. Efekt jednak zawsze będzie ten sam: Polska, której suwerenność jest zagrożona.
Warto przy tej okazji przytoczyć słowa gen. Czesława Kiszczaka, wygłoszone w lutym 1989 roku na posiedzeniu kierownictwa MSW: „Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia, kluby czy nawet partie polityczne. […] Musimy zapewnić operacyjne możliwości oddziaływania na te organizacje, kreowania ich działalności i kierowania ich polityką”[1].
Elementy rosyjskiej propagandy
Suwerenna Ukraina, współpracująca z UE i NATO, jest konieczna dla zabezpieczenia wschodniej granicy Polski. Dlatego Rosja stara się przedstawiać nowy kijowski rząd jako „faszystowski” i straszy nacjonalistycznymi banderowcami, którzy są jakoby gotowi urządzić lada chwila drugą rzeź Wołyńską.
Dla stabilności całej Europy wciąż niezbędne jest silne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych. To ważne szczególnie w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, narażonej na wrogie działania dwóch mocarstw, Niemiec i Rosji. W związku z tym Moskwa stara się budować w Polsce wrogie wobec Amerykanów postawy, przedstawiając ich jako bezwzględnych zbrodniarzy, dla własnego interesu gotowych poświęcić wszelkie sojusze. W Stany Zjednoczone uderza się także krytycznie oceniając politykę Izraela, co ostatnio jest niezwykle nośne ze względu na konflikt z Hamasem.
Polska musi pozostać w ramach Unii Europejskiej, dla której, przy wszystkich jej bezspornych wadach, nie ma dobrej alternatywy. Tymczasem Kreml wolałby widzieć Polskę poza unijnymi strukturami, stara się więc rozpowszechniać wściekle antyeuropejskie poglądy. Moskwa pragnie, by Polacy uznali osamotnienie i marginalizacją za jedyną prawdziwą suwerenność.
Jako, że większa część polskiego estabilishmentu jest zgodna w ocenie tych trzech fundamentalnych dziś kwestii, Rosja może starać się przedstawić wszystkich polskich polityków jako z gruntu takich samych. To oznacza rozpowszechnianie kłamliwej propagandy, jakoby polska scena polityczna była w całości skompromitowana i nadająca się wyłącznie do wymiany – jeżeli nie do postawienia przed sądem.
Rosjanie są świadomi, że Polacy patrzą na wschód z wyjątkową ostrożnością i w większości nie dają sobie mydlić oczu moskiewskimi kłamstwami. Dlatego starają się przedstawić swoją politykę w możliwie najlepszym świetle. Próbują to w ostatnim czasie osiągnąć przede wszystkim poprzez gwałcące rozsądek uzasadnianie aneksji Krymu i agresji na Ukrainę. Z kolei swojego prezydenta, w oczach zachodniego świata czystej wody barbarzyńcę, opiewają jako wybitnego wodza, który troszczy się o moralność obywateli i chroni ich przed zachodnią degrengoladą. Dochodzi do tego przyzwalanie na krytykę Rosji, ale wyłącznie takiej, której już nie ma. Realizowane jest to poprzez kampanie walki z „czerwonymi”, co jest de facto walką z wiatrakami. Jednak z natury prorosyjskim środowiskom daje wspaniały pretekst: oto walcząc z „ruskimi” mogą swobodnie działać na rzecz Moskwy.
Mariusz Max Kolonko „mówi jak jest”... według Rosjan
Jedną z osób, którzy w ostatnich miesiącach z upodobaniem rozpowszechniają rosyjską propagandę, jest popularny wśród konserwatywnej młodzieży dziennikarz, Mariusz Max Kolonko. Od początku wybuchu konfliktu na Ukrainie Kolonko prezentuje specyficznie kremlowski punkt widzenia. Już 15 marca tak mówił o protestach na Majdanie: „Polska reprezentuje wobec Ukrainy interesy Niemiec. Ukraińcy to nigdy nie byli nasi bracia. Ukraińcy to bardzo często byli mordercy naszych dziadków. Ukraiński wojujący nacjonalizm się odradza i był siłą napędową kijowskiej rewolucji”. Kolonko zasugerował nawet, że może niebawem dojść do antypolskich incydentów. „Czy ludzie, którzy wyszli na ulice w wiośnie ukraińskiej doprowadzą do odrodzenia wojującego ukraińskiego nacjonalizmu, który staje z koktajlami mołotowa pod polskimi miastami na wschodzie? Odpowiedzcie sobie Państwo na to pytanie sami” – stwierdził w nagraniu.
Kolonko bardzo intensywnie komentował też katastrofę malezyjskiego samolotu we wschodniej Ukrainie. Nie pozostawia przy tym na Amerykanach suchej nitki, jednocześnie relatywizując skalę zbrodni, jakiej dopuścił się Władimir Putin, poprzez porównywanie go do szeregu prezydentów USA. W nagraniu z 19 lipca Kolonko powiedział, że skoro Putina nazywamy terrorystą, bo dozbraja separatystów, to dziennikarz „nie wie, kim jest w takim razie Barack Obama” oraz inni prezydenci, którzy zawsze „dozbrajali separatystów, gdziekolwiek były zaangażowane interesy amerykańskie”. Kolonko zaatakował także Izrael stwierdzając, że Żydzi pod „osłoną” zajść na Ukrainie dokonują „inwazji” na Strefę Gazy. W nagraniu z 23 lipca Kolonko powiedział, że jego zdaniem zarówno wywiad rosyjski jak i amerykański wiedzą, kto zestrzelił samolot. Sam poparł wersję, według której separatyści strącili pasażerski samolot przez przypadek. Dziennikarz podał jednak mnóstwo informacji, które w złym świetle stawiają stronę ukraińską.
Dwa dni później Kolonko powołał się na anonimowych przedstawicieli wywiadu USA, którzy twierdzili, iż ich kraj nie ma dowodu na rosyjskie sprawstwo w tragedii. Stwierdził wreszcie, że amerykański wywiad jest niewiele warty i wyemitował… rosyjską konferencję poświęconą katastrofie samolotu. Przytoczył następnie kilka, w swoich mniemaniu najbardziej trafnych, a zarazem obciążających stronę ukraińską argumentów Moskwy, i zakończył swoje nagranie podważaniem wiarygodności Waszyngtonu: „Czy za Baracka Obamy, żeby poznać prawdę, będziemy musieli słuchać Russia Today?”.
Wreszcie w nagraniu z 29 lipca dziennikarz po raz kolejny podważał dane przedstawiane przez stronę amerykańską, uznając, iż stanowią one obrazę dla inteligencji. Byłego już premiera Ukrainy, Arsenija Jaceniuka, nazwał „amerykańskim muppetem w Kijowie”. Przytoczył także kilka rosyjskich materiałów na temat tragedii malezyjskiego samolotu. Skąd tak wielkie zaufanie Kolonki do „dowodów”, jakie przedstawia Moskwa? Czyżby kłamstwa rozpowszechniane na temat Smoleńska wyleciały mu z głowy? Dziennikarz zapewnia przecież w ostatnim materiale, że nie jest „fanem Rosji ani Putina”, ale „fanem prawdy”. Jednak to właśnie o Putinie wypowiadał się swego czasu w niezwykle apologetycznym tonie: „Tak naprawdę Putin kreuje zdrowy styl życia u Rosjan […]. Putin regularnie chodzi na narodowe nabożeństwa do kościoła. Za jego rządów religia zaczęła być nauczana w państwowych szkołach. Mówi płynnie po niemiecku, posługuje się angielskim i szwedzkim. Szósty dan w judo[2]”. Szkoda, że do tej listy zasług Kolonko nie dodał długiej listy aktów terroru, których Moskwa dopuszcza się pod rządami Putina względem swoich i zagranicznych obywateli.
Kongres Nowej Prawicy pod rękę Putinem
Do opinii Mariusza Maksa Kolonki na temat tragedii malezyjskiego samolotu odwołał się niedawno Janusz Korwin-Mikke w tekście pt. „Również p. Mariusz ‘Max’ Kolonko nie wierzy w amerykańską wersję zestrzelenia…”.
Szef Nowej Prawicy przytoczył tu rozmaite wątpliwości, jakie nasuwają ujawnione fakty i dane na temat katastrofy samolotu. Konkluduje, że „podejrzliwość świata w stosunku do Białego Domu” jest „ogromna i usprawiedliwiona”. Przyznaje zarazem, że jak dotychczas „propaganda rosyjska też była niewiarygodna”.
To ostatnie stwierdzenie zaskakuje, bo Korwin-Mikke bardzo często powielał rozmaite tezy wygłaszane przez propagandzistów z Kremla. Wkrótce po katastrofie samolotu polityk uznał, że każdy, kto podejrzewa o zestrzelenie „Rosjan albo separatystów ma nie po kolei w głowie”. W rozmowie z „Onetem” powiedział, że najbardziej prawdopodobna jest wina Ukraińców, którzy chcieli zestrzelić samolot z Władimirem Putinem na pokładzie. Dlaczego miało by to być bardziej prawdopodobne niż błąd separatystów, Korwin-Mikke nie potrafił przekonująco wyjaśnić.
To nie pierwszy raz, gdy szef Nowej Prawicy zajmuje zaskakujące stanowisko w sprawie Ukrainy. Wcześniej domagał się, by Polska nie angażowała się w konflikt ukraińsko-rosyjski i prowadziła „politykę ścisłej neutralności” – nawet po odebraniu Krymu. To ciekawe, bo Korwin-Mikke lubi podkreślać, że Rosja powinna być oddzielona od Polski innymi państwami. Jednak w momencie, gdy suwerenność jednego z takich buforów jest zagrożona, wzywa do bierności. Wynika to może z faktu, że nowy ukraiński rząd Korwin-Mikke uznał za banderowską, niemiecką agenturę: dokładnie tak, jak mówiono w Moskwie[3]. Szef Nowej Prawicy obawia się, że Majdan doprowadzi do powołania proniemieckiej władzy w Kijowie, co miałoby skończyć się dla Polski fatalnie. Dziwne, że takich obaw nie wywoływał w szefie Nowej Prawicy Wiktor Janukowycz, który w wielu aspektach był zaledwie narzędziem w rosyjskich rękach.
Korwin-Mikke uważa jednak, że Rosja to dobry partner handlowy dla Polski – w przeciwieństwie do Unii Europejskiej. To właśnie w Federacji ma panować „dynamika rozwoju”, której brak jest krajom UE[4]. Unia bowiem, jak uważa szef Nowej Prawicy, powinna zostać natychmiast zlikwidowana, jako promująca zastój gospodarczy i degradację siły zachodu. Odpowiedzialni mają być za to „urzędnicy Unii Europejskiej, których…. trzeba po prostu rozstrzelać”[5].
Korwin-Mikke nie ustaje też w atakach na polską scenę polityczną, którą uważa za całkowicie skompromitowaną. Cztery główne ugrupowania nazywa zbiorczo „bandą czworga”. Posuwa się wręcz do określania ich mianem okupantów Polski. Szef Nowej Prawicy nie wyklucza, że takie partie jak PO czy PiS kierują się interesami obcych mocarstw, Niemiec bądź Rosji. Przykładowo oceniając politykę zagraniczną Kaczyńskiego Korwin-Mikke stwierdził, że nie potrafi ocenić, czy jest to „czysta głupota” czy też „agentura, np. żydowska”[6].
Jakie są więc jego własne poglądy na geopolitykę? Po wybuchu konfliktu na Ukrainie postulował, by Polska zawiązała sojusz z Białorusią i Ukrainą właśnie. Jeżeli to będzie niemożliwe, to należy „przeorientować polską politykę na pro-rosyjską”. Jest to, jak sądzi, „jedyna realna alternatywa”[7].
Wyborcy Kongresu Nowej Prawicy, przeważnie ludzie młodzi, to zazwyczaj bardzo zaangażowane politycznie osoby, sfrustrowane słabością Polski, pragnące szybkiej, radykalnej zmiany, która w końcu uczyni z naszego Państwa kraj, z którym świat będzie się liczyć. Warto jednak zauważyć, że nie bez powodu kiedyś UPR a dziś KNP to nieustannie partie wspierane przez młodzież. Pamiętajmy, że to właśnie Rzym, który za jedną z największych cnót uznawał dojrzałość i rozwagę podeszłych wiekiem senatorów, podbił pół świata. Radykalizm był za to ojcem wszystkich straszliwych w skutkach rewolucji; także tych, które tak wdzięcznie potępia sam Korwin-Mikke.
Ruch Narodowy, dawniej TPPR?
Trzeba tu wreszcie wspomnieć o środowisku Ruchu Narodowego. Podobnie jak w przypadku zwolenników KNP, także i tu mamy do czynienia z wielką niechęcią wobec Unii Europejskiej, dyskredytowaniem wszystkich polskich partii politycznych oraz stawianiem na głowie kwestii ukraińskiej. Przedstawiciele Narodowców nieustannie szermują hasłem o „polskim interesie narodowym”, kreując się na bezkompromisowych patriotów. Za największe zagrożenie dla Polski uważają demoralizację, jaka idzie do Polski z Zachodu. Winnicki uważa, że w perspektywie długofalowej „rozkład kulturowy” jest groźniejszy od imperializmu Rosji[8]. Słusznie – co nie oznacza jednak, że także rosyjski imperializm nie jest niezwykle poważnym zagrożeniem. Robert Winnicki przyznaje, że Rosja „wykorzystuje słabość” Polski i „na pewno nie jest państwem sojuszniczym”. Sądzi on, iż Polska powinna budować silną pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej, nie ma co bowiem specjalnie liczyć na NATO, które, jak uważa, „właśnie kończy swój żywot i traci sens”[9].
Wygląda na to, że budowanie regionalnego sojuszu zakłada według Ruchu Narodowego podgrzewanie antyukraińskich emocji, poprzez podnoszenie w nieskończoność kwestii „banderowskiej” oraz stawanie po stronie Rosji w sprawie zajęcia Krymu. Jeden z polityków tego ugrupowania, Sylwester Chruszcz, publicznie pochwalał nawet aneksję półwyspu[10]. Z kolei Robert Winnicki krytykował zaangażowanie Jarosława Kaczyńskiego w protesty na Majdanie. Wraz z Michnikiem miał on podsycać „nastroje konfrontacji wewnątrzpaństwowej. Konfrontacji, która, kontynuowana, może się skończyć tylko w jeden sposób – opozycja władzy nie zdobędzie, a, prowadzący dotychczas mocno asertywną politykę wobec Moskwy, Janukowycz, atakowany z Zachodu, wpadnie całkowicie w jej ramiona”[11]. Jak się okazało, ta pochodząca z grudnia prognoza Winnickiego, która miała na celu odsunąć polską opinię publiczną od poparcia wydarzeń na Majdanie, okazała się całkowicie mylna.
W środowisku Narodowców, co wyraźnie widać choćby w mediach społecznościowych, sympatie prorosyjskie są ewidentne. Choć władze RN odżegnują się od takich postaw, to utrzymują na przykład bardzo ścisłą współpracę z węgierskim Jobbikiem, ugrupowaniem niekryjącym swojego ukierunkowania na Moskwę. Jeden z jej polityków, Bela Kovacs, jest nawet podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Federacji[12].
Narodowcy poświęcają też wiele energii krytyce Izraela; niedawno uczestniczyli w pikietach, w których manifestowano sprzeciw wobec „agresji” Żydów wobec Palestyńczyków.
Z Ruchem Narodowym sympatyzuje niezwykle cenna dla Polski młodzież. Młodzież patriotyczna, świadoma historii, nie godząca się z marginalną rolą, jaką odgrywa nasze państwo w świecie. Jednak, podobnie jak w przypadku KNP, Narodowcy oferują niezwykle radykalne, można rzec rewolucyjne rozwiązania. Ich celem ma być „wywrócenie republiki okrągłostołowej” do góry nogami. Nie jest to propozycja uczciwa z dwóch przyczyn. Po pierwsze, Narodowcy chętnie patrzą w kierunku Węgier, gdzie wielki sukces osiągnął Fidesz, kierowany przez Wiktora Orbana. Zauważmy jednak, że Fidesz powstał w roku 1988, zbudował potężne struktury, zebrał wielu doświadczonych polityków. To nigdy nie była rewolucyjna propozycja, z którą mamy do czynienia w przypadku Ruchu Narodowego.
Po drugie, Narodowcy, choć odcinają się od wszystkich większych ugrupowań politycznych, nie zrywają kontaktów z częścią dawnego, jeszcze PRL-owskiego estabilishmentu. Przykładowo pogadankę z młodzieżą przy okazji szkolenia straży Marszu Niepodległości prowadził admirał Marek Toczek ze stowarzyszenia „Pro Militio”. Stowarzyszenia, któremu przewodniczył Tadeusz Wilecki, m.in. były członek egzekutywy KW PZPR. W zarządzie tegoż stowarzyszenia zasiadał także gen. Marek Dukaczewski, były szef WSI, absolwent szkoleń GRU. Gen. Dukaczewski wyrażał się zresztą o Narodowcach z niemałą sympatią, protestując w rozmowie z TOK FM wobec medialnej nagonki, jaka spada na działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. Z kolei na ubiegłorocznym kongresie Ruchu Narodowego, podobno z własnej woli, gościł Bohdan Poręba, członek PZPR, działacz TPPR, współzałożyciel i jeden z ideologów Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”, po 1989 roku współpracujący zwłaszcza z Samoobroną[13].
Michalkiewicz, naczelny doradca Narodowców
Jednym z „Doradców” Ruchu Narodowego został niedawno wybitny publicysta, Stanisław Michalkiewicz. Współpraca ta nie może zaskakiwać, bo Michalkieiwcz od lat zwalcza Unię Europejską, dyskredytuje polskie władze oraz krytykuje Izrael, uderzając w ten sposób także w USA. Stawianie w negatywnym świetle politycznych działań Żydów jest jednym z głównych motywów jego publicystyki. Zdaje się jednak, że w rzeczywistości stanowi to zaledwie listek figowy, przykrywający antyeuropejskość, antyamerykanizm oraz sympatie prorosyjskie. Te ostatnie uwidoczniły się szczególnie w ostatnich miesiącach, gdy Michalkiewicz powielał niektóre elementy rosyjskiej propagandy na temat Ukrainy, przestrzegając przed „banderowskim” zagrożeniem. Zarazem publicysta, co trzeba mu szczerze oddać, cały czas przestrzega przed groźbą, jaką dla słabej Polski stanowią Niemcy i Rosja. Jeżeli chodzi o stosunek Michalkiewicza do Ruchu Narodowego, to nie od rzeczy będzie przytoczyć tu kilka punktów z jego wystąpienia na kongresie tego ugrupowania, który odbył się 3 maja 2014 roku. Przekonywał on, że Narodowcy są „nadzieją na przyszłość” Polski. Wskazywał, że główne polskie partie polityczne nie zgadzają się ze sobą w drobnych sprawach, ale w ważnych – sądzą to samo. Michalkiewicz wymienił tu „Anschluß” do Unii Europejskiej oraz podpisanie Traktatu Lizbońskiego. Oba te kroki w jego ocenie uchodzą za, mówiąc oględnie, poważny błąd, bo UE uważa on za narzędzie zaprowadzania drugiej fazy „rewolucji komunistycznej”. Narodowcy, perorował Michalkiewicz, muszą podjąć zadanie „rozbicia monopolu” na obecnej scenie politycznej. Chodzi tu w pierwszej kolejności o „monopol na patriotyzm”, którym w sposób „uzurpatorski” ma dysponować jedna z wielkich partii.
Rosyjski wywiad zwiększył w Polsce aktywność
Nie jest tajemnicą, że Rosja przeznacza poważne kwoty na propagandę w Internecie, opłacając setki trolli. Ostatnio głośno zrobiło się także o finansowym wsparciu osób powiązanych z Kremlem dla brytyjskich torysów. Trudno wątpić, by Moskwa nie wspierała także niektórych przynajmniej działaczy otwarcie prorosyjskich ugrupowań zagranicznych, jak Front Narodowy, Jobbik czy Złoty Świt. Czy w Polsce może być inaczej? Szefowie cywilnego i wojskowego wywiadu otwarcie przyznają, że wywiad Federacji zwiększył ostatnio nad Wisłą swoją aktywność. Dotyczy to z pewnością także działań medialnych i politycznych. Wydaje się prawdopodobne, że Kreml stara się nawiązać współpracę właśnie z częścią tego środowiska, które jest z założenia otwarte na prorosyjskość. Dlatego niewykluczone, że powielanie w retoryce politycznej i publicystycznej elementów rosyjskiej propagandy to efekt działań wywiadu Putina. Miejmy wobec tego nadzieję, że współcześni Kmicice nie dadzą się uwieść Moskwie, szermującej dziś patriotycznymi i konserwatywnymi hasłami. Za Bolszewii hasła były wprawdzie inne, ale cel, do którego miały prowadzić, ten sam: promocja rosyjskiego imperializmu kosztem polskiej suwerenności.
Tadeusz Grzesik, Paweł Chmielewski
żródło: http://www.fronda.pl...124.html?part=3
7.14 Zabronione jest poruszanie jakiejkolwiek tematyki związanej z polityka, a w szczególności prowadzenie agitacji politycznej na forum, czyli zamieszczanie wypowiedzi mającej na celu wyłącznie zaprezentowanie własnych i/lub ośmieszenie innych poglądów politycznych. Zakaz obejmuje cały obszar Forum, czyli również Shoutbox, Prywatne Wiadomości oraz Sygnaturę.
Kronikarz
Użytkownik Kronikarz Przedwiecznych edytował ten post 02.08.2014 - 10:07