Oficjalnie Kościół twierdzi, że egzorcyści konsultują się z psychiatrami chcąc mieć pewność, iż osoba uznawana za opętaną nie jest czasem chora psychicznie. Czy jednak rozróżnienie między tymi dwoma stanami jest możliwe? W rzeczywistości egzorcyzm jest czymś w rodzaju prastarej metody psychoterapii. Mimo to w sporze między religią a nauką, osoby cierpiące pozostawione są często same sobie…
____________________
dr S.A. Diamond, psychologytoday.com
Dlaczego w technologicznym, zorientowanym na naukę społeczeństwie egzorcyzmy wciąż cieszą się taką popularnością? Wyrazem tego (obok produkcji filmowych) jest rosnące zapotrzebowanie na wyszkolonych egzorcystów. W 2008 r. Washington Post pisał o powracającej do Europy modzie na tą praktykę. W relacji była mowa o polskim księdzu, który dokonuje tygodniowo 20 tego typu zabiegów wyjaśniając, że „istnieje grupa ludzi, którzy nie mogą zaznać spokoju poprzez inne praktyki i którzy potrzebują ukojenia”. Inny duchowny, doktor teologii, który pracował w poradni zdrowia psychicznego w okolicach Warszawy stwierdził, że „instytucja ta uświadomiła sobie konieczność posiadania egzorcysty po napotkaniu licznych przypadków ataków ze strony złego.” Według oficjalnego stanowiska Watykanu, egzorcyści mają konsultować swe ustalenia z psychiatrami i psychologami, aby móc odróżnić choroby psychiczne od przypadków rzeczywistego opętania.
Czym jednak jest egzorcyzm z psychologicznego punktu widzenia i na czym polega jego siła uzdrawiania? Czy psychoterapeuci leczący pacjentów z wybuchów gniewu lub furii mogą skorzystać z metod duchownych? Wreszcie, czy egzorcyzmy odwołują się do podstawowych egzystencjalnych lub duchowych potrzeb i kwestii, takich jak przykładowo tajemnica zła, której psychoterapia unika?
Egzorcyzmy – rytualne wypędzanie duchów z ciał, umysłów lub miejsc było praktykowane w różnych formach od zarania dziejów i stanowi najprawdopodobniej prymitywną formę psychoterapii. Hipokrates – ojciec zachodniej medycyny, zaczynał jako egzorcysta. Także Jezus leczył osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne, przeganiając z nich demony. Dwa tysiące lat później Kościół rzymskokatolicki przygotowuje młode pokolenie egzorcystów, które ma sprostać wymaganiom nowych czasów. W USA, gdzie odczuwa się ich braki, wiele osób rozczarowanych lub znudzonych psychologią i psychiatrią preferuje powrót do praktyki rozpraw z demonami i diabłami.
Egzorcyzm można nazwać prototypem współczesnej psychoterapii. Podobnie jak egzorcyści, dzisiejsi terapeuci reprezentują „siłę wyższą” w postaci medycyny i nauki (zastąpiwszy nimi system wierzeń). Uznają oni (szczególnie w przypadku psychiatrii biologicznej), iż istnieje fizyczna przyczyna odpowiadająca za stan pacjenta, który zwalczyć mają przepisane leki oraz wejście w „terapeutyczny sojusz” przeciwko nękającym chorego symptomom.
Tak jak egzorcyzm, psychoterapia składa się z rozłożonych w czasie, trudnych a niekiedy nużących rozpraw z „diabolicznymi” emocjami pacjentów. Niekiedy, mimo długiego czasu trwania (liczącego się nie w tygodniach ani miesiącach), nie przynosi ona jednak skutku. Niekiedy dochodzi do zjawiska przeciwprzeniesienia, kiedy terapeuta (tak jak egzorcysta) doświadcza niepokojących, subiektywnych odczuć i przeżywa cierpienia pacjenta. Psychoterapeuci, podobnie jak egzorcyści, muszą zatem funkcjonować wewnątrz formalnie zrytualizowanej struktury, korzystając z wsparcia w postaci konsultacji i kooperacji, aby nie przekraczać pewnych barier osobistych z pacjentem. Można tu sparafrazować Freuda i stwierdzić, że nie da się walczyć z emocjonalnymi demonami innych i samemu nie zostać przez nie dotkniętym, niezależnie czy praktykuje się egzorcyzmy czy psychoterapię.
Oczywiście główna różnica między nimi polega na tym, iż ta druga stanowi świecki sposób zwalczania „demonów” w postaci traumatycznych doświadczeń emocjonalnych lub psychologicznych, nękających wspomnień lub „kompleksów”. Egzorcyzm traktuje te wyzwania w sposób dosłowny, jako dzieło sił zła. Ma to pewną przewagę u pacjentów, którzy wierzą w Szatana i moc rytuału lub też łatwiej poddają się sile sugestii. Przykładowo, bardzo trudno przekonać zagubionego, zdezorientowanego i szukającego pomocy pacjenta do tego, że nie jest on ofiarą opętania. Niekiedy, dla dobra terapii, lepiej jest odwołać się do jego systemu wierzeń.
Psychiatra M. Scott Peck, który wierzy w egzorcyzmy, a niekiedy nawet sam je praktykuje, nakreśla różnicę między chorobą psychiczną a opętaniem demonicznym. Peck trafnie zauważa, że w przeciwieństwie do psychoterapii, egzorcyzm korzysta z usług kilku kapłanów (lub ich pomocników) mających za zadanie przełamać opór pacjenta. Dodaje, że egzorcyzm nie ma również wyznaczonych barier czasowych i może odwoływać się często do brutalnych i bezpośrednich konfrontacji z chorym.
Religijny egzorcyzm polega na wykorzystaniu uzdrawiającej boskiej mocy modlitwy i rytuału i przypisaniu skutków wyleczenia bezpośrednio Bogu, nie zaś prowadzącemu. W psychoterapii sukces przypisuje się głównie współpracy pacjenta z terapeutą. Kościół podchodzi dziś bardzo ostrożnie do sprawy różnicowania między opętaniem a chorobą psychiczną i niejednokrotnie angażuje w swoje postępowanie specjalistów. Ale czy rzeczywiście potrafią oni wyznaczyć ową granicę?
Za kryteria opętania demonicznego uznaje: mówienie w obcych językach, „nadprzyrodzoną” siłę fizyczną oraz negatywne reakcje na modlitwę, wodę święconą, obecność księży itp. Kościół, który chce uchodzić za nowoczesny nie może jednak zapominać o opinii medyków. Psychiatria mówi, że wymienione wyżej symptomy pojawiają się w wielu schorzeniach, w tym m.in. w zaburzeniach dysocjacyjnych (histeriach). Zgodnie z opinią Pecka, nawróconego chrześcijanina, kluczowe jest odróżnienie zła „ludzkiego” od „demonicznego”. Według niego, „opętanie szatańskie” to nie choroba, choć niektóre zaburzenia do niego zbliżają. Kolejna kwestia to fakt, że u osób uznających się za opętane występują najbardziej ekstremalne i odporne na leczenie formy zaburzeń psychicznych.
Egzorcyzm stanowi tradycyjny sposób leczenia „syndromu opętania”. Pozostaje pytanie, czy jest to rodzaj fenomenu psychologicznego, trudnej do rozpoznania choroby czy może rzeczywiste dzieło Szatana? Warto zwrócić uwagę na osławiony przypadek Andrei Yates, która w 2001 r. utopiła pięcioro swoich dzieci twierdząc, że jest opętana. To Szatan miał podjudzać ją do morderstwa. W czasie drugiego procesu sąd orzekł, że kobieta jest niepoczytalna i skierował ją na leczenie. Jak wyjaśnić jednak jej złudzenia od diabolicznego i destrukcyjnego zachowania? Tu rodzi się cały szereg pytań związanych z jej chorobą. Czy była to depresja poporodowa, schizofrenia czy cyklofrenia? Takie przypadki nie są odosobnione.
Opętanie demoniczne uznać można za próbę wyjaśnienia ludzkiego zła. „Egzorcysta” (1973) – film oparty o książkę Williama P. Blatty’ego, która opisywała ze szczegółami rzekomo „prawdziwy” przypadek zawładnięcia ludzkim ciałem przez demona, przyczynił się do rozwoju zainteresowania tym zjawiskiem we współczesnym zachodnim społeczeństwie. Z kolei „Egzorcyzmy Emily Rose” – luźno opierające się o historię Anneliese Michel, wzbudziły pytania o etyczne i prawne konsekwencje tych praktyk.
Anneliese Michel (1952-1976) - była najsłynniejszą ofiarą egzorcyzmu w Europie. Ta fanatycznie religijna dziewczyna z Bawarii stała się rzekomo ofiarą opętania demonicznego o bardzo drastycznym przebiegu (twierdziła przykładowo, iż zły duch zmusza ją do usawicznego upadania na kolana). Zmarła w wyniku wyczerpania po długotrwałych egzorcyzmach. Choć rozpoznano u niej objawy porównywalne ze schizofrenią, odmówiła leczenia specjalistycznego. Katolicy często stawiają jej przypadek jako dowód na „prawdziwe" opętania (fot.: autor nieznany).
Przypadki opętania to zjawisko występujące w różnych kulturach, choć termin ten rzadko pojawia się w literaturze specjalistycznej. Najczęściej tłumaczy się je dysocjacyjnym zaburzeniem tożsamości, w którym panowanie nad osobą przejmuje jedna z jej tożsamości „alternatywnych”. W przypadku osób wykazujących się brutalnością lub gniewem, diagnozuje się zaburzenia afektywne dwubiegunowe (cyklofrenię). Należy jednak pamiętać, że to co dawniej uznawano za opętanie mogło mieć w rzeczywistości różne przyczyny i objawy.
Przekonanie, iż zewnętrzna siła przejmuje kontrolę nad człowiekiem stanowi objaw większości chorób psychicznych. Chorzy skarżą się często na mimowolne reakcje, myśli, emocje lub zachowania, które były im zwykle obce. Współcześni psychiatrzy uważają, że symptomy te są wynikiem zaburzeń neurologicznych lub biochemicznych. Niestety, obecnie większość psychiatrów źle pojmuje i leczy syndrom opętania, bowiem dla wielu osób wierzących w demony cierpienie i rytuał stanowią znacznie bardziej oczekiwane rozwiązanie niż wyjaśnienia naukowe dostarczane przez psychiatrię i psychologię. Prawdą jest bowiem, że wielu pacjentów wymaga znacznie więcej aniżeli dozy farmaceutyków: do przetrwania często przerażających doświadczeń i kryzysów egzystencjalnych potrzebują oni wsparcia, dzięki któremu będą mogli zmierzyć się ze swoimi „demonami”.
Dodatkowo wiara w demony i Szatana jest pochodną wiary w Boga i znajdowania sensu w chaotycznej rzeczywistości. Ta „wola sensu” jak nazywał to Viktor Frankl (1905-1997) jest jedną z podstawowych cech człowieka, dzięki której zapełnia on pewną pustkę. Dla wielu ludzi wiara w możliwość padnięcia ofiarą złego demona stanowi dowód na istnienie Boga - zło i dobro to bowiem dwie strony jednej monety.
zrodlo: http://www.infra.org...nie-czy-choroba