Ze wstępnej analizy odczytów wynika, że lądownik odbił się od komety dwa razy, za pierwszym razem ponowne opadnięcie zajęło godzinę, za drugim pół godziny. Możliwe że się przetoczył. Osiadł na gruncie bardziej nierównym niż zakładano - jest przekrzywiony i tylko dwie nogi są zaczepione. Badacze nie są pewni czy próbować drugi raz wystrzelić harpuny mocujące - może wtedy zmienić pozycję i albo stanąć pewnie albo przewrócić się na bok. Z pierwszych zdjęć wykonano małą panoramę z której wynika, że osiadł na terenie nierównym i częściowo zacienionym:
Z tego powodu powstają obawy, czy panele słoneczne są dostatecznie oświetlone - akumulatory naładowane jeszcze na sondzie, wystarczają lądownikowi na dwa dni.
Teraz operatorzy szukają lądownika na zdjęciach komety, co może być problematyczne, bowiem zlewa się z kolorem skał.
Pozycję lądownika można zmienić wysuwając przyrządy. Jeden z nich to wiertło, ale trudno powiedzieć jak nieprzytwierdzony obiekt przesunie się podczas wiercenia. Drugi to urządzenie MUPUS. Operatorzy zdecydowali się włączyć i użyć tego drugiego, gdyż powinien naprostować lądownik w stronę światła. Krótko po włączeniu przyrządu, Philae zrobi kolejne zdjęcia.
http://www.theguardi...ons-esa-rosetta
Edit:
W najnowszym wpisie na Twitterze, lądownik Philae donosi emocjonalnie, iż wczoraj dokonał penetracji komety wbijając w nią swojego MUPUSa. Zobaczymy co się z tego urodzi...
Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 14.11.2014 - 11:38