Gdy pojawia się sformułowanie "katastrofa statku", praktycznie każdemu przychodzi od razu na myśl zatonięcie Titanica. Niektórzy być może skojarzą sobie jeszcze zatonięcie promów Estonia lub Jan Heweliusz. Jeśli ograniczyć się natomiast do katastrof spowodowanych działaniami wojennymi, to tutaj może pojawić się pewien problem (czemu akurat trudno się dziwić). Właściwie poza Wilhelmem Gustloffem, Goyą, Generalem von Steubenem, ewentualnie Athenią i Lusitanią nikt, kto nie interesuje się szczególnie taką tematyką nie wymieni prawdopodobnie żadnej dodatkowej nazwy, a nawet te już wyszczególnione niekoniecznie każdy musi kojarzyć.
Zatopienie statku pasażerskiego podczas wojny, w dodatku pociągające za sobą wysoką liczbę ofiar praktycznie zawsze zostanie wykorzystane przez przeciwników strony zatapiającej w celach propagangowych. Postępowanie takie, choć moralnie nieco wątpliwe, było, jest i będzie jednak niezwykle popularne. Wystarczy tutaj wspomnieć chociażby o już wymienionych statkach, jak Athenia, Lusitania, czy też Laconia. Katastrofę morską podczas wojny można wykorzystać także w dosyć przewrotny sposób, jak to miało miejsce w przypadku Wilhelma Gustloffa (krótkie wyjaśnienie dla nieznających okoliczności tego zdarzenia: Wilhelm Gustloff był niemieckim statkiem pasażerskim przewożącym niemieckich uciekinierów z terenów głównie Prus, oczywiście przeważającą większość pasażerów stanowili cywile. Został zatopiony w styczniu 1945 roku przez radziecki okręt podwodny. Sami sobie dopiszcie resztę).
Ale co w sytuacji, kiedy zatopienie statku, w wyniku którego ginie wiele osób nie jest nikomu na rękę i informacje medialne na temat tego wydarzenia są szczątkowe, o ile w ogóle występują? Czy taki scenariusz jest zupełnie nierealny? A jednak coś takiego się wydarzyło. Żeby przedstawić opis takiego wydarzenia, niezbędny będzie krótki wstęp historyczny.
Operacja "Dynamo"
Ewakuacja brytyjskich żołnierzy z Francji na przełomie maja i czerwca 1940 roku, zwana także "Operacją Dynamo", to znakomity przykład tego, jak wykorzystując PR zaprezentować opinii publicznej druzgocącą wręcz klęskę jako olbrzymi sukces. Ale odsuńmy na bok złośliwości i skupmy się na faktach. Brytyjski Korpus Ekspedycyjny został wysłany we wrześniu 1939 roku z Wielkiej Brytanii na kontynent europejski w celu udzielenia wsparcia wojskom belgijskim i francuskim na wypadek ofensywy niemieckiej. W szczytowym okresie jego liczebność wynosiła prawie 400 tysięcy żołnierzy. Jak się okazało w maju 1940 roku, BEF nie stanowił siły mogącej przechylić szalę zwycięstwa na korzyść armii francuskiej (o belgijskiej nawet nie wspominając) i 24 maja 1940 przeważająca większość brytyjskiego korpusu została okrążona przez Niemców na plażach pod Dunkierką. Hitler zwlekał z wydaniem rozkazu o ostatecznym zaatakowaniu Brytyjczyków, dzięki czemu zyskali oni kilka dni na działanie.
Z kolei dwa tygodnie wcześniej w Wielkiej Brytanii nastąpiła zmiana personalna na stanowisku premiera, Neville'a Chamberlaina zastąpił Winston Churchill. Naturalnie każdy świeżo mianowany premier szuka sposobów na (mówiąc kolokwialnie) "nabicie plusów" u społeczeństwa, doskonała ku temu "okazja" nadarzyła się już po dwóch tygodniach.
Podjęcie walki z Niemcami przez BEF nie miało żadnego sensu, rozpoczęto więc organizowanie akcji ewakuacyjnej na wielką skalę. Brytyjskie media apelowały do każdego obywatela o udzielenie pomocy w dowolnym możliwym zakresie. W efekcie odzew społeczeństwa okazał się zaskakująco rozległy, bowiem w kierunku plaż Dunkierki ruszyło (z niewielką tylko przesadą) wszystko, co było w stanie samodzielnie unosić się na wodzie i przemieszczać w oczekiwanym przez załogę kierunku. Prywatne jachty, kutry rybackie, motorówki, promy rzeczne, barki transportowe mieszały się z okrętami wojennymi i statkami cywilnymi kursując między Dunkierką i Wielką Brytanią.
W efekcie w dniach od 26 maja do 4 czerwca ewakuowano z Francji 338 226 żołnierzy (nie tylko brytyjskich). Naturalnie wynik tej operacji można było uznać za pomyślny, więc skrupulatnie odtrąbiono w mediach wielki sukces -- choć sam Churchill zachował trzeźwość umysłu stwierdzając, co następuje:
Musimy bardzo uważać, aby nie przypisywać tej ewakuacji miana zwycięstwa. Wojen nie wygrywa się dzięki ewakuacjom. Lecz w tym ocaleniu było jednak zwycięstwo, które należy uznać. Zostało ono osiągnięte przez siły powietrzne (…)
(za Wikipedią).
RMS Lancastria
RMS Lancastria była statkiem pasażerskim, pływającym przed wojną do Stanów Zjednoczonych oraz na Morze Śródziemne. W 1940 roku została zarekwirowana przez rząd Wielkiej Brytanii i przeznaczona do roli transportowca wojskowego (zmieniono wtedy nazwę na HMT Lancastria). Brała udział między innymi w ewakuacji brytyjskich żołnierzy z Norwegii w kwietniu 1940 roku.
RMS Lancastria
Co mają ze sobą wspólnego Dunkierka oraz Lancastria?
Choć ewakuacja żołnierzy z Dunkierki oficjalnie zakończyła się 4 czerwca 1940 roku i została uznana za sukces, na francuskich plażach pozostało jeszcze według różnych szacunków od 60 do 120 tysięcy żołnierzy, których również należało stamtąd zabrać. Naturalnie stopniowo transportowano ich do Wielkiej Brytanii, choć o tym już opinia publiczna wiedzieć nie musiała. Morale w społeczeństwie skutecznie podniesiono doniesieniami o udanej, zakończonej ewakuacji, nie było więc potrzeby podawania szczegółów, które niekoniecznie musiały pasować do optymistycznej wizji nakreślonej przez media. Operacja "Ariel", bo taki kryptonim nosiły działania zmierzające do uratowania pozostałych we Francji żołnierzy alianckich, odbywała się więc po cichu i bez zainteresowania mediów, mimo tego okazała się także niezwykle skuteczna -- między 14 a 25 czerwca ewakuowano około 200 tysięcy żołnierzy.
Ale Operacja "Ariel" nie była niestety pasmem odnoszonych po cichu sukcesów. 17 czerwca z redy w St. Nazaire (francuski port, znany bardziej z lokalizacji bazy U-Bootów) wyruszyła w drogę powrotną do Liverpoolu HMT Lancastria. Dokładnie o godzinie 15:48 statek został zauważony przez załogę niemieckiego Junkersa Ju-88 i zbombardowany. Z czterech zrzuconych bomb trzy trafiły w cel, statek przewrócił się do góry dnem i zatonął w ciągu 20 minut. Oficjalnie dozwolona liczba pasażerów na jej pokładzie wynosiła 2200, do tego należy także doliczyć liczącą 375 osób załogę. Jednak według różnych szacunków liczba przewożonych przez Lancastrię ludzi wynosiła od 6 do 9 tysięcy. Uratowano łącznie 2477 osób, liczba ofiar nie jest znana. Przyjmuje się, że wynosi ona minimum 4000, ale rzeczywista liczba ludzi, która poniosła śmierć na statku może wynosić nawet około 7000. Oznacza to, że zatonięcie Lancastrii może stanowić drugą po Wilhelmie Gustloffie najtragiczniejszą katastrofę morską w historii pod względem liczby ofiar na pojedynczym statku -- dla porównania na Titanicu zginęło około 1500 osób, czyli od 3 do 6 razy mniej...
Ostatnie chwile Lancastrii
Mimo tego praktycznie żadne media w Wielkiej Brytanii, ani w Europie nawet słowem nie wspomniały o tej tragedii -- nietrudno się domyśleć dlaczego. Żadnej ze stron biorących udział w wojnie ujawnienie tego wydarzenia nie było na rękę. Niemcy nie zamierzali kolejny raz dawać się poznać jako zwolennicy bezwględnego i bezlitosnego zatapiania statków pasażerskich, co niewątpliwie zostałoby podniesione przez alianckie media (mimo tego, że de facto Lancastria była statkiem wojskowym), natomiast rząd Wielkiej Brytanii dopiero co ogłosił sukces odniesiony na plażach w Dunkierce i ujawnienie zatopienia statku oraz śmierć kilku tysięcy ofiar rozniosłoby w strzępy całą misternie budowaną otoczkę wokół Operacji "Dynamo". Nic dziwnego więc, że wszelkie informacje na temat zatonięcia Lancastrii zostały objęte pełną cenzurą przez brytyjski rząd, osoby, które przeżyły katastrofę miały całkowity zakaz ujawniania przebiegu wydarzeń pod groźbą więzienia.
Dopiero 26 lipca amerykański The New York Times oraz brytyjskie gazety The Scotsman, Daily Herald i 4 sierpnia Sunday Express zamieściły krótkie wzmianki na temat tragedii, jednak bez podawania szczegółów dotyczących daty, liczby ofiar, a nawet nazwy statku.
Utajnianie informacji związanych z tragedią było tak ścisłe, że nawet rodziny ofiar otrzymały tylko krótką notkę informującą o śmierci poniesionej w wyniku operacji przeprowadzanych we Francji przez Brytyjski Korpus Ekspedycyjny.
Do dziś miejsce zatonięcia HMT Lancastria nie jest traktowane jako oficjalny cmentarz wojenny przez rząd brytyjski. Wprawdzie wydarzenie to upamiętnia kilka pomników, ale wszystkie one znajdują się na terenie Francji, między innymi w St. Nazaire. O ile mi wiadomo, jedyne miejsce w Wielkiej Brytanii, w której znajduje się "coś" poświęcone tej tragedii, to niewielki kościół St Katharine Cree w Londynie -- można w nim obejrzeć okno witrażowe, którego niewielki fragment upamiętnia ofiary zatonięcia Lancastrii.
Kościół St Katharine Cree
Witraż, o którym mowa.
Zbliżenie na fragment witraża.
Źródło: opracowanie własne D. K.
Grafiki: Wikipedia, zasoby własne.