Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dziury w głowie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
18 odpowiedzi w tym temacie

#1

Simba.

    Simbarosa

  • Postów: 441
  • Tematów: 290
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 51
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Jak daleko jesteś w stanie się posunąć, by „poszerzyć swoją świadomość”?  Można wybrać dłuższą trasę : medytację, jogę i inne, lub zdecydować się na „skróty” przy pomocy substancji  psychoaktywnych starając się „uwolnić umysł”. Ale nikt nie pomyślał, by przy użyciu wiertła do betonu wyciąć otwór w czaszce z którego można zobaczyć oponę twardą, która ochrania mózg.

 

167qgip.jpg

 

Wiercenia w czaszce były praktykowane od czasów neolitu.  Była to dość powszechna praktyka, którą próbowano  „wypędzić” złego ducha z głowy pacjenta. Według niektórych malowideł naskalnych wydaje się, że nasi przodkowie byli przekonani , że takie wiercenia mogły wyleczyć padaczki, migreny i zaburzenia psychiczne.

 

2vju15k.jpg

 

Interwencja trepanacji popularna na obszarach germańskich w średniowieczu wydaje się że miała wysoki wskaźnik przeżycia – sądząc po miękkich krawędziach otworów w czaszkach znalezionych, rany zaczynały się leczyć : siedem na osiem osób przeżywało operacje.

 

15n2hra.jpg     2s8i4ox.jpg

 

Bart Huges, młody Hollender, który nie był w stanie dokończyć studiów medycznych, bo nadużywał narkotyków, opublikował dokumentację pod tytułem „ Mechanizm objętości krwi w mózgu” znaną także jako Homo Sapiens Correctus. Huges uważał, że trepanacja może być stosowana w celu rozszerzenia funkcjonalności mózgu poprzez zrównoważenie proporcji krwi i płynu mózgowo – rdzeniowego.  Wiercąc otwór w czaszce uchodzi  ciśnienie i mózg jest wolny, może „oddychać”.

 

10p29gk.jpg

 

Bart Huges praktykował na sobie trepanację w 1965 roku, operacja trwała 45 minut, ale na usunięcie krwi ze ścian potrzebował 4 godzin.  Bandaże przykrywały jego otwór  w głowie zrobiony w miejscu trzeciego oka. Stał się guru trepanacji uważając, że wszystkie szpitale powinny praktykować zabieg za darmo. Jego zdaniem  w przyszłości trepanacja powinna być wykonywana na wszystkich dorosłych ludziach.

 

Prawdopodobnie dziś nikt by nie uwierzył w te pseudonaukowe teorie Hugesa, ale wtedy, w szalonych latach sześćdziesiątych, wyzwolenie umysłu było jednym z głównych celów istnienia.

 

2hwkzuc.jpg

 

W 1966 roku Huges poznał Amandę Feilding. Między nimi od razu pojawiła się iskierka pasji. Bart i Amanda przekonali biednego Josepha Mellena ( partnera Amandy ) do trepanacji. Skoro Huges użył elektrycznej wiertarki, to Joseph musiał użyć ręcznej, by „przekonać władze, że nawet ludzie z trzeciego świata mogą korzystać z tej techniki”.

 

Joseph, który posiadał dużo dobrej woli próbował zrobić sobie dziurę w głowie za pomocą  wiertarki ręcznej, ale się nie udawało. Nieudane próby można wytłumaczyć zażyciem dużej ilości LSD, które zażył przed zabiegiem, w celu „ukojenia nerwów”.

 

Mellen ponawiał próby jeszcze cztery razy w przeciągu czterech lat, czasem wspierany przez Amandę ( która odeszła od Barta i wyszła za mąż za Josepha ). Za którymś razem odurzony LSD wiercił dziurę w głowie, aż zemdlał i przewieziono go do szpitala. Podczas innej próby słyszał „mnóstwo pęcherzyków w swojej głowie” i stwierdził, że do celów eksperymentalnych musi być mała dziurka.

 

Innym razem złamał wiertło, zatrzymał się w połowie operacji, poszedł do sąsiada po wiertło i potem kontynuował „pracę”. W końcu po wielu tragikomicznych próbach Mellenowi udało się wykonać trepanację. Amanda ucząc się na błędach swojego męża, po trzech miesiącach dokonała trepanacji na sobie.

 

6i66go.jpg

 

Bardzo dokładną operację Amandy filmował Joseph.  Film był nielegalny i niewielu miało szczęście go obejrzeć   Heartbeat In The Brain (1970).Film wyraźny  odbił się echem w kręgach artystycznych, w których Feilding była znana.

 

Po dwudziestu ośmiu latach Amanda i Joseph rozwiedli się, mieli dwoje dzieci.  Każde z nich założyło swoje nowe związki i przekonali partnerów do trepanacji.

 

nb802u.jpg

 

Na całym świecie jest ok. 20 osób, które wykonały na sobie trepanację. Jeszcze kilka lat temu z siedzibą w Meksyku był aktywny Kościół trepanacji  ( Church Of Trepanation ), który za symboliczną kwotę wykonywał zabieg wiercenia dziury w głowie.

 

Do dziś istnieje strona internetowa, która popiera praktykę trepanacji czaszki.

 

 

 

 

 

 

 

 

Tłumaczenie własne

 

źródło : http://bizzarrobazar...o-trapanazione/

 


  • 11



#2

Messalinka.
  • Postów: 38
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

najfajniejsza i najzabawniejsza część artykułu ...."Po dwudziestu ośmiu latach Amanda i Joseph rozwiedli się, mieli dwoje dzieci.  Każde z nich założyło swoje nowe związki i przekonali partnerów do trepanacji." xD Ciekawy artykul ale to mnie rozbawiło bardzo jakos tak... nie wiem :D


  • 0

#3

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Mnie zastanawia duża przeżywalność osób poddanych zabiegowi. Wspominano o tym zawsze w książkach przy tym temacie ale 7/8?

Widzę że to był podobny szał do lobotomii.Choć lobotomia mogła powodować dużo gorsze skutki-choć w brew temu co pokazano w filmie 'Lot nad kukulczym gniazdem' osoby po lobotomii zostawały całkowicie normalne ale ze złagodzonym odczuwaniem emocjii pozytywnych i negatywnych.


  • 0

#4

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przeżywalność trepanacji rzędu 7/8 jet spowodowana brakiem antybiotyków I POWIEDZMY sobie szczerze brakiem "profesjonalizmu" wykonującego taki zabieg.POWINNA BYĆ ZDECYDOWANIE WYŻSZA NAWET 99/100.Polecam "Zapomnianą cywilizację epoki kamiennej" Rudgleya. Jest tam cały dział na temat  trepanacji i współczesnych prób wykonywania jej za pomocą neolitycznych narzędzi.


  • 0



#5

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Przeżywalność trepanacji rzędu 7/8 jet spowodowana brakiem antybiotyków I POWIEDZMY sobie szczerze brakiem "profesjonalizmu" wykonującego taki zabieg.POWINNA BYĆ ZDECYDOWANIE WYŻSZA NAWET 99/100.Polecam "Zapomnianą cywilizację epoki kamiennej" Rudgleya. Jest tam cały dział na temat  trepanacji i współczesnych prób wykonywania jej za pomocą neolitycznych narzędzi.

Ale chodzi mi nie o samą kwestię zakażeń<przeprowadzane kiedyś operacje na jamie brzusznej często przebiegałyz zapaleniem otrzewnej w dawnych czasach to pewna śmierć>. Tylko kwestie np. bólu- wiem że mózg sam w sobie unerwiony nie jest ale ból okostnej okalającej kości czaszki może być straszny zwłaszcza że ponoć ból okostnej jest jednym z najdotkliwszych.Ból sam w sobie może czasem doprowadzić do wstrząsu i śmierci. Jest jeszcze kwestia uszkodzenia tkanki mózgowej co teoretycznie może doprowadzić do obrzęku i otwarta czaszka wiele tu nie pomoże bo obrzęknięty mózg uszkadza się 'rozsadzając we wnętrzu czaszki' i może 

dojść do wgłobienia mózgu co też może obok różnych następstw doprowadzić do śmierci. A narzędzia były wtedy beznadziejne jednak nawet wspomniana tu wiertarka  prowadzona ręką Barta Hugh'sa nie pozwalała precyzyjnie określić czy wiertło nie będzie za głęboko choć wydaje się że uszkodzenia płata czołowego aż tak groźne nie są. Zalożę się że ktoś wspomni o gwoździach i siekierce które nie uśmierciły ofiar pewnych wypadków czy ataków. Prawda ale były to chyba dość odosobnione przypadki


  • 0

#6

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

jest jeszcze kwestia uszkodzenia tkanki mózgowej.

 

Wszystkie te operacje odbywały sie bez uszkodzenia  tkanki mózgowej.A przynajmniej bez narusznia  nerwów.Mózg jest oddzielony dość gruba "warsta amortyzacyjną" od czaszki inaczej każdy uraz np piłką albo poklepanie "na Benny Hilla" kończyłyby się wstrząsem mózgu.

 

ale ból okostnej okalającej kości czaszki może być straszny zwłaszcza że ponoć ból okostnej jest jednym z najdotkliwszych

 

Okostna w sama w sobie  jest unerwiona.ale ból przy jej zapaleniu pochodzi z nerwów leżacych nad tą błoną  oddziałujących przy stanie zapalnym . Jak by było inaczej to kazde powazne stłuczenie jak równiez złamanie byłoby nieprawdopodobnie  bolesne. Okostna pokrywa wszystkie kości.

A narzędzia były wtedy beznadziejne

 

A jakie znasz narzedzia trepanacyjnez neolitu skoro tak jednoznacznie sie wypowiadasz??? . Odsyłam cię do opracować z archeologii eksperymentalnej dotyczących  tego tematu . Niezłym  opracowaniem zbiorczym   tematu jest książka która linkowałem ci wcześniej.

 

 

nawet wspomniana tu wiertarka  prowadzona ręką Barta Hugh'sa nie pozwalała precyzyjnie określić czy wiertło nie będzie za głęboko choć wydaje się że uszkodzenia płata czołowego aż tak groźne nie są.

 

Stosując tak prozaiczne urządzenie jak ogranicznik głebokości wiercenia mozna "zaprogramowac" głebokość wiercenia w dowolnym materiale.

 

dOn6bTS.jpg

 

 PS  Wiekszość narzędzi chirurgicznych stosowanych w chirurgi kostnej wywodzi się z narzędzi ciesielskich czy stolarskich. Możesz mi wierzyć na słowo , w czasie studiów na polibudzie miałem zajęcia z anatomii i praktyki na ortopedii. Miałem okazje oglądac minnymi operację alloplastyki stawu biodrowego w czasie której stosuje się piłę, wiertakę, raszplę(gruby pilnik zdzierający) i dłuta.

 

 

 

Znamy już całkiem sporo czaszek po operacji trepanacji. Wszystie  noszą ślady wyzdrowienai jednak żadna nie nosi śładów powikałń . Przy stanie zapalnym kość inaczej się zaobla  przy gojeniu się. Czaszki  jednak wyglądają jakby  goiły sie bez jakichkolwiek stanów zapalnych.

    Wszystko wskazuje, że mniej wiecej 2000 lat temu doszło do załamania się wiedzy medycznej u "Europejczyków" . Mamy dowody  i poszlaki stosowania skutecznej anestezjologii w  już od końca neolitu.I stosowania  skutecznych środków dezynfekcyjnych.

 

 Np na stanowisku Hulbjerg w Langeland w Danii znaleziono neolityczny grobowiec z szczątkami 50 ludzi Na jednej z czaszek był ślad udanej trepanacji  a na innej ...wiercenia kanałowego zęba trzonowego(górnego!!!). Ząb wiercono z powodu poważnego stanu zapalnego.Chyba zdajesz sobie sprawę z bolesności takiego zabiegu. Weż pod uwagę że ząb wiercono nie maleńka wiertarką dentystyczną tylko ostrzem świdra cięciwowego który do poręcznych czy małych nie nie nalezy.Pojawienie sie płytki nazębnej (kamienia nazębnego) wskazuje, że pacjent przeżył i normalnie jadł.Tak czy inaczej  znano skuteczne anestetyki. W Europie przed I wieku.stosowano  jako znieczulenie wino lub piwo mandragorowe.


  • 2



#7

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jako osoba która studiowała kierunek związany z medycyna na uczelni medycznej jaka jest Gdański Uniwersytet Medyczny wiem ze okostna pokrywa wszystkie kości także czaszkowe  ;p No i oczywiście wiem że mózg okalają aż trzy opony mózgowo rdzeniowe i całość dodatkowo amortyzuje płyn mózgowo rdzeniowy który podlega cyrkulacji w centralnym układzie nerwowym xD

 

Z ogranicznikiem...tak mozna sobie poradzić i bez niego używając taśmy malarskiej tak aby zaznaczyć na wiertle jak głęboko wiercić.

 

Widziałam tez schematy niektórych trepanów stosowanych w czasach prehistorii jak i później. Wyglądają przerażająco...nieprecyzyjnie i faktycznie jak połączenie imadła z wiertłem do robienia dziur w drewnie. Jestem pewna ze wielokrotnie używałeś wiertarki na czymś twardym <a takie właśnie są ludzkie kości> i wiesz ze w pewnym momencie gdy wiercisz ostatnie milimetry i kończy się wiercona warstwa twarda wiertło może 'wpaść' na kilka milimetrów.

Po prostu skąd dokładnie wiesz czy wiercić na pół centymetra czy na centymetr skoro używane były trepany z korbką dociskane z całej siły do głowy. Sama wiertarka nie wydaje się znowu taka zła zresztą jest tez stosowana w operacjach na układzie nerwowym. Każdy człowiek zresztą ma nieco zmienną gęstość i grubość kości.


  • 0

#8

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

:Widziałam tez schematy niektórych trepanów stosowanych w czasach prehistorii jak i później. Wyglądają przerażająco...nieprecyzyjnie i faktycznie jak połączenie imadła z wiertłem do robienia dziur w drewnie. Jestem pewna ze wielokrotnie używałeś wiertarki na czymś twardym <a takie właśnie są ludzkie kości> i wiesz ze w pewnym momencie gdy wiercisz ostatnie milimetry i kończy się wiercona warstwa twarda wiertło może 'wpaść' na kilka milimetrów.
Po prostu skąd dokładnie wiesz czy wiercić na pół centymetra czy na centymetr skoro używane były trepany z korbką desnych wierteł ociskane z całej siły do głowy.

 

Może gwoli wyjaśnienia .Z róznych powodów hobbystycznie zajmuję się odtwarzaniem róznych starych technologii  Wierciłem ręcznie otwory w materiałach zdecydowanie kruchszych i twardszych niz kości np w szkle :). I przy odrobinie praktyki jakoś nie pękało ani wiertło sie nie klinowało ani nie nie wpadało w głąb. :) W czasach studiów  wierciłem również w kościach ludzkich (moi koledzy zajmowali sie włąśnie projektowniem endoprotez i narzedzi do takich operacji, ja specjalizowłam się w komputerowym zbieraniu indywidualnych danych do takiej operacji).Tzw analiza obrazów prążkowych w biomechanice :) Takie prymitywne C.A.T. Było to wczasach gdy tomografia komputerowa była jeszcze w powijakach Wprawdzie nawet dnia nie przepracowałem w zawodzie ale coś tam pamietam.Wracając do tematu .

Skąd wiadomo jak głęboko wiercić... Wiertło neolityczne nie przypomina współczesnego wiertła stosowanego w stolarstwie czy stomatologii. Tamte, neolityczne wiertła przypominają współczesne rozwiertaki czy frezy stozkowe.

 

 

u93de3W.jpg

 

jBlqVIn.jpg

 

ldCPvRa.png

 

Posługiwanie nimi jest bardziej pracochłonne niż takim zwykłem wiertłem ale masz 100% prawie pewność że wiertło nie wpadnie do czaszki,  wiercisz w kości dziurke przypominajcą  w przekroju stożek czy parabolę. Gdy czubek wiertał trepana docierał do końca kości widac było mikroskopijny otworek w czaszce i operator wiedział że czas na zmianę trepana na szerszy ale za to bez czubka.

6ZEpqXT.jpg

W czasach gdy używano krzemiennego ostrza lub np zęba rekina (znakomite narzędzie) po prostu zminiano trepan na ten z ukruszonym czubkiem... Margines bezpieczeństwa w takiej operacji to prawie 1 cm więc nie było to nadmiernie kłopotliwe.

 

NIbTSri.png

 

u0wZRrK.jpg

 

Do trepanacji stosowano (i stosuje się dalej) dwa scenariusze . Albo otwór trepanacyjny  robimy narzedziem trepanacyjnym przypominajćym cyrkiel , wtedy otrzymujemy okraglutki otwór , albo wiercimy liczne  otwory i łaczymy je specjalym narzedziem .Dawniej skrobano np krawędzią narzedzia krzemiennego lub zębem rekinim. Ta czaszka jest właśnie po takim zabiegu .Taki rowek to efekt kilkudziesięciu może kilkuset skrobnięć.

 

rRGVmPw.jpg

 

Widać ślady gdy ostrza wylatywało z rowka w czaszce. Stosując typowy trójkatnoostrzowy(lub stożkowy) trepan jest to całkowicie bezpieczne przy odrobinie niewielkiej praktyk. Ale pracochłonne :).Ten scenariusz stosuje się do poszerzania  już istniejacego otworu np po postrale strzałą czy innym pociskiem.

 

 

 

 

Narzędzie trepancyjne cyrklowe  jest stosowane do dzisiaj i przy odrobinie praktyki również całkowicie bezpieczna.

 

 

 

LS3ohLp.jpg

 

 

Trepan porusza się zamiast ołówka cyrkla i za każdym razem zdejmuje cieniutkę warstewkę kości. Stosując wiertło z odpowiednio ukształtowanym ostrzem , również mamy duże bezpieczeństwo. bo rowek jest trójkatny w przekroju. Nawet w momencie przecięcia  czaszki wiertło opiera sie o krawędź czaszki.Gdy docieramy do wnętrza czaszki wystarczy minimalnie skrzywić oś wiertarki by selektywnie docinać  jeszcze nienaruszone fragmenty. Jeśli ktoś niewyobraża  sobie jak to się odbywa niech pożyczy wykrawacz do okragłych  otworów w glazurze.

 

LGrEjQM.jpg

 

To narzędzie wywodzi sie w prostej linii od trepana z neolitu.

 

 

 

 

LaEfzEs.jpg

 

Barokowe narzędzie do trepanacji będzące  kopią typowego wiertła koronowego czy rurowego  było za to śmiertelnie niebezpiecznym przyrządem . Wtedy akurat było całkiem prawdopodobne wpadnięcie narzędzia do wnętrza czaszki operowaego  nieszczęśnika

.gBVQgmg.png

 

 


Co do samej  starożytnej anestozjologi to plecam tego samego autora "Alchemię kultury. Od opium do kawy"

Richard Rudgley to znany oksfordzki wykłądowca , najbardziej znany specjalista od zwiąków kultury ludzkiej z opiatami , etnograf, laureat pierwszej nagrody Prometeusza. 


  • 3



#9

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

No i teraz Noxili mówisz jak prawdziwy znawca ;) Nie starasz się mnie zagiąć z anatomii tylko z tego o czym posiadasz konkretna wiedzę i na czym naprawdę się znasz-czapki z głów. Dzięki za wszystkie zdjęcia są naprawdę ciekawe i wnoszą wiele do tematu. Zwracam tez honor co do bezpieczeństwa-rzuciłam okiem na korkociąg barokowy i uznałam że tak strasznie muszą wyglądać wszystkie trepany zwłaszcza te wcześniejsze <choć oczywiście wiedziałam ze nie byłyby raczej metalowe ;p)

 

Zastanawia mnie jednak kwestia znieczulenia. W czasach bardzo odległych znano wiele narkotyków/substancji odurzających i alkohol ale jak na tak długo i skutecznie 'znieczulano' pacjenta? Bo jak sam wspomniałeś to często była żmudna skrobanina która mogła trwać nawet kilka godzin.

O ludy Azteckie i Egipskie to bym się nie martwiła zwłaszcza o Egipcjan bo u nich medycyna była na bardzo wysokim poziomie. Ale np. takie średniowiecze w centralnej Europie albo taka IX wieczna Francja. Było wtedy dużo dziwnych mitów i roiło się aż od cyrulików.

Interesuje mnie właśnie to-kwestia znieczulenia i unieruchomienia bo na wielu ilustracjach delikwent spokojnie sobie siedzi albo leży a przypuszczam ze wwiercanie sie w głowę może być dużo bardziej nieprzyjemne niż wiercenie w zębie.

 

Pozostaje też kwestia czy bywało tak ze otwór czymś zakrywano po zabiegu bo wydaje mi się ze w większości przypadków tego nie stosowano. Oczywiście nadal mówię o czasach przeszłych :)


Użytkownik Cadavera edytował ten post 19.02.2015 - 18:30

  • 0

#10

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Trepanacje znamy z raportów etnologicznych z czasów całkiem współczesnych. I robi się "na zywca" ludziom nieco tylko "przymulonym " . Przez całe średniowiecze za najbardziej bolesny rodzaj zabiegów około zdrowotnych było zabiegi dentystyczne. Ci którzy przeżyli trepanację "na żywca" mówia że jest  to zabieg nieco bardziej bolesny od tatuowania.

 

Pozostaje też kwestia czy bywało tak ze otwór czymś zakrywano po zabiegu bo wydaje mi się ze w większości przypadków tego nie stosowano.

 

 Do lat przynajmniej 70 XX w afrykańskie plemie Gusii stosowło rytualne zabieki trepancji. Robili to bez znieczulenia ogólnego , "operowany" siedział samodzielnie NIe widać śladów wielkiego bólu. Operowano narzędzimi wykonanymi z żelaza ale na wzór tych neolitycznych.Rany nie wypełniano niczym , zakrywano tylko zaszytą ponownie skórą , z czasem obszar po kości zarastał dość elastyczną ale i szywną tkanką łaczną.

 

htaL35U.jpg

 

veqMuVv.jpg

 

vtZwTah.jpg

 

R1la3i8.jpg

 

IO7Ugnq.jpg

 

Co do bólu ... Prowadze dość intensywne życie. Staranowłem tira motocyklem,spadłem z dachu, poparzyłem sie dość rozlegle przegrzną parą (na szczęście poparzenia 1 stopnia(, zdeflagrowła mi w reku robiona samodzielnie duża petarda. zaliczyłem śmierc kliniczą, mam złamny nos, zrośiętą po peknięciu czaszke.  W osobistym rankingu na ból najstraszniejsze jest rozległe poparzenie (niemusi być intensywne) ex aequo z zalaniem oczu zaprawą wapienną i  bólem ostro zapalonego zeba (2 dni mordowałem się zanim dotarłem do dentysty).

Potem jest topienie się w lodowatej wodzie (wpadłem pod krę), duszenie się ,obrzek po wielokrotnym użądleniu przez szerszenie na 12 godzin od zdarzenia. Efekty urazu czaszki lokują się daleko w rankingu , Najgorzej wspominam mdłości, zawroty głowy (wstrząśnienie mózgu) i ataki depresji nekające mnie przez jakieś przez 1,5 roku po wypadku , Rozcięcia głowy aż do kości sa daleko poz rankingiem.:)


  • 4



#11

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Co do bólu ... Prowadze dość intensywne życie. Staranowłem tira motocyklem,spadłem z dachu, poparzyłem sie dość rozlegle przegrzną parą (na szczęście poparzenia 1 stopnia(, zdeflagrowła mi w reku robiona samodzielnie duża petarda. zaliczyłem śmierc kliniczą, mam złamny nos, zrośiętą po peknięciu czaszke.  W osobistym rankingu na ból najstraszniejsze jest rozległe poparzenie (niemusi być intensywne) ex aequo z zalaniem oczu zaprawą wapienną i  bólem ostro zapalonego zeba (2 dni mordowałem się zanim dotarłem do dentysty).

Potem jest topienie się w lodowatej wodzie (wpadłem pod krę), duszenie się ,obrzek po wielokrotnym użądleniu przez szerszenie na 12 godzin od zdarzenia. Efekty urazu czaszki lokują się daleko w rankingu , Najgorzej wspominam mdłości, zawroty głowy (wstrząśnienie mózgu) i ataki depresji nekające mnie przez jakieś przez 1,5 roku po wypadku , Rozcięcia głowy aż do kości sa daleko poz rankingiem. :)

 Dobry Boże Noxili 0_0 w takim razie dobrze że nadal jesteś pośród nas. Nie chcę być zbyt wścibska i może to nieco offtopic ale smierć kliniczną zaliczyłes w wyniku czego i jakie to przezycie?-> jeżeli zechcesz opowiedzieć to może na prywatnej poczcie.

 

A wracając do tematu- ten osobnik poddawany trepanacji wygląda na nieźle odurzonego. Być moze w niektórych plemionach stosowano/stosuje się  też wprowadzanie w trans. Ale nadal nie wiem jak to jest z ta okostną w czaszce- w końcu także te kości pokrywa. Moze jest wyjątkowo jakoś mniej unerwiona w tym miejscu.


  • 0

#12

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie jestem specjalistą ale z tego co wydaje mi się że wiem okostna jest tylko na powierzchni kości. po jej przebiciu już nie boli. Z doświadczeń moich przyjaciół wiem iż tatuaż na głowie jest najbardziej bolesny, ale z drugiej strony jest na tym forum temat o gościu co grał na skrzypcach w czasie gdy lekarze grzebali mu w mózgu. wnioski są takie iż po przebiciu okostnej już nie boli. Moja Mama w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku mała wycinany wyrostek w znieczuleniu miejscowym. było to bardzo bolesne doznanie mimo znieczulenia. Przynajmniej tak o tym opowiadała. Z  drugiej strony koleś z dziurą w czaszce gra na skrzypcach podczas grzebania w jego mózgu narzędziami chirurgicznymi. To nie może boleć. Przepraszam za nieskładną składnię ale mam gości i w chałupie i z doskoku piszę :)


Użytkownik pan juzek edytował ten post 19.02.2015 - 22:16

  • 1



#13

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nie jestem specjalistą ale z tego co wydaje mi się że wiem okostna jest tylko na powierzchni kości. po jej przebiciu już nie boli. Z doświadczeń moich przyjaciół wiem iż tatuaż na głowie jest najbardziej bolesny, ale z drugiej strony jest na tym forum temat o gościu co grał na skrzypcach w czasie gdy lekarze grzebali mu w mózgu. wnioski są takie iż po przebiciu okostnej już nie boli. Moja Mama w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku mała wycinany wyrostek w znieczuleniu miejscowym. było to bardzo bolesne doznanie mimo znieczulenia. Przynajmniej tak o tym opowiadała. Z  drugiej strony koleś z dziurą w czaszce gra na skrzypcach podczas grzebania w jego mózgu narzędziami chirurgicznymi. To nie może boleć. Przepraszam za nieskładną składnię ale mam gości i w chałupie i z doskoku piszę :)

Sam mózg nie jest zewnętrznie podatny na ból więc tylko okostna może boleć. To błona okalająca kość głęboko pod skórą więc tatuaż w żadnym wypadku jej nie narusza. Ja sie tylko zastanawiałam w związku z tym że z tego co słyszalam ból z okostnej mialby być  jednym z najgorszych. No i ten gość co grał na skrzypcach bankowo miał znieczulenie miejscowe okostnej <nonen omen pewnie równie bolesne co przecinanie okostnej> bo sam mózg-powtórzę raz jeszcze nie ma prawa boleć :). Kiedy pobiera się np. szpik kostny czasami stosuje sie znieczulenie. Raczej nie w naszym kraju z tego co wiem ale w Stanach i owszem. Słuchałam opisów koleżanek które były przy pobieraniu szpiku z obojczyka- ból jest ponoć chwilowy ale tak poteżny ze zapiera dech. Sama też widzialam na youtube jak przeprowadzano zabieg w Stanach-pobierano z tależa biodrowego i stosowano znieczulenie. Było to niezwykle bolesne co było słychać za każdym razem gdy wbijano pacjentowi igłe w kosć <nastrzykiwano kilka razy by znieczulić obszar przed ostatecznym pobraniem>

 

Dlatego drodzy Panowie nie wiem jak to jest z okostną kości czaszki. Możliwe że jest mniej unerwiona


Użytkownik Cadavera edytował ten post 19.02.2015 - 22:49

  • 0

#14

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Juz pisałem o tym, ale opowiem wiecej. To było najprawdopodobniej około 1985 roku. Jako dziecko byłem niezwykle wprost chorowity.Chowałem na wszelkie infekcje dróg oddechowych. W czasie kolejnej anginy dostałem duże dawki antybiotyku w zastrzykach (o ile pamietam to była penicylina). Zastrzyki dostawałam w przychodni, co było jak się okazło z jednej strony spowodowało całe zdarzenie, a z drugiej strony  uratowało mi życie.W pokoju obok zabiegówki była nieoficjalna biba z okazji imienin któregoś z lekarzy . Pielegniarka do zastrzyku wyszła z pokoju, gdzie świętowano i ewidentnie sie spieszyła z powrotem na imprezę  W pospiechu najwyraźniej nie rozpuściła prawidłowo proszku w roztworze soli fizjologicznej .Najprawdopodobniej  zatkał któryś z pniów w tętniczkach czy żyłach w moim mózgu Zdążyłem podciągnąć ledwo co spodnie, gdy nagle w polu widzenia pojawiło z jazgotem wirujace gigantyczne stado  pszczół (zaczeły sie halucynacje) .Powieciałem "co ..."i zwaliłem z nóg.  A nastepne kilkanascie minut z mojego punktu widzenia rozpadło się na kilka długich nawet kilku dniowych(!) jakby równoległych wizji . Ja w każdym razie nie jestem w stanie uporzadkowac je chronologicznie.Najpierw zaczeły się gwałtowne skurcze  , płuca zaczeły sie kurczyć, gwałtownie powodując straszny ból. Bolała mnie cała klatka piersiowa , niemogłem nabrać powietrza. Pielegniarka mówiła (kilka lat później), że sam zdołałem sie połózyc, ale ja jednocześnie pamietam, że sam się kładłem na lezance jak i to że upadłem na ziemię i tłukło  moje ciało głową o podłogę, zanim spanikowana pielegniarka unieruchomiła mnie. Pamietam jej rozpaczliwe krzyki wzywające pomocy lekarzy zza ściany .  1 wersji wspomnienia:  wpadli lekarze potykając się o pielęgniarke klęczącą przu mnie przy drzwiach (upadłem blisko wyjścia), w drugiej przewrócili parawan od załasniania kozetki. W tej od upadku na podłogę niemogłem nabrac powietrza, bolały mnie płuca coraz straszniej i...  wiecej nie pamietam. W tej od samodzielnego położenia sie i przewróconego parawanu pamiętam  że podano jakis lek(prawie pewny jestem że było to relanium dożylnie)   szybko zmierzył mi ktoś tętno i chyba powiedział że mam prawie 300 na minute . I więcej nie pamietam. Potem jest kolejna seria "równoległch " wizji. Pamietam, jak leżę dziwnie spokojny i odprężony tylko pieką mnie płuca , przełyk i nos mam pełne śłuzu ale mnie to nie przeszkadza.

Nastepna seria wizji to głos jednego z lekarzy który mówi  . "to juz koniec, piliście więc (nieparlamentarne określenie więżienia) .Pomyliliście dawkę" potem słysze jakiś głos kobiecy "ja nie piłam więc sp...cić, ja powiem że byłam sama... "  Potem znowu jakaś sekwencja głosu lekarza  "Widzicie to był podręcznikowy przypadek zespołu (niepamietam jakiego) stan poprawił się błyskawicznie juz po pierwszej dawce relanium.Idiotko jedna, jakieś imie kobiece o mało nie pomyliłaś dawek... Mieliśmy to ostatnio na szkoleniu  blam bla bla..."  Potem  były wizje  jakiejś dziwnej krainy, bardzo szarej i zimnej zmieszkanej przez dziwne cieniowate twory.Bładziłem tam jak sądziłem kilka dni(!). Próbowłam  zaczepiać stwory, ale nie reagowały na mnie.Wygladła ta kraina jak  Ziemia po jakiejś strasznej katstrofie, bo niektóre budynki przypominały mi ruiny po znanych mi z realu budynkach , ale większośc była mi nieznana.Potem ta kraina płynnie zlała sie z nasza rzeczywistościa.Część zjaw płynnie przeszło w lekarsko-pielegniarskie towarzystwo, które strasznie ucieszyło sie na mój "powrót". Lekarze zapytali mnie sie czy wiem jak sie nazywam , Pamietałem tylko swoje imie , pytali o to czy wiem gdzie mieszkam a ja kurcze nie pamietałem nawet fragmentu  adresu.Bredziłem coś o kamieniołomach ( tak naprawdę mieszkałem obok starego kamieniołomu)  Znaleźli moja legitkę, zresztą akurat przyszła na zmianę pielegniarka która mnie znała i zawołali karetkę by odwiozła mnie do ... domu. W karetce nieco oprzytomniałem , ...zwymiotowałm wszystko co miłałem w żołądku. Karetka wysadziła mnie pod domem i odjechąła . W domu akurat był ojciec. Tata w młodości był ratownikiem w kopalnii jak mnie zobaczył i  obadał to dostał strasznego "wscieku" i najpierw chciał polecieć do przychodni wymordowąc ekipę, ale doszedł do wniosku, że nie moze mnie zostawic samego, Wezwał przez tel u sasiada karetkę, ale ta zjawiła sie po ponad godzinie, na szczęście mój  stan się szybko poprawiał , juz po godzinie zaczełem normalnie rozmawiać i odzyskąłm normalne kolory. Na drugi dzień tata poszedł do przychodni, nie wiem co powiedział ,czy co zrobił w każdym razie od tego czasu lekarze zmykali na mój widok jak na widok wściekłego psa :). Co mi zostało z tego : przez wiele lat nie mogłem się położyć na wznak bo jak odruch Pawłowa przy zasypianiu powracała duszność.Czasem nęka mnie słabsza lub mocniejsza dysgrafia.Czasem nie zapamiętuję kolorów,Widuje rzeczy, których nikt nie widzi ,a nawet je dotykam. Miewam przeczucia co do niebezpieczeństwa (o dziwo zazwyczaj celne). Do trzydziestki wiekszość tych przypadłości zanikła prawie do zera. Zanim skończyłem  40 lat zostałem  strażakiem-ratownikiem  w OSP przechodząc dość szczegółowe badania. Więc już jest od dawna dość dobrze.


  • 0



#15

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

To brzmi bardziej jak śpiączka a nie śmierć kliniczna ale nie oceniam bo nie wiem :) bliska mi osoba tez nagle straciła świadomość na 2 tygodniez  tymże nie stwierdzono konkretnej przyczyny i tak jak Ty powróciła do normalności ale po 2 lub 3 tygodniach choć przez rok nękała ja dyskalkulia. Jedna ze spekulacji był jakiś mikro udar więc pasuje i tutaj. Może tak jak mówisz był to źle rozpuszczony proszek może zator z pęcherzyka powietrznego-raz ponoć prawie tak pielęgniarka załatwiła moją koleżankę ale ta w porę zauważyła pęcherzyki w strzykawce. Błędy i glupie zachowania się zdarzają ale warto zaufać specjalistom choć nie zawsze mamy wpływ na to na jaki zespół trafimy :)

Ciekawe skąd pamiętasz wyjaśnienia pielęgniarki że sam położyłeś się na leżance bo to ze słyszałeś/rozumiałeś dyskusje toczące sie wokół Ciebie jest calkiem zrozumiale i możliwe dla osób w stanie 'śpiaczki'.

A i znalazłam to co miałeś -Zespół Hoigne.

 

Offtopic...kurcze a ja cały czas się boje ze admini nas pogonią ^///^ Przepraszam w swoim imieniu załogę moderatorów


Użytkownik Cadavera edytował ten post 19.02.2015 - 23:56

  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych