Dla mnie jeden jak i drugi są w grupie, która ma największe ryzyko zarażenia, bo kto wie co oni robią po odlocie.
Napisano 01.10.2014 - 20:39
A tak menel wie z jaką menelką może się przespać, jak razem są nawaleni? Oczywiście, że od strzykawki są większe szanse niż od butelki ale mi chodziło bardziej o to co robią po zażyciu. Obie osoby(ćpuny i menel) są w grupie największego ryzyka.
taki cytat z Wikipedii:
Mity dotyczące HIV:
[...]
"Infekcje HIV dotyczą tylko homoseksualistów i narkomanów"
Ale dobra nie o tym temat.
Mam pytanie, czy jeśli odkryli by, że alkoholem można wyleczyć palenie, to też kontrolowane użycie było by iluzją?
Użytkownik Ostrzewtlumie edytował ten post 01.10.2014 - 20:42
Napisano 01.10.2014 - 20:57
Mam pytanie, czy jeśli odkryli by, że alkoholem można wyleczyć palenie, to też kontrolowane użycie było by iluzją?
Tak, bo użycie kontrolowane każdego narkotyku jest iluzją, bo nie po to się go używa, żeby sobie coś kontrolować albo mieć umiar. Oczywiście, można pić z umiarem, albo palić zielsko raz na jakiś czas, ale to jest właśnie iluzja - prędzej czy później wszystko się rozpadnie. Jeśli ktoś tego nie widzi, to już się rozpadło. Czasem to trwa krócej, czasem dłużej, i tu wchodzą te wasze wszystkie psychofizyczne "predyspozycje". Ale skutek jest ten sam. Zawsze jest gorzej, nigdy lepiej. Proste. Leczenie się trucizną jest doprawdy pozbawione sensu. To jak leczyć gruźlicę wirusem grypy. Można dyskutować o ważności, o tym, że lepiej jest mieć "bezpiecznego" tripa po grzybkach niż zatruwać się nikotyną, ale, do cholery, to wszystko jest tym samym - pozbawioną sensu ułudą przyjemności. To jest fakt i tyle.
Napisano 01.10.2014 - 21:01
Generalnie się zgadzam ale rozwiń proszę to:
Oczywiście, można pić z umiarem, albo palić zielsko raz na jakiś czas, ale to jest właśnie iluzja - prędzej czy później wszystko się rozpadnie. Jeśli ktoś tego nie widzi, to już się rozpadło.
Bo nie wiem czy do dobrych wniosków doszedłem.
Napisano 01.10.2014 - 21:09
Generalnie się zgadzam ale rozwiń proszę to:
Oczywiście, można pić z umiarem, albo palić zielsko raz na jakiś czas, ale to jest właśnie iluzja - prędzej czy później wszystko się rozpadnie. Jeśli ktoś tego nie widzi, to już się rozpadło.
Bo nie wiem czy do dobrych wniosków doszedłem.
Weźmy takie porównanie. Mamy dwie identyczne osoby, bliźniaki, dorastające w tym samym środowisku, miejscu, itd. Jedna jest abstynentem absolutnym, druga sobie od czasu do czasu "eksperymentuje". Ta druga, według mnie, zawsze będzie "gorsza" o te właśnie wyniszczające skutki brania. Bo tylko takie istnieją, nie wierzę w sztuczne odprężenie, relaksację, ani tym bardziej w magiczne rozszerzanie świadomości. Leczenie raka cotygodniowym batem też nie wchodzi w grę. Zawsze będzie "zmieniona", w jakiś sposób zależna od tych środków, czy to nie będzie umiała sama z siebie znaleźć spokoju (bez palenia), ani np. inspiracji do namalowania obrazu bez grzyba. Chodzi mi o takie pozornie nieszkodliwe zależności, które jednak same w sobie są żałosne. A rozpad nastąpi, choćby jakiś "ukryty" - nie mówię przecież, że ktoś palący "tylko" gandzię będzie w końcu kimś podobnym heroiniście, bo to wiadome, że nie. Ale zawsze będzie w nim coś "obcego", złego, innego, czegoś, co sprawi, że będzie - nazwijmy to - gorszym. Dla mnie na przykład osoby które nie potrafią rano wstać bez kawy są już w jakimś stopniu żałosne. No.
Użytkownik Monolith edytował ten post 01.10.2014 - 21:10
Napisano 01.10.2014 - 21:33
Wrzucałem kiedyś artykuł o tym, że już jeden skręt wpływa negatywnie na ludzki organizm. Tak samo ostatnio oglądałem filmik z wypowiedzią pani doktor, że wcale umiarkowane picie alkoholu nie jest takie zbawienne. Nawet kilka kieliszków jest już szkodliwe dla organizmu.
Jakbym już miał do wyboru to jednak wolę mieć uszkodzoną wątrobę, która się regeneruję niż uszkodzony mózg.
Napisano 01.10.2014 - 21:50
Jakbym już miał do wyboru to jednak wolę mieć uszkodzoną wątrobę, która się regeneruję niż uszkodzony mózg.
Teoretycznie tak, ale właśnie chodzi mi o to, że najlepiej jest nie mieć uszkodzone nic. I to nie jest takie trudne, trzeba się wyzbyć ułud...
Napisano 01.10.2014 - 22:56
Ja uważam, że wszystkie używki są dla ludzi: alkohol, herbata, kawa, papierosy, marihuana, narkotyki miękkie, narkotyki twarde, etc. Wszystko można zażywać nie robiąc sobie krzywdy. Najważniejszą rzeczą, która różni te wszystkie używki od siebie jest ich wpływ na zdrowie. Tak naprawdę to, czy coś jest trucizną, zależy tylko i wyłącznie od zażywanej dawki. Wszystko jest więc trucizną i nic nie jest trucizną. Tak więc oczywiście, że mogą znaleźć się ludzie, którzy umiarkowanie korzystają z każdej z tych używek tak, że nie ma ona negatywnego wpływu na ich zdrowie. Sztuką jest jednak sięgnięcie po używkę dopiero wtedy, gdy będzie się miało pewność, że nie wpędzi Cię ona w uzależnienie. Jest to trudne i znajdzie się pewnie niewiele osób, które są na tyle mądre i świadome siebie, że potrafią wybierać używki, które im nie zaszkodzą, Ale cóż, głupich nie sieją.
W kwestii głównego tematu: niektórzy z Was pisali, że niebezpiecznie jest korzystać z grzybów halucynogennych w celu pozbycia się nałogu nikotynowego, bo może to prowadzić do kolejnego uzależnienia. Tutaj się z Wami zgodzę. Nie dlatego, że nie może istnieć coś takiego jak "kontrolowane użycie", bo jak najbardziej może, tylko dlatego, że zabiegom tym jest poddawany palacz, czyli osoba, która już raz popadła w jeden nałóg, czytaj: ma do tego predyspozycje.
Napisano 01.10.2014 - 23:14
"Wszystko jest dla ludzi ale w odpowiedniej dawce", dla mnie to stwierdzenie ma jak najbardziej sens. Trzeba wiedzieć gdzie leży granica.
W kwestii głównego tematu: niektórzy z Was pisali, że niebezpiecznie jest korzystać z grzybów halucynogennych w celu pozbycia się nałogu nikotynowego, bo może to prowadzić do kolejnego uzależnienia. Tutaj się z Wami zgodzę. Nie dlatego, że nie może istnieć coś takiego jak "kontrolowane użycie", bo jak najbardziej może, tylko dlatego, że zabiegom tym jest poddawany palacz, czyli osoba, która już raz popadła w jeden nałóg, czytaj: ma do tego predyspozycje.
Też się wcześniej nad tym zastanawiałem. Osoba, która nie ma tyle samozaparcia, (bo jak dla mnie taka "technika" to już ostateczność) aby rzucić palenie, maże łatwo wpaść w inny nałóg.
Napisano 02.10.2014 - 14:26
Monolith nie ma w tym sprzeczności. Heroina to w głównej mierze skutki tego co robi uzależnienie. Etanolem uszkodzisz sobie wątrobę siedząc na dyrektorskim stołku , jedząc, kąpiąc się i tylko pijąc. Nie ma zbyt wielu badań szkodliwości heroiny w warunkach laboratoryjnych. Oczywiście w tym momencie zapominamy o takim ryzyku jak depresja ośrodkowego układu powodującego zapaść a w konsekwencji bardzo łatwe zejście. To zresztą ciekawe ale nie na to forum.
Z legalnych narkotyków? Tak etanol jest gdzieś w dolnych rejonach męsko członkowości. Co ja za to mogę? Nie jest selektywnym ani agonistą ani antagonistą. Finezja z jaką działa przypomina nalot dywanowy dla w celu zniszczenia kurnika. Nie jest, nie będzie i być nie może przewidywalnym.
Dlatego jeśli miałbym się zamknąć w jednym pomieszczeniu z heroinistą i alkoholikiem a założenie, że każdy z nich ma do dyspozycji swój narkotyk, to wybieram heroinistę. Działanie heroiny jest do bólu przewidywalne. Działa na te i nie inne receptory, które wywołują te a nie inne skutki. Przykład winien zostać potraktowany akademicko bez zbędnego szukania brudu i chorób. W tym miejscu chodziło tylko i wyłącznie o zachowanie.
Więc pełne założenie jest takie, że jeden i drugi wykąpani, jeden wyszedł ze sklepu firmowego Bytom drugi z Vistuli. Po drodze wstąpili do Douglasa czy innej Sephory, robiąc sobie badania. Zdrowi, czyści, ubrani, pachnący....nie, nic się nie zmieniło. Wybieram przewidywalnego do bólu heroinistę.
Napisano 02.10.2014 - 18:42
To przerażające, że w dzisiejszych czasach społeczeństwo na siłę szuka pozytywów w narkotykach, chyba tylko po to, żeby usprawiedliwić ich zażywanie - często u ludzi palących marihuanę to zauważam. A ja myślałem, że problem narkotyków to przede wszystkim gimnazjum/liceum, ale widzę, że się myliłem...
Dziwne, że znam ludzi, którzy piją alkohol niemal całe swoje życie(kilkadziesiąt lat) i są normalni(nie wiem jak tam wątroba czy trzustka) i wszystko jest okej, a nie znam nikogo kto pali marihuanę(choćby tylko kilka lat) i nie jest otępiały, nie wiesza się, nie odlatuję w jakieś swoje wyimaginowane światy, etc
Zresztą 95% moich znajomych, którzy palą marihuanę sięgali przynajmniej raz, lub przynajmniej po jeden twardy narkotyk, a koneserzy zielonego twierdzą, że podobno wcale tak nie jest. W innym temacie wrzucałem nawet wywiad z panią profesor, która potwierdza, że od marihuany się zaczyna i przeważnie sięga się po coś twardszego.
Napisano 02.10.2014 - 21:01
Wybieram przewidywalnego do bólu heroinistę.
... który, tak ja pisałeś, "zrobi wszystko", żeby zdobyć kolejną działkę. Potrafisz przewidzieć wszystko do bólu? Iście paranormalna zdolność... tu jest jawna sprzeczność, Wiesławie.
Użytkownik Monolith edytował ten post 02.10.2014 - 21:01
Napisano 03.10.2014 - 08:01
0 użytkowników, 8 gości oraz 0 użytkowników anonimowych