No cóż.
Żadną nowością nie będzie stwierdzenie,że myślałam o tym i to wielokrotnie.
Rutyna mnie zabija,jakoś nie mam siły z tym walczyć.I chyba to jest najgorsze.Ta bezsilność.
Samotność?Możliwe.Nie ma to jak mieć ponad sto numerów do znajomych w telefonie,a jeśli chcesz z kimś pogadać,to nie masz kompletnie z kim.
Mam kilka bliższych koleżanek.Jedną przyjaciółkę,w sumie świadomość,że jest taka osoba dużo daje

Chłopa brak,może by i był,ale mnie jakoś to nie rajcuje jak narazie ^^
Nie mogłabym zrobić tego ze względu na moich rodziców.Jestem jedynaczką,kiedy bym ze sobą skończyła,załamaliby się zapewne /oh,pochlebiam sobie ^^/ i obwiniali się,że to była ich wina.
Mam pewne "problemy",ale wydaja się one błahe w porównaniu do np.braku nogi,raka czy śmierci kogoś bliskiego.Ale z drugiej strony..
W sumie nie wiem po co żyję,szczerze powiedziawszy.Kiedy rano wstaję klnę na cały świat,kiedy kładę się spać robię to samo.
Eh,ta jesień..^^
Chyba skonstruuję sobie jakieś dziecko.
:smile:

:smile:

:smile: